gdy czas zaczyna zabawę w brak
i uśmiech jest źle skrywanym wykrzywieniem twarzy
wtedy wiem, że oto zaczyna się sezon
połowu pereł kłamstw
w wielkim oceanie płynnym i bezdennym
jest takie jedno miejsce tajemne
zatoka perłowo mieniących się spraw
tam
z przypadkiem porzuconych prawd
usłużne wargi toczą cenne łgarstwa szlachetne
trzeba tylko złapać na długo oddech
nieustraszenie zanurzyć się w potoku zdań
i tak
wyławiam pierwszą perlę doskonałą
twardą i gładką i lśniącą jak stal
zrobienie dziurki wymaga dużej precyzji borowania
bo potem
wystarczy już tylko przeciągnąć sznur
zawiązać supeł
i powiesić sobie na szyi
o ileż takie perły są piękniejsze
niż
ziarnka prawdy, które w nich tkwią
tylko rozsypać ich nie wolno
każda z osobna to nie do spłacenia
łza
Kamikaze - Joasia Figiel
Zderzaków się nie lakieruje -
- są po to, żeby je wyginać,
przypominam sobie słowa
ojca, kiedy podjeżdżam za
blisko barierek pod sklepem.
Jeszcze nie uchwyciłam
sensu życia. Bywa, że go
dotykam. Ocieram lakier.
Jolka mówi, żeby nie
analizować, skupić się
na drobinach przyjemności,
że to ma ten sens, że innego
sensu nie ma.
Wierzę, a i tak rozpędzam się tam,
gdzie powinnam tylko parkować.
*** - Inga
dzień mglisty i smutny jak piątek
i znowu las
przygarnia mnie miłosiernie
spowity w biały całun ciszy
kosmate jałowce
tulą się do pni sosen
chodź
pokaże ci gniazdo kruka
ślad jego łap na śniegu
dziuplę gdzie latem mieszkały dzięcioły
i żerowisko sowy
trop sarny jelenia i dzika
lisią norę i kryjówkę zająca
milczysz a cisza taka
jakby tam za zakrętem
kończyło się powietrze
dusza potrzebuje pauzy
potrzebuje chwili niedziania się
chociażby po to
żeby zagłębić się w sobie
* * *
Nie spojrzymy prawdzie w oczy
prawda nie ma oczu
na ma twarzy
nie ma języka
prawda nie ma skrzydeł
wcale nie mieszka
za siedmioma morzami lasami górami
myślę że prawda
to jest raczej ta dokuczliwa narośl
która uwiera cię w środku
myślę że to jest właśnie to
co lepkie
zwinięte w kłębek gdzieś tam pod twoją skórą
nieprzyjazne wygodzie
nagle nabrzmiewa
daje ci rozpaczliwe znaki
ciemne
jak migowy szyfr głuchoniemych
to boli
to dławi cię
nie możesz już dłużej milczeć
krzyczysz.
* * *
Światłocień
Z czymże się rozłączyłam
czego się wyrzekłam
której zielonej strony życia albo słowa
że po wiośnie znów wtórej wiosny się spodziewam
i na śpiew nieprzerwany
na kwiat się sposobię.
Jeśli się nie żegnało
nie ma witać kogo
jeśli się nie milczało
nie ma czego słowić.
O drzewa nierozrzutne
o przezorny słowik
nawet promień przebiegle cieniem się nie zająkał.
A nie trzeba mi było uskładać uskąpić
listeczka poruszenia zwilżonego słowa
nie lepiej by mi ciągu dalszego zaniechać
odpocząć
i po chwili znów podjąć początek?
Inną miarę i porę sławi śpiewozieleń
inną moje pragnienie
jeszcze inną ciało.
Był dzień
a już jest podzień.
Różne się zrównało z niewidzialnym.
I znowu dzień się odpodziewa.
* * *
Lekcja z polskiego
(Do młodego człowieka)
Pomiędzy "wiem" i "nie wiem"
jest obszar możliwości usiany bezpiecznymi znakami
zwątpienia i zapytania
owych "klap bezpieczeństwa" albo drzwi zapasowych
które możesz wyważyć w razie katastrofy
ich ptasio wypukły grzbiet doradza odmowę
stawiania ostatecznych kropek
i przytwierdzania szpilką do miejsca
ulotnych motyli
naucz się mówić „nie wiem”
naucz się mówić „nie znam” „nie pamiętam”
naucz się nie mówić
ćwicz pamięć w ułomności
wiesz że masz prawo być istotą omylną
lub niemową
upieraj się przy szumie w uszach na skutek wiatru historii
i zmiany ciśnienia
która zdarzenia życia zmienia w przywidzenia.
