Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMA Villaro zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

~aa niezalogowany
7 kwietnia 2015r. o 15:24
:) Znowu słoneczko wyszło :)

Może Ostrowska ?

Menuet

"Margrabino, więc zawarty pakt?"
"Mości książę..." Piękna margrabina
Pod wytworny menueta takt
W wdzięcznym dygu przed księciem się zgina.

W krąg jej główki białe loki drżą,
Drobna rączka skubie rękawiczki,
Pod wachlarza leciutkiego mgłą
Różem kwitną śnieżyste policzki.

"Margrabino — pokochałem kwiat!"
"Mości książę, to miłość motyla..."
Lekko szemrzą barwne zwoje szat,
Wabny uśmiech koral ust rozchyla.

"Czasem motyl od rozkoszy mrze
U różanej kochanki kielicha..."
"Motyl? — buja po niebieskim tle,
A kwiat po nim z tęsknoty usycha."

Żarem płonie rozmarzona skroń,
Zdradny taniec kołysze i wabi —
Heliotropu unosi się woń
Z szeleszczących w przelocie jedwabi...

Pod wytworny menueta takt
Na zakręcie dłoń się z dłonią wiąże...
"Margrabino, więc zawarty pakt?"
"Pakt motyla z różą, mości książę?"

Bronisława Ostrowska

;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
7 kwietnia 2015r. o 19:28
:)
Tadeusz Różewicz
Kto jest poetą

Poetą jest ten który pisze wiersze
I ten który wierszy nie pisze

Poetą jest ten który zrzuca więzy
I ten który więzy sobie nakłada

Poetą jest ten który wierzy
I ten który uwierzyć nie może

Poetą jest ten który kłamał
I ten którego okłamano

Ten który upadł
I ten który się podnosi

Poetą jest ten który odchodzi
I ten który odejść nie może
;)

:) czytacz czytaj ;)

Żółw

Andrzej Waligórski
Jedni studiują dzieje Peruwian,
Inni - chemiczną strukturę krwi,
Mój kumpel Heniuś studiuje żółwia,
Znaczy się jakiej ten żółw jest pci?
Na próżno docent Jenny Pipsztyczka
Dziesiątki razy mówiła mu,
Że jest to wiedza akademicka
Jakie narządy ma jego żółw.
Także magister Dzyndzyk Fulalia
Mawiała razy już kilkaset:
- Questa problema, ce genitalia
Habeas corpus your petit schildcret?
On wciąż nie słucha, przeciera lupę,
Potem do oka przytyka szkło
I patrzy temu żółwiowi w skorupę
Enigmatycznie mrucząc: - Ho ho!
W czasie tych badań żółw, zimna bestia,
Dość obojętnie spogląda w świat,
Płeć to dla niego raczej nie kwiestia,
Zwłaszcza że ma już ze trzysta lat!
A Heniuś bada, Heniuś się miota,
Mierzy, rysuje, w uporze trwa,
zamiast na warsztat wziąć krowę, kota,
Konia, Dreptaka, ptaka lub psa.
Tylu rozwiązań różnych zagadnień
Wciąż oczekują miasto i wieś,
Że naukowiec robi nieładnie
patrząc durnemu żółwiowi gdzieś!
Przezwyciężymy jednak stagnację,
Nie będzie Henio byczył się furt,
Jak się draniowi utnie dotację -
Zaraz się włączy w bieżący nurt!

:) miłego
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
7 kwietnia 2015r. o 21:22
alter napisał(a):
Kazimierz Wierzyński
***[Tyś jest, jak dzień wiosenny...]

Tyś jest, jak dzień wiosenny z pogodą błękitną,
I majowe w swej duszy nosisz poematy....
....
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.


Myślałam, że urlop od poezji już ci się skończył :)
Gdzie ten uśmiech wiosenny? ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
13021
eto
7 kwietnia 2015r. o 21:44
Oto jest pytanie ;)


Wisława Szymborska

Atlantyda

Istnieli albo nie istnieli.
Na wyspie albo nie na wyspie.
Ocean albo nie ocean
połknął ich albo nie.

