Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

9283
#Kazimierz Marczewski nieaktywny
19 maja 2015r. o 22:56
Poniżej wiersz jaki otrzymaliśmy od zespołu ABECADŁO na BolecParty:

Bolec.info wszędzie słynie,
z super wieści w całej gminie,
Co ja mówię?Czy Wy wiecie?
Są najlepsi już w powiecie!

Informacje, reportaże
Już niedługo się okaże,
Że to wszystko pilnie czyta
Cała nasza Rzeczpospolita!

Te wywiady,fora i portale
Nie powstydzą się ich wcale.
Pan Kazimierz i ekipa
Co dzień wszystkich pewnie wita!

Informacje z „pierwszej ręki”
Za to dla Was wielkie dzięki
Bolec.Info nasza chluba
Z Wami wszystko nam się uda!

Znów imprezę urządzili
Ludzie licznie tu przybyli
My już wiemy,a wy wiecie?
Bo to Was kochamy przecież.

To nie bajka, to nie mit
Bolec.Info to jest HIT!



Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
19 maja 2015r. o 23:30
Kazimierz Marczewski napisał(a): Poniżej wiersz jaki otrzymaliśmy od zespołu ABECADŁO


No i brawo! Niezła wprawka ;) Tylko nie usiądźcie na laurach :)


Dopisane 19.05.2015r. o godz. 23:30:

... fajne ;) dobranoc


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
19 maja 2015r. o 23:40
:) Gratuluję popularności portalu ;)

Adam Zagajewski

Poezja jest poszukiwaniem blasku

Poezja jest poszukiwaniem blasku.
Poezja jest królewską drogą,
która prowadzi nas najdalej.
Szukamy blasku o szarej godzinie,
w południe lub w kominach świtu,
nawet w autobusie, w listopadzie,
kiedy tuż obok drzemie stary ksiądz.

Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem
i nikt się nie domyśla, dlaczego.
Kto wie, może i to jest poszukiwaniem,
podobnie jak chwila na brzegu morza,
gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt
i zatrzymał się, znieruchomiał na długo.
A także momenty głębokiej radości

i niezliczone momenty niepokoju.
Pozwól mi zobaczyć, proszę.
Pozwól mi wytrwać, mówię.
Wieczorem pada zimny deszcz.
W ulicach i alejach mojego miasta
bezgłośnie i żarliwie pracuje ciemność.
Poezja jest poszukiwaniem blasku.

z tomu „Powrót”, 2003

:)Jules Supervielle
Nieznani przyjaciele

Tobie się rodzi ryba gdzieś w dalekiej toni
I poczyna wirować w ciemnej wód głębinie,
Tobie się rodzi gwiazda, oświeca ci ziemię,
Pieśnią chce okryć skronie, lecz nie umie więcej
Niż jej siostrzyce nocne, wszystkie gwiazdy nieme.

Nieznany, w pełni lotu, tobie ptak się rodzi
I sekret twój bezpiecznie w swoim sercu więzi,
Gdyż zawsze świergot ptasi jest milczenia znakiem.
Unosi się nad drzewa, siada na gałęzi,
Wydaje się jak inne, pospolite ptaki.

Dokąd biegną zające, przebiegłe łasice,
Gdy nie ma myśliwego jeszcze w okolicy?
Kto strachem je nawiedził i prze grozą goni
Wiewiórkę, co w ucieczce bierze kształt gałązek,
I sarny o źrenicach smutnych, przerażonych?

Przyjaciel się narodzi,by ciebie oszukać,
I nie pozna on twego imienia ni oczu,
Lecz tylko smutek wzruszeń tak jak tylu innych.
Poczuje w swoim sercu to tak dziwne bicie
Dni, nieprzeżycia których wcale nie jest winny.

Gdzież ty się kryjesz teraz z obliczem znękanym
Przez mijanych przechodniów, ptaki i zwierzęta,
Coś mówił nie zaznawszy ni szczęścia, ni biedy:
„Jeżeli spotkam w życiu przyjaciół nieznanych,
Czyż za zło wyrządzone rozpoznam ich kiedy?”

