Dziennik Hannchen Heinze z domu Lachmann ukazał się w 1986 roku w ziomkowskiej gazecie Bunzlauer Heimat-Zeitung, wydawanej dla Niemców wysiedlonych z powiatu bolesławieckiego po II wojnie światowej oraz dla ich potomków. Dziś gazety te stanowią cenne źródło do badań nad historią Bolesławca w XX wieku.
Dziennik rozpoczyna informacja z 9 lutego 1945 roku o tym, że z Thommendorfu (Tomisław) nie odjeżdża już żaden pociąg, pierwszy raz od początku XX wieku. We wsi było już odczuwalne ogromne napięcie, ale władze wciąż zwlekały z wydaniem rozkazu o ewakuacji mieszkańców. Mimo to 10 lutego cały Thommendorf zaczął się pakować, szczególnie że sowieci zbliżali się już do bram powiatowego Bunzlau (Bolesławiec).
Rankiem 11 lutego ktoś wydał wreszcie rozkaz, że mieszkańcy Thommendorfu mają się niezwłocznie ewakuować. Połowa wsi natychmiast uciekła na wozach do lasów, ale Hannchen Lachmann ostatecznie musiała zawrócić do zagrożonej wsi. W okolicy wciąż wybuchały kolejne pożary i nastolatka musiała szukać schronienia przed zimnem w drewnianych barakach. Niemieccy saperzy wysadzili w powietrze mosty łączące wioskę z Aschitzau (Osieczów), ale sowietów nie zatrzymało to na długo - już 13 lutego pierwsi czerwonoarmiści wkroczyli do wsi. Ich dowództwo nakazało wszystkim Niemcom wrócić do swoich domów, ale w ostatniej chwili rozkazy się zmieniły i cywile musieli spędzić noc w lesie lub w polu.
15 lutego sowieci zaczęli dopuszczać się pierwszych gwałtów na kobietach. Hannchen skorzystała z ostatniego możliwego momentu na ucieczkę i ruszyła z matką na południe, docierając do Geibsdorfu (Siekierczyn) koło Lauban (Lubań). Nastolatka znalazła tam schronienie, a w radiu mogła usłyszeć o rozpoczynających się walkach pod Lauban i Krossen (Krosno Odrzańskie). Dziewczyna bardzo martwiła się o swojego ojca, obawiając się, że dostał się do sowieckiej niewoli. Nie wiemy jednak, czy był on żołnierzem, czy cywilem, znajdującym się w strefie przyfrontowej.
W kolejnych dniach Hannchen i jej rodzina musiały uciekać coraz dalej na zachód, uchodząc w głąb Saksonii i zatrzymując się na noc w kolejnych mijanych miejscowościach. Ostatecznie rodzina trafiła do Komotau (Chomutov), małego miasta leżącego na zachodnim skraju Kraju Sudeckiego, zamieszkanej w większości przez Niemców i okupowanej przezeń od 1938 roku części Czechosłowacji.
Dopiero 5 kwietnia sytuacja była na tyle stabilna, że Hannchen mogła pójść do szkoły. Nie trwało to jednak długo, ponieważ Kraj Sudecki zaczęli bombardować amerykańscy lotnicy, a 23 kwietnia zmarł dziadek Hannchen. 9 maja do Komotau wkroczyli sowieci, a wojna dobiegła końca. Hannchen była świadkiem, jak sowieci i Słowacy plądrowali okolicę jeszcze przez wiele dni po ustaniu walk. Rodzina szybko postanowiła wrócić do swojej wioski i 2 czerwca dotarła do celu. Okazało się, że dom Lachmannów przetrwał, ale został doszczętnie splądrowany.
Źrodło: H. Heinze, Tagebuch vom Treck der Thommendorfer [w:] "Bunzlauer Heimat-Zeitung", nr 5-6 (1986).
~~Orzechowa Begonia napisał(a): Mój wujek pracował u niemieckiego bałera. Szuja hitlerowcka na polskich robotnikach kilka sztyli od wideł połamał. W ogień by za Adolfem skakał. A po wojnie jak weszli Anglicy do do wujka powiedział, że on całe życie był antyhitlerowcem. I cóż , nawet sołtysem go zrobili.
Zastosowana autokorekta
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).