Czy było komu kogoś słuchać kogo?
Czy było komu walczyć z kim?
Działo się wszystko albo nic
tam albo nie tam.

Miast siedem stało.
Czy na pewno?
Stać wiecznie chciało.
Gdzie dowody?

Nie wymyślili prochu, nie.

Proch wymyślili, tak.
Przypuszczalni. Wątpliwi.

Nie wyjęci z powietrza,
z ognia, z wody, z ziemi.

Nie zawarci w kamieniu
ani w kropli deszczu.

Nie mogący na serio
pozować do przestróg.

Meteor spadł.
To nie meteor.
Wulkan wybuchnął.
To nie wulkan.
Ktoś wołał coś.
Niczego nikt.

Na tej plus minus Atlantydzie.

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
7 kwietnia 2015r. o 22:10
~aa napisał(a):

Myślałam, że urlop od poezji już ci się skończył :)
Gdzie ten uśmiech wiosenny? ;)


Przeciwnie :) Poezja to dla mnie tylko przyjemność, i kiedy mam urlop to się z nią nie rozstaję! Zawsze mam coś ze sobą, w podróży, na szlaku w górach, czy też nad wodą :)

Moja przerwa na forum wzięła się z wielkim tygodniem, kiedy warto się wyciszyć i zadbać o czystość ducha :)


Dopisane 07.04.2015r. o godz. 22:08:

Adaś Asnyk

Gdy zielenić gaj się zacznie...

Gdy zielenić gaj się zacznie
W majową pogodę,
Zaczynają się nieznacznie
Budzić serca młode.
Gdy różowe kwiecia puchy
Pokryją jabłonie,
Ktoś się skrada do dziewuchy,
A ta cała płonie.
Gdy jabłoni kwiat opada,
Kalina zakwita,
Przy dziewczynie chłopiec siada
I o coś się pyta.
Gdy słowiczek pieśń wiośnianą
Nuci ponad strugą,
Ukochany z ukochaną
Rozmawiają długo.
Gdy się biały powój wije
Około olszyny,
Oplatają chłopca szyję
Rączęta dziewczyny.
Gdy na żniwo czas nadchodzi
I żyta się bielą,
Przysięgają sobie młodzi,
Że ich nie rozdzielą.



Dopisane 07.04.2015r. o godz. 22:10:

To jeszcze raz wiosenny Adaś :)

* * *[Pierwsze uczucia, to kwiaty wiosenne...]

Pierwsze uczucia, to kwiaty wiosenne,
Co się własną upajają wonią:
Przed żywszym blaskiem jeszcze w cień się chronią
I wierzą jeszcze w swe trwanie niezmienne.

Po nich, ach! inne stubarwne, płomienne,
Znów zakwitają i za słońcem gonią:
Wiedzą, że zwiędną, więc czasu nie trwonią
I gaszą tylko pragnienia codzienne.

A później znowu wspomnień astry blade
Wschodzą samotne na schyłku jesieni,
I chcą trwać tylko i walczą z ulewą,

Widząc w około martwość i zagładę,
A w końcu jeden cyprys się zzieleni,
Ponure, smutne rezygnacji drzewo.

... a to? :)

