~~ napisał(a):~~ napisał(a):~widz napisał(a): Generalnie ok, ale proponowalbym obok Wyborczej czytać również inne źródła informacji, bo przecież nie może być tak, że Pani nie wie, że czytajac od lat ten sam tytuł jest się podatnym na dane treści. Kościół ma prawo a nawet obowiązek mowić o polityce w kontekście sprzeczności z Dekalogiem. Kościół nie może milczeć jeśli prawo może dopuszczać zabijanie nienarodzonych. W moim kościele nie ma i nie było kampanii wyborczej, o której pani pisze. W innyh kościołach również, zatem chyba pani trochę przesadza. Pozdrawiam.
"W moim kościele nie ma i nie było kampanii wyborczej, o której pani pisze. W innyh kościołach również.." - kpisz czy o drogę pytasz?
"Kościół nie może milczeć jeśli prawo może dopuszczać zabijanie nienarodzonych."
nych narodzonych może milczeć?
Zwłoki dzieci, w większości niemowląt i noworodków, spoczywają w nieużywanym od dziesięcioleci betonowym SZAMBIE przy budynku dawnego sierocińca i domu samotnej matki.
(796 nieślubnych dzieci. Najmłodsze miało dwa dni, najstarsze - dziewięć lat). Prowadzące ośrodek zakonnice prowadziły rzetelne statystyki zgonów nieślubnych dzieci z ośrodka.
Zmarłe dzieci "chowano" bez trumien, a zakonnice nie stawiały przy nich krzyży. Nieślubne dzieci nie były ochrzczone, bo pochodziły z „bezbożnych” związków.
w katolickich ośrodkach funkcjonował nieludzki system selekcji. Zakonnice dobrze odżywiały tylko te dzieci, które uznały za nadające się adopcji.
Codzienne praktyki w katolickich „domach opieki” - na przykład gdy siostry uznały, że dane dzieci nadają się do adopcji, starały się utrudnić ich matkom nawiązywanie więzi z potomstwem. Robiły to w ten sposób, że zabraniały tym kobietom karmienia swoich dzieci piersią, a ich mleko dostarczały noworodkom w innej sali. Skutkiem takich działań było też zmniejszenie odporności dzieci, co było jedną z przyczyn ich zgonów.
"Kościół" zamiast grzebać kobietom w "majtkach" niech zajmie się swoimi "sprawami".
A ty zajmij się swoim sumieniem i nie grzeb w sumieniach innych. Koloratka i habit nie choiną przed głupotą i barbarzyństwem, szczególnie w czasach rewolucji bolszewickiej,
której głównym bojownikiem u nas jest Pani Danusia. Autorytet nieskazitelny według poprawności politycznej lansowanej przez tę rewolucję.
~~Katolik napisał(a): Kościół, do którego należę i chodzę nie karmi się nienawiścią. Ciekawe zjawisko... najwięcej do powiedzenia z krytyką mają ci co nie chodzą do kościoła, a jego obraz czerpią z gazety Wyborczej, tvn i innych boleszewickich mediów na podstawie pojedynczych wydarzeń często czynionych przez przebierańców którzy niby są księżmi. Prawdziwy duchowny, a nie oszust, nie posuwa się do zbrodni i takich grzechów.
Krytyku, jesli jesteś bolesławianinem zapraszam do mojego kościoła na oś. Kwiatowe, abo inne na pl. Zamkowym, czy na ul. Orzeszkową... Przyjdź i skonfrontuj to z pierdołami, które wygadujesz Ty i pani z wywiadu o mieszaniu się kościoła do polityki.
~~x napisał(a): Gdy prześledzić nawet ogólnikowo karierę publiczną p. D. Maślickiej bez ryzyka błędu stwierdzić można, że była to osoba "tworząca" konflikt za konfliktem, a do tego zaborcza i złośliwa. Począwszy od jej doświadczeń pedagogicznych, przez "działalność wolnościową", a na pełnieniu funkcji samorządowo-dyrektorskich kończąc. Traktowanie tej Pani w glorii autorytetu (nawet lokalnego) to bardzo duża przesada. Ta Pani to "wewnętrznie komunistyczna mistrzyni niszczenia inicjatyw" (bez wgłębiania się w szczegóły - od BnB poczynając, przez pomysły teatralne, taneczne i informatyczne, na kiermaszach ceramicznych i próbach reformowania BOK kończąc).