~~Jaskrawoniebieska Pysznogłówka napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ciemnobłękitny Groszek napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Garius napisał(a): Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Ciemnobłękitny Groszek napisał(a): Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Jasio napisał(a): No ja też nie wiedziałem że listownie powiadomiono cię o kolejnym rodzeństwie z drugiego tatusia. Pierwiosnku. ;]]
To nie Lucek, tylko jego brajdak co z miotłą po placu lata :)
„Brajdak” , skąd to znamy , pewnie jakiś schowany do wora .. zważaj z nawijką bo po rajtach pojedziemy i na dzbanie będziesz szamać…ha ha ha ,
Gdzie „Garowałeś” , Sztum , Wronki ..a może gumowe dzwonki … nawijaj ile razy klapę wybijałeś , ratunku u klawiszy szukałeś …??
Widzisz obszczymurku, tej nawijki "tata" Wacek Cię nauczył ? to musiałeś źle dosłyszeć bo nie garius tylko garus się nawija :) napewno byłeś grypser jojo w schowku co? :)
„Garus”to ty na dzbanie …
A w dzbanie podawano ci szamanie
Na bardaszce to Ty szamałeś :) jako grypser jojo :)
M21W2 napisał(a):Ktoś napisał: ~~Zielonobiały Klon napisał(a): To, że ksiądz ma pociąg do młodych chłopców, nie było dla nikogo w jego otoczeniu tajemnicą. Wszyscy o tym wiedzieli Dla Lecha Wałęsy, któremu po wypuszczeniu z internatu – wbrew jego obawom – pozwolono wrócić do pracy w stoczni, plebania Świętej Brygidy jest przez większą część lat 80. drugim domem i biurem. Po fajrancie melduje się na MO – junta nałożyła na niego tzw. dozór milicyjny – potem je obiad u proboszcza. Kuchnia Teresy Glazy i zatrudnionych tu sióstr zakonnych sprawia, że rośnie mu brzuch – już nigdy nie będzie szczupły. Po obowiązkowym deserze i kawie z niemal nieznanego w Polsce ekspresu ciśnieniowego następują cykle oficjalnych i poufnych spotkań w księżych apartamentach lub w domu parafialnym. Tajne rozmowy Lech prowadzi m.in. z wysłannikami podziemnej Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej związku, którą stworzyli Bujak (Mazowsze), Frasyniuk (Dolny Śląsk), Władysław Hardek (Małopolska) oraz Bogdan Lis i Aleksander Hall w Gdańsku. Po zwolnieniu z więzienia dołączy też Borusewicz. Spotkania jawne to debaty z zachodnimi ambasadorami i gośćmi oraz wywiady udzielane dziennikarzom z wolnego świata – zazwyczaj w salonie proboszcza lub na dziedzińcu, gdzie ekipy telewizyjne już na kilka godzin przed przybyciem Lecha zajmują najlepsze miejsca widokowe. Kiedy po niedzielnej mszy świętej Wałęsa staje na schodach, towarzyszą mu najczęściej: Michnik, Kuroń, Mazowiecki, Hall, Lis i ksiądz proboszcz. Pojawia się także kapelan stołecznej „Solidarności” Jerzy Popiełuszko. W ciągu najbliższych dwóch lat wiele razy spotka się z Jankowskim, ale przyjaźni między nimi nie będzie. Są swoimi przeciwieństwami. Ksiądz Henryk nie lubi być sam, ksiądz Jerzy jest samotnikiem z wyboru. Proboszcz z Gdańska jest silny i zdrów jak byk, ksiądz z Warszawy – chorowity i fizycznie słaby. Popiełuszko dużo czyta, mieszka skromnie w kawalerce, nie zależy mu na poklasku i pieniądzach. A przyszły prałat z rozkoszą pławi się w podziwie i bogactwie. Czuje się doskonale w centrum zdarzeń. Piotr Semka, konserwatywny publicysta: W każdą niedzielę dziennikarze ABC, CBS czy ZDF, którym towarzyszyły oszałamiająco piękne polskie tłumaczki, przychodzili na […] plebanię Brygidy [która] przypominała brzęczący ul. Poznałem ją dobrze, gdy w suterenie domu parafialnego odbywały się zajęcia kółka samokształceniowego Ruchu Młodej Polski. [Plebania była biurem] „Solidarności” wypełnionym zaaferowanymi działaczami i parafianami przychodzącymi po pomoc. Na podwórzu [przemawiał] ksiądz Popiełuszko. To tu zajeżdżały ciężarówki z darami z całej Europy. To tu przyjeżdżali z kopertami pełnymi dolarów, marek czy koron wysłannicy zachodnich związków zawodowych, którzy wręczali je księdzu. Albo Lechowi