Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMA Villaro zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

~Iza niezalogowany
3 lipca 2014r. o 5:48
Magnum :) , przepiękne!


... niebo i piekło, ... dobro i zło...



:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5183
magnum44
3 lipca 2014r. o 10:42
~Iza napisał(a): Magnum :) , przepiękne!



Dziękuję, cieszy mnie, że spodobało się Tobie :)
Uśmiech przed moimi porannymi "wklejkami" był dla Ciebie za piękne utwory Anny Marii i Katarzyny.


~Iza napisał(a): http://www.youtube.
... niebo i piekło, ... dobro i zło...
:)



... "nie, nie, nieprawda, że nie mamy nic prawdziwego"...
Ach ta Edyta! :)



~Iza napisał(a): :)


Serenada Schuberta, ulubiona przeze mnie, w takim wykonaniu wspaniała!
Obrazy przepięknych motyli i pięknych kobiet w wiankach z kwiatów i bluszczu pogłębiają doznania. Cudeńko!
Dziękuję :):)



:)

:)

Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Iza niezalogowany
3 lipca 2014r. o 18:30
:)
Piękne i prawdziwe…, Magnum :)

Ucisz serce… przypomniało mi się Miasteczko Bełz:
:)

Dla rozweselenia :
;)

:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5183
magnum44
4 lipca 2014r. o 0:36
Izo, "Miasteczko Bełz" mnie smuci, to piękny utwór, ale Justyna dała popis dla Gołdy :)


Franciszek Karpiński
Pieśń przyjacielska przy kielichu



Niechaj kto wzdycha do zbytków,

Jest coś droższego od złota;

Nie żądam wielkich pożytków,

Niech żyje przyjaźń i cnota!



Tu myśli nasze mieszamy

W napoju, który pijemy,

Jednego człeka składamy,

Bo jedną duszą żyjemy.



To u mnie pierwsza przewaga,

Kochać się, to pierwsza rada;

Przyjaźnią wszystko się wzmaga,

Niezgodą wszystko upada.



Niech kłótnia szuka swej zguby,

Nam ręka z ręką się łączy;

Oto przyjacielskie śluby,
Które śmierć chyba zakończy.

Nie pasuje do wcześniejszego romantyzmu i liryzmu, ale...


Obiecany Bach :)
I tak wcześniej posłuchałam mojej ulubionej toccaty i fugi d-moll ;)

Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Iza niezalogowany
4 lipca 2014r. o 5:59
Ale piękne... :)

Miasteczko...to smutna i tragiczna "opowieść".



:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5183
magnum44
4 lipca 2014r. o 10:46
"Noc" wspaniała!
:):)


Jacek Dehnel
Piosenka o lampie i wozie

Patrz: nad maleńkim twoim domem
ogromny Wóz przetacza koła,
dźwigając gwiazd kolczastą słomę.
Siedź, nikt nie woła.

Są tacy, którym palić trzeba
lampę na ganku tkwiącą wiecznie,
i tacy, co pod laką nieba
idą bezpiecznie.

Więc ty od wiatru lampę zasłoń
i czuwaj pod kołami Wozu,
skoś trawnik, zagrab, zapisz hasło
i strzeż obozu.

Choćby nie pukał nikt do domu,
czuwanie zdało się jałowe,
wiedz: nigdy się nie dowiesz, komu
świecił ten płomień

i kto mógł iść, bo ty siedziałaś
pod sfer niebieskich turkotami,
w maleńkim domu – plamka stała,
myślący kamyk.


:)


J. D.
Big Splash

Czternastosekundowy filmik w Wikipedii
pokazuje zderzenie piłeczki zielonej
z niebieską: spójrz, tak powstał księżyc. Nie ma gorszej
wiadomości dla bladych poetów. Więc zbitka
„ proto-Ziemia" ma jakieś znaczenie? Na Ziemi
jest ktoś, kto jej używa tak, jak słowa „nitka",


„kombinezon", „miednica", mając w głowie - właśnie:
bryłę? Planetę? Koncept? Materiał na miejsce?
Czytaj dalej. Jest groźnie: komety i deszcze
meteorytów, mrozy, Ziemia kulą lodu,
wypadnięcie z orbity, połknięcie przez gwiazdę,
i entropia: Endlösung najwyższego sortu.


Niewiele jest nadziei w cichym oceanie
metanu na odległym księżycu Saturna,
w lodzie na Europie, w Cher. Wszechświat to trumna
na wszystkie formy życia i nieżycie całe.
Nawet ten stół jest drobny, kruchy na nim talerz,
i przy małych kieliszkach sztućce równie małe:


wszystko to, od anteny aż po fundamenty,
złoży się i zasklepi bez świadectwa kształtu
pod galaktyczną burzą i naporem kwarków.
Pomyśl: to, co jest gruntem i rzeką i miastem,
zarośnie pozaziemską szadzią, pyłem gwiezdnym
i elementarnymi cząstkami jak chwastem.


Słuchaj. To opowiada: nie jesteście sami
ze skazaną na klęskę próbą bycia wiernym,
z waszym nikłym ciężarem ułomnej materii,
z waszą kruchością wiązań i bezbronną skórą.
Przegra wszystko: nożyce i papier i kamień.
Coś gwiazdami obraca - lecz nie jest to czułość.



:)

Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Iza niezalogowany
5 lipca 2014r. o 0:02
:)

Stanisław Barańczak
Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta

Z okna na którymś piętrze ta aria Mozarta,
kiedy szedłeś wzdłuż bloku. A w tej samej chwili
waliły się i z gruzów wstawały mocarstwa.

