Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

~aa niezalogowany
7 lutego 2015r. o 0:24

Pociecho moja ty, książeczko...
Stanisław Wyspiański

Pociecho moja ty, książeczko,
pociecho smutna;
nad małą siedzę schylon rzeczką,
z wód igrające falą dziecko,
żal zmroku skrada się zdradziecko
nad łąkę, rzeczkę, nad mój strumień,
w duszącej mgle nieporozumień
zapada noc okrutna.

Pociecho moja, straszna nocy,
Pociecho smutna;
nad wielką siedzę schylon rzeką,
wód pędem chyżym fale cieką,
wiary potęga rośnie w mocy,
nad rzeką, łąką, nad polami,
nad borów rzeszą, nad mrokami
noc gaśnie w zorzach,
w świtach, błyskach,
i słońce wstaje na przestworzach,
słoneczna moc okrutna.

Pociecho moja, dniu słoneczny,
pociecho smutna;
nad morza siedzę fal roztoczą,
wiara nade mną w niebios kręgu,
widzę te fale wód, jak biegą,
we sprzęgu wałów, w brył rozprzęga
w górę się piętrzą, w doły legą,
jak nowe fale z nagła kroczą,
a jedna dola im okrutna.

Pociecho moja, księgi moje,
schylony w karty księgi patrzę,
od kart tych patrzę w wód rozwoje,
z ksiąg karty rzucam w fale twoje,
O morze, morze wód olbrzymie,
a tylko fal powrotne rzuty,
w czas wód rozgwaru, w wód skłębieniu,
na brzeg rzucają, kędy siedzę,
z ksiąg, co przepadły w zapomnieniu,
wydarte z kart tych moje imię,
nic więcej, tylko własne imię.
Znikąd okrętu znikąd łodzi,
a rośnie fala powodzi,
ha! tam! - jest łódź! - tam - ktoś - przewodzi,
tam, na dalekim kresie,
o, bliżej, bliżej, już - fala go niesie,
to nie powódź - to przypływ - wał bije,
jęk skargi - ha! mordują - orkan wyje
Gdzie łódź?! Czy fala schłonie ją okrutna?
O księgo - oczy patrzą - w wód roztoczy,
O księgo - serce - oczy,
Pociecho smutna.

;)


Wróżby niewinności

Zobaczyć świat w ziarenku piasku,
Niebiosa w jednym kwiecie z lasu.

W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar,
W godzinie — nieskończoność czasu.

Czerwonogardły gil, zamknięty
W klatce, wściekłością niebios sięga.

Pod gołębnikiem, gdzie się tłoczą
Gołębie, piekieł drży potęga.


Teodor Axentowicz - Córka Jadzia - 1908
Pies u wrót pana zagłodzony
To dla monarchii pewna klęska.

Krwi ludzkiej głośno się domaga
Niema bitego konia męka.

Wydziera jedno włókno z mózgu
Każdy szczutego pisk szaraka.

Jeden cherubin milknie w niebie,
Gdy ktoś przestrzelił skrzydło ptaka.

Zza gór się słońce wznosi blade,
Gdy wściekły kogut walki czeka.

Każdy ryk lwa i skowyt wilka
Wywleka jakąś duszę z piekła.

Ludzkiej przed smutkiem strzegą duszy
Jelenie, błądząc w lasach, piękne.

Krzywda baranka niszczy zgodę;
Lecz on przebacza swą udrękę.

Gacek o zmierzchu — on wyfrunął
Z umysłu, co nie wierzy w Boga.

Krzyk sowy o północy głosi,
Jaka jest niedowiarka trwoga.

Nie będą ludzie kochać tego,
Przez kogo cierpi mała wrona.

Ten, kto rozgniewał wołu, nigdy
Nie dotknie niewieściego łona.

Psotnik, co zabił muchę, pozna,
Jak groźny bywa gniew pająka.

Ten, kto się znęca nad chrabąszczem,
W bezmiernej nocy się zabląka.

Liszka na liściu przypomina
Twej matki bóle i uciski.

Ćmy ni motyla nie zabijaj,
Dzień Sądu bowiem jest już bliski.

