Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

2900
#falco nieaktywny
9 kwietnia 2015r. o 20:06

''
Dawniejszych, świeższych czasów alternata

Głupstwo i rozum stawia naprzemiany,

Jednym je węzłem wiąże i przeplata;

Z powszechnej wady my się nie odkupim,

Można i u nas być mądrym i głupim.''



"bierz życie z każdym oddechem..."
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
9 kwietnia 2015r. o 20:17
falco napisał(a):
''
''


Niechluju nie potrafisz nawet cytować poezji. Kaleczysz Krasickiego dla swoich brudnych celów.

Tutaj całość!

Antymonachomachia - Pieśń II

Autor tekstu: Ignacy Krasicki

Jak chmura, co grom po polach roznosi,
Obiegł Honorat wszystkie kurytarze,
Wszędzie wiadomość nieszczęśliwą głosi,
Wszędzie o wszczętym znać daje pożarze,
O zemstę wszystkich nalega i prosi,
Niechaj to dzieło i autora skarze.
"Kupcie się — woła — ku wspólnej odsieczy!
Kupcie się bronić pospolitej rzeczy!"

Na taki odgłos, jak piorunem tknięte,
Tłumy się braci ze wszystkich stron spieszą.
Rzucają prace i zabawy święte,
A coraz większą gromadząc się rzeszą,
Tam idą, kędy żale rozpoczęte
Wynurzał starzec: wzmagają i cieszą.
Próżne starania. Honorat się trwoży,
Im bardziej miękczą, tym zjadlej się sroży.

Tak łań po puszczach dzikich obłąkana
Z płodem, którego pilnie dotąd strzegła,
Nagłym łoskotem myśliwców zmieszana,
Z miejsc się porywa, na których obległa.
Próżno ucieka; wkoło opasana,
Unosząc życie, choć płodu odbiegła,
Chociaż rąk uszła i buja po lesie,
Tkwi grot śmiertelny, który z sobą niesie.

Wrzask, krzyk, hałasy. I prośbą, i wsporem
Nie da się starzec ubłagać rozjadły,
Niezbytym punktu ujęty honorem.
Gdzież się zdrożności nasze nie zakradły?
Pędzi. — Księgarni drzwi zastał otworem,
Tam wpadł, strwożone bracia wraz z nim wpadły.
Jednym zamachem starzec nieużyty
Wywrócił cztery ksiąg pełne pulpity.

O ty, wszechrzeczy płodnej rodzicielki.
Dzielny tłumaczu i w lewą, i w prawą,
Którego wielbić musi człowiek wszelki!
Ty, coś jest świata nauką, zabawą,
Perło pisarzów, o Albercie Wielki [ 1 ],
Coś tajemnice objawiał tak żwawo,
Uczczenia godny! Nieustraszony,
Spadłeś pod szafę z twoimi kompany.

Wielki Tostacie! [ 2 ] ty, coś znamienicie
Pisał o wszystkim, o czym pisać można,
Nie osiedziałeś się na twym pulpicie,
Złość cię zrzuciła, ale złość pobożna.
Poznał cię starzec, zapłakał obficie,
Twym spadkiem myśl się powiększyła trwożna,
A gdy się coraz wzmaga i rozżarza,
Tak z płaczem mówił do bibliotekarza:

"Nie tylko ludziom i księgom uwłacza
Bezbożnik, co się uwziął na zakony.
Co winien Tostat, że mu nie przebacza?
Co winien Alfons, ów król uwielbiony?
Zuchwalec śmiało grzeszy i wykracza,
"Kroniki" nawet dotknął zaślepiony.
Niegodzien czytać piękności dobranych:
"Wojska afektów zarekrutowanych".

Wiem, skąd te złości i jady pochodzą:
Już się świat zepsuł, a płody odrodne
Polorem niby jady swoje słodzą,
Nazwiska nawet uczonych niegodne.
Ich to koncepty prawdzie nie zagrodzą.
Znajdziem my na nich sposoby dowodne.
Umilkną zdrajcy, damy się we znaki,
Spełznie z konceptem pisarz ladajaki.