O przebaczenie proszę za ciebie i za nich,
Za ciszę i słowa nierozważne,
Za słowa przychodzące od tych warg nieznanych
I rażące z oddali jak kule zbłąkane,
I za czoła, co łatwo niepamięcią marzną.

z tomu „Les Amis inconnus”, 1934
tłum. Zbigniew Bieńkowski


:) Dobranoc ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
20 maja 2015r. o 12:47
Czas herosów - Stefan Sokołowski :)

Czas płynie. . . kryje kurzem ślady dawnych dróg
i czyny blakną, by w przeszłości się roztopić. . .
Chociaż nie zmieni faktów człowiek, ani bóg,
nad ocenami wciąż sprawuje sąd dziejopis.
Więc, bohaterze, w sztywny pomnik skamieniały,
przybądź co prędzej! Na rozprawę lepiej stań, bo
jest w jego mocy okryć cię na zawsze hańbą
albo do niemal boskiej doprowadzić chwały.
Oto nad Troją rydwan słońca tkwi w bezkresie,
wysyła blaski, by tańczyły pośród drzew.
Jakież to dobro uczyniłeś, Achillesie,
by zrównoważyć mieczem twym przelaną krew?
Jaki zgasiłeś pożar, kiedy Ilion płonął?
Którąś ocalił z ofiar, rzuconych na żer ci?
Po łup sięgałeś śmiało ręką uzbrojoną,
sługo Aresa. Teraz twój trup chce pokonać
niepamięć śmierci. . .

Mijają wieki, przeszłość pozostaje w tyle. . .

Alea iacta, kres republikańskich marzeń.
Władałeś światem, rozsiewałeś śmierć, Cezarze,
i plon zebrałeś: zdradę i pod żebro sztylet.
Coś chciał ze światem począć, gdyby cały świat
jak łeb odcięty wprost pod twoje stopy spadł?

Komunię śmierci chmarom wojsk zakutych w zbroje!
Jak krew na pola, inkaust leje się na karty
i dzieje świata stają się historią wojen. . .

Francja, znękana krwawym flirtem z Robespierrem,
spieszy podpisać własną krwią pakt z nowym czartem.
-- Allons, enfants, donc! -- W postęp? -- Mais non! A la guerre!
Grzmi huk za miedzą
z armatnich luf,
poeci bredzą
,,O, roku ów!''
i giną ludy. -- Pan to lubi, Bonaparte?

Bohaterowie, wielbiciele życia w grozie,
wasze ofiary przemieniają się w czarnoziem. . .
Czas płynie. . . gęstą mgłę nad dawnym światem skłębił
zaciera linie, w dumnych twarzach blask ugasił.
Wasze pomniki są wychodkiem dla gołębi --
iustitia facta.
Sprawiedliwy wyrok ptasi. . .



Dopisane 20.05.2015r. o godz. 12:47:

... I jakże autentyczna myśl na czasie :)

Dostojnik

Spoza twych zębów nieprzerwanie się wymyka
słów długa nitka, słów niepowstrzymanych w pędzie.
Gdy wreszcie skończysz, to posłuchaj, dostojniku,
co o twych planach sądzi wierne twe narzędzie.
Mówisz, lecz czyny twe okrutnie słowom przeczą,
tobie ufając ludy umierają w ciszy,
krzyże w kształt miecza z naszych ciał wyrzynasz mieczem --
wiarę nam niesiesz, jak rębajło nosi szyszak.

Lecz jest pisane w wiecznej księdze ludzkich losów,
że rychło zginie, coś nieczystą zdobył siłą.
My żyć będziemy we wspomnieniach i eposach,
ty znikniesz z dziejów, jakby nigdy cię nie było.

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
20 maja 2015r. o 22:35
:) Odrzućmyż raz

Leopold Staff


Odrzućmyż raz tę głupią dla życia pogardę,
Którą się otaczamy jak żebrak purpurą.
Niosąc naszej codziennej doli jarzmo twarde,
Czoła skrywamy w dumy wyniosłość ponurą.
Pięknie nam w własnych oczach w roli bohatera,
Co gardzi wrogiem, chociaż zwyciężon umiera
Pod jego mieczem! Rzućmy tę dumę! To maska,
Pod którą niewolników tkwi uległość płaska.

Czujemy dłonie życia ponad głową naszą,
Co wciąż ku nam sięgają bezlitosną harpią.
Jeśli nam w duszy światło zabłyśnie - zagaszą,
Jeżeli zawonieje kwiat blady - wyszarpią,
Gdy fale myśli, bite burz wściekłością grzmiącą,
Ułożą się spokojnie - fal spokój zamącą,
A my wśród nocy trwogi niemej jęcząc w męce,
Jak tchórze i służalce, całujem te ręce.