Kto szkoli konia w walce, będzie
Przez śniegów pustkę szedł bezpłodną.

Przytul psa dziada, kota wdowy,
Gdy chcesz, by dobrze ci się wiodło.

Komar, brzęczący śpiewką lata,
Z obmowy czerpie jad szkaradny,

Z brudnego potu stóp zawiści —
Wężowe się mieszają jady.

Trucizna w żądle pszczoły skryta —
Artysty gniew, zawistny, blady.

Książęce szaty, płachty dziada —
Grzyby na worach złych bogaczy.

Prawda głoszona w złym zamiarze
Najbardziej wszelką prawdę paczy.

Dla radowania się i bólu
Człowiek urodził się na ziemi.

Jeśli to rozumiemy dobrze,
Bezpiecznie przez ten świat idziemy.

Radość i ból dla boskiej duszy
Z nich dwóch splecione jest odzienie.

Jedwabną nicią radość biegnie
Pod każdym jękiem i cierpieniem.

Dziecko to więcej niż pieluchy;
Wszędzie tam, gdzie są ludzkie kraje,

Ręce się rodzą — i narzędzia;
To każdy oracz rozpoznaje.

I każda łza z każdego oka
Dziecięciem staje się w wieczności,

By, ukojona przez świetliste
Panny, powrócić znowu do radości.

Szczekanie, skowyt, wycie — fala,
Która w niebiosów brzeg łomocze.

Dziecko, pod rózgą płacząc, żłobi
Znak zemsty w śmierci i pomroce.

Łachmany dziada, gdy się wzniosą
W przestworze, niebo drą na strzępy.

Złocisą słońca twarz wykrzywia
Zbrojnej przemocy upór tępy.

Grosz dziada więcej wart niż złoto,
Co w afrykańskich skarbcach drzemie.

Miedziak z węzełka wyrobnika
Kupi i sprzeda skąpca ziemie.

A jeśli ma z wysoka pomoc,
Kupi i sprzeda całe plemię.

Ten, kto wyśmiewa wiarę dziecka,
Będzie wyśmiany w dniach starości.

Temu, kto uczy dziecko wątpić,
Zgnilizna grobu strawi kości.

Kto wiarę dziecka czci, pokona
Śmierci i piekieł moc w wieczności.

Owoce czasów dwóch: sędziwych
Sąd starców i zabawki dzieci.

Sędzia, gdy wierzy w swą przebiegłość,
Nie znajdzie trafnej odpowiedzi.

Blask wiedzy gasi, kto wątpieniu
Jakąś odpowiedź dać się stara.

Najgorsza, jaką świat pamięta,
Trucizna — z laurów szła Cezara.

Nic rodu ludzi nie spotwarza
Tak, jak żelaznej połysk broni.

Kiedy klejnoty pług ozdobią,
Złość głowę przed sztukami skłoni.

Piosenką świerszcza jest głos tego,
Kto się przed trafnym sądem cofa.

Z orłowej mili, z cala mrówki
Chroma się śmieje filozofia.

Temu, kto wątpi w to, co widzi,
Nikt żadnej wiary nie uprosi.

Gdyby zwątpiło słońce, księżyc?
Przecież zagasłyby w ciemności.

Namiętność dobra — gdy nią władasz,
A nie, gdy ona włada tobą.

Ladacznic wrzask, swawola graczy
W monarchii kończy się żałobą.

Całun dla Anglii ladacznice
Tkają swą wrzawą obłąkańczą.

Zgranego jęk, szulera „wiwat!”
Przed katafalkiem Anglii tańczą.

Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.

Każdego ranka, każdej nocy
Dla szczęśliwości ktoś się rodzi.

Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

W kłamstwo wikłamy się, gdy okiem,
A nie przez oko spoglądamy.

Bo noc zrodziła je, gdy dusza
Spała wieńczona promieniami.

Biedne, żyjące w nocy dusze
Boga w światłości rozpoznają.

Lecz Postać Ludzką On objawia
Tym, co w królestwach dnia mieszkają.