„Non só piu..." - ten żar róż bez ciężaru, ten żart na
śmierć i życie, pędzący za chmarą motyli
anapest tętna. Właśnie ta aria Mozarta

m i a ł a tu brzmieć, jak gdyby istniała gdzieś karta
praw przechodnia spod bloku, której nie gwałcili
ci inni my, ci z gruzów wznoszący mocarstwa -

gwarancja, że choć jedna zasłona, nie zdarta
do szczętu płyta, przetrwa; że zawsze uchyli
jakieś okno czy wyrok ta aria Mozarta.

Jak gdyby wszystkie dobra zdążyła ta martwa
ręka niepoczytalnie zapisać nam, czyli
kupczykom gruzów, z których wstawały mocarstwa,

w których rosła, wbrew nim, na niczym nie oparta
wiara, że to nie błąd, że nigdy się nie myli
w oknie na którymś piętrze ta aria Mozarta.
Waliły się i z gruzów wstawały mocarstwa.

&feature=kp

;) :D

:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5183
magnum44
5 lipca 2014r. o 0:46
:) :)

:|

Hmmm...
Pozostanę przy młodym talencie i wkleję resztę wybranych Jego utworów.
Już więcej nie będę, bo inne mi nie przypasiły ;)

Jacek Dehnel

Wątpia

Jak gładka jest noc, popatrz: to ciemny futerał
dla altówki z Cremony, którą się zabiera
na koncerty ze skrytki bankowej i niesie
jak szklane jajo smoka w czarnoksięskim lesie,
pamiętając o wszelkich ryzykach: przeciągach,
atakach terrorystów, strzygach, zbójach, bombach.
Jak gładka jest noc, popatrz: nasza bura strzała
PKP ją przenika, płynie w głąb jej ciała
jak szpilka uniesiona czarną krwią, do serca,
miejsce najboleśniejsze bezmyślnie przewierca,
samą istotę nocy - czyli mrok bez światła,
gdzie mieszka ciemna gwiazda, która nad-noc zjadła.


Jak gładka jest noc, popatrz: nie ma na to słowa,
jest tylko miękka woda w nieznanych parowach,
brzuch głębinowej mątwy, zapiecek obrazu,
posępne „h" w nagłosie pogańskich wyrazów.
I widać, że to ona jest zasadą; rzadkie
przebłyski światła za to - głupawym przypadkiem.


Symetria

Leżymy coraz dalej od siebie. To samo
łóżko, ta sama pościel, ale coraz dalej.
Jak kwiat przez nietoperze zapylany, łóżko
rozchyla się co wieczór - my na przeciwległych
płatkach. Wciąż coraz dalej. Leżymy od siebie.
Nie da się sięgnąć ręką, dotknąć stopą stopy –
– z twojego brzegu słychać wilgi i mruczenie
żbików, na moim widać perkozy i, z rzadka,
gronostaja, co czmyhnął w zarośla pościeli.
Coraz szerzej. Kasztele i śluzy kamienne,
pełne porty, ogrody, bezkresne pustynie.

Każde po swojej stronie nocy. Równolegli
w samotności i ciszy. Nie da się przywołać,
nie da się nad przepaścią stanąć i usłyszeć.
Rozwiązane więzadła, rozluźnione rymy.
Bliżej do drzwi i okien niż do siebie. Śpimy.


II SOGNO

Te codzienne, conocne, te żmudne ćwiczenia,
te pasaże pod górkę „bycia-dwojgiem-ludzi",
gdzie zmiana każdej nuty bardzo wiele zmienia;


to budzenie się rano ze ścierpłym ramieniem,
bo całą noc się spało tak, by cię nie zbudzić.
Te codzienne, conocne, te żmudne ćwiczenia:


gemmy francuskich kremów, pianek do golenia,
by mniej drapać policzki, by mniej je utrudzić
w pocałunkach - a taka zmiana wiele zmienia


w ulepszaniu techniki - jak szlifu kamienia,
bo każdy blask się w końcu może nieco znudzić.
Te codzienne, conocne, te żmudne ćwiczenia


w łagodzeniu - jak spory zręcznie pouziemiać,
w jak najmniejszej ilości ruchów je obrócić na nice
lub choć na nice (ton tak wiele zmienia,


dobór słów, ruchy ramion). Głaskać. Ukorzeniać
to, co jeszcze kiełkuje, dopiero się budzi
wśród dziennego, nocnego, żmudnego ćwiczenia.


I jeszcze ta świadomość, że coś się utlenia,
bezpowrotnie rozpada, nieustannie studzi.
Te codzienne, conocne, te żmudne ćwiczenia
by wszystko, odmienione, mogło się nie zmieniać.








ODWILŻ

Topnieje. Nieba widać więcej niż zazwyczaj,
w górze tyle, co zwykle, na dole bonusy:
ogromne składy ciekłych, niebieskawych luster.
Dookoła, rozkuta z lodów, trwa strzępiasta,
raz ubita, raz grząska, anarchia roztopów:
czubki drzew ponad wodą, migracje gryzoni,
bezładny pęd obłoków. W lasach resztki śniegu bieleją
jak odpady z przetwórstwa pór roku.


Dopiero most i rzeka kładą tamę temu
bezhołowiu: jest północ i południe, upływ,
cieki, akweny, dukty. Droga, która wiedzie,
i miasta, które łączy, i ludzie po miastach.


To, że jesteśmy razem, jest częścią porządku –
jak rytm drzew na poboczach, regularność ulic,
kierunki, kwadry, pływy, mój sztywny kołnierzyk,
twoje obcisłe swetry, moja lewa, twoja
prawa poduszka. Związek: to, co trzyma razem
dwa atomy wodoru, jeden atom tlenu.



:)

Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.