Bogdaj to dawni! w księgach nie szperali,
Było też lepiej, każdy cicho siedział.
I cóż nowego teraz wybadali?
Bogdajby lepiej o nich świat nie wiedział!
Nie tak to nasi ojcowie działali,
A jeśli który co pisał, powiedział,
Nie dął się z swojej mądrości mniemanej
Ani zaczepiał książki drukowanej".

"Niejeden głupi był wydrukowany -
Biblijotekarz rzekł do Honorata -
Druk nie jest piętnem chwały lub nagany.
Dawniejszych, świeższych czasów alternata [ 3 ]
Głupstwo i rozum stawia na przemiany,
Jednym je węzłem wiąże i przeplata;
Z powszechnej wady my się nie odkupim,
Można i u nas być mądrym i głupim.

Że się z prostoty śmiał pisarz swywolny,
I my się śmiejmy, zagadniem go snadnie,
Pozna po śmiechu, w wyrazach zbyt wolny,
Że fałsz napisał; odwoła dokładnie.
Będziem się dąsać? Nie będzie powolny,
Gorszy jad może w pióro mu się wkradnie.
A kto wie wreszcie, czyli nie chciał użyć
Tego sposobu, aby się przysłużyć?"

"Piękna przysługa! Paszkwilem, potwarzą?"
"Posłuchaj tylko, ojcze Honoracie,
Różne się myśli wierszopisom marzą,
Jeszcze ich trybu zupełnie nie znacie.
Bywa częstokroć, gdy się zbyt rozżarzą,
Że mniej pamiętni o sławy utracie,
Zbyt letko cudzą dotkliwość tłumaczą!"
"Zły to śmiech, ojcze, gdy na niego płaczą!"

"Targa się paszkwil na niewinność trwożną,
Zaraża jadem, na złe zbyt ochoczy;
Satyra, cierpieć nie mogąc rzecz zdrożną,
Karze bez względu, wyrzuca na oczy;
Krytyk żarliwość ma, ale ostrożną,
Śmiechem poprawia, jadem nie uwłoczy,
A kunsztu jego te prawe sposoby:
Występek karać, oszczędzać osoby".

"Ale mnie wytknął!" „ Przypadkiem się stało".
"Jak to przypadkiem? Szydzić moje lata!"
"W myśli to jego może nie postało,
Osławiać, szydzić z ojca Honorata.
Co tam wyraził, u nas się nie działo,
Jakaż stąd sławy być może utrata?
Nigdy się, ojcze, taki nie frasuje,
Który zarzutu przyczyny nie czuje.

Hazard nadarzył twe imię w pisaniu,
Ale opisał nie tym, czym cię znają.
Alboż upartym jesteś w twoim zdaniu?
Alboż cię o złość bracia posądzają?
Alboż nie trawisz dni, nocy w czytaniu?
Alboż cię flaszki przyjacielem mają?
Dobrzyście, mądrzy, na książkach się znacie;
To nie o tobie, ojcze Honoracie".

"Piękne to słowa, ale nic nie znaczą,
— Krzyknął Honorat — śmiał się z nas do woli!
Są uprzedzeni, co dobrze tłumaczą
To, co jest skutkiem nieprawej swawoli.
Niech mi mędrkowie dzisiejsi wybaczą,
Jak to nie sarknąć, kiedy kogo boli!
Pożal się Boże, widzę, naszej pracy!
I waszeć zmodniał, ojcze Bonifacy".

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
9 kwietnia 2015r. o 20:45
Może tak Kofta dla odmiany? ;)


Jonasz Kofta
Taką cię wymyśliłem

Jesteś tu przy mnie
Noc się chyli
Nad ranem bywa nieprawdziwie
Jesteś tu przy mnie
Trochę cię dziwi,
Że ja niczemu się nie dziwię
A znamy się od godzin pięciu
Nieprawda!
Czy się nie domyślasz,
Że zagarnąłem cię pamięcią
Na długo przed tym zanim przyszłaś?