William Blake
tłum. Zygmunt Kubiak
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
7 lutego 2015r. o 0:28
~aa napisał(a):



~aa podajesz interesującą poezję, wartą przemyśleń i zatrzymania... możesz się odezwać do mnie na priv?

pozdrawiam :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
7 lutego 2015r. o 0:41
Tchnęło mnie trochę tak :) Mam nadzieję,że więcej osób się nią interesuje niż my dwoje ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
7 lutego 2015r. o 11:17
Poezja to cudo!
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
7 lutego 2015r. o 13:24
~aa napisał(a): Tchnęło mnie trochę tak :) Mam nadzieję,że więcej osób się nią interesuje niż my dwoje ;)


Wiem, że czytają :) pozdrawiam


Dopisane 07.02.2015r. o godz. 13:24:

Życie To Nie Teatr Edward Stachura

Życie to jest teatr -- mówisz, ciągle opowiadasz.
Życie to jest tylko kolorowa maskarada.
Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra.
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach -- to jest gra.
Życie to nie teatr -- ja ci na to odpowiadam.
Życie to nie tylko kolorowa maskarada.
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest.
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć.

Ty i ja -- teatry to są dwa, ty i ja.
Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w góre wznosisz brwi
Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle,
bo ty grasz.

Ja dusze na ramieniu wiecznie mam
Caly jestem zbudowany z ran
Lecz kaleka nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz.

Jutro bankiet u artystów. Ty się tam wybierasz.
Gości będzie dużo, nieodstępna tyraliera.
Flirt i alkohole, może tańce będą też.
Drzwi otwarte potem zamkną się, no i cześć.

Wpadnę tam na chwile, zanim spuchnie atmosfera.
Wódki dwie wypije, potem cicho się pozbieram.
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb.
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz.
Ty i ja -- teatry to sa dwa, ty i ja.
Ty, ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w góre wznosisz brwi
Nawet kiedy źle Ci jest, to nie jest źle,
bo ty grasz.

Ja duszę na ramieniu wiecznie mam
Cały jestem zbudowany z ran
Lecz kaleką nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz.



<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
7 lutego 2015r. o 15:01
:)

Puszkin Aleksander
Kwiat

Kwiat zasuszony i bezwonny
Znalazłem w książce z dawnych lat,
I głos marzenia nieuchronny
Już się do mej duszy wkradł.

Gdzie kwitnął? Jakiej wiosny zaznał?
Czy długo kwitnął? Kto go rwał ?
Czy go zerwała dłoń przyjazna ?
I po co w książce leżeć miał ?

Czy na pamiątkę czułej schadzki,
Czy znaczyć miał rozłąki ból,
Czy był to tylko ślad przechadzki
W cienistym lesie, w ciszy pól ?

Czy żyje ów ? Czy żyje owa ?
Gdzie mają swój zaciszny kąt ?
A może zwiędli już bez słowa,
Tak jak ten kwiat nieznany zwiądł ?

***
O, Boże nie daj mi zwariować!
Puszkin Aleksander

O, Boże nie daj mi zwariować!
Głodować raczej i wędrować
Z żebraczym kijem będę.
Nie przeto, bym swój rozum cenił,
że chcę zachować go, że chcę nim
górować nad obłędem.

Gdyby mi wolność zostawili,
O, jakbym puścił się bez chwili
namysłów w borów gęstwę!
W płomiennym trwałbym zamroczeniu,
śpiewał w rozkosznym zapomnieniu,
w bezładnych słów szaleństwie!

I zasłuchany w szumy morza,
I zapatrzony w dal, w przestworza,
w niebiański strop gorący -
czułbym, jak rośnie siła, wola
jak wicher tratujący pola
i las druzgocący.

Lecz bieda w tym, że przed wariatem
Jak przed straszliwym trędowatym
drżeć będą, wsadzą w klatkę,
zakłują głupka w ciężki łańcuch
i zaczną, niczym psa w kagańcu,
przedrzeźniać cię przez kratkę

A w głuchą, smutną noc usłyszę
nie swist słowika tnący ciszę,
nie szumne pieśni lasów,
lecz towarzyszy jęk przewlekły
dozorców nocnych groźby wściekłe
i wrzask, i zgrzyt zawiasów.