cała subtelność plaży
nawet nieznośność zapachu ryb
pochmurność nieba wtłaczającego swój ciężar
w płaskie skrzydła mew
znika
to wszystko znika
za pierwszym dworcem
pociąg mknie jakby sam nie chciał Tęsknić
nie jest łatwo bo na co to komu potrzebne
pewnie chce najszybciej Wybić
z głowy wspomnienia
jednak morze jak zakładka w książce
tkwi Nawet nie co wystaje z boku głowy
w mniej widocznej sferze w której oko
próbując dostrzec cokolwiek
gubi jedynie ślady umykających fal
tkwi jakby czekając
że któregoś dnia otworzę
odtworzę stworzę
wiersz
tak Wiersz o morzu mógłby być ciekawy
ale dla kogoś kto żyje na którejś z norweskich wysp
i ledwo trzyma się skał podczas przypływu i sztormu
no tak
widziałem na brzegu parę desek
oczywiście wiem że nie pochodzą z Norwegii
oni niczego nie gubią
oprócz genów
po zapachu Czuję
jak zbliżamy się do miasta
dlatego zmieniam pozycję
na wszelki wypadek żeby nie zasnąć
jak można odchodzić
Artur Turski
tak jakbyśmy zakładali
uzdy polnym konikom
zbierali leśny dziki szczypiorek
i gotowali najlepszą
z zajęczej koniczyny zupę
tak jakbyśmy wyrzucali
'krem po czterdziestce'
nad wyraz przeterminowany
nad ten wyraz co przed nami
wyrasta jak kamień przyrody
tak jakbyśmy wbili w ziemię
krzyż pokutny w miejscu zbrodni
w rozdrożu zdumienia
z kaczeńcem w dłoni
i mokrą nogawką
tak jakbyśmy znali prawdę
odwieczną że słońce można
zmieścić w żółtym topazie
a demona najłatwiej
rozpoznać po brwiach
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców bark
nazwany pałacem sprawiedliwości
samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach
Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu
Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów
Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Michael mówił: w tym domu nie mieszka nikt,
tylko bóg w niedzielę drzemie między ławkami.
Jego aryjskość jest niepodważalna, dodawał.
Modliłam się, chociaż trudno było znaleźć
wspólny język, germański bóg seplenił
'wybacam ci dzecko' i serdecznym palcem stukał
w przewodnik Pascala - wskazując miejsca ważne
dla katolików. Katolików rasy nordyckiej, dodawał.
Uśmiechał się znajdując w moich oczach - trzy
pokolenia niebieskookich przodków. I udawał,
że nie widzi ukrytych na dnie źrenic - pradziadków
powtarzających "nakaz obrzezania pochodzi z Tory,
z Tory nakaz obrzezania".
Niemiecki bóg znal się na śmierci, opowiadał o niej
we wszystkich językach.
Dopisane 21.06.2015r. o godz. 09:08:
Mrs.Robinson
Anna Tomaszewska
Nie umiem wytłumaczyć fenomenu, tego magnezu, magnesu,
magii, nieziemskiej grawitacji, przyciągania, wodzenia na sznurku,
kiedy pochylony nade mną udajesz, że wyjmujesz pajączki
babiego lata zaplątane we włosy mrucząc pod nosem "Feelin'groovy",
a ja nieruchomieję, a ty ruchomiejesz bardziej.
Śpimy w łóżku matki, przez sen nucisz "Bridge over troubled water",
nie umiem wytłumaczyć tego fenomenu, magnezu, magnesu,
kiedy wstajesz roztargniony i przebiegasz przeze mnie,
jakbym nie istniała w świecie zarezerwowanym dla Garfunkela,
Pascala i McDonald'a, ekspertów od obłoków, nie mnie.
Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
"Grunt to dobre wychowanie!"
Zaprosiła raz więc gości,
By nauczyć ich grzeczności.
Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym
W progu garnek stłukł kopytem.
Kwoka wielki krzyk podniosła:
"Widział kto takiego osła?!"
Przyszła krowa. Tuż za progiem
Zbiła szybę lewym rogiem.
Kwoka gniewna i surowa
Zawołała: "A to krowa!"
Przyszła świnia prosto z błota.
Kwoka złości się i miota:
"Co też pani tu wyczynia?
Tak nabłocić! A to świnia!"
Przyszedł baran. Chciał na grzędzie
Siąść cichutko w drugim rzędzie,
Grzęda pękła. Kwoka wściekła
Coś o łbie baranim rzekła
I dodała: "Próżne słowa,
Takich nikt już nie wychowa,
Trudno... Wszyscy się wynoście!"
No i poszli sobie goście.
Czy ta kwoka, proszę pana,
Była dobrze wychowana?
Wiesz co, daruj sobie takie złośliwe dedykacje. Poezja Cię raczej nie interesuje?
Dopisane 21.06.2015r. o godz. 09:23:
Jeszcze raz Anna Tomaszewska! Znakomita poezja kobieca :)
tkacz
ta mała i chuda z objawieniem w oczach
wchodziła do świątyni w czerwonych pończochach
w półnegliżu słodkim na wysokości ud
klęcząc rozchylała klęcząc była upadkiem
słuchała oskarżeń przytakując nieznacznie
i ze skrawka kiecki naddartej przypadkiem
nitkę skubała
zaczepkę dla boga
który chcąc ją zbawiać przeskakiwał witraże
i tę nitkę chwytał jak początek latawca
tkał
Opowieść
Anna Tomaszewska
Kilka gołębi z Placu Świętego Marka zorientowało się.
Ledwie parę białych gołębi nie zbliżyło się do mnie,
nie usiadło na dłoni, która zanim zdecydowała się dokarmiać
ptaki była pięścią gotową uderzyć - bo nie przyjechałeś tutaj ze mną.
Te gołębie przesiadujące na gzymsie Bazyliki wybrały śmierć
- pikując w rozległość trotuarów, kanałów, do licha.
Niewielu przechodniów, naprawdę niewielu przechodniów
dojrzało w mojej twarzy twoją twarz, jakbym przyjechała tutaj podwójna,
jakbym mijając kościoły, w których święci grali na klawikordach,
starała się ukryć, że oboje podsłuchujemy ich muzykę.
Kilku przechodniów wiedziało: jesteśmy ułamaną gałązką, tracimy ciężar,
gdy wiatr znad zatoki porusza nami - w górę, w dół, w górę, do licha.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.