Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza
REKLAMA Bricomarche zaprasza
REKLAMA SINMAG zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Szczepionki dla dzieci.

~Wiola niezalogowany
28 lutego 2015r. o 10:18
Pannazdzieckiem napisał(a): Ja mam tylko trzy Autorytety.


"autorytety", które piszą bzdury, które ty bezmyślnie cytujsze:

Państwowy Instytut Wydawniczy wydał niedawno książkę „Człowiek globalny. Globalizacja, ewolucja, historia kobiet, neuropolityka, neuroekonomia, kryzys ekologiczny”, autorstwa prof. Marii Doroty Czajkowskiej-Majewskiej, która kieruje Katedrą Marii Curie Unii Europejskiej przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Książka pani profesor ukazała się w renomowanym wydawnictwie, jako część Biblioteki Myśli Współczesnej, serii o długiej i chlubnej historii.

Prof. Czajkowska-Majewska była organizatorem omawianej przeze mnie kontrowersyjnej konferencji na temat związku między szczepieniami i autyzmem. Może pamiętacie też, że wspomniałem o liście protestacyjnym skierowanym do pani profesor przez Polskie Towarzystwo Wakcynologii, w którym zarzuca się jej brak obiektywizmu, pomijanie niewygodnych faktów i wprowadzanie w błąd pacjentów i rodziców.

Niestety identyczne zarzuty należy skierować pod adresem najnowszej książki prof. Czajkowskiej-Majewskiej, a konkretnie krótkiego rozdziału pt. „Zastrzyki kalectwa?”. Uprzedzam, że jestem po lekturze tylko i wyłącznie tego konkretnego rozdziału i nie jest moim celem recenzowanie książki jako całości.

Omówienie twierdzeń prof. Czajkowskiej-Majewskiej podzielę na części, które będę publikował, co kilka dni. Zachęcam też Was do lektury tej książki i własnej krytycznej analizy. Podzielcie się swoimi uwagami w komentarzach na Modnych Bzdurach lub na swoim własnym blogu. Jeśli nie chcesz kupować książki, napisz na mój adres mejlowy – chyba będę mógł Tobie pomoć.

Na 9 stronach swojej książki prof. Czajkowska-Majewska zdołała zmieścić kilkanaście – moim zdaniem – zdyskredytowanych twierdzeń na temat rzekomego związku między szczepieniami a autyzmem. Przedstawię kilka z nich i postaram się pokazać, że autorka „Człowieka globalnego” w sposób bezkrytyczny powtarza nieprawdziwe lub nieuzasadnione twierdzenia zachodnich przeciwników szczepień.

Na początek ten oto fragment:

W ostatnim dwudziestoleciu dramatycznie wzrosła liczba przypadków autyzmu prawie na całym świecie. Mówi się wręcz o epidemii. (…) Analizy statystyczne wykluczyły możliwość wytłumaczenia epidemii autyzmu samym tylko udoskonaleniem diagnozy. (str. 135)

Chociaż pojęcie „epidemii autyzmu” funkcjonuje w dyskusjach na temat tego schorzenia, brak przypisów uniemożliwia jednak zweryfikowanie twierdzenia, że „analizy statystyczne wykluczyły możliwość wytłumaczenia epidemii autyzmu samym tylko udoskonaleniem diagnozy”. Wielu autorów polemizuje z tym terminem i wskazuje m.in. właśnie na udoskonalenie diagnozy, jako wiodącą przyczynę większej liczby notowanych przypadków autyzmu. „Co jest przyczyną tej epidemii?”, zapytacie. Oto odpowiedź ze str. 135-136:

Coraz więcej danych zebranych przez naukowców i lekarzy z całego świata wskazuje na to, że głównym winowajcom mogą być tu szczepionki. Na tę poszlakę jako pierwszy w latach dziewiędziesiątych uwagę zwrócił brytyjski pediatra Andrew Wakefield (…) Publikacje naukowe Wakefielda dotyczące szczepionkowej hipotezy autyzmu odbiły się głośnym echem w popularnych mediach.

Po tym fragmencie następuje opis rzekomych prześladowań ze strony władz brytyjskich jakie musiał znosić Wakefield, co zmusiło go do emigracji do USA. W USA właśnie, a także w innych krajach niezależni badacze – zdaniem prof. Czajkowskiej-Majewskiej – mieli potwierdzić hipotezy Wakefielda.

Nawet nie wiem, gdzie zacząć. Po pierwsze, stwierdzenia, że coraz więcej badań wskazuje na szczepionki, jako na przyczynę autyzmu jest o tyle zaskakujące (eufemizm), że jest zupełnie na odwrót. Badanie po badaniu naukowcy w wielu krajach nie znajdują związku przyczynowo-skutkowego między szczepieniami i występowaniem autyzmu. Jak się przekonamy później ten paradoks ten może wynikać z faktu, że prof. Czajkowska-Majewska za autorytety obrała sobie ludzi, którzy choć często posiadają wykształcenie medyczne i tytuły naukowe, funkcjonują na obrzeżach nauki i są postrzegani jako naukowi renegaci. Najlepszym przykładem niech będzie tutaj choćby historia wspomnianego dr Wakefielda. Wersja przedstawiona przez prof. Czajkowską-Majewską bardzo odbiega od tej oficjalnej według, której dopuścił się on całej listy naukowych i etycznych nadużyć. Przeczytajcie sobie świetne streszczenie sprawy Wakefielda autorstwa Migg czy choćby moją krótką notkę i zadajcie sobie pytanie czemu czytelnicy książki „Człowiek globalny” muszą zadowolić się osłodzoną i naciąganą wersją.