***
Goethe Johann Wolfgang

Szerokie życie, daleki świat;
Szczery wysiłek długich lat;
Szukać bez przerwy; bez przerwy budować;
Nie spocząć przy drodze, lecz drogi prostować;
Co dawne, otaczać wiernie czcią;
Nie kostnieć, gdy nowe prądy prą;
Serce radosne i prawe cele:
Trzymaj się tego, a zdziałasz wiele.



Dawno nie zaglądałam ;) Wzajemnie :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
7 lutego 2015r. o 20:23
Edward Stachura

Dwadzieścia lat później, czyli spotkanie ze szkolnym kolegą w mieście Iks, gdzie czas jakiś się zatrzymał w chodzie na pewien płaskowyż andyjski.

WIĘC TUTAJ , STARY , W TWOIM MIEŚCIE GOSZCZĘ ,
NIEDUŻY POKÓJ , ALE LUBIĘ GO ,
PODDASZE , WIDZISZ , SIADAJ TAM PRZY OKNIE ,
PRZESTRONNY WIDOK , JASNA DZISIAJ NOC .

JA JUŻ MUSZĘ IŚĆ ...

SPOKOJNIE , STARY , NIE MA TU POBUDKI ,
PRZYSZLIŚMY LEDWIE , JUŻ UCIEKAĆ CHCESZ ?
HERBATY ZROBIĘ , DOBRA RZECZ PO WÓDCE ,
NO W OGÓLE NIE TAK PÓŹNO JEST .

JA JUŻ MUSZĘ IŚĆ ...

PAMIĘTASZ , STARY , DAWNE CZASY SZKOLNE ?
NAJLEPSZY BYŁEŚ Z CAŁEJ SIÓDMEJ B
POTĘGA W BÓJCE I W NAUCE ORZEŁ ,
RÓJ DZIEWUCH WTEDY W TOBIE DŁUŻYŁ SIĘ .

JA JUŻ MUSZĘ IŚĆ ...

CO Z TOBĄ , STARY ? JAK PAPUGA TRUJESZ ,
PIJANY JESTEŚ , MASZ HERBATĘ PIJ ;
ODPOCZNIJ CHWILKĘ , TROCHĘ WYPARUJESZ ,
A POTEM BRACIE , GDZIE CIĘ PĘDZI MKNIJ .

JA JUŻ MUSZĘ IŚĆ ... DO ŻONY
BO MNIE CAŁKIEM Z DOMU WYGONI

TY PŁACZESZ , STARY ? NIECH TO LICHO TRZASNIE !
KAPELUSZ POPRAW , PROSZĘ , NIE PŁACZ JUŻ;
JUŻ NIE WIEM ZRESZTĄ , MOŻE POPŁACZ WŁAŚNIE ,
A JAKBY COŚ TAM , NOO TO WRACAJ TU

PŁAKAŁ JAK DZIECKO TEN , KTÓRY DWADZIEŚCIA LAT PRZEDTEM ,
ZAPOWIADAŁ SIĘ NIE NA TO , CZYM STAŁ SIĘ DWADZIEŚCIA LAT
POTEM . SPROWADZIŁEM GO NA DÓŁ PO SKRZYPIĄCYCH , KRĘTYCH
SCHODACH , KLEPNĄŁEM W PLECY , POSZEDŁ SKĄPO OŚWIETLONĄ
ULICĄ TEJ DZIELNICY , TEGO MIASTA ; KTÓRE OD TEJ CHWILI
ZNIELUBIŁEM I POSTANOWIŁEM NIEBAWEM OPUŚCIĆ . PATRZYŁEM
JAKIŚ CZAS ZA DAWNYM , SZKOLNYM KOLEGĄ , NA JEGO WSTRZĄSANE
ŁKANIEM , PRZYGARBIONE PLECY , AŻ WSIĄKNĄŁ W CIEMNOŚĆ .
WIĘCEJ GO NIE WIDZIAŁEM .

