~aa napisał(a): :)
Rozmowa oczu - Małgorzata Hillar
[...]
Były wiersze o lataniu i lotach to niech przyśnią ci się latawce ;)
lub samoloty :) dobranoc
Rozmowa oczu? Bardzo misię :)
Mówisz
Mówisz
Gdybyśmy byli razem
przynosiłbym rano
bułki i mleko
Mielibyśmy
wspólne drzwi
wspólne światło
wspólną noc
Lecz dzielą nas
klucze
schody
mieszkania
oczy mężczyzny
oczy kobiety
nawet płacząca wierzba na podwórku
pod którą nam nie wolno się całować
Mówisz
Jesteś dla mnie
jak wschód słońca
żeby go zobaczyć
odwracam się do ludzi plecami
Latawce tak! Kolorowe balony, albo motyle... samolociki, ale tylko z papieru... marzenia też są lotne ;) dobranoc...
Dopisane 11.03.2015r. o godz. 12:39:
Bolesław Leśmian :)
Wobec Morza
Rybacy, którym połów nie udał się złoty,
Z dala od mórz zdradliwych i brzegów ponętnych,
Wszelkiej głębi na przekór z sieci obojętnych
Rozpinają na puszczy błękitne namioty.
Marny ten, co przypływów chłonąc niewyśpiewność,
Wierzy, iż sieć jest siecią, a połów połowem!...
My, zbadawszy istnienia dwuznaczność i zwiewność,
Z sieci namiot uczynim pod niebem jałowem!
Namiot bezużyteczny! Lecz w rozwianej grzywie
Jego fałd, zbytkowniej szych nad wszelkie istnienie,
Przepych nudy rozzłoci swe czary i cienie!"
Tak się owi na puszczy chełpią niechełpliwiel...
Oddaleńcy! Raz jeden zbłąkani wśród szlaków,
Już się nigdy nie zbliżą do własnej oddali!
Nikt w nich teraz nie pozna wesołych rybaków,
Zwinnych nurków, rabusiów pereł i korali!
Jak pieszczochy przeznaczeń, których nic nie cieszy,
Drwią z gwiazd morskich purpury, z mew bielszych od mleka,
Żagiel, burzą wydęty, tylko ich rozśmieszy,
A szum fali przypomni, że czas się przewleka.
Przewleka się zabawnie, dziwacznie, misternie
Po najwiotszej gałęzi, po najcieńszym cieniu...
Zbliż się do nich, zawołaj tylko po imieniu,
A jak ślimak swe rogi, pokażą swe ciernie!
Lecz nocą sen, płonący każdemu ku chwale,
Da im pić z tego źródła, skąd nie pili z rana...
Wtedy warga ich blada, snem ucałowana,
Wyrzuca szepty-perły ijęki-korale!
Jadowita a szczera tego snu ułuda
Tak im duszę przez usta dobywa boleśnie!
Roniąc perły, korale śnią, jak morskie cuda,
Którym dano być sobą na chwilę i we śnie...
Dopisane 11.03.2015r. o godz. 18:37:
... a taki Leśmian zaciekawia ;)
Zaklęcie
Ptaku nocny, coś bywał za świata rubieżą
I widział umarłych - mów, co czynią? - Leżą.
A co jeszcze? - Wciąż leżą bez przerwy, bez wytchnienia.
Nie ma dla nich ni słońca, ni wiatru, ni cienia!
Nie modlą się, nie płaczą, nie śnią i nie wierzą -
I nic - tylko tak leżą! I nic - tylko tak leżą!
Dziewczyna, co się mojej sprzeciwia przemocy,
Niechaj w łożu obłędnym polegnie tej nocy!
Bezoporna, bezsilna, bezbronna, bezwiedna
Niechaj, grzesząc pragnieniem, leży sama jedna!
Niech nie modli się, nie śni, nie płacze, nie wierzy -
I niech tylko tak leży - niech dla mnie tak leży!
Dopisane 11.03.2015r. o godz. 18:40:
Leśmian :)
Zielony dzban
To nie stu rycerzy, lecz sto trupów leży!
Nie sto trupów leży, jeno stu rycerzy!
A nie dla nich ruczaj dzwoni,
A bór szumny od nich stroni,
Jeno wicher we sto koni
Znikąd ku nim bieży.
Wybiła godzina - wiosna się zaczyna,
Z chaty poprzez kwiaty wybiega dziewczyna,
Dzban zielony, pełen wody,
Niesie zmarłym dla ochłody
W skwar śmiertelnej niepogody,
Co w proch wargi ścina.
Stopy moje - bose, skronie - złotowłose,
Kochałam, płakałam, zmarłym wodę niosę,
Oczerstwijcie ból wasz słony,
Smakiem śmierci podraźniony,
Cały ranek w dzban zielony
Ciułałam tę rosę.
Wypić - wypijemy, lecz nie ożyjemy,
Na polu w kąkolu żal się chwieje niemy,
A my leżym z ziemią w zmowie
W tym tu rowie i parowie,
Lecz nikt tego nie wypowie,
Gdzie my teraz, gdzie my?
Jedyny dobytek - ciszy w sobie zbytek
I snu podziemnego żmudny bezpożytek.
Nim sporządzisz dla nas sanie
Na wieczyste zimowanie,
Połóż wieniec na kurhanie
Z kalinowych witek.
W waszym zgromadzeniu, w natłoczonym cieniu,
Jest taki, co maki kładł mi na ramieniu,
Niech ze dzbana pije wodę,
Niech przypomni lata młode,
Gdy raz spojrzał w mą urodę
W nagłym zachwyceniu !
Płyną dni niezłomne, czasy nieprzytomne,
Nie wierzę, że leżę trzy lata ogromne!
Mak pamiętam purpurowy,
Ale twojej, dziewczę, mowy
I tej złotej w słońcu głowy
Już dziś nie przypomnę!
Chmurzą się błękity, płacze deszcz obfity,
Na trawie w murawie leży dzban rozbity,
Dzban rozbity leży, leży,
A śpi pod nim stu rycerzy,
A wiatr znikąd ku nim bieży,
Kurzawą okryty!