Odpowiadam w kolejności pytań/zarzutów:
1. Nie obrażam Pana lecz opisuję fakty. Słowo "redaktorek" nie jest obraźliwym - może jedynie sugerować moje poddawanie w wątpliwości pańskich kompetencji "dziennikarskich". W równy sposób mógłbym napisać że cała pańska pisanina mnie obraża (kilka osób zresztą to zrobiło).
Co do intencji - nikt nie ma wątpliwości do czyjej bramki Pan gra.
A osoby o zbyt wątłej psychice nie powinny zajmować się działalnością publiczną jeśli nie potrafią zdzierżyć ironii lub sarkazmu: sugeruję ćwiczenia asertywności.
2. Forma nie ma tu żadnego znaczenia i nie o definicję chodzi: płyciutka manipulacja. Jeśli mącenie w głowach części tych młodych ludzi nazywa Pan dyskusją - to ja nazywam to szkodnictwem.
Jeśli nie próbami indoktrynacji i sabotażem.
3. Dziękuję: jeśli jest to forma subiektywna - właśnie z tej opcji skorzystałem...
Skoro uważa Pan że ma prawo siać destrukcję więc jesteśmy kwita: remis : remis.
4. Proszę więc robić to prywatnie, nie narzucając się otoczeniu: skoro takiej roli religii i Kościoła w naszym kraju życzą sobie pańscy idole mentalni - musi to obowiązywać w obie strony inaczej nigdy nie doprowadzicie do tzw "konsensusu społecznego". Nazywa się to zejściem do katakumb.
5. Wzniosłych słów używam w stosunku do osób które na to zasługują. Patriotów szanuję.
Pan natomiast jeszcze długo będzie musiał odrabiać stratę do tego peletonu.
Bo przecież w innym wyścigu Pan startuje...
Stwierdzenie faktu natomiast nie jest zachowaniem obraźliwym: jest Pan młodocianym, zindoktrynowanym, bezrefleksyjnym i zręcznie nakręconym gadułą sterowanym przez swoje otoczenie.
Takie osoby powszechnie nazywa się "szczeniakami" ponieważ nie mają jeszcze wystarczających umiejętności myślenia refleksyjnego by zastanowić się nad skutkami emisji własnego przekazu (i aby można było nazwać je osobami dorosłymi - patrz: poważnymi). Niczym niedoświadczone, młode psiaki.
Kupy gówna nie będę objaśniał.
6. Nie adresowałem swojego tekstu do Pana i nie poświęcałem swego czasu aby Pana reedukować. Życie zrobi to za mnie lepiej. Oczywiście jeśli zdoła Pan ogarnąć czego dotyczą moje zarzuty.
"Lewacki agitator" jest precyzyjnym i powszechnie stosowanym określeniem osoby o skrajnie lewicowych przekonaniach - nachalnie lub siłowo (w dawniejszych czasach) próbującej przekonać otoczenie do swoich poglądów...
Całym tym swoim epistolarnym dziełem natomiast zaświadczył Pan raczej o braku szacunku dla osób które Dzień Wszystkich Świętych celebrują w sposób odmienny od pańskich wizji.
Wlazł Pan im z buciorami (a może lepiej - walonkami) w ich sferę duchową.
I zaskoczę Pana; jestem osobą niewierzącą a precyzyjniej - nie jestem katolikiem ani nawet chrześcijaninem.
W jakie by Pan jednak barbarzyńskie gusła o fajności tego kretyńskiego satanistycznego obrządku nie wierzył - proszę zastanowić się nad sobą.
Informuję na wszelki wypadek: prawiczkiem już nie jestem od ładnych paru lat: to akurat było zabawne... :-)
A co do moich poglądów - to będzie się Pan musiał ostro nagimnastykować aby mi je odmienić...
Mogę nawet przyjąć to wyzwanie ponieważ pomimo swego ekscentrycznego odchylenia potrafi Pan w uporządkowany sposób prowadzić dialog - przynajmniej na obecnym poziomie więc doceniam to. Nie jest źle!
6. Kolejny akapit natomiast wskazuje na jeszcze jedną pańską ułomność: brak wiedzy (niekoniecznie - wykształcenia, bo te Pan posiada - jak nietrudno sprawdzić).
A to niestety - jeszcze gorzej: Pan po prostu sam nie wie co Pan robi!
Jeśli nie potrafi Pan ideologicznie zaklasyfikować swoich propozycji optymistycznych przebieranek w celu wymuszania cukierków przez małoletnie straszydła - niestety, trzeba się douczyć. W inny sposób bowiem ten marsz przez instytucje który prowadzi Pan po omacku - wyprowadzi Pana na manowce...
I nie zdobędzie Pan upragnionej odznaki pionierskiej.
Wyjaśniam: prowadzi Pan marksistowską propagandę metodami już nie leninowskimi a wg teorii włoskiego komunisty Altiero Gramsciego: próbuje Pan przedstawiać pogańskie obrządki jako uprawnioną alternatywę dla ponad tysiącletniej tradycji chrześcijańskiej.
Tak mniej-więcej określił by to uczony politolog.
Ale z drugiej strony - przedstawił Pan oznaki nadziei na zmianę swoich poglądów: najwyraźniej kierowany instynktem - przyznał Pan iż w określeniach typu "marksista", "komusze" zawarty jest pierwiastek obrazy i wstydu: potwierdzam to.
To określenia największej w historii tej planety hańby i dewiacji rodzaju ludzkiego.
I doceniam pańską otwartą ścieżkę nawrócenia na właściwą drogę - dołączenia do osób prawych: wszyscy przecież mogą błądzić...
Odnośnie tego, co nazwał Pan własnym patriotyzmem: oceniam że to jednak na razie kolejny tani chwyt werbalny (albo wynik niewiedzy).
Proszę jeszcze nie sytuować się w grupie patriotycznej ponieważ na razie udowodnił Pan coś dokładnie przeciwnego.
Sugeruję też na razie nie chwalić się nim w towarzystwie swoich niektórych rówieśników: mogą się okazać nie tak wyrozumiali jak ja.
7. Na każdym forum obrażanie jest działaniem obrzydliwym aczkolwiek doskonale Pan wie że chodzi tu o co innego: równie obrzydliwe są takie moderatorskie zapędy rodem z PRL-u, które tu zastosowaliście.
Jedyne za co mogę przeprosić to użycie drugiej osoby liczby pojedynczej zaimka "Ja" - być może, mimo różnicy wieku - nie powinienem Pana tykać: Sorry...
A satysfakcją której się Pan domagał - nieskromnie powiem że powinno być dla Pana to iż zechciałem odpowiedzieć na pański memoriał...
Pomijając redakcyjny akapit o prawach autorskich i będąc pewnym że autor poniższej fotografii byłby zachwycony faktem publikacji jego dzieła akurat w tym miejscu - pozdrawiam Pana i wszystkich Czytających te słowa...
:-)
Mirosław Parejko
Niestety - z powodu niemożności zarejestrowania się na waszym portalu nie mogę umieścić tu bardzo dowcipnego zdjęcia o którym wspomniałem powyżej.
Proszę webmajstra o interwencję.
Zastosowana autokorekta