Innym autorytetem prof. Czajkowskiej-Majewskiej w dziedzinie powikłań poszczepiennych jest dr Viera Scheibner, której badanie epidemiologiczne miało rzekomo ujawnić, że większość przypadków zespołu nagłej śmierci niemowląt miała miejsce w kilka godzin lub dni po szczepieniach (str. 136). Oczywiście z książki nie dowiemy się, że dr Scheibner jest z wykształcenia – uwaga – mikropaleontologiem, a w świecie medycyny funkcjonuje jedynie jako obiekt żartów. Odstawcie PubMed na bok – jak wynika z przypisów rewolucyjne badanie dr Scheibner zostało opublikowane w jej własnej książce. Jacyś chętni? Na temat prawdziwych prac naukowych próbujących ustalić istnienie związku między zespołem nagłej śmierci niemowląt i szczepieniami można poczytać na stronach the Centers for Disease Control and Prevention. Wynik badań? Brak związku.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Wiola niezalogowany
28 lutego 2015r. o 10:19
dla Kolegi/Koleżanki Panny, ciąg dalszy omówienia bzdur Majewskiej:

W swojej książce „Człowiek globalny” prof. Maria Dorota Czajkowska-Majewska obwinia szczepionki za zwiększoną liczbę przypadków autyzmu wśród dzieci. Sugeruje też – a właściwie stwierdza – że szczepienia mogą być przyczyną zespołu nagłej śmierci niemowląt. Przywołuje tutaj dane rzekomo zebrane przez National Vaccine Injury Compensation Program:

Dane komputerowe zebrane przez Narodowy Program Kompensat Po Uszkodzeniach Poszczepiennych wykazały, że spośród 253 przypadków śmierci łóżeczkowej, w których wypłacono rekompensaty ponad 61 milionów dolarów, 224 przypadki, czyli 86% procent, były przypisane szczepieniom DPT.

Niestety brak przypisu uniemożliwia dotarcie do źródła tej informacji, choć można spekulować, iż prof. Czajkowska-Majewska oparła to stwierdzenie na przedruku pewnego artykułu z prasy popularnej, zamieszczonego później na jednej ze stron antyszczepieniowych (która pojawia się w przypisach książki przy innej okazji). Oto cytat z tej strony:

The computer records from the National Vaccine Injury Compensation Program, obtained by Gannett News Service using the Freedom of Information Act as part of a four-month study of federal immunization policy, reveal:

- Of 253 infant death cases awarded more than $61 million by the U.S. Court of Federal Claims in the 1990s under the compensation program, 224, or 86 percent, were attributed to vaccination with DTP, the diphtheria, tetanus and pertussis (whooping cough) shot. In these cases, mortality was originally attributed to SIDS in 90, or 40 percent, of them.

Proszę zauważyć, że wyrażenie infant death cases (przypadki śmierci niemowląt) zostało przetłumaczone przez autorkę jako śmierć łóżeczkowa. Samo źródło tej informacji jest również mało wiarygodne. Tabela National Vaccine Injury Compensation Program, która opisuje powikłania kwalifikujące się na odszkodowanie nawet nie wymienia zespołu nagłej śmierci niemowląt.

Przeciwnicy szczepień bardzo często uważają immunizację za przyczynę całego szeregu schorzeń i dolegliwości. Prof. Czajkowska-Majewska zdaje się podzielać ten pogląd. Oprócz autyzmu i zespołu nagłej śmierci niemowląt, szczepionki odpowiadają – jej zdaniem – również za wzrost zachorowań na astmę (str. 137), uczulenia (str. 137), upośledzenia umysłowe i ADHA (str. 137-138). Zdaniem autorki:

Wyniki badań świadczące o toksyczności timerosalu korelują z niezależnymi obserwacjami nauczycieli w wielu krajach, którzy twierdzą, że nigdy przedtem nie widzieli tylu psychoneurologicznie upośledzonych dzieci. (str. 141)

Oczywiście „(…) nie można wykluczyć, że istotnej części jest to populacyjny efekt nadmiaru szczepień i stosowania w nich timerosalu, jak również obecności różnych toksyn w środowisku” (str. 141). Spekulacji nigdy za wiele.

Timerosal (konserwant na bazie rtęci stosowany w niektórych szczepionkach) jest głównym podejrzanym prof. Czajkowskiej-Majewskiej. „Coraz liczniejsze dowody neurotoksyczności timerosalu” oraz zaprzestanie jego stosowania w dziecięcych szczepionkach w USA nie pozostawiają zdaniem autorki wątpliwości, co do winy szczepionkowego konserwantu. Niestety pani profesor nie wspomina, że timerosal jest od wielu lat obiektem intensywnych badań, które wskazują zupełnie na coś innego niż twierdzi autorka „Człowieka globalnego”.

