PanM napisał(a): Ktoś napisał: ~~zimowit napisał(a): Ordynacja wyborcza jak najbardziej dopuszcza kandydowanie z list wyborczych (komitetów) niezależnych od prezydenta.
Ordynacja w żaden sposób nie ogranicza liczby komitetów (list) wyborczych. Nie widzę żadnego związku ani podobieństwa do "systemu Rosji proletariackiej"
Jest oczywiste, że kandydat na prezydenta zabiega o jak najliczniejszą reprezentację na liście swojego komitetu wyborczego, aby uzyskać większość głosów w radzie.
A o wszystkim i tak decydują głosy wyborców. I to głosy wyborców zadecydowały, że w Bolesławcu błyszczy Gwiazda dwojga imion i pewnie będzie błyszczeć będzie jeszcze przez następną kadencję.
Sorry, ale takich mamy wyborców ;)
Muszą lekko sprostować pańską wypowiedź.
Napisałem powyżej że ordynacja nie dopuszcza do startowania niezależnych kandydatów na radnych nie powiązanych z żadnym kandydatem na prezydenta .Nie chodzi o aktualnie panującego . W konsekwencji mieszkańcy nie mogą mieć / nie chcą / swoich radnych. Mają klakierów przekupionych przez zwycięzcę wyborów.
Wybierają prezydenta / burmistrza/ wraz z dobytkiem.
Startowanie kandydata z tzw ulicy nie ma sensu.
To nieprawda.
Kandydatów do rad gmin mogą zgłaszać komitety wyborcze wyborców. Taki komitet może być zarejestrowany już przez pięć osób (wyborców).
Nie ma obligatoryjnego wymogu aby na liście kandydatów zgłaszanych przez komitet wyborców znajdował się kandydat na wójta (prezydenta).
Co innego w przypadku kandydata na wójta (prezydenta). Prawo zgłoszenia kandydata ma komitet wyborczy, który zarejestrował listy kandydatów na radnych w co najmniej połowie okręgów wyborczych w danej gminie.
I to jest jak najbardziej logiczne.
To, że najczęściej wybory wygrywają komitety powiązane z kandydatem na wójta (prezydenta) to już zupełnie inna historia.
Sumując. Mieszkańcy mają wpływ na wybór kandydatów i członków rad.
Głosy wyborców są decydujące. Decydujące również o jakości wybranych rad.
Takie mamy rady i prezydentów jakich mamy wyborców ;)