Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

~aa niezalogowany
22 maja 2015r. o 0:37
:) Nie koniecznie musisz mieć ostatnie słowo ;)
:) śruba przerwała się na 2:39 i nadaje się bardziej na budzik drastyczny
nawet bardzo dodam włosy dęba stają :)

:) Pół..noc minęła :P Pora już i na mnie :)

„Sen o lataniu”

Kiedyś miałam sen,
Śniłam o tym, by latać.
Wzniosłam się w górę, wysoko,
A potem zaczęłam spadać.

Paraliż ogarnął me ciało,
Strach wdarł się do każdej komórki.
Potem zaczęłam krzyczeć,
Chwytałam się każdej chmurki.

To było potworne uczucie,
Jakoby wolny ptaszek
Nagle uwiązł wśród cierni
I miał tam zostać na zawsze.

I nagle, coś mnie złapało,
Poczułam spokój i światłość.
Lecz, gdy chciałam spojrzeć w górę,
Nastała rażąca jasność.

Znów lecę,
Choć nie wiem dokąd.
Wiatr smaga mnie po twarzy,
Gdzie mnie skrzydełka niosą?

Zmęczona długim lotem,
Przysiadłam na księżycu.
Zaczęłam podziwiać krajobraz,
Na ciemnym Ziemi licu.

Londyńskie zakamarki,
Uliczki i alejki.
Wieże, budynki, kaplice,
Lecz… ludzkie słyszę jęki.

Stropiłam się okropnie,
Zleciałam powolutku.
Tam skąd dobiegał lament,
Dotarłam po cichutku.

To w izbie ktoś zawodzi,
Bynajmniej nie kobieta.
Zaglądam przez okienko,
I widzę dżentelmena.

Siedzi przy łożu damy,
Jej lico blade przeraża.
On cały zapłakany,
Krzyczy i rozpacza.

Przyglądam się uważnie,
Przecieram ręką szybę.
To… ja tam leżę,
A Śmierć na mnie okiem łypie.

O Śmierci, okrutny Panie,
Dlaczegóż to przez mię on cierpi?
Nawet go nie pamiętam…
Skróć proszę, jego męki.

Odlatuję, pełna żalu,
Bo nie wiem, co się stało!
Ja przecież… tylko spałam..
Ja śniłam o lataniu…

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
22 maja 2015r. o 13:44
~aa napisał(a): :) Nie koniecznie musisz mieć ostatnie słowo ;)


Może i dzisiaj mi się uda? ;)

~aa napisał(a):
:) śruba przerwała się na 2:39 i nadaje się bardziej na budzik drastyczny
nawet bardzo dodam włosy dęba stają :)


Więc się poprawiam. To fajne Grechuty! Mniej znane, ale bardzo mi się podoba :)



kolorowych snów ")


Dopisane 22.05.2015r. o godz. 13:44:

MORSKIE OPOWIEŚCI -- PENTAPTYK SONETOWY
Sokołowski :)

Ja

W stoczni nadano mi wysmukłe kształty.
Na masztach wanty jak gitary struny
rozpięto. Idę przez wzburzony Bałtyk
wolny i lekki, niedościgły szkuner.
Cieszę się szkwałem i stateczną bryzą.
Niech wiatr skąd zechce pełną mocą wieje,
byle za mglisty gonił mnie horyzont,
byle mi żagle wypełniał nadzieją,

byle krwawiły chmury o zachodzie. . .
-- Do kabestanów! Wybierajcie szoty!
Mknę po szumiącej niespokojnej wodzie,

prędkość upaja mnie niczym narkotyk
i pełen jestem od zęzy do stengi
beztroskiej siły i boskiej potęgi.

Moi goście

Ptaki zmęczone lotem w słońcu,
wędrowne ptaki z mego kraju,
pierzaste kłębki trzepocące
czasem na rejach mi siadają.
-- Nalej im, bracie, słodkiej wody!
Niech sfruną do niej niby z drzewa
ptaki dorosłe, i te młode,
zbyt wyczerpane, żeby śpiewać.

-- Nie lepiej wam się kąpać w rosie,
albo po lasach jaja znosić?
Na morzu poginiecie w znoju!

A one, gdy odpoczną nieco,
odwiecznym gnane niepokojem
odlecą. . .



<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
22 maja 2015r. o 22:37
alter napisał(a):
. . .
albo po lasach jaja znosić?
. . .


