~ napisał(a): Do tego wyzej: oj to kolego radze pojsc na bardzo latwe studia, bo tam zginiesz. Tam nikt za reke nie trzyma, tam nikt nikomu nie nakazuje sie uczyc. Zajecia wygladaja tak samo jak opisujesz: przychodzisz na zajecia i "kto do pierwszego zadania? nikt? no to kolokwium za tydzien" i potem same szmaty i to zmuszalo do nauki i w naszych przypadkach skutkowalo. Na wykladach bedzie tak samo: wykladowcy omawiaja juz napisane ksiazki (przez nich samych lub przez innych), napisza kilkadziesiat definicji i wzorow i ucz sie z nich do sesji.
Ogolnie mam wrazenie, ze ostatnie zle opinie o 1LO wynikaja z tego, ze wlasnie tam jest wiecej miejsc niz chetnych. Skutek jest taki, ze nawet najwieksza oferma sie tam dostanie a potem placze ze musi na korepetycje chodzic, ze nauczyciel od tak o (a na pewno nie od tak o, jakbys umial to bys nie mial jedynek) daje kilkadziesiat jedynek kazdej osobie, ze to najgorsza szkola itd.
I jeszcze jedno. Dostajesz od Pana H. na poczatku zajec gotowe wzory i definicje i nie umiesz potem z nich skorzystac przy tablicy? Obys czlowieku dobrze sie zastanowil nad soba co chcesz robic w zyciu. Oby to nie bylo nic zwiazanego z matematyka. Potem wlasnie tacy krzycza najglosniej w telewizji, ze pracy dla nich nie ma po studiach...
W pełni się zgadzam, LO które by to nie było, to zawsze LO a nie podstawówka, żeby za ręce ciągnąć. Chcesz sie uczyć i iśc na studia, to się ucz, a nie oczekuj, że młotkiem do głowy tobie to wbiją.
Sam jestem absolwentem I LO i wiem co robią ludzie po I LO, a co po II LO (w większości na wyspach siedzą, zielonych wyspach i zgadnijcie co robią).
Co do korków, to taka moda, uczyć się nie chcą, to na korki chodzą.
A to że do LO jest mniej chętnych i nie dotyczy to tylko I LO w Bolesławcu, to też z tego powodu, że teraz po studiach pracy nie ma, a w takiej sytuacji lepiej mieć fach w ręku i ludzie się decydują na inny profil szkoły., np. technikum, a po tym ewentualnie studia.