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
7 lutego 2015r. o 23:08



Kaszka manna
Andrzej Waligórski

Niedobrze się robi ptaszkom, odbija się myszce
Mamcia karmi dziecko kaszką łyżeczka po łyżce.
Karmi, nuci coś radośnie: "Jedz, jedz ty łobuzie..."
Kaszka dziecku w buzi rośnie i wydyma buzię.

Ma już kaszki pełen brzuszek i płucka, i nereczki,
Kaszka sączy mu się z uszek i rozpycha majteczki.
Słyszy dziecię matki piosenkę i myśli figlarnie:
"Jak cię dorwę, gdy dorosnę, to też cię nakarmię..."

Zaśmiało się miłe dziecię na myśl o igraszkach.
Mamcia na to: "A więc przecie smakuje ci kaszka".
Dam ci jeszcze, żebyś przytył i miał pulchne policzki!"
Dziecko żuje myśląc przy tym: "Ach, dajcie mi nożyczki!"

Wtem huknęło coś jak mina - gówniarz zwymiotował.
"Porzygała się dziecina - zaczniemy od nowa!"
Kot z rozpaczy skoczył w wannę a pies się wściekł na dworze.
Po coś stworzył kaszkę mannę, o sympatyczny Boże?!


Rozmowa z ptaszkiem

Zawierucha wyje jak suka,
Mróz tak szczypie jak Dreptak dziewuchy,
A do mego okna ptaszek puka,
Żebym dał mu jakieś okruchy.

Stuka, puka ptaszę wynędzniałe,
Piszczy, prosi - Tyś dobre dziecię,
Daj mi pojeść! - A ja na to: - A chałę,
Trzeba było nazbierać w lecie!

Chciałbyś draniu, żebym zrobił daszek,
Żebym sypał pszenicy lub żyta?
A gdzie całe lato był pan ptaszek?
Czemu wtedy mi nie śpiewał, pytam?

Gdym nocami bezsennymi czuwał,
Kłopotami, zmartwieniami struty,
To gdzie wtedy pan ptaszek fruwał?
Przypuszczalnie na jakieś ksiuty!

A gdy przyszła do mnie jedna Walerka
I gdy krew zaczęła we mnie tętnić,
Czemu wtedy ptaszek nie zaćwierkał,
Żeby tę Walerkę roznamiętnić?

Był wszak nastrój, adapter i flaszka,
Księżyc miasto swym blaskiem pobielił,
Lecz zabrakło śpiewu pana ptaszka,
I nic, guzik, jak psu w ucho strzelił...

Nie tak łatwo w mym wieku o babki,
Swą absencją ptaszek wszystko zniszczył.
Teraz ptaszek niech chucha w łapki,
Teraz ptaszek niech sobie piszczy!

Życie ptaszku nie czytanka ze szkółki,
Trzeba przez nie pchać się przebojem!
Że co proszę? Kawałeczek bułki?
A kaktusa! Sam sobie pojem!

Zresztą, co tam, nie jestem zwierzę,
Chodź pan tutaj, panie wróbelek,
Na, masz trochę, ty, kopany w pierze,
Ale latem to odćwierkasz, kuchnia Felek!!!

***

POSZUKIWACZ TAJEMNICY Leopold Staff

Oto tęsknotą wbił się w samo serce rzeczy,
Jako strzała pierzasta, by być dłonią znowu,
Która ma wyrwać pocisk i, jak łup połowu,
Wraz z nim zagadkę wydrzeć spod tajemnic pieczy.

Lecz głodny obcej treści, co od tysiącwieczy
Śpi wśród niedostępnego w ciemności pochowu,
Skryta pozorem niby tkania złotogłowu,
Dobył z ostrzem li kroplę własnej krwi człowieczej.

I opuszcza ramiona z zawodu bezsiłą:
Ach, nie znajdzie niczego, co by nim nie było,
Choć, jak górnik, za skarbem obcym światłu grzebie!

Bowiem jest bratem słońca, które w wód ciemnotę
Na dno zapuszcza ślecie swych promieni złote,
By wyłowić z każdego morza jeno siebie.


Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.