W dokumencie radni zacytowali wiadomość, jaką skierowała do nich studentka, regularnie kursująca między Bolesławcem a Wrocławiem:
Od czasu rozpoczęcia roku akademickiego, pociągi Kolei Dolnośląskich relacji Bolesławiec - Wrocław są notorycznie zatłoczone (szczególnie na początku i końcu weekendu). Bywa, że na kolejnych stacjach podróżni nawet nie wsiadają, bo po prostu nie ma miejsca, a większość pasażerów zmuszona jest stać całą trasę. W trudnej sytuacji są przede wszystkim osoby niepełnosprawne, starsze i dzieci, co naraża je szczególnie na niebezpieczeństwo. O skorzystaniu z toalety można zapomnieć. Zdarzają się nawet omdlenia. Czy naprawdę na tym mają polegać oszczędności, żeby nie tworzyć większych składów kosztem bezpieczeństwa i cywilizowanych warunków?
Problem opisywany przez studentkę jest aktualny od wielu lat. Niezmiennie jest widoczny szczególnie w piątki i niedziele, zwłaszcza przy kursach popołudniowych i wieczornych. W piątki przepełnione są pociągi jadące w kierunku Węglińca, przy czym robi się w nich luźniej dopiero w Legnicy. Z kolei co niedzielę pociągi jadące na Wrocław już w Bolesławcu są często przepełnione, a w Legnicy sytuacja robi się jeszcze gorsza. Problem tłoku w pociągach jest teraz szczególnie palący także z powodu tłumów turystów, jadących w weekendy na Jarmark Bożonarodzeniowy do Wrocławia i z powrotem.
Tłoczno w pociągach jest także w tygodniu. W poniedziałek, 12 grudnia, w pociągu jadącym o 12:06 do Wrocławia już w Bolesławcu brakowało wolnych miejsc siedzących, a w Legnicy część podróżnych musiała już stać. Z kolei opóźniony o 15 minut (już we Wrocławiu) skład jadący o 19:46 do Lubania we Wrocławiu był pełny, aczkolwiek już we Wrocławiu Leśnicy zrobiło się nieco luźniej.
Liczne opóźnienia pociągów, jadących z Wrocławia w różne części Dolnego Śląska, w tym do Bolesławca, to osobny problem. Dotyczy on nie tylko Kolei Dolnośląskich, ale w tym roku jest szczególnie nasilony, niezależnie zresztą od pory roku. Toalety w pociągach samorządowego przewoźnika ulegają częstym awariom, co obok tłoku w pociągach jest kolejnym powodem, dla których, zgodnie ze słowami informatorki Impulsu Miasta, o skorzystaniu z toalety można zapomnieć.
Tymczasem na swoim oficjalnym profilu na Facebooku Koleje Dolnośląskie twierdzą, że w ich pociągach można podróżować z prędkością 160 kilometrów na godzinę. Tabor KD rzeczywiście ma takie możliwości, lecz nigdy nie rozwija takiej prędkości. Gdyby było inaczej, to uwzględniając postoje w Środzie Śląskiej, Legnicy i Chojnowie, można byłoby dojechać do Bolesławca w około 45 minut. A tak naprawdę dojazd zajmuje od 60 minut (w kierunku na Wrocław są tylko dwa takie pociągi) do 1,5 godziny.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy rzecznika prasowego Kolei Dolnośląskich, jednak na zadane przez nas pytania do momentu publikacji tego artykułu nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Opublikujemy ją, gdy tylko ją otrzymamy.
Przez Bolesławiec przejeżdża dziennie 15 bezpośrednich pociągów do Wrocławia (14 z nich należy do Kolei Dolnośląskich, a jeden jadący do Warszawy obsługuje PKP Intercity) i dwa do Legnicy, a także jeden pociąg do Goerlitz, siedem do Lubania, dziesięć do Zgorzelca (w tym jeden należący do PKP Intercity) i jeden do Węglińca.
~~Ola napisał(a): To bardzo słuszna uwaga tej dziewczyny.
Jazda pociągami do Wrocławia to rzeczywiście upodlenie człowieka.
Przyjeżdżam na pociąg PKP ale najpierw muszę uporać się z zaparkowaniem auta, bo opłaty za parking zabijają chęci jeżdżenia gdziekolwiek. Jak gdzieś upchne to auto, to się okazuje, że pociąg spóźnia się 40 minut. Jak już wku****a wsiądę do tego pociągu, to się okazuje, że nie ma gdzie usiąść.
Czy ten syf narodowy ktoś choć trochę naprawi?
Zastosowana autokorekta
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).