przez swoje prawa rozumiem dostep do informacji, zeby mowili ze chca podac oksytocyne i w jakim celu oraz jakie to ma skutki dla mnie jako rodzącej i własnie zeby polozne mowily jakie mam opcje, a nie zdawaly sie na to, ze będąc w bólu i strachu (bo to był mój pierwszy poród) poddam się każdej ich decyzji. Dlaczego nie zapytano czy chcę rodzić inaczej niż na łóżku? nikt o nic nie pytał, wzięto mnie za rękę i powiedziano, że idziemy teraz rodzić, po czym polożono mnie na łóżku. I w jakim celu zostałam niemal przełamana na pół przez lekarkę, która "pomogła mi" zginając mnie jak kartkę papieru? przecież nie było komplikacji, radziłam sobie z tym parciem. Męża poprosiłam, by wyszedł, bo naprawde byłam przekonana, że to, co mnie czeka będzie przepotworne i że nie chcę jednak by był tego świadkiem. Później oczywiście żalowałam i tym razem choćby nie wiem co, pragnę by był ze mną do końca. rodziłam na początku 2009 roku, więc może coś się zmieniło w podejściu do pacjentek. MAm taką nadzieję... aha, a co do opinii, ze większość porodów, tzn drugi ich etap, a więc wypieranie dziecka, następuje w 3 parciach to tego nie wiem. Wiem jednak, że nie powinno się to odbywać na szybkich i bezwględnych parciach właśnie dlatego, by główka dziecka spokojnie i powoli przeszła przez cały kanał, nie powodując nadmiernego "szoku" dla mięśni i reszty tkanek rodzącej. Położna czy też lekarz prowadzący poród powinien stopniować to parcie swoimi instrukcjami, a nie kategorycznym "przyj!!!" i zginaniem człowieka na pół...
zapomniałam dodać, że mojemu dziecku podczac porodu został złamany obojczyk, co wykryto, o zgrozo, dopiero na koniec drugiej doby (w między czasie zafundowano jej kąpiel w zlewie w raczej mało delikatny sposób). Złamanie obojczyka tłumaczono mi, że to duże dziecko (3850 kg i 56 cm), wg mnie nie jest to king kong, tym bardziej, ze kady w szpitalu najpierw chwalił mnie, ze mam warunki do rodzenia, szeroka miednica i inne cuda, a tu nagle to złamanie. i skąd mam miec pewność czyto tez nie w skutek na zbyt szybkie wypieranie? a może ktoś ją źle złapał, gdy już ją urodziłam? po tym wszystkim naprawde mam wiele wątpliwości... mimo wszystko wciąż rozważam poród w Bolesłąwcu, bo nigdzie nie mam pewności, że trafię lepiej. zreszta najlepszym przydarzają się błędy... wolałbym oczywiscie ich uniknąć... a najgorsze w tym wszystkim dla mnie i chyba kazdej kobiety w ciązy jest to, że mimo całego naszego strachu, obaw przed bólem, przed rzeczowym traktowaniem w szpitalu i brakiem chociażby prób ratowania naszego nędznego krocza...to i tak czeka nas nieuchronne, dziecko będzie musiało wyjść czy się to nam podoba czy też nie, a to w jakich warunkach się odbędzie to juz chyba czysta loteria :(
Moje oboje dzieci miały połamane obojczyki przy porodzie ale to jeszcze nic dwie położne tak trzymały moja córcię że im wypadła na szczęście na fotel i zsunęła się do tej michy na wiadomo co.A o braku USG już nawet nie wspomnę gdy oddychając w miarę normalnie mimo bólu dziecku tętno spadało to darły ryja matka oddychaj bo dziecko się dusi (jak powiedziałam że już nie mogę to pani doktor mi powiedziała ''a co księżniczka jesteś i tak jesteś dobrze traktowana"jak do jakiejś gówniary co się nastawiła na dyskotece)a okazało się że mała miała na szyi krawat z pępowiny.Po wszystkim gdy ją odplątywały (w tym czasie im wypadła)rzuciły żarcik ''o mamusia na dyskotece była".Babka na noworodkach obchodziła się z nimi jak z workami ziemniaków(na szczęście już podobno nie pracuje).Żałuję że przy porodzie córki nie było mojego męża choć był przy porodzie syna no ale z nim to chodziłam na kontrolę do ordynatora oddziału.Kij że mąż pomógł mi przy pierwszym porodzie bo miałam bóle krzyżowe ale nie było w ogóle o czym mówić bo nie chodziłam do szkoły rodzenia. :|
~rodziłam w Trzebnicy niezalogowany 21 września 2011r. o 20:37
Oczywiście polecam ten szpital. Warunki "bytowe" zapewne normalne. jedzenie, jak jedzenie, ale jaka opieka!
izbę przyjęć można ominąć, było jak w Polsce-obesowo. Na sali przedporodowej już ok.
Oba porody cc. Opieka dla matki i dziecka wspaniała!
1. Dzieci były doskonale przebadane " w standardzie " USG główki.
2. Każda nocna zmaina przychodziła informować mamy jak przebiegła noc, jak się mają dzieci na obecną chwilę , jakie badania sa planowane i czy się zgadzamy
3. Byłyśmy informowane o alternatywach badań , skutkach [ np. pobieranie moczu przez cewnikowanie i pobieranie moczu przez fałdy brzuszne] i same podejmowałysmy decyzję
4. Ordynator oddziału-Anioł Kobieta
5. Lekarze : bardzo uprzejmi, kompetentni,
6. Pielęgniarki skromne i bardzo uprzejme
7. Salowe - takie Ciocie, co to przyszły pogłaskały
Wrażenie : idealne miejsce do rodzenia dla mnie.