Serenada



Patrz! oto wiosna znów
Najsłodsze niesie ci tchnienia
I czoło twoje ocienia
Wieńcem kwitnących bzów,
Czy czujesz w niemym zachwycie
Wdzięk nowy i nowe życie? O, luba - mów!
Czy czujesz dziwne pragnienia,
Ożywczy powiew płomienia,
Urok niebiańskich snów?
Czy czujesz tę woń w błękicie,
Co serca przyspiesza bicie? O, luba - mów!
Słyszysz miłości śpiew?
Słyszysz, jak wietrzyk szeleści,
Kwiaty całuje i pieści,
Igrając pośród drzew?
Słyszysz w tej cichej godzinie
Harmonię, co w serca płynie Z nadziemskich stref?
I kojąc ludzkie boleści,
Przynosi w sennej powieści
Najtkliwszych uczuć siew?
Słyszysz, jak skryty w jaśminie
Słowik wygłasza jedynie Miłości śpiew?
Czy widzisz światła rzut,
Który w błękitów przestrzeni
Wśród nocy niebo rumieni,
Zwiastując słońca wschód?
Czy widzisz, widzisz tam w dali,
Jak księżyc igra na fali Spokojnych wód?
Czy widzisz w blasku promieni,
W grze świateł i lekkich cieni,
Wiecznej piękności cud?
Czy serca twego nie pali
Płynący w wianku korali Jutrzenki wschód?
Jeżeli w sercu twym
To wszystko słyszysz i czujesz,
Jeżeli rozkosz zgadujesz,
Co świat ożywia tchem;
Jeśli twe usta różane
Gonią pragnieniem owiane Za jakim snem;
Jeśli się w niebo wpatrujesz,
I wonne kwiaty całujesz
Z wzruszeniem walcząc swym - -
Zejdź do mnie, dziewczę kochane,
Kończyć marzenia wiośniane Na sercu mym.


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
7 kwietnia 2015r. o 22:33
:) Serenada mnie "powaliła" ;) uwielbiam przyrodę.

Leśmian ostatnia część Łąki

VI

Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty,
Lecz Łąka nawiedziła wnętrze mojej chaty!
Trwała ze mną na tej ławie,
Rozmawiając głośno prawie -
Na ścianach moich - rosa, na podłodze - kwiaty...

Nie grążyłem ja w niebie ni steru, ni wiosła,
Lecz mnie radość swym prądem zmiotła i uniosła.
Wieczność ku nam znikąd zbiegła,
U stóp naszych, warcząc, legła,
A pierś moja tej nocy chabrami porosła.

I było już wiadomo, że pułap sosnowy
Wonnym deszczem, jak obłok, pokropi nam głowy,
Bo nie snem się sny płomienią,
Jeno deszczem i zielenią -
Duch mi zbłąkał się w ciele, jak wpośród dąbrowy.

Przeto Bóg, co mnie stworzył, zbladł podziwem zdjęty,
Żem uszedł jego dłoniom w tych pokus odmęty!
W kształt mię ludzki rozżałobnił,
A jam znów się upodobnił
Kwiatom i wszelkim trawom i źdźbłom gorzkiej mięty.

Nawołujcie się ludzie, pod jasnym lazurem,
Chórem w światy spojrzyjcie, zatrwóżcie się chórem!
Miłość, wichrem rozpędzona,
Wszystko złamie i pokona,
Zaś tych, co się sprzeciwią, w śnie skrępuje sznurem!

A opaszcie świat cały ścisłym korowodem,
Aby wam się nie wymknął, schwytany niewodem...
Zapląsajcie, zaśpiewajcie,
Pieśnią siebie wspomagajcie,
Toć wejdziemy w świat - próżnią, aby wyjść - ogrodem!

Niechaj dusza wam będzie błękitami czynna,
Stoi przed nią otworem ta jasność gościnna,
Czegokolwiek zażądacie,
To się zjawi w waszej chacie,
Bo nastała godzina taka, a nie inna...

Ludzie - mgły, ludzie - jaskry i ludzie - jabłonie,
Rozwidnijcie się w słońcu, boć na pewno płonie!
Dla mnie - rosa, dla mnie - zieleń,
Dla was - nagłość rozweseleń,
A kto pieśni wysłuchał - niech mi poda dłonie!



:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
7 kwietnia 2015r. o 23:26
~aa napisał(a): :) Serenada mnie "powaliła" ;) uwielbiam przyrodę.

Leśmian ostatnia część Łąki

:)


Tak, przyroda wiosną wspaniale nastraja :) A kwietniowe pogodowe zapowiedzi obiecują słońce! Także można snuć wiosenne plany :)


Adaś Asnyk

Powój

Niejedna wesoła piosenka
W wiosenne wieczory lub ranki
Wybiegła z tego okienka,
Strojnego w białe firanki.