Taką cię wymyśliłem
Gdy okno bielało nad ranem
Wszystkie w tobie zmieściłem
Wiersze nie napisane
Najlepiej jak umiałem
Z każdym uśmiechem, gestem
Tylko nie przewidziałem
Że jesteś

Taką cię wymyśliłem
Nad stołem zalanym winem
Gdy twoje zdrowie piłem
W niejedną szarą godzinę
Za chwilę noc upadnie
Spojrzyj kochanie - dnieje
To chwila gdy najładniej Istniejesz

Taką cię wymyśliłem
Wśród tylu słów bezimienną
Kiedy ciszy motywem
Niebo szarzało nade mną
Kiedy za dużo chciałem
W swoim łagodnym obłędzie
Wtedy nie przewidziałem,
Że będziesz
Los dobrze się ze mną obszedł
Przy tobie wszystkiemu sprostam
Tylko o jedno cię proszę -
POZOSTAń!




Dopisane 09.04.2015r. o godz. 20:45:

Jeszcze raz Kofta na dobranoc :)

Najpiękniejsze miłości

Najpiękniejsze są miłości, których nie ma
Które jutro może przyjdą albo nie
Najpiękniejsze są miłości, których nie ma
Światło z nieba nie wiadomo jak i gdzie

Najpiękniejsze są miłości niewiadome
Nie wiadomo kiedy, gdzie, dlaczego, jak
Niewiadome może wyjść zza rogu domu
Więc się nie zdziw, kiedy ciebie porwie wiatr

I jak długo jeszcze będziesz na nią czekał
może tydzień, może miesiąc, może więcej
Wszystko jedno co się stanie, najpiękniejsze jest czekanie
Uwierz w prawdę wyśpiewaną w tej piosence

Tylko kiedyś, może jutro, może dalej
Coś się zmieni, może ci przybędzie lat
I obejrzysz się przez ramię, powiesz że piosenka kłamie
Mówi pamięć, że nieprawda że jest tak

Najpiękniejsze są miłości, które były
Są jak stare wino kiedy płynie czas
Najpiękniejsze są miłości, które były
Taka chwila przyjdzie na każdego z nas

Najpiękniejsze są miłości przedawnione
Dnia któregoś stwierdzisz taki prosty fakt
Może trochę brak Ci siły, może świat nie taki miły
I już nie chcesz by cię porwał wiatr

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
9 kwietnia 2015r. o 21:03
:) Myślę o mórz błękicie, o słodkich zachodach...
Wiersz ze zbioru Stance

Jean Moréas
przeł. Bronisława Ostrowska


* * *

Myślę o mórz błękicie, o słodkich zachodach,
O zapienionej grozie w wodnych wirów leju...
Krabich norach, rybaczych łodziach i niewodach, —
Modrookiej Nerejdzie, Glaukusie, Proteju...

Myślę o tym włóczędze, co idzie śród drogi,
O starcu w przyzbie chaty gdzieś w odwiecznej wiosce,
O przygarbionym drwalu z siekierą u nogi,
O mieście, — jego gwarach, duszy mej, — jej trosce...


:) Szalona

Sully Prudhomme
przeł. Bronisława Ostrowska


Błądząc, wiejskich się dzieci pyta we łzach cała,
O kwiat, który widziała przed laty w Germanii...
Nikły, wiotki, wykwitły nad brzegiem otchłani —
O zapachu, jak spowiedź miłości nieśmiała.

Od powrotu z tej drogi czar na biedną działa:
Ciągła żałość wspomnienia duszę jej tumani.
Snadź zaklętą, śmiertelną jakąś moc miał dla niej
Ów kwiat, który w Germanii przed laty widziała.

Mówi, że czuła niebios promieniste dziwy,
Całując jego drobne roztulone płatki...
Że w woni żył duch jakiś czysty i szczęśliwy.

Różni dla niej po górach za tym kwiatem gonią,
Ale Germania wielka, a ten kwiat jest rzadki...
A ona mrze powoli — z tęsknoty za wonią.