O, bo tak mało w duszy jest twojej, heloto,
Z buddyjskiego ascety, co kochał milczenie
Umarłych, głuchych pustyń i z wielką tęsknotą
Patrzał w otwartych grobów niezgłębione cienie,
I kojącej siostrzycy, bladej, dobrej pani,
Śmierci, pogodną swoją duszę składał w dani,
By spać w lotosów ciszy po ziemskich burz wirze:
A tyle z psa, co, bity, stopy panu liże.

:) Tajemnica
Wiersz ze zbioru Dzień duszy

Ja wiem, ja wiem,
Co o cichej północy się dzieje...
Błękitnym snem
Mego parku jaśnieją aleje...

Za sosny pień
Cisza trwożna, bez tchu i bez ducha,
Skryła się w cień,
Oczy dłonią zasłania i słucha...

Krok cichych stóp
Śmierć przyśpiesza, bo drży, że się spóźni...
Pachnie jej łup...
Nową kosę ukradła gdzieś z kuźni...

Wśród wonnych róż
Gra oślepły od długich łez grajek...
Dziś skona... Już
Najcudniejszą wyśpiewał z swych bajek...

Dziecię wśród łez
Szuka matki przez traw mknąc kobierzec...
Zgon dał jej kres...
Byle o tym dziecięciu nic nie rzec...

Wiem, co śni las...
Pełna cudów noc jasna, tęskniąca
Zbyt długi czas
W myśl mą blaskiem wglądała miesiąca...

Zbyt długo, zbyt
We mnie ciszą wtapiała się głuszy...
I nim wstał świt,
Zakochała się noc w mojej duszy...

Miłosnym tchem
Teraz w głąb mą zwierzenia swe sieje.,
Ja wiem, ja wiem,
Co o cichej północy się dzieje...
;)

:) Vita nuova
Wiersz ze zbioru Sowim piórem
Leopold Staff


Twych lic, oczu i włosów słodki cud potrójny
Różowość w sobie, błękit i złoto ma rana,
W które wiosna przychodzi przez ptaki witana,
Łącząc swe usta z twymi w pocałunek spójny.

Rozkoszny wiew zefiru, pieściwy i czujny,
Bielą szat obejmuje ci smukłe kolana
I lekko niesie ciebie jasna kwiatów piana
Po zielonej traw fali, szumiącej i bujnej.

A gdy zginiesz mym oczom, jak widziadeł cienie,
Pozostawiasz bolesne, a słodkie wspomnienie
Godzinom moich zadum, twej krasy piastunek:

Czar, co się po zniknięciu dziwnie doskonali,
Jak woń po wyniesionej z pokoju konwalii,
Jak w śnie poznany uśmiech, uścisk, pocałunek.

:) Dobranoc
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
20 maja 2015r. o 23:04
~aa napisał(a): :) Odrzućmyż raz
Leopold Staff
[...]
O, bo tak mało w duszy jest twojej, heloto,
Z buddyjskiego ascety, co kochał milczenie
Umarłych, głuchych pustyń i z wielką tęsknotą
Patrzał w otwartych grobów niezgłębione cienie,
I kojącej siostrzycy, bladej, dobrej pani,
Śmierci, pogodną swoją duszę składał w dani,
By spać w lotosów ciszy po ziemskich burz wirze:
A tyle z psa, co, bity, stopy panu liże.
[...]
:) Dobranoc


Ten powyższy fragment Staffa lubię :)

Barwy wiersza - Stefan Sokołowski :)

Zanim się wiersz wykluje z rana
i z mgły rozbierze szare skały,
kłębi się w mroku całkiem biały,
choć już ze świtem zrymowany.
Wtedy karmimy się nadzieją,
że kiedy wreszcie wstanie słońce,
to wiersz w dolinach zzielenieje
i w rymach zamknie się nęcących.

W południe, albo w pół do pierwszej,
wyniosłe granie słońcem płoną,
pokryte rymowanym wierszem
ognistozłotym i czerwonym.

A gdy feeria barw cię zmęczy,
gościu, coś przybył tu z daleka,
to się nie wahaj wbić swój czekan
w wiersz, co się bieli na przełęczy.





