Przez wiele lat po II wojnie światowej dzień 12 lutego, uznawany za moment zdobycia ówczesnego Bunzlau przez Armię Czerwoną, był traktowany w Bolesławcu jako ważne święto. Mieszkańcy poznawali wtedy propagandową wersję tych wydarzeń, słuchając o "wyzwoleniu" miasta przez bratnią armię radziecką. Podczas tego "wyzwalania" miało dojść do zaciętych walk z Niemcami, podczas których spora część miasta została zniszczona. Władze kłamały nawet, że miasto zniszczyli sami Niemcy, o czym w 1984 roku mówił naczelnik Bolesławca:
Są w życiu miasta chwile szczególnie podniosłe i uroczyste, mające swój historyczny wymiar, stanowiące symbol dorobku i wyraz ludzkich uczuć. Do takich dni należy (...) data 12 lutego 1945 roku, 39 rocznica wyzwolenia miasta przez pancerne jednostki radzieckie, kiedy po wiekach germanizacji powróciło tu polskie życie (...) Pionierzy nie zastali uporządkowanego dziedzictwa przeszłości. Hitlerowskie wojska, cofające się w popłochu pod naporem Armii Radzieckiej niczego nie oszczędzały. Na każdych 10 domów aż 7-8 legło w gruzach.
Tworząc tę narrację, chciano zatuszować prawdę o tym, jak wyglądało "wyzwalanie" Bolesławca przez "bratnią armię", której absolutnie nie można było wtedy przypisywać zbrodni wojennych. Po części oparto się na wspomnieniach Dymitra Dragunskiego, jednego ze zdobywających Bunzlau sowieckich oficerów.
Co ciekawe, Dragunski nie pisał o większych walkach ulicznych, ale o intensywnych zmaganiach na przedpolach miasta i silnym ostrzale artyleryjskim, poprzedzającym wkroczenie do akcji piechoty i czołgów. Postępy jego czołgistów nie były z kolei hamowane przez Niemców, ale przez ostrą śnieżycę. Jego wspomnienia, i tak pelne półprawd i przemilczeń, łatwo było dodatkowo zmanipulować.
Władze Bolesławca w latach siedemdziesiątych nadały Dragunskiemu tytuł Honorowego Obywatela Bolesławca, dziś już nieuznawany.
Po 1989 roku narracja się zmieniła. Bolesławiec nawiązał kontakty z wysiedlonymi stąd po 1945 roku Niemcami, dzięki czemu zyskaliśmy dostęp do wielu relacji świadków wydarzeń. Historycy mogli też swobodnie analizować powojenne dokumenty, nie obawiając się już cenzury. Okazało się, że zdecydowana większość zniszczeń, jakie zastali tutaj po wojnie pierwsi Polacy, była dziełem czerwonoarmistów, podpalających kolejne kamienice przez wiele tygodni po zajęciu miasta. A żadnych zaciętych walk nie było.
Gwoździem do trumny opowieści o zaciętej bitwie na ulicach Bunzlau okazała się książka jeleniogórskich historyków - Roberta Primkego, Macieja Szczerepy i Wojciecha Szczerepy. Ich wydana w 2020 roku Operacja Bolesławiecka 2020 jest oparta w dużej mierze o nieznane wcześniej dokumenty z rosyjskich archiwów. Okazało się, że nawet w świetle sowieckich sprawozdań i rozkazów wyłania się obraz krótkich, niezbyt zaciętych walk o gorod Bunclau, które nie przyniosły większych strat w ludziach.
Podsumowując. 11 lutego, po silnym ostrzale artyleryjskim, sowieci zajęli większość Bunzlau, napotykając na ulicach jedynie niewielki opór ze strony Niemców. Marsz naprzód poważnie utrudniała im ostra śnieżyca. Następnego dnia Armia Czerwona kontrolowała już jednak całe Bunzlau. Co prawda wycofujący się Niemcy wysadzili w powietrze wszystkie mosty na Bobrze, ale sowieccy saperzy błyskawicznie wybudowali tymczasowe przeprawy. Oprócz tego Armia Czerwona zdołała zająć żelazny most w odległym o 8 kilometrów Kroischwitz (Kraszowice), co ułatwiło jej dalszy marsz na zachód.
Źródła:
~~Bolz napisał(a): To były tak zwane "ognie zwycięstwa" wzniecane prze sowietów.
Podobny los spotkał m.in. Legnicę, tyle tylko że tam od wielu lat
było to relacjonowane przez historyków.
Brawo panie Darku, to chyba pierwszy artykuł odsłaniający
prawdę o powojennych zniszczeniach Bolesławca.
Inna sprawa, że w Bolesławcu jest chyba ponad przeciętna
grupa przyjaciół sowietów. Mamy ciągłe rosyjski zaułek -
ulicę Feldmarszałka Michaiła Kutuzowa.
Może ten temat wziąłby pan na tapetę
~~Bolz napisał(a): nna sprawa, że w Bolesławcu jest chyba ponad przeciętna
grupa przyjaciół sowietów.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).