Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza
BolecFORUM Nowy temat
Okruszki Historii
12 lutego 2025r. godz. 08:00, odsłon: 219, Dariusz Gołębiewski

Czerwonoarmista, który uratował bolesławiankę

Nawet w tak zdemoralizowanej formacji, jaką była Armia Czerwona, zdarzali się ludzie, którzy wykazywali się zdrowymi odruchami i próbowali bronić cywilów.
Czerwonoarmiści podczas pokazu broni, 1941 rok
Czerwonoarmiści podczas pokazu broni, 1941 rok (fot. waralbum.ru)

Szlak bojowy Armii Czerwonej na Dolnym Śląsku znaczyły masowe zbrodnie na cywilach. Nie miało znaczenia, kim ktoś był, jakiej był narodowości, nie miało nawet znaczenia to, czy ktoś miał coś na sumieniu - zagrożony był każdy, kto nie mógł się jakoś bronić. Armia Czerwona przelała tutaj morze krwi, nie ograniczając się do Wehrmachtu czy innych niemieckich zbrodniarzy wojennych.

Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszyscy czerwonoarmiści zachowywali się tutaj jak barbarzyńcy, a niektórzy nawet starali się pomagać cywilom, niejednokrotnie sporo ryzykując. 

Co najistotniejsze - Armia Czerwona wyzwoliła niemieckie obozy koncentracyjne. Co prawda Niemcy w ostatniej chwili ewakuowali większość więźniów, ale niektórzy doczekali wyzwolenia. W Bunzlau (Bolesławiec) znajdowały się dwie filie niemieckiego obozu KL Gross Rosen, a wokół miasta znajdowało się jeszcze kilka kolejnych - wszystkie zostały zlikwidowane przez Armię Czerwoną. Sowieci wyzwolili też sporą grupę robotników przymusowych, zmuszanych do pracy w niemieckich gospodarstwach, choć dla tych, którzy mieli sowieckie obywatelstwo, oznaczało to kolejny etap udręki. Traktowani jak potencjalni zdrajcy, wciąż byli zniewoleni, ale tym razem przez "swoich".

W co najmniej jednym przypadku czerwonoarmistom udało się ująć niemieckiego zbrodniarza wojennego. Po zajęciu Nieder Schönfeld (Kraśnik Dolny) sowieci pojmali i rozstrzelali kata 50 robotników przymusowych, Wilhelma Buchholza, aczkolwiek był to samosąd, a nie wykonanie legalnego wyroku. 

Już podczas wkraczania do Bunzlau, czerwonoarmiści dopuścili się wielu zbrodni, ale nie wszyscy się do tego przyłączali. Gdy weszli na Hitlerstrasse, czyli dzisiejszą ulicę Chrobrego, dziesięciu z nich weszło do kamienicy nr 11. Widząc jej właścicielkę, zachowywali się spokojnie, powiedzieli że według nich Wojna nie jest dobra i zostali ugoszczeni kawą oraz makowcem. Niestety, o ile oni zachowali się kulturalnie i po posiłku pomaszerowali dalej, o tyle już kilka godzin później kolejni czerwonoarmiści splądrowali cały budynek. 

Nie bez znaczenia jest to, że sowieci postanowili utworzyć w zdobytym mieście muzeum ku czci Michaiła Kutuzowa. Prezentowane tam eksponaty zostały zrabowane z licznych kolekcji, ale biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie bandy pijanych mołojców dewastowały i podpalały kolejne kamienice, dla wielu tych cennych przedmiotów był to prawdopodobnie jedyny ratunek.

Szkoda jedynie, że 45 lat później polskie władze nie dopilnowały, aby te ocalone dobra nie zostały wywiezione do Rosji...

Należy też wskazać na przypadek bolesławieckiej Niemki, Heleny Springer, która została uratowana przed grupą ścigających ją czerwonoarmistów przez sowieckiego korespondenta wojennego, Michaiła Koriakowa. Wspomnienia Koriakowa, publikowane już w 1952 roku w Niemczech Zachodnich jako wiarygodne źródło informacji, są cennym świadectwem wydarzeń z okresu sowieckiej okupacji, zwłaszcza że padają w nich konkretne daty, a nawet nazwiska niektórych ofiar. 

Dzięki Koriakowowi wiemy dziś o tym, że w pewnym momencie wojenny komendant miasta, major Krawczenko, postanowił zgromadzić cywilów w kilku kamienicach przy Wilhelmstrasse (dziś ul. Opitza). Korjakow poświadczył, że komendant nakazał swoim podkomendnym, aby w razie potrzeby bronili tych budynków, ale gdy przyszło co do czego, obrońcy nie zdołali uchronić cywilów przed napaścią pijanych czołgistów.

Krawczenko wybrał też jeden budynek, w którym miały być chronione robotnice przymusowe. Wbrew jego rozkazom, kobiety były jednak regularnie nachodzone i gwałcone. 5 marca 1945 roku do budynku weszło około 60 oficerów i szeregowców, więc komendant udał się na miejsce, aby ich stamtąd przepędzić. Nic nie wskórał - podkomendni pogrozili mu bronią i zmusili do wycofania się. W tamtej sytuacji zachował się przyzwoicie, choć należy też pamiętać, że to on nadzorował całe miasto i nie reagował w wielu innych przypadkach zbrodniczych poczynań swoich podkomendnych. 

Źrodła:

  • H. Christiani, Das Leben in der deutschen, schlesischen Kleinstadt Bunzlau, Siegburg 1973.
  • D. Gołębiewski, Kraśnik Dolny i okolice dawniej i dziś, Bolesławiec 2020.
  • E.H, Die Brände nahmen kein Ende. Die Russenzeit in Bunzlau [w:] „Bunzlauer Heimat-Kalender“, nr 11 (1965).
  • In brennenden Bunzlau! Ein Russe schildert seine Erlebnisse beim Einmarsch der Sowjettruppen, autor nieznany [w:] „Bunzlauer Heimat-Zeitung“, nr 3 (1952).

Sonda Bolec.Info


Czy o Armii Czerwonej opowiada się w Polsce uczciwie?

Dariusz Gołębiewski
Dariusz Gołębiewski
współpracownik portalu i gazety Bolec.Info. Autor działu "Okruszki historii", historyk.

Kontakt z Redakcją: e-mail: [email protected] - tel. +48 693-375-790
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).

REKLAMA Nowe domy!
REKLAMA Nowe domy!