Ten Tetmajer świetny, a z bardziej współczesnych? Moim ulubionym poeta z najmłodszych jest Dawid Mateusz. Dla mnie (a śledzę od dawna, najbardziej obiecujący poeta swojego (i mojego) pokolenia. W ogóle mamy bardzo ciekawych poetów najmłodszych (25-30lat)
Dawid Mateusz - HYMN PIERWSZY
Ten strach – pajączek
za uszkiem, którego niechcący połknę, imiona byłych dziewcząt
wypowiadając jak wojnę,
patrzy na mnie z rogu pokoju, tka sieć.
Patrzy na muchę w mojej dłoni, tka sierść.
Ten strach, który noszę w kieszeni
lekko jak kamień – jak drugie danie w taniej restauracji
(za które ktoś inny zapłaci),
patrzy na mnie okiem kamienia, tka głód.
Patrzy na moje gardło (jak w rzekę), tka sierść.
I ten strach – pajączek w brzuszku
już zawsze będzie tkał we mnie
czułość, jak chorobę miękkich kolan
i siniaków na ramionach tej, o której nie zapomnę,
której własne imię wypowiem jak wojnę.
~Olka napisał(a): Dawid Mateusz - HYMN PIERWSZY
No i co sądzicie?
Bardzo mi się spodobał wiersz :)
Poczytam chętnie jego twórczość.
Z młodych czytuję J. Dehnela, jakoś przypadł mi szczególnie do serca.
Jacek Dehnel
Szczęście
dla P. T.
W przyszłym tygodniu masz urodziny
za rok pewnie
już cię nie będzie.
M. Roberts, Lacrymae rerum
Być tą brzydką Angielką - chudą, podstarzałą,
niezbyt dobrą poetką; mieszkać w letnim domu
ze stygnącym mężczyzną (serce czy rak nerek -
przyczyny nieistotne). Wnosić mu po schodach
(wąskich, zawilgłych schodach) tacę ze śniadaniem
i siebie. Pisać: "W przyszłym
tygodniu - bzyk muchy -
- masz urodziny - znowu - za rok pewnie - krzyczy
z bólu - już cię nie będzie". Iść do niego. Głaskać.
Leżeć z nim w wannie, płacząc. Patrzeć, teatralnie
ale przecież prawdziwie, przez okno na drzewa.
Mieć za sobą te lata, te listy, te flamy,
znać numer kołnierzyka, buta, obwód głowy.
Nie umieć się obejrzeć za innym mężczyzną.
Używać tamtych zwrotów, pieszczotliwych imion.
I udawać, że wcale nie jest gorszy w łóżku,
mając w pamięci tyle miejsc, razów, sposobów:
w hamaku, w soku z jagód, w pociągu pędzącym
z Wenecji do Nicei, na biurku wydawcy,
w bocznej salce muzeum. Przyjmować wizyty
przyjaciół i lekarzy. Kręcić kogel-mogel.
Nie móc udawać dalej i dalej udawać.
Lecz nade wszystko wiedzieć, że wszystko, co było
nie mogło, nie powinno być inaczej, z innym,
gdzie indziej, kiedy indziej - to właśnie jest szczęście.
Widziałeś całość. Teraz odchodzisz, powoli
skubiąc liście z gałęzi. Ktoś zasłania lustro,
ktoś dzwoni, ktoś rozmawia. Taca. Wanna. Łóżko.
Wiem, że miałam go już nie zamieszczać, ale to przykład dla ~Olki :)
Miłego dnia!
Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Dzięki! :) Dehnela znam, parę lat temu mi się podobał, teraz jednak przymula mnie trochę ;p. Powtarza się formalnie bardzo, nie rozwija.
a co do Dawida Mateusza, to problem jest taki, że on jeszcze przed debiutem i trzeba w internecie szukać. Wiem, że w tym roku wyjdzie antologia Połów, między innymi z jego wierszami. Na to czekam. Tak to trzeba szperać, dziś wyszperałam ten:
LIGUSTR
Od kiedy zamieszkałem w stacji wieży ciśnień,
wychodzę tylko po to, aby przyciąć ligustr.
– Dostaniesz po łapach – mówił ojciec – o mało
nie uciąłeś palca – sekator w jego dłoniach
tłusty od żywicy, posłuszny i cichy jak matka,
wyglądał znacznie lepiej. Ile już razy
dostałem po łapach za dotykanie czy branie
do siebie albo ust? Ile razy musiałem
odnosić, przepraszać? Od kiedy
zamieszkałem w stacji wieży ciśnień, dłonie
mam pełne żywicy. – Jak skończysz, odłóż na miejsce
– ucina matka.
magnum44 napisał(a):
Jacek Dehnel
Szczęście
...Lecz nade wszystko wiedzieć, że wszystko, co było
nie mogło, nie powinno być inaczej, z innym,
gdzie indziej, kiedy indziej - to właśnie jest szczęście.