Dopisane 20.05.2015r. o godz. 23:04:

Samouczeń białoksiężnictwa - Sokołowski :)

Wiem, jak wasze dłonie, zaciśnięte w pięści
rozluźnić, jak oczy zasnuć wam błękitem.
Wiem, jak wasze serca, poezji niesyte,
napełnić wzruszeniem i szczęściem. . .
W ogień na polanie wrzucę zwiędłe dni,
od bezksiężycowych północy ciemniejsze.
Na jadze zawieszę gar spienionej krwi,
nie z żył wyciśniętej, lecz z wierszy.
Ziół podosypuję, przepalonych gromem,
co nad Wielkim Borem niegdyś się rozpieklił,
ziół z łagodnych magur i z beskidów stromych,
zebranych o brzasku przez wiedźmę znajomą,
ususzonych, zanim na stos ją powlekli.

Z sagana się sączy woń smreków stęsknionych,
i dym człekokształtny wyciąga ramiona,
i w widmo powiewem szarpane dojrzewa,
a śpiew się nasila i kona. . .
Poezja się zjawia jak przełęcz wśród gór,
jak brama do nieba. . .

I nagle trzykrotnie piał kur!

Nadal gwiazdy świecą na góry mocarne,
na moją polanę pod dębami trzema,
i płonie ognisko, nad nim wisi garnek
-- ale w nim już magii i poezji nie ma. . .




Dopisane 20.05.2015r. o godz. 23:04:

dobranoc Poezjo ;)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
20 maja 2015r. o 23:18
:) Jestem za prostotą i skromnością w poezji może dlatego ciągnie mnie
do jego wierszy :)

Pieśń o oczach
Wiersz ze zbioru Sny o potędze
Leopold Staff


W cichych rozmodleń szarej wieczornej godzinie,
Gdy smętki ugorami pustymi się włóczą,
Gdy wielka marzeń cisza spod obłoków płynie,
A tylko w dali sennym szeptem fale mruczą
Lub kwiat zwiędły, padając, drzew liście porusza,
Staje w kobiety oczach zapłakana dusza.

Ciche kobiece oczy! O, tonie jeriorne!
Jakiś kobold, zazdrosny pań skarbów bajecznych,
Ukrył w głębinach waszych dziwy cudów wiecznych!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne,
W dzień milczące błękitów odbitych posową,
O, jak cudowną skarbów tajemnych wymową
Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!

Nad senne lasy, ponad w zmierzch spowitą niwą
Snuje się złote myśli dziewiczych przędziwo,
Snują się cudnych marzeń nieskalane nici
Tak wiotkie, że ich powiew ni wiatr nie uchwyci,
A księżyc nikłe mary srebrnym światłem syci:
„Jak dziwno mi na duszy, gdy słowiki dzwonią
l gdy się kwiaty cicho nawołują wonią,
Schylając głowy, kiedy wiatr się o nie otrze.
Wtedy mi tęskno. W dale wyciągam ramiona,
Chcę wołać kogoś, jakieś nieznane imiona,
Choć przecie nie chcę odejść, rzucić siostry młodsze.
Czasem zda się, że jestem gdzieś w książęcym gmachu

I że idę przez cudne, królewskie pokoje.
Przeszłam wszystkie, aż jedne spotkałam podwoje
Zamknięte i wciąż stoję przed nimi w przestrachu,
I złociste drzwi dłonią otworzyć się boję.
Bo nie wiem, co oczyma tam za nimi znajdę,
Co mnie za nimi czeka i gdzie przez nie zajdę.
Chociaż gdzieś są nie znane mi dale i światy,
Z wami zostanę, siostry kochane i kwiaty,
Lecz tęskno mi i smutek łzą w me serce szepce,
Choć tyle pięknych kwiatów mam w swojej izdebce."
Dziewczyno nieskalana! Tyś lampą krysztalną,
W której dłoń żadna światła nie zatliła jeszcze;
Świątynią, kędy nigdy modlitwą proszalną
Nie brzmiały żadne usta; księgą, w której wieszcze
Słowa miłości jasnej dotąd nie wpisane;
Tyś jest doliną górską, kędy wyzłacane
Smugi słońca nie wpadły niosąc rozkosz ciepła;
Tyś rzeką, co nie szumi, bo w lody zakrzepła;
Tyś kwiatem, co pod kloszem zazdrośnie zamknięty
Nikogo swojej woni nie darzy urokiem;
Tyś lutnią, co nietknięta śpi w śnieniu głębokiem,
Aż przyjdzie ten, co w hymn ją rozdzwoni prześwięty.
Nieskalana! Od kwiatów, sióstr pójdziesz! Tęsknota
Powiedzie cię! Otworzysz zwarte złote wrota -
Lecz jeszcze oczu twoich przeczyste kryształy
Nie zagrały skrą słońca... jeszcze nie przejrzały.

