~~Szkarłatnoczerwona Psianka napisał(a): Co Ty gadasz Gunera? Jakie podziały? Jaki paraliż? Gdy jest taka impreza, to muszą być utrudnienia. Jasne, zawsze coś można poprawić, tylko komu się chce, gdy w czasie BŚC i tak są u nas tysiące gości, że przejść w centrum miasta trudno. Po co też wydawać setki tysięcy na rzeczywiste gwiazdy muzyczne, jeśli pod sceną - nawet dla badziewia - i tak tysiące. To, co denerwuje Bolesławian, cieszy lub bawi przyjeżdżających. I nawet jeśli 100 czy 200 z nich zrazi się do BŚC, to i tak zastąpią ich inni. Ta ceramiczna impreza to już taki samograj. Wystarczy ogłosić, że się odbędzie i frekwencja gwarantowana. A marudzenie Kazimierza, że po BŚC miasto "umarło" to tylko gadka malkontenta. Każda miejscowość "gaśnie" w dzień czy dwa po swoim święcie. Zresztą, Rynek bolesławiecki jest i tak wyjątkowy na tle innych miejscowości - spacerowicze, rodziny z dziećmi, turyści... Rynek jest non stop (oprócz wieczorów) tętniący życiem.
Pojedźcie do Lubania, Zgorzelca, Chojnowa czy Szprotawy albo Nowej Soli. Tam w tygodniu w centrum to dopiero pustki. Słowem, jesteśmy the best :)
Co gadam ? Nie pamiętasz już jakie były przeboje o Gliniadę ? Ile padło oskarżeń, nieprzyjemnych słów ?
Twierdzisz również, że nie ma problemu z parkingiem w czasie Święta i zorganizowane, duże miejsce na parking, połączone z centrum autobusem to również zły i niepotrzebny pomysł ?
Bolesławiec jest pięknym miastem. Rynek jest bardzo zadbany i jeden z najładniejszych w Polsce. Całe miasto jest zadbane, powyżej przeciętej w Polsce.
Twoje podejście do tej dyskusji jest jasne po tych 2 zdaniach: "Ta ceramiczna impreza to już taki samograj. Wystarczy ogłosić, że się odbędzie i frekwencja gwarantowana."
Według Ciebie, jeśli będzie wielkie nic na imprezie a będzie to sygnowane Świętem Ceramiki to wystarczy.
Może i za dnia rynek tętni życiem, ale jak sam słusznie zauważyłeś/zauważyłaś, wieczorem nic się nie dzieje. Ludzi w większości pracują do 16 czy 18 i chcąc wyjść wieczorem w okresie wiosenno-letnim do rynku, nie mają po co iść, bo nic i nikogo tam już nie ma. Może w weekendy.