Minus: odległość , trzeba z 90 minut jechać
Plus: najwyżej oceniam poród, fachowość lekarzy oraz opiekę nad noworodkami-lekarze z powołania
Niestety nie jest już ordynatorem dr piotr Halama, ale na stronie rodzić po ludzku można poczytać bieżące wiadomości.
ps. w Trzebnicy bez problemu pobrano przy porodzie KREW PĘPOWINOWĄ[ oczywiście zestaw do pobrania miałam ze sobą ].
leczyc sie baby musicie i tyle takie moje zdanie 6i pol roku temu rodzilam w boleslawieckim szpitalu i do dzis dnia wspominam to nie najgorzej.wiadomo bolalo jak wszedzie ale opieka pierwsza klasa. co do zlamanego obojczyka z postow wyzej to smiech na sali bo przy porodach to sie bardzo czesto zdaza a dziecko prawie 4 kg to prawie kolos i ciezko naturalnie urodzic wiec zasami lepiej sie zastanowic co lepsze czy zlamany obojczyk ktory sie zrosnie czy na przyklad niedotlrnienie lub cos gorszego od czgo nie ma odwrotu.teraz mam okazje byc w ciazy w angli i prosze uwierzyc ze w naszym boleslawcu to opieka jest rewelacyjna bo niektore paniusie byly by w szoku jak w ten sam dzien co rodzily wyszly by do domku i nikt by sie nie piescil z nimi dlateo tu nikt takich pierdul nie wypisuje i nie wymysla a jak wam boleslawiec nie pasuje to zawsze mozna gdzie indziej .pozdrawiam caly personel i jeszcze raz dziekuje chociasz znajac zycie to i tak nikt z pracujacych wna porodowce tych wypocin nie czyta bo maja powazniejsze sprawy na glowach a wy paniusie dalej smarujcie ale proponuje najpierw stuknac sie pozadnie w glowe bo dzieki tym pania przychodza nasze dzieci na swiat i nikt nie chce tam dla nas zle
czyś ty "k" na głowe upadła? i tu poważnie pytam. a co ty myślisz, że jak kobieta chce godnie rodzić to się jej w głowie poprzewracało? żadna z nas nie pisała tu, że żąda złotych lamperii, francuskich tostów na śniadanie czy 24godzinnej opieki sam na sam z położną czy lekarzem. zresztą sama napisałam, że ogólnie z położnych byłam zadowolona, były miłe i raczej interesowały się losem moim i dziecka po porodzie i tego nikt im nie odmawia. Ale skoro jesteś w Anglii to powinnaś również wiedzieć, że tam odsetek nacinanych kobiet do porodu jest duuużo niższy niz w Polsce. CZyżby Brytyjki były innym gatunkiem i ich krocza w magiczny sposób dają sobie radę bez nacinanie częściej niż u nas? Na zachodzie gaz rozweselający jest niemalże normą na każdej sali porodowej (nie znam sie na tym czy pomaga czy nie, ale zawsze to jakaś opcja i jeśli w naszym szpitalu W KOŃCU cokolwiek takiego zapewnili, to chwała im za to!). i jeszcze opcja rodzenia do wody czy też w ogóle w jakiejkolwiek innej konstelacji niż leżąc na łóżku. Ile szpitali na zachodzie gwarantuje taką możliwość, a ile u nas w Polsce? jesteśmy sto lat za murzynami i tyle. w Polsce mentalność w tej kwestii zmienia się bardzo powoli, ale zmienia się i to jest dobre. Szkoda tylko, że nasz szpital robi to w iście ślimaczym tempie. i na koniec, rozumiem, że kwestia finansowa naszej służby zdrowia woła o pomstę do nieba i wiele spraw wynika właśnie z braku pieniędzy, ale nikt mi chyba nie powie, że potrzeba więcej kasy do tego, by pozwolić kobiecie rodzić w naturalnej do tego pozycji. Bo kupy chyba nie robisz w domu na leżąco? ;)
TAk więc zastanów się następnym razem o czym piszesz "paniusiu".
~Ula z bc gaz rozwesalający juz jest, wiec jak cos to mozna spróbować
A tym nacięciem krocza, to nie do końca się z Toba zgadzam. Bo dziś nacinają rzadziej i nie ma nacięć standardowych, poza tym ważne jest, że najczęsciej dziewczyny i tak pękają i tu powstaje pytanie co lepsze? nacięcie czy peknięcie?
a rodzenie w wodzie, to też wcale nie jest tak różowo
moja koleżanka tak rodziła i skończyło się na szybkiej cesarce, bo dziecko było niedotlenione, bo w wodzie mięśnie się rozluźniają i skurcze się coraz słabsze...
poza tym ani gaz ani woda nie pogmogą jesli trzeba będzie naciąć krocze, bądź samoistnie pęknie...
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą!!
cecil, zgadzam się z Tobą, że dyskutować można o wszystkim i że nikt nigdy nie zagwarantuje mi tego, że nie pęknę bez nacięcia, że woda jest idealna dla każdej rodzącej i jej dziecka. Zawsze istnieje ryzyko. Ale ważne by kobieta miała opcje do wyboru, by każda mogła sprobować tego co wg niej i lekarza prowadzącego ciążę będzie teoretycznie najlepsze, bo praktyka i tak pokaże swoje. Co do porodu w wodzie i jego "zagrożeń", to wiele czynników może mieć wpływ na problem dziecka, chociażby temperatura zbyt wysoka, wejście do wody zbyt wcześnie, zanim rozwarcie i akcja skurczowa będą dobrze postępować, zbyt długie przebywanie w wannie (powinny być robione przerwy) itp. itd.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.