:) Fajnie masz z tymi swoimi gośćmi :) pewnie przed Wielkanocą ich zapraszasz ;)

Mam wrażenie, że Sokołowski utożsamiał się z ptakiem
i zapewne z sokołem :)



I tak lepsze niż twój wczorajszy Grechuta :)

Emily Dickinson

* * *

Słyszeć wilgę czy kosa
może być nader proste
albo - rzecz całkiem boska.

Nie zależy to, ma się rozumieć,
od ptaka, co śpiewać umie
jednakowo - samotny czy w tłumie.

Krój ucha to sprawia zazwyczaj,
że człowiek czysto słyszy
w burzę i deszcz czy w ciszy.

Więc czy runy to jakie święte,
czy tony dla ucha mętne
- wszystko zależy od wnętrza.

"Melodia siedzi sobie
na drzewie", sceptyk powie.
"Nie, panie mój, siedzi w tobie!"

tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna

:) jak dla mnie bębenek najlepszy



;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
22 maja 2015r. o 23:27
MORSKIE OPOWIEŚCI -- PENTAPTYK SONETOWY
Sokołowski

Moja miłość

Podeszła pod ciężarnie wydętą genuą
i małym grotem. Zgrabnie tańczyła na fali.
Kiedy u mego boku ją zacumowali
bulaje mi wzruszenie nieznane zasnuło.
Odbijaczem pieściła mi burtę noc całą.
Pluskała, że mnie kocha. Gdy się rozwidniło,
na moich knagach własne obkładała fały,
aż wszystko się splątało. Wyznałem jej miłość.

Po błędnych ortodromach włóczyłem się za nią
z jej achterpiku pragnąc owoców kochania.
Płynąłem jak rozbitek bez własnej busoli.

Nie chciałem jej pokrzywdzić śmiałym abordażem
a ona pewnej nocy -- niech ją Bóg ukarze --
z jakimś brygiem uciekła. Dotąd mnie to boli. . .

Moi ludzie

Oto moja jest załoga:
matematyk cztery-oczy,
łysy myślant kuternoga,
poliglota na uboczu,
alpinista z niskich szczytów,
wieszcz bez lutni lecz z fujarą,
politykier incognito
oraz wiecznie głodny jarosz.

Co ich łączy? -- Chlupot fali,
światła w mroku, sierp księżyca,
zew mgłowego rogu w dali,

bryzgi, które biją w burtę
i przygoda ladacznica,
co ich wszystkich kocha hurtem.



Dopisane 22.05.2015r. o godz. 23:27:

O chodzeniu po wodzie - Sokołowski :)

Ja nie potrafię. Lecz kiedyś widziałem,
gdzie? -- nie wiem, w tym cały jest szkopuł --
morską dziewczynę, co na fali stała,
wiatr przezroczyste przewiewał jej ciało
a woda pieściła jej stopy.
Krzyknąłem: -- Wracaj do brzegu i nie toń! --
już byłem bez kurtki i boso.
Spytała: -- Czyś ty, pijany poeto,
dziś przy księżycu wyśnił sobie mnie tu,
boginkę z muszlami we włosach?

-- Nie, tak wysoko mój czar nie dosięga
i sny są w urodę ubogie.
Ciebie zrodziła pewnie ta potęga,
która przyzywa nas do widnokręgu
i statkom odbiera załogi.

Ona spojrzała, gdzie wschód już się żarzył
i lekko pobiegła przez morze.
Zostałem pełen zawodu na plaży
niepewny, kto ją tak piękną wymarzył
i kto z was, poeci, ją stworzył. . .

dobranoc :)



<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
22 maja 2015r. o 23:36
alter napisał(a): MORSKIE OPOWIEŚCI -- PENTAPTYK SONETOWY
Sokołowski

. . .
Moi ludzie

Oto moja jest załoga:
. . .

Co ich łączy? -- Chlupot fali,
światła w mroku, sierp księżyca,
zew mgłowego rogu w dali,

bryzgi, które biją w burtę
i przygoda ladacznica,
co ich wszystkich kocha hurtem.


