Jak powszechnie wiadomo, w okresie przedświątecznym mnóstwo pracy - niezależnie od momentu dziejowego - mają pracownicy poczty. W grudniu 1940 roku, gdy "tysiącletnia" niemiecka Rzesza rozciągała się od francuskiej Bretanii po polskie Podkarpacie, bolesławiecki Urząd Pocztowy Rzeszy ogłosił, że jedynie przesyłki nadane przed 15 grudnia będą objęte gwarancją dostarczenia na czas. Mimo to nawet przed samymi Świętami pocztowcy mieli pełne ręce roboty. Była to jedyna placówka pocztowa w Bolesławcu, od połowy XIX wieku urzędująca w nieistniejącym dziś budynku, który stał do 1945 roku tuż przy dworcu kolejowym. W okolicznych wioskach znajdowały się liczne lokalne poczty, połączone z miastem dość gęstą siecią autobusów pocztowych, przyjmujących nie tylko przesyłki, ale też pasażerów.
Co ważne, Bolesławiec był wtedy znacznie mniejszym miastem, niż dzisiaj - granica miasta przebiegała wtedy na Bobrze, nie obejmując jego obecnej lewobrzeżnej części z Zabobrzem i nieistniejącym wtedy osiedlem Kwiatowym. Obecne osiedla Piastów i Czterdziestolecia prawie nie istniały, a ówczesne Bunzlau liczyło sobie około 20 000 mieszkańców.
Wróćmy jednak na samą pocztę. Pocztowcy tuż przed Bożym Narodzeniem przyjmowali listy w ilościach wręcz hurtowych, sortując je w osobnym pomieszczeniu według miejsc, do których miały trafić. Gdy tuż przed Świętami Urząd Pocztowy Rzeszy w ówczesnym Bunzlau odwiedziła Margarete Krämer, pracowniczka gazety Bunzlauer Stadtblatt, zobaczyła w sortowni blisko 20 tysięcy listów! Co ważne, listonosze musieli wiedzieć nie tylko, gdzie znajduje się konkretne miasto bądź wioska - ewentualnie umieć znaleźć to miejsce na mapie - ale też znać dokładną trasę, jaką dana przesyłka musiała pokonać w drodze do celu.
Część przesyłek zostawała w Bolesławcu i dzięki dość gęstej sieci autobusów trafiała później do innych miejscowości w powiecie. Każdy list musiał zostać ostemplowany i tutaj pocztowcy też mieli przed sobą niemałe zadanie, bo w ciągu godziny musieli wydrukować między 3000 a 4500 znaczków pocztowych. Potrzeby były niemałe, bo tylko przy jednym okienku w ciągu kilku godzin można było sprzedać aż 10 000 znaczków pocztowych po trzy fenigi, a sprzedawano także droższe... Jakby tego było mało, do Bolesławca dowożono aż 60 000 listów dziennie, którymi też ktoś musiał się zająć.
Osobnym wyzwaniem były paczki. Pracownicy podporządkowanej władzom nazistowskim Bunzlauer Stadtblatt twierdzili, że poczta - będąca wtedy urzędem państwowym - nie gubi praktycznie żadnej przesyłki, jednak brakło im jakichkolwiek danych, które mogłyby to potwierdzić. "Dziennikarz" piszący artykuł o poczcie zauważał jednak słusznie, że za część straconych przesyłek odpowiadają ich nadawcy - pewnego razu do Bolesławca dotarły niedbale zapakowane jabłka i banany, a innym razem ktoś wysłał porcję domowego mięsa, które zaczęło gnić przed odebraniem go przez adresata. Poczcie udawało się dostarczyć około 800 paczek dziennie, ale każdego dnia na urząd spływało ich dwukrotnie więcej.
Poczta w Bolesławcu nadawała także przesyłki na front, które pracownica lokalnej gazety bardzo idealizowała. Nawet jeśli w gruncie rzeczy była uczciwą dziennikarką, nie miałaby większych szans trafić na listy opisujące niemieckie zbrodnie wojenne. Nawet jeśli jakiś żołnierz Wehrmachtu uczciwie opisałby potworne warunki egzystencji w getcie warszawskim czy brutalne przesłuchania polskich partyzantów, jego list przed dotarciem do celu przechwyciłaby wojskowa cenzura.
Źródła:
~~Morski Grujecznik napisał(a): Brunatnoszara Psianka niezalogowany
37 min. temu
20 tys przesyłek i sobie radzili.Dzisiejsza poczta PP - słów brak - jeden bałagan,ciężkie słowo ciśnie sie na usta ..........Przesyłka polecona - jesteś w domu,czekasz - oczywiście tylko awizo w skrzynce. Idziesz na pocztę a tam kolejka ,jedno okienko czynne,pulpit zajęty przez chłam ,dewocjonalia i inne badziewie.Zlikwidować to dziadostwo albo sprzedac komuś takiemu jak Brzoska (ten od InPost).
Może Niemcy wrócą , było tak dobrze ?
~~Ziemistoszara Brodia napisał(a): Lepiej z Tuskiem do Niemiec, niż z Kaczyńskim do Rosji..:-) Listonosze zaraz po otrzymaniu przesyłek na rozdzielni, dla połowy odbiorców wypisują awizo!! Wszelkie skargi są wyśmiewane i zamiatane pod dywan!!!
~~Morski Grujecznik napisał(a): Brunatnoszara Psianka niezalogowany
37 min. temu
20 tys przesyłek i sobie radzili.Dzisiejsza poczta PP - słów brak - jeden bałagan,ciężkie słowo ciśnie sie na usta ..........Przesyłka polecona - jesteś w domu,czekasz - oczywiście tylko awizo w skrzynce. Idziesz na pocztę a tam kolejka ,jedno okienko czynne,pulpit zajęty przez chłam ,dewocjonalia i inne badziewie.Zlikwidować to dziadostwo albo sprzedac komuś takiemu jak Brzoska (ten od InPost).
Może Niemcy wrócą , było tak dobrze ?
~~Żółtoszara Psianka napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ziemistoszara Brodia napisał(a): Lepiej z Tuskiem do Niemiec, niż z Kaczyńskim do Rosji..:-) Listonosze zaraz po otrzymaniu przesyłek na rozdzielni, dla połowy odbiorców wypisują awizo!! Wszelkie skargi są wyśmiewane i zamiatane pod dywan!!!
Ktoś napisał: ~~Morski Grujecznik napisał(a): Brunatnoszara Psianka niezalogowany
37 min. temu
20 tys przesyłek i sobie radzili.Dzisiejsza poczta PP - słów brak - jeden bałagan,ciężkie słowo ciśnie sie na usta ..........Przesyłka polecona - jesteś w domu,czekasz - oczywiście tylko awizo w skrzynce. Idziesz na pocztę a tam kolejka ,jedno okienko czynne,pulpit zajęty przez chłam ,dewocjonalia i inne badziewie.Zlikwidować to dziadostwo albo sprzedac komuś takiemu jak Brzoska (ten od InPost).
Może Niemcy wrócą , było tak dobrze ?
Już sobie po narzekałeś? Ciśnienie spadło...? niedługo to i za awizem będziesz tęsknić...
Listonosz jesteś? Straszysz?
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).