;)

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
10 kwietnia 2015r. o 11:19
Adam Ziemianin ;)

Piwonie z Ogrodowej

Na Ogrodowej kiedyś
świat się zaczął
Wtedy nikt nie wiedział
jakie będzie lato

Pamiętam pierwszą burzę
to było na balkonie
I rzuciłem ci do stóp
piwonie z Ogrodowej

Zapłonęły od piwonii
piersi twe szalone
Musiałaś je wypuścić
bo były niespokojne

Całowałem w gorączce
piwoniowe płatki
I odkrywałem zawiłe
piwonii zagadki

Dziś idę Ogrodową
i piwonii tyle
Lecz gdzie tamte piwonie
co kwitły przez chwilę




Dopisane 10.04.2015r. o godz. 11:15:

List do Ogrodowej

I

W pierwszych słowach mego listu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
Ten z kapliczki przy Ogrodowej
Za to że niósł nam czysty płomień

Czasem gdy nikt nie widział
Schodził - gwóźdź po gwoździu - z krzyża
I przysiadał się na rogu stołu
Żeby spróbować naszego rosołu

Bywało też że mocniej krwawił
Zwłaszcza gdy z gór szła jesień
Wiatr kładł mu liście na rany
A on nam dawał pociechę

II

W drugich słowach mego listu
Pochwalone niech będzie domowe ognisko
Które płonęło przy Ogrodowej
Za to że niosło nam żywy ogień

Czasem gdy było trochę gorzej
Brałem - iskra za iskrą - na drogę
Żeby w zapasie mieć święty ogień
Na dni jak piaski - ruchome

Czasem słabiej się żarzyło
To nasze domowe ognisko
Lecz jednak nie zgasło
Choć często było tylko iskrą

III

W trzecich słowach mego listu
Niech będzie pochwalony krzak agrestu
Ten z ogrodu przy Ogrodowej
Który ogniem zapłonął o zachodzie

Czasem wydawało się wszystkim
Że to krzak gorejący się przyśnił
Zwłaszcza gdy nawet w środku nocy
Płonęły jego dzikie agrestowe oczy

--------------------------------------------------------------------------------

Na tym kończę list do Ogrodowej
Przez całe życie sercem pisany
I pozdrawiam każdy twój kamień
Ja - wciąż wierny - twój Adam Ziemianin




Dopisane 10.04.2015r. o godz. 11:16:




Dopisane 10.04.2015r. o godz. 11:19:

Warto powracać do takich perełek... :)

&list=RD7F3AY5C-LW0

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
10 kwietnia 2015r. o 15:07
:)

Czasem ma dusza jakby świetlna grota...

Kazimiera Zawistowska


* * *

Czasem ma dusza jakby świetlna grota
Godowych świateł nieci krąg olbrzymi.
I mar wygnanych wraca rój pielgrzymi,
Przez umajone wraca zielem wrota.

Wchodzących wita gędźba lutni złota,
W struny uderzył ktoś kwiatami wiosny,
I grają wszystkie, grają hymn miłosny,
Grają jak słońca zawrotna pieszczota,

Grają zaklętym w dźwięki aromatem
Łąk pokoszonych - i niw kłośnym gwarem,
Szumem rzek jasnych - nadbrzeżnych szuwarem,

Krasą motyli - bzów zroszonych kwiatem.
Grając mi, niosą zapach leśnej głuszy
I wszystkie wonie mej dziewczęcej duszy.


:)

(Fragmenty)

Kazimiera Zawistowska


[I]

Moja dusza jest łąką chaotycznych kwieci —
Czasem nęcą ją gwiazdy, czasem usta świeże,
A czasem księżycowe ściele sobie leże
I z niego w wir życiowych rzuca się zamieci.

Moja dusza jest pieśnią lat długich stuleci —
Czasem rzewna jak święte prababek pacierze,
Czasem myślą goniącą mord, krew i grabieże
Jak rumak bezwędzidlny, rozhukany leci.

Tej duszy śnią się Święte lub też kurtyzany —
Dym kadzideł, skąpany w bakchicznej wonności —
I wówczas jej weselne śpiewają peany,

Że Rozkoszy potęgą świat powstał z nicości...
Lecz niebawem pokutna znowu w prochu leży
I z żalu na twarz padłszy — w Niebo jasne wierzy.

[II]

Wieniec Ci plotę — w szmaragdy mirtowe
Kładę dziewicze uskrzydlone pąki
Zerwane z Marzeń mistycznej Twej Łąki,
By Ci owiły skrzydła Ikarowe.

