Bolesławiecka Bazylika Maryjna jest jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków Bolesławca oraz całego regionu. Z tym wielowiekowym kościołem było związanych wielu bolesławian, dla których było to miejsce kultu religijnego i/lub cenny element dziedzictwa kulturowego. Być może niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w latach 1524-1629 świątynia ta należała do protestantów oraz że z obecną Bazyliką była wówczas związana jedna z pierwszych w dziejach bolesławieckich bibliotek - możliwe, że w ogóle pierwsza. W kronice Ewalda Wernickego została ona określona łacińskim mianem Liberei, co oznacza właśnie Biblioteka. Bolesławiecka Liberei z pewnością posiadała osobne pomieszczenie na swoje potrzeby, wydzielone jej przez pastora. Nie wiemy, jakie księgi znajdowały się w jej inwentarzu, ale wiemy, że od 1 września 1607 roku jej czytelnik mógł zapoznać się ze 150 pozycjami, chronionymi przed kradzieżą za pomocą specjalnych łańcuchów, którymi były przytwierdzane do pulpitu stołu podczas lektury; taki rodzaj biblioteki określa się jako bibliotekę łańcuchową. W tamtym okresie, choć istniał już druk, książki nie były tak powszechne i tanie, jak współcześnie - zakup nawet jednej pozycji był bardzo kosztowną inwestycją. Co więcej, w Bolesławcu najprawdopodobniej nie istniała wówczas żadna drukarnia (pierwszy znany bolesławiecki zakład drukarski powstał dopiero w 1767 roku) a więc książki trzeba było sprowadzać z innych miast, co dodatkowo zwiększało związane z ich nabyciem koszty. Kradzież nawet jednej z nich była wielką stratą finansową i umysłową - znacząco zmniejszała możliwości biblioteki pod kątem możliwości pogłębiania wiedzy przez czytelnika.
Wiedząc, że właścicielem biblioteki była parafia protestancka, można przypuszczać, że posiadała głównie księgi religijne i teologiczne. Nie wiemy, w którym dokładnie miejscu się znajdowała, ale najpewniej mieściła się gdzieś we wnętrzu obecnej Bazyliki. Potwierdzać to może fakt, że dwie funkcjonujące obecnie na Śląsku biblioteki łańcuchowe, znajdujące się w Złotoryi (rekonstrukcja) i Oleśnicy (oryginalna), do dziś mieszczą się właśnie w kościołach. Korzystać z książek można było wyłącznie na miejscu, nie było mowy o ich wynoszeniu poza teren biblioteki.
Kres istnienia bolesławieckiej biblioteki przykościelnej nadszedł w 1629 roku. Trwała wojna trzydziestoletnia, a na Śląsku miała miejsce przymusowa rekatolicyzacja, zainicjowana przez cesarza Ferdynanda II Habsburga. W ramach tej akcji w dniu 20 stycznia 1629 roku do Bolesławca wkroczyli owiani ponurą sławą dragoni Karola Liechtensteina, którzy dokonali licznych rabunków na tutejszych protestantach. Pastorowie bolesławieccy zostali wygnani z miasta wraz ze swymi żonami i dziećmi, a obecna Bazylika wraz ze szkołą miejską zostały oddane duchownym katolickim. 31 stycznia 1629 roku dwóch franciszkanów, którzy przybyli tutaj dwa dni wcześniej z Nysy, odprawiło tam pierwszą od ponad stu lat katolicką Mszę Świętą. W tej sytuacji pojawił się problem, co należy uczynić z należącą do byłej ewangelickiej parafii biblioteką. Gdyby przetrwała do naszych czasów, obecnie byłaby zabytkiem kultury o znaczeniu ogólnopolskim i cennym świadectwem wielowyznaniowej historii Bolesławca. Niestety, dwaj wspomniani już franciszkanie zachowywali się w Bolesławcu bardziej jak typowo stereotypowi inkwizytorzy, niż uczniowie Jezusa Chrystusa i ludzie o wyższym wykształceniu. Większość przechowywanych w bibliotece książek została przez nich spalona, a kilka ocalałych foliałów franciszkanie zabrali ze sobą, gdy 22 marca 1629 roku opuszczali Bolesławiec. Ich dalsze losy pozostają nieznane.
Historia bolesławieckiej Liberei niestety nie skończyła się szczęśliwie. Obrabowana i spalona, jest nam znana tylko za pośrednictwem wspominających ją kronik historycznych. Do dziś istnieje tylko świątynia, w której murach najpewniej się znajdowała. Nie wiemy, jakie księgi tam przechowywano, czy zatrudniano tam etatowego bibliotekarza, ile osób i z jakich stanów społecznych korzystało rocznie ze zbiorów biblioteki ani ile pozycji się w niej znajdowało w ostatnich dniach jej istnienia. Wiemy jednak, że już na początku XVII wieku w Bolesławcu zaistniała ważna instytucja kulturalna, umożliwiająca gromadzenie i przechowywanie pisanych źródeł wiedzy. Na tamte czasy Liberei była ważnym miejscem i niewątpliwym powodem do dumy dla całego Bolesławca. Obecnie jej historia jest dla nas przestrogą przed konfliktami religijnymi, które mogą nie tylko dokonywać dzieła zniszczenia, ale też wypaczać sens samej religii.
Źródła:
- J. Bergemann, Chronik der Stadt Bunzlau. Fünfte Abtheilung, Bunzlau 1831.
- E. Wernicke, Chronik der Stadt Bunzlau von den ältesten Zeiten bis zur Gegenwart, Bunzlau 1884.
~~Ja napisał(a): Brawo, muzeum jest leniwe
~~Ja napisał(a): Brawo, muzeum jest leniwe
~~Uw napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ja napisał(a): Brawo, muzeum jest leniwe
Typowy ignorant, nie sprawdzi i obraża. Akurat muzeum to ostatnia instytucja w tym mieście, która nazwałbym bym leniwa. Odwiedź ich Facebooka i sprawdź zapytaj się w przedszkolach ile warsztatów robią. A z całym szacunkiem dla Pana Darka przetłumaczenie tekstu i wrzucenie na stronę jako własny to trochę slabe
~~Uw napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ja napisał(a): Brawo, muzeum jest leniwe
Typowy ignorant, nie sprawdzi i obraża. Akurat muzeum to ostatnia instytucja w tym mieście, która nazwałbym bym leniwa. Odwiedź ich Facebooka i sprawdź zapytaj się w przedszkolach ile warsztatów robią. A z całym szacunkiem dla Pana Darka przetłumaczenie tekstu i wrzucenie na stronę jako własny to trochę slabe
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).