Wałęsie. Już wcześniej o Henryku i Lechu mawiało się w Gdańsku: bliźniacy, teraz faktycznie są rodziną. W 1983 r. proboszcz zostaje ojcem chrzestnym córki Wałęsów, która nieprzypadkowo dostaje na drugie imię Wiktoria. Trzy lata później ochrzci na Profesorskiej kolejną dziewczynkę – Brygidę Wałęsę. Rok w rok będzie odprawiał msze z okazji urodzin przewodniczącego „Solidarności”, dla którego przez lata 1982-1989 dom parafialny będzie biurem, bankiem, stołówką, hotelem i magazynem wszystkiego, czego on sam lub jego otoczenie mogą potrzebować. W suterenie, spiżarni i kuchni wiszą wędzone szynki i ryby, a obok tego dziesiątki kilogramów serów, skrzynie cytrusów, kartony czekolady, kawy i papierosów – bo darczyńcy przysyłają także używki. Dostają je głównie aresztowani i skazani działacze związkowi, lecz nie odmawiają sobie także mieszkańcy plebanii. Jest ich teraz w sumie prawie dwadzieścioro: • księża wikariusze (Grzegorz Rafiński, Mieczysław Adamczyk, Andrzej Jarosz, Janusz Rekowski); • Marek Mężyk, który znów jest kierowcą, a poza tym zajmuje się naprawą wszystkiego od dachu po fundamenty plebanii; • żona Mężyka – Marta, która gotuje i podaje; • Teresa Glaza, szefowa kuchni – ta okaże się tajną współpracownicą SB o pseudonimie „Karol”; • elektryk Józef Krzysztofiński – teść Mężyka; • kościelny Czesław, którego z czasem zastąpi były stoczniowiec Kazimierz; • siostry zakonne, które piorą i sprzątają; • dwaj mężczyźni do noszenia paczek i innej fizycznej roboty – Ludwik i Hubert; • młody przyjaciel księdza Wojtek Knitter, licealista. • Rodzice Wojtka zginęli w wypadku, gdy miał siedem lat. Od tego czasu kanonik wspomaga finansowo dziadków sieroty. Wojtek kilkanaście razy w miesiącu
Share this:
jaki ''kapelan'' taka Solidarność...;D
Jaki rozum taki wniosek, to co powyżej to fakty świadczące o tym kim był Bolek i jego najbliżsi współpracownicy. Pazerna sitwa , kasa z zachodu ustawka w Hotelach MSWIA z komunistami.
~~Tabaczkowy Grujecznik napisał(a): Czy powyższe wpisy mają coś wspólnego z założonym tematem..?
~~Ciemnobłękitny Groszek napisał(a): Lucek, czy nie popierałeś w tamtych czasach Bolęsę? :) Powiedz mi dlaczego solidaruchy walczyli by w Polsce nie wydawali książki Petera Sweizera "Victory czyli zwycięstwo" ? bo opisał dokładnie solidaruchów ile kasy dostali od USA której do dziś nie rozliczyli :) był w niej wątek gdy Aleksander Haig chciał od Mossadu swojego agenta, bo za ich agentami chodzili cały czas SBecy, i? Bolęsa szedł ulicą, "przypadkiem" wszedł do kościoła i? ten ksiadz był jego kapelanem gdy został Prezydentem :) Mossad miał "gumowe ucho" przy Bolęsie > :)
M21W2 napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ciemnobłękitny Groszek napisał(a): Lucek, czy nie popierałeś w tamtych czasach Bolęsę? :) Powiedz mi dlaczego solidaruchy walczyli by w Polsce nie wydawali książki Petera Sweizera "Victory czyli zwycięstwo" ? bo opisał dokładnie solidaruchów ile kasy dostali od USA której do dziś nie rozliczyli :) był w niej wątek gdy Aleksander Haig chciał od Mossadu swojego agenta, bo za ich agentami chodzili cały czas SBecy, i? Bolęsa szedł ulicą, "przypadkiem" wszedł do kościoła i? ten ksiadz był jego kapelanem gdy został Prezydentem :) Mossad miał "gumowe ucho" przy Bolęsie > :)
Jak byś był tak jak teraz człowiekiem a nie łajzą piszącą o mojej rodzinie moglibyśmy dyskutować , tak popierałem w tamtym czasie Wałęsę , przestałem kiedy poznałem prawdę o nim , twój kolega z ławki szkolnej wylewał na mnie pomyje . ty jemu wtórowałeś . Jak zrozumiesz że Solidarność to ok .10 mln członków w tym twoja siostra zrozumiesz czym
był ten Związek a zarazem ruch społeczny , W każdym środowisku są " czarne owce " i o nich pisz tak jak to zrobiłeś
powyżej .
[/c
Odpisałem Ci i? znowumoderacja z Mysiej tutaj działa? czekam i chyba się nie doczekam morderacji komentarza :)
Zastosowana autokorekta