Można zapytać: a co z tymi „coraz liczniejszymi dowodami neurotoksyczności timerosalu”? Prof. Czajkowska-Majewska przywołuje dwa badania: jedno empidemiologiczne, autorstwa (bardzo) kontrowersyjnego duetu rodzinnego, panów Marka i Davida Geier, drugie, eksperymentalne z użyciem modelu zwierzęcego.

Praca Geierów jest prawdopodobnie częściowym autoplagiatem, w którym starają się wykazać, że po usunięciu timerosalu ze szczepionek dla dzieci liczba nowych przypadków zaburzeń neurorozwojowych zmalała. Swoją pracę oparli na analizie danych z the Vaccine Adverse Events Reporting System (VAERS), systemu dzięki, któremu można zgłaszać niepożądane działania szczepionek. Problem w tym, że zgłoszenia te nie podlegają weryfikacji i mogą być składane przez każdego. System ten zawiera więc przypadki rzeczywistych powikłań poszczepiennych, ale także przypadki problemów zdrowotnych, które nie mają nic wspólnego ze szczepieniami. VAERS jest systemem wczesnego ostrzegania i w żadnym wypadku nie może być stosowany jako punkt wyjściowy do badań epidemiologicznych, o czym zresztą mówi sama strona VAERS. Do legendy przeszła już prowokacja Jamesa R. Laidlera, lekarza, który zgłosił do VAERS fakt, że szczepionka przeciw grypie zamieniła go w Hulka (tak, tego Hulka). Zgłoszenie zostało przyjęte. Gdyż zgłoszenie było tak nieprawdopodobne, VAERS skontaktował się z Laidlerem z prośbą czy mogą usunąć jego zgłoszenie. Uzyskali zgodę osoby zgłaszającej, która była niezbędne do usunięcia wpisu. Co gorsza dla Geierów (i prof. Czajkowskiej-Majewskiej) istnieją rzetelne badania, które wskazują jasno na fakt, że pomimo wycofaniu szczepionek z timerosalem liczba przypadków autyzmu stale rośnie. Autorka „Człowieka globalnego” przywołuje w przypisach trzy inne prace Geierów, wszystkie oparte na bazie danych VAERS. O pracach naukowych, które nie są jej na rękę nie wspomina.

Drugie badanie, na zwierzęcym modelu, na które powołuje się prof. Czajkowska-Majewska posiada ograniczenia metodologiczne, co sprawia, że prosta ekstrapolacja wyników z myszy na ludzi jest nadużyciem. W badaniu tym trzem grupom myszy podawano timerosal, tak, aby odzwierciedlić dziecięcy kalendarz szczepień. Negatywny wpływ timerosalu wykazała tylko jedna grupa myszy, które pochodziły ze szczepu genetycznie podatnego na choroby autoimmunologiczne. Na marginesie warto dodać, że niektórzy komentatorzy zwrócili uwagę, że jedną z grup finansujących to badanie była organizacja SafeMinds. SafeMinds w swoich własnych słowach:

SafeMinds pracuje agresywnie nad edukacją agencji rządowych, ustawodawców, producentów i sprzedawców w sprawie badań naukowych dotyczących rtęci znajdującej się w środowisku i w lekach oraz co do potrzeby jej usunięcia ze wszystkich ludzkich wyrobów.

Chyba nie trzeba pisać jak SafeMinds zapatruje się na temat timerosalu i autyzmu?

W innym miejscu (str. 138-139) prof. Czajkowska-Majewska powołuje się też na artykuł Roberta F. Kennedy’ego Jr. pt. „Deadly immunity” z 2005 r., w którym syn zamordowanego prezydenta Stanów Zjednoczonych miał odkryć spisek przemysłu farmaceutycznego i rządu USA. Spisek ten miał na celu zataić przed społeczeństwem prawdę o tragicznych skutkach szczepień. Zmowa ta okazała się istnieć jedynie w głowie autora, który naciągając fakty i odwołując się do strachu i niewiedzy czytelników starał się przekonać ich, że to rtęć w szczepionkach jest odpowiedzalna za epidemię autyzmu. Kennedy do dzisiaj pozostaje gorącym orędownikiem wielu twierdzeń powtarzanych przez ruch antyszczepionkowy. Wątek spiskowy jest też bardzo mocno zaznaczony w książce prof. Czajkowskiej-Majewskiej. Autorka odwołując się do niechęci wobec dużych koncernów farmaceutycznych, medycznego establishmentu i władzy kreuje wizję świata, w którym wszelkie działania tych ośrodków są nacechowane złą wolą i chęcią krzywdzenia i zarabiania na cierpieniu zwykłych ludzi.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
2900
#falco nieaktywny
28 lutego 2015r. o 10:25
oj chyba nie zostaniesz ''promieniem'' Panny po tej epistole :D

"bierz życie z każdym oddechem..."
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~klucz-nick niezalogowany
28 lutego 2015r. o 12:08
qwax napisał(a): Czy naprawdę uważacie, że koncerny farmaceutyczne wprowadziły szczepionki, by ludzie nie chorowali?
Przecież to byłby przysłowiowy "strzał w kolano".
Jeśli wystarczyłoby wziąć kilka szczepionek i w ten sposób uodpornić się od chorób, to przecież wcześniej czy później te firmy poszłyby z torbami...
Im nie chodzi, by ludzi wyleczyć, a o to, by każdego człowieka LECZYĆ (najlepiej od urodzenia do śmierci), zarabiając przy tym miliardy dolarów...
Wystarczy zobaczyć ile aptek jest w każdym mieście oraz ile reklam "leków na wszystko" jest w każdych mediach.
Boicie się chorób, ale dlaczego?
Bo mogą powodować ciężkie powikłania? Owszem - mogą (zwłaszcza jak się chorobę zbagatelizuje), ale jednocześnie nie boicie się ciężkich powikłań od szczepień (często poważniejszych od samych chorób)! A to już świadczy o posiadaniu mózgu typowego leminga...

ten post jest wart 1 000 000 $, w tym linku jest cała goła prawda nie tylko o szczepieniach dowody bijące w pysk gilera leków i dwóch troli co to 2 zł za głupi wpis mają,(...)

Zmoderowano 28.02.2015 godz.14:39 - powód: spam (moderator)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Wiola niezalogowany
28 lutego 2015r. o 14:07
wow, odkrycie warte nobla, firmy działają dla zysku, ty oczywiście do pracy chodzisz charytatywnie, pensji nie bierzesz, nie rozśmieszaj mnie.

oczywiście że każda firma jest nastawiona na zysk, dlatego to czego szukają firmy medyczne to środki na rzeczy "trapiące" europę czy amerykę, czyli leki na impotencję, łysienie czy menopauzę lub nadciśnienie, z tego mają mega dochody. afryka nie ma pieniędzy i nikt za bardzo nie szuka leków na malarię, choć umierają na nią miliony. i nie mówcie, że to was dziwi, bo jakoś nie słyszę, aby ktoś marudził, że unia powinna pieniądze przeznaczane na dotowanie rolnictwa przeznaczyć na pomoc afryce.

Zmoderowano 28.02.2015 godz.14:40 - powód: zbędne cytowanie (moderator)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~klucz-nick niezalogowany
28 lutego 2015r. o 14:21
witam wszystkich forumowiczów tych co nie szczepią i tych co szczepią,zapraszam na wspaniały artykuł nie tylko o szkodliwości szczepień o wszystkich przekrętach tego nędznego świata,nie jestem trolem i nie pobieram kasy za posty,proszę przeczytać i wyciągnąć własne wnioski nie kierować sie furiackimi postami troli dziękuje (...)

Zmoderowano 28.02.2015 godz.14:39 - powód: spam (moderator)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~http://Prawda.xlx.pl niezalogowany
28 lutego 2015r. o 15:06
~klucz-nick napisał(a): witam wszystkich forumowiczów tych co nie szczepią i tych co szczepią,zapraszam na wspaniały artykuł nie tylko o szkodliwości szczepień o wszystkich przekrętach tego nędznego świata,nie jestem trolem i nie pobieram kasy za posty,proszę przeczytać i wyciągnąć własne wnioski nie kierować sie furiackimi postami troli dziękuje (...)Zmoderowano 28.02.2015 godz.14:39 - powód: spam (moderator)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Wiola niezalogowany
28 lutego 2015r. o 15:47
I o kolejnych bzdurach Panny z koleżkami:

1. Umieralność na choroby zakaźne spada już od dawna i nie ma to związku z wprowadzeniem szczepień

W internecie można znaleźć wykresy udowadniające, że szczepienia wcale nie pomogły ludzkości - ich wprowadzenie nie zmieniło specjalnie trendu umieralności na choroby zakaźne. Oczywiście na spadek umieralności składa się wiele przyczyn, wśród których na pierwszy plan wysuwają się lepsza opieka zdrowotna, odżywianie i higiena. Nieumieranie to dobra rzecz, ale szczepienia chronią nie tylko przed śmiercią, również przed innymi przykrymi skutkami ubocznymi chorób: zapaleniem płuc czy powikłaniami neurologicznymi od odry, głuchotą od świnki, uszkodzeniami płodu od różyczki. Zachorowanie na polio, chorobę dziś niemal całkiem wytrzebioną dzięki szczepieniom, mogło skończyć się paraliżem. Te wszystkie okaleczenia zniknęły, dziś ich już po prostu nie ma właśnie dzięki masowym szczepieniom.

2. Zachorowalność też spadała, szczepienia nie zmieniły tego trendu

To oczywista nieprawda. Choroby zakaźne lubią, gdy dużo ludzi gromadzi się w jednym miejscu - uprzemysłowienie i urbanizacja są ich naturalnymi sprzymierzeńcami. Lata po II wojnie światowej to czasy narastających epidemii, często w nieznanej wcześniej skali. Zresztą zazwyczaj to właśnie narastające zachorowania mobilizowały rządy i społeczeństwa do intensywniejszych prac nad szczepionką. Tak było z polio, okrutnie okaleczającą chorobą niosącą ze sobą paraliż, często śmierć: na początku lat 50. zachorowalność na nią w USA wzrosła niemal pięciokrotnie w porównaniu z czasami przedwojennymi - notowano od 30 do ponad 50 tysięcy zachorowań rocznie. W 1955 r. wprowadzono masowe szczepienia, rok później zachorowalność pierwszy raz od dziesięciu lat spadła poniżej 20 tysięcy, w następnym roku wynosiła już niewiele ponad 5 tysięcy. W roku 1965 na polio zachorowała mniej niż setka Amerykanów. Dziś jesteśmy o krok od eliminacji tej choroby na zawsze, na całym świecie.

Ruchy antyszczepionkowe lubią skupiać się na historiach pojedynczych osób, dzieci, których choroba jest według ich rodziców efektem szczepienia. Takie dziecko ma imię, na stronę stowarzyszenia antyszczepionkowego, na Facebooku można wrzucić jego zdjęcie, opowiedzieć jego osobistą historię. To działa na emocje. Ale przecież na choroby, przeciw którym chronią szczepienia, jeszcze za mojego życia umierały dziesiątki dzieci. Każda z tych śmierci to także historia czyjejś osobistej tragedii.


3. Szczepienia chronią przed łagodnymi chorobami, które lepiej przechorować

Hasło "przechorować, zamiast szczepić" wydaje się atrakcyjne, ryzyko niebezpiecznych powikłań czy śmierci od tych "łagodnych" chorób wydają się minimalne. Warto jednak uświadomić sobie, że w skali całego kraju oznacza to narażanie się na wybuchy epidemii, w których te rzekomo łagodne choroby będą jednak pewien ułamek chorych okaleczać i zabijać. Warto przypomnieć efekty takich epidemii. Różyczka, łagodna choroba dziecięca, jest bardzo niebezpieczna dla kobiet w ciąży, prowadzi bowiem do tzw. zespołu Gregga, czyli zespołu różyczki wrodzonej u płodu. Przez USA w połowie lat 60. przetoczyła się epidemia różyczki, w wyniku której 11 tys. kobiet poroniło lub usunęło ciążę, 20 tys. dzieci urodziło się z zespołem Gregga, z czego 2100 umarło, 12 tys. ogłuchło, 3580 straciło wzrok, a 1800 doznało opóźnień w rozwoju umysłowym. W 2000 r. w Japonii - kraju, w którym szczepionka przeciw odrze ma szczególnie złą prasę - wybuchła epidemia odry, w wyniku której zachorowało 200 tys., a umarło 88 osób, głównie dzieci. W tym samym roku w Irlandii w niewielkiej epidemii odry do szpitala trafiło ponad 300 osób, a trzy zmarły. Japonia i Irlandia to kraje rozwinięte, ze znakomitą opieką zdrowotną i dobrze odżywionymi obywatelami - nie ma powodu przypuszczać, że w Polsce byłoby mniej ofiar takich epidemii.

4. W USA istnieje rządowa baza danych, według której szczepienia okaleczają i zabijają tysiące dzieci rocznie

Ta baza nazywa się VAERS. Polski autorytet ruchów antyszczepionkowych, prof. Maria Dorota Majewska, twierdzi, że zgłaszany jest do niej tylko niewielki odsetek przypadków i żeby otrzymać rzeczywiste liczby powikłań, trzeba jeszcze je mnożyć. Prof. Majewska twierdzi - na podstawie takich właśnie obliczeń - że szczepienia przez 12 lat zabiły w USA 100 tys. osób i spowodowały 8 milionów powikłań, w tym milion ciężkich.

Tymczasem VAERS to pasywny system wczesnego ostrzegania. Każdy, nie tylko lekarz, może zgłosić do niego powikłanie poszczepienne. Czemu to służy? Jeśli np. w bazie nagle pojawi się wiele zgłoszeń z jednego rejonu, może to oznaczać problemy z partią produkcyjną szczepionki. Bada się też częstotliwość zgłaszanych powikłań w zależności od szczepionki - dzięki VAERS udało się wpaść na trop powodowania przez szczepionkę przeciw rotawirusom Rotashield bardzo rzadkiego powikłania - wgłobienia jelita u niemowląt.

Nikt poważny nie traktuje jednak VAERS jako oficjalnej bazy udokumentowanych powikłań. Przy zgłoszeniach do VAERS nie obowiązują żadne zasady: kiedy pewien naukowiec dla żartu zgłosił, że szczepionka zamieniła go w Hulka, zadzwonił do niego pracownik CDC (agendy rządowej opiekującej się bazą) z prośbą o zgodę na usunięcie tego zapisu - bez jego zgody nie mógł tego zrobić! A kiedy grupa lekarzy zbadała zgłoszone do VAERS przypadki śmierci po szczepionce przeciw wirusowi brodawczaka, nie udało im się znaleźć związku żadnego z tych zgonów ze szczepieniem.

5. Choroba dziecka pojawiła się zaraz po szczepieniu

To, że jakaś choroba czy objaw wystąpiły niedługo po podaniu szczepionki, nie oznacza automatycznie, że została spowodowana przez szczepienie. Ewolucja ukształtowała w nas dopatrywanie się powiązań między dwoma wydarzeniami zachodzącymi krótko po sobie. Tymczasem związek czasowy nie oznacza związku przyczynowo-skutkowego. Pierwszy cykl szczepień trwa do drugiego roku życia, w tym wieku też ujawnia się wiele schorzeń, łatwo o zbieg okoliczności.

Kiedy w USA szykowano się do masowych szczepień przeciw świńskiej grypie, obliczono, że ponieważ poronienia zdarzają się dość często, zatem na milion zaszczepionych kobiet w ciąży około 400 poroni w 24 godziny po szczepieniu - nie na skutek szczepienia, ale wyłącznie w wyniku czasowego zbiegu okoliczności! Mimo że szczepionka przeciw grypie nie powoduje powikłań ciąży, właśnie przez te zbiegi okoliczności media i antyszczepionkowe portale donosiły o częstych poronieniach po szczepieniu. Gorzkiej ironii tej sprawie dodaje fakt, że to zachorowanie na grypę w ciąży, a nie szczepienie, stwarza wysokie ryzyko poronienia.

6. Szczepionki zawierają różne groźne toksyny: rtęć, trutkę na szczury, aluminium...

Szczepionki zawierają materiał organiczny - tj. niewielkie fragmenty wirusów lub bakterii, które mają skłonić nasz układ odpornościowy do wytworzenia odpowiednich przeciwciał chroniących nas przed chorobami. Materiał ten trzeba chronić przed bakteriami czy grzybami, dlatego do szczepionek dodaje się często konserwanty. Poza tym do szczepionki dodaje się też adiuwanty, zazwyczaj związki aluminium, które z kolei mają wzmagać odpowiedź układu odpornościowego, dzięki czemu nowoczesne szczepionki mogą zawierać mniej substancji biologicznej i działają dłużej.

Naukowcy starają się znaleźć złoty środek - substancje, które będą nieszkodliwe dla pacjenta, ale jednocześnie skutecznie ochronią zawartość szczepionki przed skażeniem czy wzmocnią jej działanie. Stąd w szczepionkach te różne związki chemiczne o groźnie brzmiących nazwach.

Osoby przeciwne szczepieniom często wyliczają skutki uboczne, które takie substancje wywołują u człowieka, zapominając jednak, że w ilościach obecnych w szczepionkach takich skutków wywołać po prostu nie mogą - jest ich tam zbyt mało. Skrajny przypadek takiej argumentacji to opisanie przez polskie stowarzyszenie antyszczepionkowe efektów zatrucia boraksem (tj. tetraboranem sodu występującym w szczepionce przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego HPV): przepisano je z karty przemysłowej produktu. Dotyczyły zatem raczej sytuacji, w których ktoś wpadnie do zbiornika z boraksem, podczas gdy szczepionka zawiera jedynie 35 mikrogramów - 0,000035 grama - tetraboranu sodu.

Ale nie tylko dawka jest ważna. Rtęć, stosowana w szczepionkach jako konserwant pod nazwą tiomersal, występuje w nich w postaci etylortęci, nieszkodliwego związku, który nasz organizm łatwo wydala. Naprawdę niebezpieczna dla człowieka forma to dimetylortęć, bardzo toksyczna substancja, której jednak w szczepionkach nie ma.

7. Te właśnie toksyny (lub uszkodzenia układu odpornościowego wywołane przez samo szczepienie) są przyczyną epidemii autyzmu

Hipoteza o związku szczepień z autyzmem to chyba najszkodliwszy i obecnie najbardziej rozpowszechniony antyszczepionkowy pogląd. Tymczasem nie jest on poparty badaniami naukowymi obejmującymi już miliony osób - parafrazując historię o Kubusiu Puchatku szukającym Prosiaczka, im bardziej badamy ten związek, tym bardziej go nie ma. W dodatku nie istnieje żadna sensowna hipoteza wyjaśniająca, w jaki sposób szczepienia miałyby wywoływać autyzm. Najczęściej powtarza się, że autyzm miałaby powodować obecna w szczepionkach rtęć, tymczasem z punktu widzenia toksykologii rtęć w szczepionkach nie jest poważnym zagrożeniem, w przeciwieństwie np. do rtęci spożywanej przez nas w mięsie ryb. Bardziej prawdopodobne od hipotezy szczepionkowej, choć równie bezpodstawne, jest więc twierdzenie, że za wzrost przypadków autyzmu odpowiada wzrost popularności sałatek z tuńczykiem.

Przeciwnicy szczepień bardzo często powołują się na konflikt interesów naukowców zajmujących się szczepieniami, oskarżając ich o zarabianie na szczepionkach czy ogólnie o związki z korporacjami farmaceutycznymi. Byłbym ostrożny w formułowaniu takich oskarżeń, ale nawet przy założeniu, że wakcynolodzy czy immunolodzy ukrywają dowody na związek szczepień z autyzmem, co z innymi grupami, które mogłyby ten związek potwierdzić? Co z toksykologami? Neurobiologami? Co na ten temat sądzą sami badacze autyzmu? Otóż żadna z tych gałęzi nauki nie traktuje poważnie hipotezy, że to rtęć w szczepionkach czy same szczepienia mogłyby wywoływać autyzm (to samo zresztą dotyczy innych chorób, za które mają być odpowiedzialne szczepienia: ADHD, alergii czy atopowego zapalenia skóry, żeby wymienić tylko te na literę "a").

Dlaczego akurat autyzm znalazł się na celowniku ruchów antyszczepionkowych? Z kilku powodów. Niezbyt dobrze wiemy, co go powoduje. Do tego nie jest to "zwykła" choroba, którą łatwo zdiagnozować. Jest to wręcz całe spektrum zaburzeń. Wpływ na wzrost liczby odnotowanych przypadków mają i zmieniające się kryteria diagnozowania, i wzrastająca świadomość społeczna (dyskusyjne jest nawet samo twierdzenie, że mamy do czynienia z epidemią autyzmu).

Moda na przypisywanie szczepieniom wywoływania autyzmu jest stosunkowo młoda. Zaczęła się pod koniec lat 90. od wyników badań opublikowanych w renomowanym brytyjskim piśmie "The Lancet" przez naukowca Andrew Wakefielda. Skandal, który wybuchł w związku z tymi badaniami, zakończył się wycofaniem artykułu przez redakcję i pozbawieniem Wakefielda prawa do wykonywania zawodu lekarza (warto wspomnieć, że szczepionka MMR przeciw odrze, śwince i różyczce, której dotyczyła praca Wakefielda, nigdy nie zawierała rtęci).

Wcześniej w Wielkiej Brytanii (w latach 70.) i USA (dekadę później) oskarżano szczepionki o wywoływanie najróżniejszych schorzeń neurologicznych. Z kolei fundamentaliści muzułmańscy w Nigerii twierdzili dziesięć lat temu, że szczepionka przeciw polio powoduje bezpłodność (co spowodowało powrót zachorowań w północnej Nigerii, skąd polio rozpowszechniło się do kilkunastu innych krajów). W latach 80. w Australii oskarżano szczepionki o powodowanie zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej. Takie zarzuty towarzyszą masowym szczepieniom od początku ich historii - w XIX wieku szczepienia przeciw ospie czarnej miały powodować syfilis (te oskarżenia są zresztą do dziś powtarzane na niektórych zachodnich stronach antyszczepionkowych).

8. Za granicą sądy przyznają odszkodowania autystycznym ofiarom szczepień. Istnieją też badania naukowe, które dowodzą szkodliwości czy nieskuteczności szczepień, związku autyzmu ze szczepieniami itp.

Sądowy wyrok nie jest dowodem naukowym, a zwycięstwa w takich sprawach są bardzo rzadkie i świadczą raczej o determinacji skarżących niż o ich faktycznych racjach. Pojedyncze badanie naukowe to też za mało, zwłaszcza jeśli jest marnej jakości, a jego wynikowi przeczą wyniki wielu lepiej przeprowadzonych badań. Badania potwierdzające tezy o szkodliwości szczepionek to zazwyczaj końcówka peletonu w nauce: są publikowane w gorszych czasopismach naukowych, innym badaczom nie udaje się powtórzyć ich wyników, nie znajdują też potwierdzenia w tzw. przeglądach systematycznych (specjalnych podsumowaniach analizujących całokształt badań na konkretny temat). Takie dobieranie badań przeczących ogólnie przyjętej tezie (za to potwierdzających poglądy osoby dobierającej) ma w języku angielskim własną nazwę: cherry-picking. Żeby uzasadnić antyszczepionkowe racje za pomocą badań naukowych, trzeba zignorować stosy badań, których wyniki potwierdzają bezpieczeństwo szczepień.

9. Szczepionki zawierają fragmenty usuniętych płodów

To nieprawda. W żadnej szczepionce nie znajduje się nawet ślad usuniętego płodu. Ani też żaden płód nie został nigdy usunięty na potrzeby produkcji szczepionek. Prawdą jest natomiast, że niektóre linie komórkowe, na których namnaża się wirusy do produkcji szczepionek, pochodzą z tkanek pobranych z dwóch płodów usuniętych w latach 60. Niektórzy mogą nie akceptować tego z powodów religijnych. Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem Watykanu katolicy powinni używać szczepionek, do których produkcji takie linie nie zostały użyte. Jeśli jednak takich nie ma, zdrowie całej społeczności jest ważniejsze, zwłaszcza że niektóre choroby (przede wszystkim różyczka) stanowią olbrzymie zagrożenie dla kobiet w ciąży. (Z pełnym stanowiskiem Watykanu można zapoznać się na tej stronie).

10. Dzieci nieszczepione są zdrowsze od szczepionych

Badań porównujących zdrowie dzieci szczepionych i nieszczepionych jest bardzo mało: dzieci nieszczepione stanowią (na szczęście) zbyt mały odsetek populacji, co utrudnia skonstruowanie takiego badania. W większości przypadków, szczególnie w przypadku szczepień już obecnych na rynku, nie przeprowadza się też popularnych w medycynie eksperymentów z grupą kontrolną, czyli takich, w których jedną grupę dzieci się zaszczepi, a drugą pozostawi niezaszczepioną. Głównie dlatego, że wbrew twierdzeniom antyszczepionkowców bezpieczeństwo i skuteczność szczepień zostały wielokrotnie potwierdzone, takie badanie byłoby więc niemożliwe do zaakceptowania przez komisję etyczną. Zostają więc głównie analizy przeprowadzane przy okazji dużych sondaży medycznych. Taki zdrowotny sondaż przeprowadzono w Niemczech na 18 tysiącach nastolatków, a jego wyniki podsumowali w 2011 r. naukowcy z Instytutu Roberta Kocha w Berlinie. Okazało się, że dzieci nieszczepione różnią się zdrowiem od szczepionych tylko w jednym aspekcie: częściej zapadają na choroby, przed którymi chronią szczepienia.