:) Niezła mieszanka ;)



Piraci
Baczyński Krzysztof Kamil

Wieją proporce, w oberżach niebiesko plączą dziewczęta,
tam każda Margerita jest aniołem, miłość jak wino słodka.
Kładąc jak fotografię oczy w zanadrze - smutek ściśnięty w szczękach
- wychodzili korsarze krokami chwiejnymi jak pokład.
Kołysały ich burze magnetycznie ciążąc do chmur,
a trwogi zielone spływały obok.
Wstawał, opadał i giął się ocean wezbranych gór,
gdy maszt czarny od lęku przebijał nagle obłok.
Im nie anioły w niebie, raje tamtych z lądu.
Burza nie piękna, ręce słabe jak ptaki na linach,
kiedy chwytały ich nagle smoki chmur i prądów
powikłanych w uprzęży wodorostów śliskich jak ślina.
To serc pęknięty żagiel przepuszczał przestrzeń i wył,
a niebo bez gwiazd głęboko śmiało się pełną piersią,
kiedy im - pękną nie pękną - wzrastały wrzody żył,
a wiatr uderzał rogami przerażeń i śmiercią.
Nie płacz, Marietto, Anno, nie płacz, Henrietto.
Bóg piratów ma ręce jak oni żylaste i czarną twarz,
jest admirałem z fajką, pije rum białych szkieletów
i miserere orkanów grał im, ach, jak im grał.
Czy znasz, kochana, ten kraj, gdzie słońce zachodzi zielono,
a puszcze ryb jak powietrze przez usta obrosłe glonami płyną?
To po biblijnych kataklizmach płoną
oczy pirackie przysypane śniegiem zielonym - głębiną.

listopad 1940 r.



;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
23 maja 2015r. o 0:29
alter napisał(a):
. . .
Ona spojrzała, gdzie wschód już się żarzył
i lekko pobiegła przez morze.
Zostałem pełen zawodu na plaży
niepewny, kto ją tak piękną wymarzył
i kto z was, poeci, ją stworzył. . .

dobranoc :)




Wisława Szymborska
Przy winie

Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.

Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwo odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.

Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.

Mówię mu, co chce: o mrówkach
umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
pokropiona winem, śpiewa.

Śmieję się, przechylam głowę
ostrożnie, jakbym sprawdzała
wynalazek. Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza.

Ewa z żebra, Wenus z piany,
Minerwa z głowy Jowisza
były bardziej rzeczywiste.

Kiedy on nie patrzy na mnie,
szukam swojego odbicia
na ścianie. I widzę tylko
gwóźdź, z którego zdjęto obraz.



;)

:) dobranoc
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
23 maja 2015r. o 15:37
Przy stole - Stefan Sokołowski :)

Kiedy mnie w szczere wywiodą pole
ścieżki do sławy,
pozwól mi usiąść przy twoim stole,
nalej mi kawy.
Ja ci opowiem morza i lasy
z dalekich krajów,
ale że ludzie podli są czasem,
to ci zataję.

Barwnych niezdarzeń wywołam ze sto
w bajkowej chwili,
może nie będzie prawdziwiej przez to,
lecz będzie milej.

I jeszcze daj mi twej dłoni dotknąć.
Siedź zasłuchana,
patrz, jak zakrywa szarą samotność
fata morgana.

Gdy noc zapadnie pomiędzy nami,
skończą się słowa,
to daj się nocy cichej omamić
i oczarować. . .



Dopisane 23.05.2015r. o godz. 15:37:

Chwastopieja

Na polu ciężko, mroczno, od dni kilkunastu,
źdźbła zboża sterczą sztywno, jak pruscy żołnierze. . .
Więc biegnę przez ugory, by zmienić ten chwastrój,
przez połać ni to
trawą krytą,
ni to
perzem.
Łan prosa karki zgina, krzywi się przed końcem,
myśli o prostrzu kosy, co spadnie ze świstem,
o ziarnożernych żarnach żarłocznie żarliwych,
o mące. . .

Odwracam gardło pełne zachwystu --
na łące
parzydełka podnoszą dumne prostokrzywy
ku słońcu.

Od pszeznicy przez nicość, do żyta nieżytu,
we łbie kilofem łopie
nad ranem. . .
-- Uciekaj, chwastłopie!
-- Dokąd gonić?! I który zagon obrać by tu?
Pognałem na skraj czasu i wrosłem w chłopiany.

Rozkłączę się po trochu,
skrzyp niedopielony
(a ogrodnik przeszlocha
bezsilnie południe),
rozćwirlika się dzwonek,
niebny chwastowronek. . .

Jak cudnie!

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
23 maja 2015r. o 23:34
alter napisał(a):

Chwastopieja

. . .
rozćwirlika się dzwonek,
niebny chwastowronek. . .

Jak cudnie!


Spóźniony słowik Julian Tuwim

Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A już jest po jedenastej - i Słowika nie ma!

Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.

Może mu się co zdarzyło? może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebry głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!

Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze...
Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!
A pan Słowik słodko ćwierka: "Wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, ze szedłem piechotą!"


Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza