Że tak im było dane
[...]
Skojarzyło mi się z filmem "Pamiętnik"
Piękny wiersz :) Skojarzenie też...
Kobieta spotyka dawnego kochanka - Denise Levertov.
On, z którym biegłam trzymając się za ręce,
kopiąc skórzane liście w dół Oak Hill
trzydzieści lat temu,
zjawił się przede mną, z niespokojną twarzą, blady,
prawie nie do poznania, niepewny,
kulawy.
On, którego nie pamiętam śmiejącego się głośno
ale widzę jak uśmiecha się, zadowolony z siebie,
płakał na moim ramieniu.
On, który zdawał się zawsze brać tylko,
nie dawać, którego
tak długo nie mogłam zapomnieć,
pamiętał wszystko, co dawno zapomniałam.
tłum. Czesław Miłosz
dobranoc :)
Dopisane 11.11.2016r. o godz. 00:20:
ps. :)
Mówiąc do smutku - Denise Levertov.
Mój smutku, nie powinnam traktować cię
jak bezdomnego psa,
który przychodzi pod kuchenne drzwi
po kawałek skórki, po gołą kość.
Powinnam ci zaufać.
Powinnam przygarnąć cię
do domu i dać ci w nim
twój własny kąt,
starą słomiankę do leżenia,
i własną miskę z wodą.
Myślisz, że nie wiem, że żyłeś
pod moim progiem.
Tęsknisz za stałym miejscem
przed zimą. Potrzebne ci
imię,
obróżka i tabliczka. Potrzebne ci
prawo do odstraszania intruzów,
do uznania
mojego domu za twój
a ciebie
za mojego wiernego psa.
przełożyła Julia Hartwig
Dopisane 12.11.2016r. o godz. 11:02:
Suma jesieni - Julian Tuwim
Więdną godziny powolne. Wątleje chwila za chwilą:
To gałąź zatopiona w jesieni. Sunę po niej
Milimetrami smutku. Męcząca, uparta praca.
Strącam sekundy z dnia. Listki z gałęzi strącam.
A co jesienią nazwałem? Wielkie, głębokie westchnienie:
Moje, człowiecze, wzniesione z dna jeziornego chłodnego.
Ręce przez okno zanurzam w jeziorze dnia i jesieni.
Dreszcz po nich skacze. Deszcz kropi. Listki i chwilki strąca.
miłego :)
Dopisane 12.11.2016r. o godz. 22:24:
Ogromna noc - Rainer Maria Rilke.
Wincenty Trojanowski - Plac Maksymiliana w Monachium nocą - 1890
Długo cię podziwiałem, stałem u okna zyskanego wczoraj,
stałem i podziwiałem ciebie. Jeszcze mi było to nowe
miasto jakby wzbronione, a nieprzekonany krajobraz
mroczył się w dal, jakby mnie nie było. Nie zadawały sobie
najbliższe rzeczy trudu, bym je rozumiał. Koło latarni
uliczka przeciskała się w górę: widziałem, była obca.
Naprzeciw – pokój, współodczuty, rozjaśniony lampą –
i już uczestniczyłem; oni to zwęszyli, zamykali sklepy.
Stałem. I potem zapłakało dziecko. Wiedziałem o matkach
w domach dokoła, co mogą zrobić – i wiedziałem
zarazem o nieukojonych przyczynach każdego płaczu.
A może to śpiewał jakiś głos i wychylał się trochę dalej
ze swojego oczekiwania, albo kaszlał gdzieś na dole
jakiś starzec z wyrzutem, czy jego ciało ma prawo istnieć
przeciw łagodniejszemu światu. Potem wybiła godzina –
ale zacząłem liczyć za późno, minęła mnie i opadła. –
Jak chłopiec, obcy, kiedy się go wreszcie dopuści,
ale nie umie złapać piłki i nie zna żadnej z gier,
w które inni tak beztrosko ze sobą się bawią,
stanie i patrzy gdzieś – dokąd –?: stanąłem, i nagle
poczułem, że cię obchodzę, bawisz się ze mną, dorosła
noc, i podziwiałem ciebie. Tam gdzie wieże
wznosiły się gniewnie, gdzie odwróconym losem
obwiodło mnie miasto i góry nieodgadnione
trwały przeciw mnie, a w zbliżonym kręgu
głodna obcość otoczyła przypadkowe migotanie
moich uczuć – : i to nie było, o Wzniosła,
hańbą dla ciebie, żeś mnie poznała. Twój oddech
szedł przeze mnie; twój podzielony na dalekie powagi
uśmiech wstąpił we mnie.
Żeby się obudzić rano
doprowadzić włosy do opamiętania
umyć i ubrać
postawić czajnik z gwizdkiem
odgarnąć z okna samotny deszcz
trzeba się oprzeć na tym co wymyka się jak mokry kamyk
na sekundzie której już nie ma
na myśli której nie sposób dotknąć
na sile ciążenia co oddala tego kogo się kocha
kochamy od razu dwie osoby niemożliwe do kochania
bo tę co za blisko i tę za daleko
i chyba umieramy
żeby nad było widać i nie widać
"Szukam świata w którym jedna jaskółka czyni wiosnę, gdzie szewc w butach chodzi, gdzie jak Cię widzą, to dzień dobry. Szukam świata, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem" J.B.
Dywanem złotych liści przyżeglował Anioł
i dotknął mnie swym cieniem. I nagle przystanął.
Gdym krzyknął przerażony, że boję się śmierci,
złowrogo zalśnił skrzydłem, wzrokiem mnie przewiercił,
odchodząc nic mi nie rzekł, lecz w oczach czytałem:
Niewdzięczny. Już umarłeś, bo cieszysz się ciałem.
:)
Dopisane 15.11.2016r. o godz. 18:45:
Baudelaire - Rainer Maria Rilke.
Tylko poeta w sobie w całość zdźwięczył
świat, co się w nas rozpada bez wytchnienia.
Na piękno rzucił blask nieznanej tęczy,
lecz, że sam jeszcze sławi co go dręczy,
gruzy oczyścił, ruinę uwieńczył:
I nawet moc niszcząca w świat się zmienia.
przełożył Mieczysław Jastrun
:)
Dopisane 18.11.2016r. o godz. 18:35:
Do poezji - Adam Naruszewicz.
Panno ze wszech piękniejsza, prawy bogów plodzie,
Dana z niebios tęskliwym sercom ku ochłodzie!
Nie spuszczaj ze mnie, proszę, łaskawej źrenicy!
Twoim ja darem żyję, z twoich łask skarbnicy
Wziąłem ten upominek, że mię w poczet kładnie,
Swych pastuszków Pan mądry, co w tych lasach władnie
I dając utroskanym myślom kęs ulżenia,
Składa ucho łaskawe na me wiejskie pienia...
A słuchając twych pieśni dzicy i okrutni
Miękczyli twarde serca wdziękiem twórczej lutni.
Same nawet niezgrabne z głuchych pustyń głazy
Brały kształtów rozlicznych pozorne obrazy:
I to się w słupy tocząc, to w bryły misterne,
Wskakały w mocne twierdze i gmachy obszerne.
Dziwiła się twarz niema, lew z jaskini bieżał,
Niedźwiedź słuchał, wilk u nóg zamyślony leżał.
Wiatry cichły szalone i na słodkie pienie
Bystre się zdały cofać do głowy strumienie...
Ty umysł niewymowną napawasz rozkoszą,
Twoje czarowne struny czarne smutki płoszą,
Ty prawdzie tor ubijasz, wiodąc ją misternie,
I różami pokrywać ostre umiesz ciernie,
Że człowiek omamiony twoim pieśniom gwoli,
Lubi to, co go gniewa, pragnie, co go boli.
A kiedy chęć szlachetna dzielne serca wzruszy,
Drogiej dla chluby kraju nie litować duszy,
Ty rycerzów prowadzisz między szyki zbrojne,
Czyniąc im wpośród trwogi umysły spokojne...
Tyś szczęśliwsza nad owe mądre bałamuty,
Co żakom Platonowe wartują statuty.
Oni stoją za drzwiami, gdzieś w pacholczym kole,
A ty mądrego Króla używasz przy stole,
Który na cię wzgardzoną w ubirze słowiańskim
Raczył z jasnego tronu rzucić okiem pańskim,
I zakłada ci Parnas na ojczystym łanie,
Byś już Tybrowi, ani zajrzała Sekwanie.
Za co ty imię jego i życzliwe chęci
Podaj na wygładzonej latami pamięci,
Stawiąc obok tych królów, z których łaski żyzna
Była w męże uczone i mądre ojczyzna.
:)
Dopisane 20.11.2016r. o godz. 09:31:
Sylogizm prostacki - Andrzej Bursa.
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
nie znajduję specjalnej różnicy.
:)
Dopisane 20.11.2016r. o godz. 09:47:
Próba - Wisława Szymborska.
Oj tak, piosenko, szydzisz ze mnie,
bo choćbym poszła górą, nie zakwitną różą.
Różą zakwita róża i nikt inny. Wiesz.
Próbowałam mieć liście. Chciałam się zakrzewić.
Z oddechem powstrzymanym - żeby było prędzej -
oczekiwałam chwili zamknięcia się w róży.
Piosenko, która nie znasz nade mną litości:
mam ciało pojedyncze, nieprzemienne w nic,
jestem jednorazowa aż do szpiku kości.
:)
Dopisane 23.11.2016r. o godz. 11:06:
***(pokazują mi słowa) - Halina Poświatowska.
pokazują mi słowa
mówią
zapach róży można odnaleźć w słowie
a ja znajduję papier papier i papier
ani zapachu
ani koloru
i wiem
że snop iskier
gdy robotnicy spawają szyny tramwajowe
a my stoimy kołem
dwóch chłopców dziesięcioletnich i ja
snop iskier
znaczy o wiele bardziej światło
niż słowo światło
i gdy mój znajomy sparaliżowany w fotelu na kółkach
odgryza kawałek chleba który mu podaję
to przechylenie jego głowy
ruch szczęk
ma w sobie więcej życia
niż słowo życie
Dopisane 26.11.2016r. o godz. 22:25:
:)
Dopisane 28.11.2016r. o godz. 19:58:
Dekret - Bruno Jasieński.