11. Gdy wybucha epidemia, chorują głównie osoby szczepione

To prawda. Gdy wybucha epidemia, chorują głównie osoby szczepione, ponieważ osób nieszczepionych jest w populacji bardzo mało, a szczepionka nie jest stuprocentowo skuteczna. Natomiast zazwyczaj wśród tych, którzy zachorowali, jest proporcjonalnie dużo więcej osób nieszczepionych niż w reszcie społeczności - bo łatwiej się zarażają i częściej chorują.

12. Szczepienia przeciążają odporność dziecka

To bezpodstawne twierdzenie. Szczepienia obciążają układ odpornościowy w minimalnym stopniu. Oblicza się, że podanie wszystkich szczepionek naraz obciążyłoby układ odpornościowy niemowlęcia w 0,1 proc. Noworodki i niemowlęta mają ten układ całkiem nieźle rozwinięty, muszą przecież bronić się przed mnóstwem nowych zagrożeń i patogenów.

W ciągu całego życia nasz układ odpornościowy w odpowiedzi na zagrożenia z zewnątrz produkuje od miliona do 100 milionów rodzajów przeciwciał. Wszystkie szczepienia z programu obowiązkowego prowokują wytworzenie jedynie kilkudziesięciu.

W dodatku w przypadku szczepień kontakt z patogenami jest minimalny, bo współczesne szczepionki posiadają bardzo niewielką ilość substancji czynnej (to są często fragmenty wirusów czy poszczególne białka bakterii), zwłaszcza w porównaniu z prawdziwą infekcją. Szczepionka przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B zawiera 30 mikrogramów antygenu, czyli substancji wywołującej odpowiedź naszego układu odpornościowego. Prawdziwe zapalenie wątroby to dla organizmu kontakt z ponad tysiącem mikrogramów antygenu na godzinę przez tydzień.

Wirusy obecne w szczepionkach są też atenuowane, czyli specjalnie osłabiane, aby nie stanowiły zagrożenia dla organizmu i w najgorszym przypadku wywoływały łagodne objawy - wysypkę, gorączkę itp.

13. Mamy wolność: jedni niech szczepią, inni niech nie szczepią

Decyzja o niezaszczepieniu swojego dziecka może mieć nieciekawe konsekwencje nie tylko dla niego, ale także dla innych członków rodziny czy społeczeństwa. Osłabia bowiem odporność zbiorową, czyli tarczę, która broni całą społeczność przed rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych. Są wśród nas osoby bardziej narażone na zakażenie: osoby o obniżonej odporności (np. wskutek przebytych operacji czy chorób), ludzie w podeszłym wieku, niemowlęta, które nie przeszły jeszcze pełnego cyklu szczepień czy dzieci niezaszczepione przez rodziców, którzy uwierzyli w argumenty przeciwników szczepień. Ich wszystkich chroni odporność zbiorowa: im więcej wśród nas osób zaszczepionych, tym trudniej wirusowi czy bakterii rozpowszechnić się i dotrzeć do osób podatnych na chorobę. Zaszczepieni tworzą wokół nich swoisty kordon sanitarny. Należy również pamiętać, że gdy wybucha epidemia, zaszczepione dzieci również chorują, choć rzadziej niż nieszczepione. Dla nich również odporność zbiorowa jest więc ważna.

Odporność zbiorowa jest solą w oku ruchów antyszczepionkowych, bo pokazuje, że szczepiąc, chronimy nie tylko własne dziecko, ale także innych: naszych bliskich w podeszłym wieku, dzieci w naszej rodzinie, koleżanki i kolegów naszego dziecka z przedszkola. Dzięki odporności zbiorowej dzisiejsze epidemie liczymy w kilkudziesięciu przypadkach zachorowań zamiast jak dawniej - w tysiącach. A kiedy niedawno w Kielcach miasto wprowadziło bezpłatne szczepionki przeciw pneumokokom dla dzieci, właśnie dzięki uzyskaniu lepszej odporności zbiorowej drastycznie spadła również liczba zachorowań na zapalenie płuc wśród dorosłych i, co najważniejsze, u seniorów powyżej 65. roku życia, dla których ta choroba jest wyjątkowo niebezpieczna.

Przeciwnicy szczepień powtarzają często, że nawet przy wysokiej liczbie zaszczepionych dzieci w społeczeństwie jest mnóstwo dorosłych, u których odporność wygasła, i to oni, a nie garstka niezaszczepionych dzieci, są prawdziwym zagrożeniem dla odporności zbiorowej. W większości przypadków to nieprawda: szczepionki działają dłużej i lepiej, niż twierdzą ich przeciwnicy, większość dorosłych jest odporna, czy to w wyniku szczepień czy kontaktu z dzikimi wirusami lub bakteriami. Zaś sytuacje, w których odporność wśród dorosłych spada, powinny tym bardziej motywować rodziców do szczepienia dzieci: szczepienia to najskuteczniejsza profilaktyka chroniąca przed zarażeniem.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMA KGHM zaprasza
REKLAMAMrowka zaprasza