Ciche kobiece oczy! O, tonie jeziorne!
Jakiś kobold, zazdrosny pań skarbów bajecznych,
Ukrył w głębinach waszych dziwy cudów wiecznych!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne,
W dzień milczące błękitów odbitych posową,
O, jak cudowną skarbów tajemnych wymową
Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!

Cichy niepokój szczęścia i słodkie zdziwienie
Kładą pocałowania na dziewicze czoło,
A z oczu mówi jasnych chwil błogie wspomnienie:
"O, białe siostry moje! Otoczcie mnie wkoło!
Słuchajcie, jestem w innym świecie, od was z dala!
Lecz dziwnie myśl ma długiej nie pomni podróży,
Czy mnie kwiatami strojny wóz przywiózł, czy fala?
Może mnie kto niósł we śnie drogą, co nie nuży,
Na obłoku w latawce-wichry zaprzężonym?
O, siostry! Jak mi dziwno, żem ja tak daleko
Poszła od was, a jednak wzrokiem zadziwionym
Widzę was tutaj przy mnie, wasze włosy, rzeką
Złotą płynące z czoła, całuje ustami
I w dłonie swe ujmuję wasze białe ręce.
Siostry! Wyście mię swymi poznały sercami,
Choć jakieś inne dźwięki brzmią w mojej piosence.
Pocałunek z kochanka ust pierwszy, nieznany,
Wzięły me usta i już ja dziś nie ta sama.
Poszłam z nim w dal i wprzód nas z tęcz marzonych brama
Powitała, i szliśmy przez szlak różą słany,
I już ja inna... Może nas dwie siostry było
Jednym zwane imieniem? Pierwszy pocałunek
Był dla jednej jak słodki cichej śmierci trunek.
Umarła piękna, jasna, jak dziecię, co śniło -
W kaplicy z białych lilij śni jej złota trumna.
A z jej śmiercią powstałam ja, jej siostra, dumna,
Piękniejsza, bo na niebie mym mam szczęścia łunę.
Na lutni mojej duszy nową, złotą strunę
Nawiązała dłoń droga. Struna hymnem drżąca
Tryska Iskrami złotych akordów przecudnie!
Siostry me! Przez pogodny cały życia ranek
Chodziłam w cichym boru zadumana, śniąca,
Nikłe słodycze malin zbierając w swój dzbanek.
Gorącym pocałunkiem ust swoich południe
Słoneczne przed mą duszą roztoczył kochanek,
A maliny... gwiazdami zalśniły w mej dłoni.
Będę mu siać je w duszę, kłaść na bladej skroni,
Rzucać pod stopy! Będę skarbami rozrzutna!
Mam szczęścia pełne dłonie i szczęścia bezmiarem

Zasypię go, bom szczęściem szalona, okrutna!
W czystym, dziewiczym ciele są strumienie senne,
Nie obudzone, płynno rozmarzenia czarem.
Jakieś tęsknoty drzemią w nich mroczne, bezdenne,
Lecz pierwszy pocałunek upojny i długi
Wlewa w nie złotych płynów gorejące strugi,
Które wzbierają w piersi płomienistym żarem.
Kochanku! Duszę całą dla cię spłomieniłam!
Dla tęsknoty twej drogę w moje serce wyłam,
Przylgnij spragnioną piersią do mej piersi bieli
I pożary w niej wrące wyczuj przez me ciało!
Weź w swą pierś mą pożogę, weź w ciebie mię całą
I pij z mej duszy wieczny żar, aż nas spopieli!"

Ciche kobiece oczy! O, tonie jeziorne!
Jakiś kobold, zazdrosny pań skarbów bajecznych,
Ukrył w głębinach waszych dziwy cudów wiecznych!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne,
W dzień milczące błękitów odbitych posową,
O, jak cudowną skarbów tajemnych wymową
Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!