Magnum :) czytając te słowa, przypomniała mi się jedna z ostatnich scen filmu "Pręgi"-
"Myślisz mi się nieprzerwanie [...]Kiedy już cię nie było w mieszkaniu, kiedy został mi tylko twój zapach, okno zamknąłem, żeby go nie wypuścić"
"Szukam świata w którym jedna jaskółka czyni wiosnę, gdzie szewc w butach chodzi, gdzie jak Cię widzą, to dzień dobry. Szukam świata, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem" J.B.
Ten strach – pajączek
za uszkiem, którego niechcący połknę, imiona byłych dziewcząt
wypowiadając jak wojnę,
patrzy na mnie z rogu pokoju, tka sieć.
Patrzy na muchę w mojej dłoni, tka sierść.
Ten strach, który noszę w kieszeni
lekko jak kamień – jak drugie danie w taniej restauracji
(za które ktoś inny zapłaci),
patrzy na mnie okiem kamienia, tka głód.
Patrzy na moje gardło (jak w rzekę), tka sierść.
I ten strach – pajączek w brzuszku
już zawsze będzie tkał we mnie
czułość, jak chorobę miękkich kolan
i siniaków na ramionach tej, o której nie zapomnę,
której własne imię wypowiem jak wojnę.
No i co sądzicie?
Nie jest źle, ale rewelacji nie ma :) Zadałbym kilka pytań autorowi.
Pierwsze? dlaczego HYMN? Pierwszy hymn? Są następne?
Są pewne słowa, które obecnie w poezji nie wypada już używać, w konkretnym kontekście. Pająk już zawsze będzie się kojarzył E.A.Poe.
Jest tutaj zabawa słowami, metaforą, jednak gdzie esencja przekazu? Gdzie serce wiersza? choroba miękkich kolan? jego kolan? CZy jego dziewczyny? ;)
Strach noszony lekko? jak kamyk w kieszeni? Cóż to za strach?
To tylko kilka pytań okiem czytelnika. pozdrawiam i dzięki za ciekawą wstawkę :)
Dopisane 04.08.2014r. o godz. 22:50:
~Olka napisał(a): LIGUSTR
LIGUSTR jest dużo ciekawszy :) MImo w sumie nieobszernej formy, zauważam interesującą przestrzeń dla czytelniczej wyobraźni :)
Kadr z życia mówiący w domyśle dużo, o nie zakodowanej słowami treści :) Gdybyś miała więcej to wrzucaj, może troszkę podyskutujemy :)
Dopisane 04.08.2014r. o godz. 22:56:
Znalazłem jeszcze to :)
Dawid Mateusz
Pułka
Lekko jak papieros za uszkiem, buszkiem
w łóżko - czy to smakiem
jej ramion wchodziła w ciebie czułość
pajęczej sierści i zwyrodnienie? Który całował
chorą dziewczynę, wyśpiewa hymn pierwszy.
Który pocałował chorą dziewczynę?
W zębach szabelka. Lekko jak poduszka,
czekam, aż wyprują córkę i wszystkie zabawki.
Dopisane 04.08.2014r. o godz. 22:58:
W wierszach Mateusza dostrzegam pewną szkołę poetyki w Krakowie, której innych przedstawicieli znam, i których styl jest bardzo podobny :)
Dopisane 04.08.2014r. o godz. 23:01:
I to ciekawe, tylko nie jestem pewien, czy to na pewno jego? z forum o poezji :)
M.R.
Weź to na źrenicę. Powiedziałem: oczy odwraca się
jak rzekę, choć wyobraziłem sobie odwracanie
dłoni
trącającej strunę, kiedy wracałaś
do nie swojej fugi, zostawiając nad brzegiem
instrument, codę i mnie, w rękach tego,
o czym nie chciałbym mówić. Wolałbym
abyś wzięła to w serce lub jakąś inną
kieszeń. Opowiedziała tę historię,
której nie wolno opowiadać. O tym
jak wracałaś niosąc pomarańcze, bo
w głodującym kraju miałaś własny głód
i całą Polskę otwartą na oścież. Weź to,
co nienasycone: decyzje zapadają
jak słońce i z dnia na dzień coraz ładniej
im wychodzi. Weź to sobie w uszko:
Miałem kiedyś siostrę, a przyśniła się tylko fraza po niej.
~Olka napisał(a): a co do Dawida Mateusza, to problem jest taki, że on jeszcze przed debiutem i trzeba w internecie szukać.
Poszperałam, poczytałam i zaproponuję D.M. to:
Więzi
Więź pierwsza
W każdym związku
mam te same problemy: stygnący obiad
i dłonie przylegające do blatu (taka próba
posiadania). Wyobraź sobie psa (takie posiadanie,
które zdechnie) albo innego w tobie i wymyśl
jak się wabi (miałem kolegę, który nazywał to
potworem). Obiad jest zimny, ręce trzymam na stole.
