~~ napisał(a): ja domyślam się że wywołana osoba nic nie napisze
falco napisał(a): kolejna porcja ''wierzące'' niedowiarki :D
(...)''Biskupi Rzymu dążyli do zdobycia władzy nie tylko duchowej – równie mocno pożądali tej świeckiej. Rozgościwszy się w cesarskich pałacach, przybrali tytuły przynależne cesarzom i pogańskim kapłanom: pontifex maximus – najwyższy kapłan; pater publicus – ojciec wszystkich; sanctus – święty. Pontifeksa noszono po mieście w lektyce, w przepychu i całym majestacie, a on, pan i władca, Namiestnik Chrystusa, którego Zbawiciel nigdy nie powołał, dzierżył w ręku berło. Jego głowę zdobiła potrójna korona – tiara (symbol panowania nad niebem, ziemią i podziemiami) oraz insygnia władzy świeckiej. Wreszcie biskup Rzymu, późniejszy papież, ogłosił siebie władcą Rzymu i środkowych Włoch, a było to terytorium, które w późniejszych aktach prawnych określano jako patrimonium sancti Petri (dziedzictwo świętego Piotra), darowane jakoby biskupowi Rzymu przez cesarza Konstantyna.
Spójrzmy, czego jeszcze życzyli sobie papieże oszuści i jakie mieli zapotrzebowania. Oto co cesarz Konstantyn rzekomo im „ofiarował”, nie wyłączając stroju pogańskich kapłanów:
„Jako że w naszym pozostaje ręku świecka władza cesarska, przeto postanawiamy, aby Przenajświętszy św. Kościół rzymski był największą czcią otoczony i aby Przenajświętsza Stolica Piotrowa większego zażywała znaczenia, aniżeli nasza cesarska... Przekazujemy im od tej chwili nasz cesarski pałac laterański, który wszystkim pałacom całego świata przoduje i na przyszłość górować będzie, następnie diadem, tj. koronę naszej głowy, a zarazem mitrę i pelerynę, tj. palium, które zwyczajnie okrywa szyję cesarza... Mitrę o jasnym blasku, która oznacza świetne zmartwychwstanie Pana, wkładamy własnoręcznie na Jego uświęconą głowę i spełniamy wobec Niego służbę masztalerza, trzymając uzdę Jego konia z czci ku św. Piotrowi”.
Na Donację Konstantyna w XV wieku podejrzliwie zaczęli patrzeć m.in. Arnold z Bresci i Marsyliusz z Padwy. Stopniowo fałszerstwo wychodziło na jaw, a przyczynili się do tego między innymi arcybiskup Hinkmer z Reims i kardynał Mikołaj z Kuzy. Ostateczne zdemaskowanie „darowizny Konstantyna” jako ordynarnego oszustwa nastąpiło w okresie Odrodzenia i jest zasługą humanisty Lorenza Valli (1405–1457), który przez pewien czas był sekretarzem papieskim. Jedynymi, którzy stanęli w obronie dekretaliów, byli jezuici. Ale i ci mistrzowie kłamstwa, intrygi i podstępu musieli w końcu skapitulować pod ciężarem dowodów. (...)''Dopisane 14.03.2017r. o godz. 20:23:ciekawe ...
ale nie wnikam bo niczego to nie zmieni ;)
dla mnie jest obojętne z której strony ''wiatr wieje'' bo dla mnie ważniejszy jest własny ''kurs'' ;)
dlaczego ?...bo... ;)
E napisał(a):~~ napisał(a):
... jest całkiem sympatyczny,
no widzicie łajzy piszące spod tyld ? :D
jestem całkiem ''sympatyczny'' :D
a wy tak się staracie bym zszedł do waszego ''poziomu'' :D
wasze niedoczekanie :D
Dopisane 14.03.2017r. o godz. 21:15:
no ale dosyć o mnie a wróćmy do was ''wierzący'' :D
który ma odwagę i WIEDZĘ napisać jak brzmi prawdziwe ,pełne np . piąte przykazanie ?
zaraz się może okazać kto jest indoktrynałem a kto wierzącym
:D
tylko bez pierdół mi tutaj ...
:D
Dopisane 14.03.2017r. o godz. 21:35:
no i znowu macie problem?
:|
no dobra ...może jutro? :D