W ciemnych oczach wulkany palą się tłumione
I obwieszczają żarów spętanych zwycięstwo.
Błyskawice drgną czasem w mroku utajone
I gorące westchnienie przebiega drzew gęstwą:
„O, przyjdź z weselną pieśnią w mą białą komnatę
I puchar mój napełnij twego serca żarem.
Weselną, strojną złotem przywdziojemy szatę
I na łoże z róż padniem upojeni czarem!
W dziewictwa mego bieli, co świeci jak słońce,
Lecz lodem duszę mrozi, twojego przybycia
Czekam, byś zbudził we mnie pocałunki wrące
I uściskiem uściski nic wskrzesił do życia!
Czekam twojego przyjścia! Gdy wśród fal pieszczoty,
Zanurzona w strumienia przejrzystym krysztale,
Poddaję śnieżne piersi słońca żądzy złotej,
Czuję, że jesteś blisko, że idziesz wytrwale
Ku wyciągniętym k'tobie tęsknie mym ramionom.
I czekam ciebie w cichy wieczór, w złoty ranek;
Szepce mi o przybyciu twym ku moim stronom
Chopin, świetlany bladej mej duszy kochanek.
Każda gama srebrzysta to śmiech mej nadziei,
Każdy akord - westchnienie tęsknoty mej cichej,
Co błąka się wśród liści drzew, aż w gwiazd rozwiei
Umiera, jak w jesieni mrą kwiatów kielichy...
Ale czasem wśród nocy bezsennych obawa
U wezgłowia mojego łoża blada stawa,
Szepcąc, że przejdziesz obok mnie nie dostrzeżony!
I drżę jak dziecko w pustym zamknięte kościele,
Gdy usłyszy huczące pogrzebowe dzwony,
I drżę, że na śmiertelne upadnę pościele
W przeddzień pierwszej z kochanka ust wielkiej rozkoszy!
Wtedy ognie przerażeń krwawe mnie osaczą
I wznoszę ręce w niebo bezmowną rozpaczą,
Co duszę moją wiewem zatrutym pustoszy!
Wtedy chciałabym, mając w piersi buntu piekło,
Dziewictwo swe podeptać i plunąć nań szydem,
Świat cały żądzą ku mnie oszalenić wściekłą,
Słońcu bezczelnie nagim urągać bezwstydem!
Rozkoszy! Daj mi róże gorące purpurą!
Szałów, upojeń spowij mię płomienną chmurą!"

Ciche kobiece oczy! O, tonie jeziorne!
Jakiś kobold, zazdrosny pań skarbów bajecznych,
Ukrył w głębinach waszych dziwy cudów wiecznych!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne,
W dzień milczące błękitów odbitych posową,
O, jak cudowną skarbów tajemnych wymową
Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!

Oczy blado jak gwiazdy, gdy więdną nad ranem,
Oczy, których blask zmyły łzą wilgne powieki,
Patrzą w dal ciemną, jakby za czemś ukochanem,
Co odeszło i znikło na zawsze, na wieki,
A spojrzenia ich taką rozpaczą się skarżą,
Ze lilie umierają od nich nad jeziorem:
„Z lasu mych tęsknot, kędym smutna, z bladą twarzą
Błądziła, mój kochanek wiosennym wieczorem
Wywiódł mię l wprowadził w słoneczne zacisze.
A hymnem dla mnie było każde jego słowo:
(Usty moimi u stóp twoich śnieżnych wiszę,
Bogini z blasku pereł, z mórz piany! Królowo!) - -
W omrocznych zmierzchów chwile myślą nie strzeżone,
Gdy cienie przysłoniły me lica spłonione,
Czar upojenia skuł nas uścisków obręczą.
W ciszy jednym pragnieniem drżeliśmy płonącem,
Jak dwa anioły, co przed jednym Bogiem klęczą,
Jako dwaj ślepcy, co za jednym tęsknią słońcem...
Powiedz mi, czy ogniwa owego łańcucha,
Który z mą duszą silnie skował twego ducha,
Były wykute z lodu, że nie miały siły
I w pożarze naszego szału się stopiły?
Czy owa tajna siejba miłosnej tęsknoty,
Co przynaglała ku mnie twoich myśli loty,
Tak głęboko zapadła w twej duszy bezedna,
Ze jej znaleźć nie możesz? Patrz na mnie! Ja, biedna
Żebraczka, błagam cicho jękiem prośby próżnej
U zamkniętych drzwi twojej miłości jałmużny!
Tyś był mi stalaktytem, co w mroku grot świta,
A dusza ma to słońca promień szczerozłoty,
Co wtedy tęczowymi barwami zakwita,
Gdy się w kryształów twoich odbije przeźroczu.
Nie ma dziś czego złocić w wszechświata bezkresie,
Samotna błądzi, w pustkę ciemną blask swój niesie.
Ach, gdzież pójdą spojrzenia mych stęsknionych oczu,
Kto będzie zbierał z ust mych całunki gorące?
Pragnienia me, gdy na świat wylecą drużyną,
Błądzą długo po jakiejś ciemnej, głuchej łące
I znów wracają do mnie wieczorną godziną,
I współczują, że dla mnie ziemia taka pusta,
Białe dłonie na oczy kładą mi litośnie,
Jakby siostry, całują mnie w pobladłe usta,
A ja płaczę, że żadne źdźbło dla mnie nie rośnie."