Siadł przy biurku satrapa,
Mózg mu troski żre kret,
Po głowie się podrapał
I napisał dekret:
Czas przez jeden śmiały nóg sus
Wyrugować z Polski luksus!
Odtąd kraj nas redivivus
Musi wstrzymać wszelki wywóz.
Sam rób wszystko, sadź i oraj,
Reszta luksus jest od wczoraj.
Primo: każdy obcy napój
Zaraz z handlu powyłapuj.
Czas, by wygnać z wszelkich sfer bat
Smak zamorskich kaw i herbat.
Gdzie zobaczysz obcy szampan,
Wnet butelce szyjkę złam pan.
Niechaj pije każde dziecko
Polski szampan: "Ostrmecko"!
Dalej każdy obcy zapach,
Czy na nogach, czy na łapach,
Czy na manie, czy na tacie
W mig podlega konfiskacie.
Kto kupuje obcą odzież,
Skarb własnego państwa bodziesz,
Porzuć "blues" dla swojskich kolęd -
Wiwat suknie "made Poland" !
Dan w Warszawie w pierwszym roku
Wielkiej Wojny... celnej.
Pieczęć z dołu, pieczęć z boku,
Podpis nieczytelny.
Wstał od biurka rad satrapa,
Rękawiczki wciągnoł "Nappa"
Klnąc zagranic dziwny wabik
Zdjął z wieszaka czarny "Habig"
że zaś padał deszcz swawolnik,
Wdział kalosze "Treugolnik"
I do domu autem Forda
Pomknął, myśląc z miną lorda:
Po cóż tuczyć Zachód starczy?
Własny przemysł nam wystarczy!
ja
musiałem odejść
musiałem odejść
po to
by przekonać się że byłaś
najmądrzejsza
najpiękniejsza
najpotrzebniejsza
wybacz
ale gdybym nie odszedł
nigdy bym tego nie wiedział
Nieobecna
odezwij się czasem
ciekawy jestem
gdzie i z kim teraz
umierasz
"Szukam świata w którym jedna jaskółka czyni wiosnę, gdzie szewc w butach chodzi, gdzie jak Cię widzą, to dzień dobry. Szukam świata, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem" J.B.
Perły dębowej słabości
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
W kopule dębu gruzły błyszczą chore.
Spada liść z perłą. Groźny to ornament!
Dąb zasłabł – wykwit buja mu i cięży,
A leśna babka zbiera perły w dzbanek.
Choroba piękna! Grochy mają orient,
Jakby w nich ciepły mienił się poranek.
Gdy już z nich czarny wycisną atrament,
Napisz, poeto, o dębach „potężnych”!
Taaaak :) To do dopiero recytacja, trzylatka, i jak podkreślone akcenty :)
Non dolet - Maria Konopnicka
Nie, to nie boli wyrzec się nadziei
I jedynego o szczęściu marzenia
I wszystkie listki obrywać z kolei
Z tej róży, która jest kwiatem z płomienia,
I poza siebie rzucać je powoli...
Nie, to nie boli!
Za każdym krokiem, za każdym czuć ruchem
Pęta, co dłonie skuwają łańcuchem,
I iść swą drogą z posępnym tym zgrzytem,
Słyszeć go nocą i słyszeć go świtem,
I czekać śmierci, co z niego wyzwoli...
Nie, to nie boli!
Nie, to nie boli bronić się pieszczocie
Snów owych złotych, co nad głową lecą,
I ducha wiecznej poślubić tęsknocie,
I być jak ognie, co po trumnach świecą,
I jako kwiecie na cmentarnej roli...
Nie, to nie boli!
Budzić się co dnia o porannej zorzy
Z myślą, że dzień ten przejdzie bezsłonecznie,
A kiedy pierś się pragnieniem otworzy,
Mówić: «Zapomnij» - i «Milcz» mówić wiecznie,
I w drżącym sercu czuć zawsze szpon woli...
Nie, to nie boli!
Nie, to nie boli wyciągać ramiona
W cichość i w ciemność i czuć, jak w tej ciszy
Krzyk wołający imię twoje kona,
I jak w niej druga pierś tęsknotą dyszy,
I wiedzieć, że nic nie zmieni tej doli...
Nie, to nie boli!
:)
Dopisane 29.11.2016r. o godz. 19:36:
aaco napisał(a): Perły dębowej słabości
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
[...]
Napisz, poeto, o dębach „potężnych”!
:) wiersze to moje perły :) jak każda istota ma swoje miejsce i znaczenie na ziemi, tak każdy wiersz w temacie poezji też powinien być przedstawiony, nie zależnie w jakiej formie :) dobranoc
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.