Twe skrzydła? Duszo? Patrz, w białą osnowę
Skrzydlatych pędów pną się kwiaty ziemi
I biel ich gniotą barwy jaskrawemi —
W purpurze szału — brutalne — zmysłowe.

Piłaś ich wonie?... Spragniona i głodna?
Duszo ma? Duszo z żaru i pieszczoty —
Mętną strug wodę lałaś w puchar złoty?

I toast życia wychyliwszy do dna,
Smutek pogrzebny masz popiołów urny?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Duszo gdzież lot Twój? Lot Twych skrzydeł górny?
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
11 kwietnia 2015r. o 7:44
Adam Ziemianin... miłego dnia :)

Blues o poranku

Zerwał mnie Bóg na równe nogi
Szkoda spać gdy wszystko dojrzewa
Lepiej popatrz jak za oknem
Pogoda robi się całkiem bluesowa

Tego przespać nie można - bracie
Bo cię później zapytam w niebie
Czy złapałeś do bluesa ptaki
Które wtedy wypuściłem dla ciebie

Ucz się od nich, od wiatru od deszczu
Tej modlitwy najprostrzej na świecie
Przecież jakoś dogadać się trzeba
Kiedy Ziemia jest na zakręcie

Wszytko wisi w powietrzu - bracie
Nawet ty co stąpasz mocno po Ziemi
Dlatego trzymaj się bliżej ptaków
Ludziom nie zawsze można wierzyć




Dopisane 11.04.2015r. o godz. 07:44:

Jeszcze jeden blues ;)

Adam Ziemianin
Blues winogronowy

Na twoich wargach tańczą winogrona
Słońcem prześwietlone że pestkę w nich dojrzysz
Po ścieżce wąskiej tylko na dwie mrówki
Żuk się przemyka w lipcowej komży

Rozgniatam na twych szalonych wargach
Nabrzmiałe słońcem gorące winogrona
Żuk chce do cienia tylko zdążyć
Żeby w upale tu nie skonać

I tryska wokół sok winogronowy
Że aż przymykasz oczy niby od słońca
Żuk zaszył się wśród liści gdzieś
I cicho czeka swego końca


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
11 kwietnia 2015r. o 10:24
:) alter ale z ciebie ranny ptaszek :) ja doceniam weekendy
chociaż słoneczko siłą wyciąga z wyrka ;)

Poranek

Franciszek Dionizy Kniaźnin


Po srogiej burzy, co pełna gromów
I ślepa w hardej przemocy
Niosła pól klęskę i pożar domów
Kręcona wichrem północy,

O jakże wdzięcznym jesteś, Poranku!
Jak słodka twoja nam rosa!
Świeżo w godowym jaśniejąc wianku,
Błękitne witasz niebiosa.

Na twoję postać, na twoje wdzięki
Wzbudzone zewsząd ptaszęta
Głosem tkliwości brzmią temu dzięki,
Skąd czucie, skąd ich ponęta.

Roń chętnej ziemi balsamy życia,
Napawaj zioła rozkoszą,
Te wśród miłego kwiatów rozwicia
Niech i me serce unoszą.

Obyś tak mojej błysnął Ojczyźnie!
Nadzieja dla niej coś kryśli,
Lecz gdy się oczom coraz wyśliźnie,
Boją się podać jej myśli.

Jako te pączki, co raz trwożone
Niestałą wiatrów koleją,
Słodkiemu słońcu listki zielone
Jeszcze powierzyć nie śmieją.

Ty, co po zimie prowadzisz wiosnę,
Którego ranek ten świeci,
Rozkwieć nam znowu myśli radosne
I powróć Maja dzień trzeci!

:) lubisz bluesa ?

Znamiona bogów

Franciszek Dionizy Kniaźnin


Niebieski gromca piorun trzyma w ręku,
Pallas przy swoim tarczę nosi wdzięku;
Straszy trójzębem w mętnej niepogodzie
Neptun na wodzie.

Gradyw, którego świat się cały stracha,
Rydwanem toczy i bułatem macha;
Tyndara plemię, jeden lepszy w bitwie,
Drugi w gonitwie.