Ciche kobiece oczy! O, tonie jeziorne!
Jakiś kobold, zazdrosny pań skarbów bajecznych,
Ukrył w głębinach waszych dziwy cudów wiecznych!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne,
W dzień milczące błękitów odbitych posową,
O, jak cudowną skarbów tajemnych wymową
Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!


"I błogosławiony owoc żywota twego..."

Ziszczony macierzyństwa sen jasną pogodą
Stroi kobiety duszę królewską i młodą,
W oczach poczucie szczęścia lśni dumnym spokojem:
"O, sny o mej piękności, sny o szczęściu mojem!
Nie przychodźcie już do mnie, jak w dawne wieczory,
By ze mną wieść obietnic pełne rozhowory.
Miłości mojej cudny kwiat w owoc się iści
Pod ochroną mej pieczy, jako w cieniu liści,
Kwiat dziewiczego ciała rodzi złote grono,
Co dojrzewa pod mego serca wierną strażą.
Odejdźcie, mgliste mary dawne, w dal minioną.
Oto idą i czoło tchem swym mi pomażą
Duchy, co zapładniają pyłem łona kwiatów
I przyjdą władne moce rodzących się światów
I ziemi urodzajnej duch potężny, wielki,
I duch płodnej Cybeli, szczodrej rodzicielki.
I przyjdą wszystkie siły tajemne, wspaniałe,
Skłonią mi się i stopy ucałują białe,
A ziemia powie: (Dzięki ci! Czynisz mnie szczodrzejszą
Bo więcej ust się karmić będzie z moich płodów.
Przez ciebie nigdy łaski me się nie umniejsza.)
A piękno powie: (Czary gór, jezior, ogrodów
Rozrzucam. Sieję perły, aby dusze czyste
Stroiły się w me skarby tęczowe, świetliste
I z każdą nową duszą ludzką piękną, wzniosłą
Jam bogatsze. Dzięki niosę! Me królestwo wzrosło!)
A słońce powie: (Tyś mi bóstwem wszechmogącem.
Jam wspanialsze, im bardziej rozrzutne i hojne.
Gdyby mnie nikt nie widział, nie byłobym słońcem...
Pokłon ci, płodna matko!) - Boże! Me spokojne
Oczy ku tobie wznoszę z ufnością dziecięcą,
Żadne pragnienia dawne serca mi nie nęcą.
Patrzę na myśl twą wielką zamkniętą w wszechświecie.
Daj, niech tak wielką duszę ma me przyszłe dziecię
I tak piękną, jak były twoje sny tworzenia,
I dobrą, jak twe serce w chwili odkupienia!
Dziecię me, śnię dla ciebie silną myśl i ramię,
Na piersi ci rycerstwa kładę jasne znamię,
Bo trzeba ci mieć dumne i spokojne czoło
I myśl błyskawicami lotną a wesołą,
I oczy promień istf, niezmącone, jasne,
By ciągle nimi patrzeć w głębie duszy własne,
I.ócz umieć też z nich krzesać uderzenie gromu,
Kiedy cień zwątpień stanie w progu twego domu."
Kobioto-matko! Myślą baw na marzeń szczycie!
O, święta, bo nosząca w sobie nowe życie!
O, Domio Złoty, który miłość nawiedziła!
Wieżo z Kości Słoniowej, z której wyjdzie siła!
Naczynie Wzniosłe, pełne przyrody mądrości!
Bramo, przez którą ludzkość idzie w dal przyszłości!
O, Urno, w której drzemie życia tajemnica!
Świątynio, w której tajnia śni zakrywszy lica!
O, Ołtarzu, na którym misterium tajemne
Odprawia Bóg nieznany, skryty w mroki ciemne!
Nawet kamienie twarde, krwawiące, przydrożne
Chronić będą twe stopy słabe, a tak możne!
Żmija, świętości twojej mocą porażona,
I dziki zwierz upadną do nóg twoich trwożne,
Bo błogosławion owoc kobiecego łona!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne!
Pełne tajemnych cudów i skarbów ukrytych,
Pełne słów niezgadnionych, gdzieś na dnie wyrytych,
O, oczy, tak wymowne w godziny wieczorne!