I śmiechu srebrnego kaskada,
Ach, nie raz! z owego sąsiada
Spłynęła z okna sąsiada
Po wiotkich splotach powoju.

Natenczas ja byłem studentem,
I boski zajmował mnie Plato,
I nad niejednym fragmentem
Ślęczałem zimę i lato.

Myślałem, pracując tak pilnie
I pisząc uczone rozprawy,
Że się dorobię niemylnie
Wiedzy, znaczenia i sławy.

Zły sąsiad, zły sąsiad był ze mnie!
Siedziałem jak więzień za kratą,
I kląłem w duchu tajemnie
Sąsiadkę, piosnki i lato.

I nigdym nie patrzył w okienko,
Choć nieraz w niedzielę lub święto
Mignęła białą sukienką
W powoju kwiaty upiętą.

Na próżno wesoła figlarka
Rzucała do okna mi kwiatki:
Brałem do ręki lutarka,
Strzegąc się psotnej sąsiadki.

Dziś znowu po trudach i znoju,
Po wielu minionych już klatach,
Mieszkam w tym samym pokoju,
I myślę czasem o kwiatach.

Nie myślę już więcej o sławie
W tej biednej izdebce pod dachem,
Lecz patrzę w okno ciekawie,
Pojąc się wiosny zapachem.

Daremnie wyglądam, daremnie!
Dziś nic mi spokoju nie skłóci;
Ja jednak wzdycham tajemnie,
Cisza mnie gniewa i smuci.

Ach, teraz już puste okienko!
I nie ma w nim białych firanek:
Nikt mnie nie wabi piosenką
W majowy wieczór lub ranek.

I śmiechu nie słychać srebrnego,
I wszystko już leży w ruinie,
Ja wzdycham, sam nie wiem czego,
Myśląc o psotnej dziewczynie.

Zaginął ślad mojej sąsiadki,
I tylko zwieszony kapryśnie
Powój przynosi mi kwiatki,
Do okna gwałtem się ciśnie.

I motyl przyleci czasami
Pić słodycz z jasnego kielicha;
A ja się patrzę ze łzami,
"Gdzie ona?" pytam go z cicha.

Wspomnienie przeszłości pierś tłoczy
Aż wreszcie żalami wybucha;
A motyl patrzy mi w oczy,
Na kwiatach siedzi i słucha.

I szemrze, miód pijąc z kielicha:
"Wszak mogłeś i kochać i marzyć?
Kto napój szczęścia odpycha,
Ten nie ma prawa się skarżyć!"



Dopisane 07.04.2015r. o godz. 23:26:

dobranoc Poezjo ;)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
7 kwietnia 2015r. o 23:27


Moja przerwa na forum wzięła się z wielkim tygodniem, kiedy warto się wyciszyć i zadbać o czystość ducha :)


Serenada



...
Czy czujesz tę woń w błękicie,
Co serca przyspiesza bicie? O, luba - mów!
...
Wśród nocy niebo rumieni,
Zwiastując słońca wschód?
Czy widzisz, widzisz tam w dali,
Jak księżyc igra na fali Spokojnych wód?
Czy widzisz w blasku promieni,
W grze świateł i lekkich cieni,
Wiecznej piękności cud?
Czy serca twego nie pali
Płynący w wianku korali Jutrzenki wschód?
Jeżeli w sercu twym
To wszystko słyszysz i czujesz,
...
Jeśli się w niebo wpatrujesz,
I wonne kwiaty całujesz
Z wzruszeniem walcząc swym




Ja nie potrafię się wyciszyć. W tym wierszu naprawdę dobrze jest opisana radość z przyjścia wiosny i właśnie taka reakcja.

I szemrze, miód pijąc z kielicha:
"Wszak mogłeś i kochać i marzyć?
Kto napój szczęścia odpycha,
Ten nie ma prawa się skarżyć!"


:) dobrze napisane :)

Boża krówka po trawie się wspina...