Alcyd potężnym walczy buzdyganem,
Wulkan płomieniem, stoi nad Ewanem
Bluszczowy palcat; a wężoktręt splotny
Hermes ma lotny.

Za cóż mój Kupid bez strzał i pochodnie
Błąka się sobie sam jeden swobodnie?
Wenus zabiera broń jemu i rada
W swe oczy wkłada.

A co więc Wenus, toż sprawi Rozyna,
Śliczniuchna mego postrzału przyczyna.
Ta jedna razem tysiąc Wener trzyma
Swemi oczyma.

:) Filozof z biedy
Franciszek Dionizy Kniaźnin


Nigdy, jak żyję, nie czułem rozkosze;
Darmo mój umysł jej słodycze kryśli.
Nadzieja czasem błysnęła potrosze,
Lecz chybił zawsze skutek moje myśli.
Jedyniem na to życie swe oglądał,
Bym tylko nudził i na próżno żądał.

Czy los oporny zrządził nieprzyjemnie,
Żebym przeciwnej podlegał niedoli?
Czy więc natura to sprawiła we mnie,
Abym mej dosyć nie mógł czynić woli?
I ten chce pono, i ta z nim wespoły,
Bym przykre znosił nędze i mozoły.

Słońce niekiedy mignęło mi złote,
Wnet chmura smutnym ukryła go kirem.
Zdatność, naukę, zapęd i ochotę
Fortuna ślepym skierowała styrem.
A tak z pewnego wyboczywszy toru,
Nie mam nadziei zysku i honoru.

Słodkie powaby, zapały przyjemne,
Co was czuć mogłem, ale nie doznałem,
Usiłki wasze są mi już daremne:
Serca dotkliwym nie rańcie postrzałem.
Czucia wam swoje i zalotne chęci
Szczęśliwszy niechaj nade mnie poświęci.

Cytro ma złota! co brzmiącymi strony
Drażniłaś mile poskok mojej ręki:
Porzuć świątnicę rozkosznej Dyjony,
Porzuć jej nucić łakocie i wdzięki.
Nic to nie nada. Zahartujmy serce
Przeciwko tkliwej Kupida iskierce.

Zemknęły młode, jako cień, me lata,
Które żółć gorzkim zaprawiła jadem.
Boli mię srodze chwil miłych utrata;
Nie powetuję żadnym ich nakładem.
Co ma być, nie wiem. Krótkoli, długoli,
Żyć już nie będę podług mojej woli.

Żegnam was, rodu ludzkiego ponęty:
Lube uciechy, rozrywki, słodycze.
Żegnam was, marne tego świata sprzęty:
Stopnie, honory, zyski hołdownicze.
Kiedy nic nie mam spółczesnego z wami,
Niechże wasz pozór oczu mi nie mami.

Niechaj się słońce wyjaśnia pogodne,
Niech czarne niebo wyrzuca pioruny.
Niechaj raz chwile wyciąga swobodne,
Drugi raz na łeb ciska los fortuny.
Już się mój umysł ni lęka, ni cofa,
Przyjąwszy na się postać filozofa.

Zaciekawiły mnie jego wiersze :)

Pieśń wiejska

Franciszek Dionizy Kniaźnin


Wsi spokojna, wsi wesoła,
Śpiewać ciebie kto wydoła?
Kto użytków, kto twej pracy
Czuje rozkosz? my, wieśniacy.

My z naszego pijąc Sanu,
Wierni sobie, wierni panu,
Znamy tylko ten brzeg mały,
Gdzie nas matki kołysały.

Dziękujemy Bogu za to!
Nasza wiosna, nasze lato,
Nasza jesień ubarwiona
Sypie kłosy, roni grona.

Nam się w nocy księżyc śmieje,
Nam poranek rosy leje,
Nam się tylko ziemia godzi,
Wschodzi słońce i zachodzi.

Szumią dęby, kwitnie łąka,
Pagórkami cień się błąka,
Niech się wielki świat przewraca,
Z nami pokój, miłość, praca!

:) Praca praca najlepsza jest .... ;) Miłego dnia
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMAMrowka zaprasza