:) Sen nieurodzony
Wiersz ze zbioru Sny o potędze
Leopold Staff


Będę tworzył! Rozmachem szaleje mi ramię!
Hartownym młotem będzie mi piorun mej siły!
Oto szukam olbrzymiej, cyklopowej bryły,
By sen mój z ognia wcielić w marmuru odłamie...

Wybrałem ogrom skalny, głaz ginący w chmurze,
Krzyk potęgi zakrzepły w kamienną kolumnę...
Bo potrzeba kolosu na me dzieło dumne,
Bo sen mój chodzi w świetnej, królewskiej purpurze!

Wiem: nikły będzie w głazu skończoność odziany.
Nie w ciebie, karla bryło, zaklinać tytany!
Nie ma w świecie ogromu godnego mej mocy!

Cała ziemia na posąg mego snu za mała!...
Uśmiecham się wyniośle... dłoń spada wzdłuż ciała...
Hej! śnie nieurodzony, śnie mych wielkich nocy!...

:) Alter a co ciebie fascynuje w poezji Sokołowskiego ? Bo przecież nie tylko o czar w poezji chodzi ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
20 maja 2015r. o 23:58
~aa napisał(a):
:) Alter a co ciebie fascynuje w poezji Sokołowskiego ? Bo przecież nie tylko o czar w poezji chodzi ;)


Jeszcze dzisiaj odpowiem :)

Znam go od dawna, od pierwszych jego wierszy :) Widzę w porównaniu do jego początków wielki postęp. Może to nie jest aż fascynacja, ale czytelnicza sympatia. Krytyka wymagałaby ode mnie bezstronności. W stosunku do Sokołowskiego nie mogę być całkowicie bezstronny :)

Jego poezja świadczy o wyobraźni, ale też ciekawym obrazowaniu i słownictwie. Przyciąga mnie także tematyka jego wierszy. Także, jak mi się zdaje przyjmuję ich treść niemal bezkrytycznie. W opisach natury uwielbiam śpiewność i lekkość wyrazu.

A myślę to co najistotniejsze dla mnie! To kwestia gustu, mojego gustu. Podobno nad gustami się nie dyskutuje? Więc? Po prostu go lubię... Poezja aby ją pokochać musi nam coś ofiarować... I z pewnością ofiarowuje! I kiedy się z nią obcuje na co dzień to się o tym wie :)


Dopisane 20.05.2015r. o godz. 23:54:


Przepowiednia na dzień zwycięstwa - Sokołowski :)

Na polu bitewnym już dogasa ogień,
na ciała leżące spada czarny pył.
Nie trzeba się, panie, natrząsać nad wrogiem
i nie każ już dmuchać w surmy triumfalne.
Zwyciężyłeś -- taki powstał układ sił,
twoja pięść wygrała, nie Wyższa Moralność.
Motyl machnął skrzydłem i wywołał burzę,
z burzy skorzystałeś, by tamtych pokonać.
Nie Bóg w twoim sercu wiódł zbrojne legiony,
lecz któryś z twych butnych oprychów w mundurze.
Czas rany zabliźnia, krew z rąk zmywa woda,
na mogiłach rośnie nowa trawa. Ale
tych, których zabiłeś, zawsze będzie szkoda. . .
A kiedy pochlebcy twą chwałę wykrzyczą,
pokonanym wrogom światełko zapalę,
niechaj drżą dworacy przed twym złym obliczem,
bo będzie cię dręczył ten nikły płomyczek.
I kiedyś świadomość niemiła cię dotknie:
gdyś zeżarł tych, których los rzucił na żer ci,
to już odtąd musisz wędrować samotnie
ku śmierci. . .


Dopisane 20.05.2015r. o godz. 23:58:



dobranoc...

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.