Wyobrażenie psa wiąże się z ogonem.
Więź druga
W związku z każdym problemem opieram się
na blacie i jadam obiad z kobietą (dłonie
ma blade i gotowe, by wskazywać). Pełna
niepotrzebnej wiedzy, wymyśliła innego - pies
we mnie wabi się Dawid, a ogon jest dystynktywną
częścią psa.
Im dalej ucieka, tym wyraźniej go widzisz.
Więź trzecia
Pies opiera się na blacie i merda,
je z niego, kiedy nie patrzę (taka
prawda posiadania) jak inny i czeka na wabik (taki
problem, który poza). Zapomniałem imienia
pierwszej dziewczyny, pamiętam tylko,
że lubiła jadać sama,
ale moje dłonie są blade i gotowe, by ją wskazać.
E napisał(a):
magnum44 napisał(a):
Jacek Dehnel
Szczęście
...Lecz nade wszystko wiedzieć, że wszystko, co było
nie mogło, nie powinno być inaczej, z innym,
gdzie indziej, kiedy indziej - to właśnie jest szczęście.
Magnum :) czytając te słowa, przypomniała mi się jedna z ostatnich scen filmu "Pręgi"-
"Myślisz mi się nieprzerwanie [...]Kiedy już cię nie było w mieszkaniu, kiedy został mi tylko twój zapach, okno zamknąłem, żeby go nie wypuścić"
E :), piękne i trafne résumé!
Alter, możesz popisać z Dawidem tutaj:
http://dawid-kasiarz.liternet.pl/teksty
:)
:)
Dopisane 05.08.2014r. o godz. 09:54:
Carl Sandburg
Ile?
Ile kochasz mnie: milion korców?
Och nie, dużo, dużo więcej.
A jutro może tylko pół korca?
Jutro może i mniej niż pół korca.
Czy to arytmetyka twojego serca?
To wiatr tak odmierza pogodę.
C.S.
Odjechała
Każdy kochał Chick Lorimer w naszym miasteczku
Daleko stąd.
Każdy kochał ją.
Bo hardą dziewczynę, która idzie za swoim marzeniem,
[wszyscy mężczyźni kochają.
Nikt nie wie, dokąd poszła Chick Lorimer.
Nikt nie wie, czemu walizkę spakowała
... trochę starych rzeczy, i odeszła
Z małym podbródkiem naprzód wysuniętym,
Z miękkim włosem sypiącym się niedbale
Spod szerokiego kapelusza,
Tancerka, śpiewaczka, śmiejąca się namiętna kochanka.
Czy dziesięciu, czy stu mężczyzn goniło za Chick?
Czy pięciu, czy pięćdziesięciu miało serce złamane?
Każdy kochał Chick Lorimer.
Dokąd odjechała, nikt nie wie.
C.S.
Jedno Rozstanie
Czemu on jej napisał:
Nie mogę żyć bez ciebie?
I czemu ona jemu napisała:
Nie mogę żyć bez ciebie?
On pojechał na zachód.
Ona na wschód
I oboje żyją.
:)
Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
alter, ja z hymnem pierwszym widze to tak, ze jest to nawiazanie do innego wiersza Autora, ktory przytoczyłes:
"Który całował chorą dziewczyne, zaspiewa hymn pierwszy"
i tu bym szukał.
Nie zgadzam sie, ze niektorych slow nie mozna uzywac. Tutaj wszystko jest doskonale uzyte, Autor jest bardzo swiadomy swojego pisanie i dla mnie tez jednym z najlepszych poetow pokolenia... Ma słuch absolutny...No i bardzo osobny, trudny do podrobienia język. No i nie wiem dlaczego tam czegos nie rozumiesz, ja łapie wszystko w mig :). Wystarczy sie wczytać
Inny:
Perspektywy
Kto połączył otwarte złamania i wysokie okna
jak brzegi rany i zerwaną gałąź
opadającym na trawę ciałem? Albo ładniej:
kto się zabił? Pierwszego grudnia
patrzyłem w wodę, w ustach obracałem
ostatni pieniążek i wokół osi widzenia
nie było strony, w którą mógłbym pobiec.
Miałem w kieszeni kapsel i zapalniczkę,
miałem kurewski żal, żeście nie przyszli.
Jak o tym milczeć w obcym towarzystwie?
Jak pukać w okno, tak, by zdążyć uciec?
Wtedy, nad Wisłą, myślałem - muszą istnieć
sposoby (jak z gałęzi - łuki), rozwiązania
skuteczne jak czosnek. Zgadnij: kto wybrał śmierć,
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.