Anonimie, nikt nigdzie nie twierdzi, ze ci sprzed dwoch dekad to glaby. Autor raczej zwraca uwage na to, ze wspolczesna mlodziez jest madrzejsza - m.in. dzieki dostepowi do technologii.
A co do rodzaju pracy - ktos powyzej napisal, ze kiedys zasuwali, a dzisiaj chca w biurach pracowac. No tak - czasy sie zmienily. Kiedys byl wiekszy nacisk (a takze i potrzeba) na prace fizyczna, dzisiaj wiekszosc stanowisk (szczegolnie dobrze platnych) to praca intelektualna. Czasy sie zmienily.

Pozdro!
emem

emem napisał(a): Autor raczej zwraca uwage na to, ze wspolczesna mlodziez jest madrzejsza - m.in. dzieki dostepowi do technologii.

Stary Sokrates powiadal, ze duzo jest uczonych, ale malo madrych.

Dostęp do elektronicznego świata nikogo z urzędu nie czyni mądrzejszym. Owszem - sprawniejszym w obslugiwaniu tych gadżetów. Jednak kiedyś ludzie uczyli się, ćwiczyli pamięć. Teraz młodzi czytają streszczenia, nie uczą się definicji, bo mają zakodowane, że wszystko można wygooglowac. Nie ceni się wiedzy, gardzi wymaganiami etc. Jest to uogolnienie, ale dotyczące większości.

Zgadzam się, że młodym brakuje systemu wspierania zdolności. Formalnie;-) bo wystarczyłoby zabrać dzieciakom elektroniczne zabawki i odkrylyby wówczas, że w mieście są kursy tańca, plastyczne, brydzowe, kółka naukowe, sportowe itd. Ubezwłasnowolnienie przez Internet sprawia, że hodujemy lemingi (z całym szacunkiem dla młodego pokolenia) niezdolne do dojrzałości, odpowiedzialności. To nie jest wina młodych, tylko leniwych dorosłych.

P.S. Świat potrzebuje konkretnych fachowców do pracy, a nie wykwalifikowanych "googlarzy".

~bez kapelusza napisał(a): Jednak kiedyś ludzie uczyli się, ćwiczyli pamięć. Teraz młodzi czytają streszczenia, nie uczą się definicji, bo mają zakodowane, że wszystko można wygooglowac.

Akurat z tym to sie nie mozna zgodzic. Kiedys w szkolach wymagali zakuwania na pamiec setek regulel, wzorow, bez jakiegokolwiek zrozumienia. Po prostu zakuj i zdaj (i zapomnij). Uczniowie wiec tak robili - zapamietywali, zapamietywali, a pozniej w zderzeniu z rowiesnikami z Zachody padali - bo tamci wprawdzie wszystkich regulek na pamiec nie znali, ale rozumieli na czym polegaja rozne zjawiska i potrafili wykorzystac dostep do wiedzy. To zreszta jest problem chocby edukacji wyzszej w Polsce. :)


Zmoderowano 08.02.2016 godz.9:42 - powód: (moderator)

emem, nie zgadzam się. To już kwestia indywidualna z brakiem rozumienia tego, co się zakuwa. Bez względu na perspektywę czasową. Moi rówieśnicy (takie środowisko, co poradzisz?) zakuwali że zrozumieniem. Moi rodzice - również. Także moje dziecko. Kwestia praktyki. Sęk w tym, że współcześni młodzi uczą się rozwiązywania testów, a nie - myślenia. Spryt nigdy nie zastąpi prawdziwej mądrości. Może tylko ją udawać.

Teksty jeżeli są wielokrotnego znaczenia uczą rozwiązywania problemów. Większość uczelni zachodnich to jest metoda sprawdzania wiedzy. Efekty tego nauczania są aż nadto widoczne. Tamte uczelnie w rankingach są znacznie wyżej niż nasze.

Kto madry daje się nabrać na "rankingi"?:/ Jakimś dziwnym trafem absolwenci dobrych polskich uczelni nie mają najmniejszych problemów ze znalezieniem pracy na "Zachodzie", a lekarze i pielęgniarki w szczególności. Męczy mnie bezkrytyczne "malpowanie" zachodnich wzorców, z których sami autorzy rezygnują i szukają skuteczniejszych.

"Teksty wielokrotnego znaczenia" (cokolwiek to ma znaczyć) mam rozumieć jako odpowiednik testowego weryfikowania "wiedzy", o którym mowa była w poprzednim poście? :-D

Tak... One na pewno są korzystne dla rozwoju intelektu i umiejętności radzenia sobie z problemami;>

Dostęp do technologii nie czyni jeszcze nikogo mądrzejszym, bo ważniejsza raczej jest ta mądrość życiowa, która jest bardziej rozwinięta u osób dotkniętych różnymi doświadczeniami czy tym że życie wymagało od nich bycia kreatywnymi. Pamiętam swoje młode lata 80-te, wówczas w zasadzie każdą zabawkę i zabawę trzeba było sobie wymyśleć samemu. Mało rzeczy było podanych na tacy. Takie życie sprzyjało rozwojowi intelektualnemu, inteligencji oraz sprzyjało zaradności która przydaje się dziś. Dziś młodzi są tego pozbawieni i generalnie wszystko mają podane minimalnym wysiłkiem. Może tak to ma być, nie wiem. Powoli następują czasu w których kiedy zabraknie prądu to zupełnie sobie nie poradzimy ani ze sobą ani z życiem. Nikt nie uczy jak postępować w chwili braku zasilania. Dlatego wystarczy, że ewentualny agresor wyłączy prąd i wyobraźcie sobie co się wtedy dzieje.