Bronisława Ostrowska


Boża krówka po trawie się wspina;
Dąży w górę - radosna, niezgrabna;
Raz w raz pada i znowu zaczyna -
Lśni jej szatka jedwabna.
Ale wreszcie gdy stanie u szczytu
Ominąwszy wszystkie ździebeł sidła,
To się śmiało rzuca w głąb błękitu,
Jakby nagle poczuła swe skrzydła.
Boża krówko! O Baśni daleka...
Pomnę jeszcze, jak z drżeniem tęsknoty
Wzrokiem dziecka śledziłam twe loty
I aż ślepłam, patrząca pod zorze,
By wypatrzeć maleńkie to boże,
Co spragnione jest twojego mleka.


:) Wiosna

Bronisława Ostrowska


I
Wiosna dziś jak w kapelusz ubrała się w moje okno,
Zawiązała woalkę firanki
I patrzy nieba źrenicą błękitną, wilgotną,
Z uśmiechem spłakanej kochanki.
Ma lśniący płaszcz wiosenny: mokry jeszcze przeciwległy dach
I czerwone pelargonie w butonierce.
A ja stoję jak żak i wzdycham: ach!
I ręką przyciskam serce.
Bo serce mam wezbrane jak nabrzmiały pąk na kasztanie
Od rannej burzy tchu -
I na pęczku fijołków składam pocałowanie
Przyjmując rendez-vous.

II
Będę czekać w cukierni Ogrodu Saskiego
Na zielono kratkowanej werendzie.
Z ulicy będzie turkot, ale kurzu nie będzie,
Tylko w bluszczu wielki wróbli świergot.
Lody będą kremowe jak herbaciane róże,
Bose dzieci przyniosą tam mokre bzy,
A potem gazetę szarpnie wiatr i słońce błyśnie na murze -
I przyjdziesz ty.
A jeżeli w największej, największej tajemnicy
Powiesz mi: tak -
To ci kupię - baloników kolorowych krzak,
Co kołysze się na rogu ulicy.

III
Rozdamy dzieciom ciastka, wróblom okruszyny,
Emerytom gazety, a żebrakom grosze.
Miastu damy kwiaciarek bzem kapiące kosze
I zrobimy wszystkim imieniny.
Dostaną od nas uśmiech wszyscy - chcą czy nie chcą!
Sprzedawane szczenięta zwrócimy do matek,
Wszystkie kosy od szewców wypuścimy z klatek.
Tylko - Boże kochany - co my damy szewcom?
Na podwórku - - dla dzieci ze szkółki
Wypuścimy pęk balonów - niech leci...
Błękit głęboki, białe obłoki. O, patrzcie, dzieci:
Jaskółki - jaskółki - jaskółki!
Włożyli wiośnie welon z białych akacji,
Poprowadzili na ślub.
Dywan z maków czerwonych u stóp;
Polne świerszcze dzwonią w adoracji.
A dziś w nocy przy świetle księżyca
Płaczcie, drużki, konwaliowe panny!
Będzie kwitła w paprociach tajemnica
Do samej zorzy rannej.
Aż o świcie - srebrne ostrza kos
Zetną długich traw zielony włos
I oczepią lato na rozłogu
Zielonym czepcem stogu.
Gdyby nie to, że jest roześmianą dziewczyną,
To by była gałęzią kwitnącej jabłoni,
Kiedy w słońcu białe obłoki płyną
I ptactwo dzwoni.
Gdyby nie to, że jest moją córką kochaną,
To by ją wiatr pachnący w sadzie kolebał
I śniłaby sen jabłeczny w wiosenne rano
W uśmiechu nieba.
Po strzyżonym grabowym szpalerze
Chodzę depcąc obcięte gałęzie.
Kwiaty świeże - nie wierzę - rany świeże.
Nożyce, pomiary, uwięzie.
Chyba wylot dalekiego błękitu,
Wylot nagły, nikły, daleki.
Na nim modrość wczesnego świtu,
Żar południa, gwiazd złote ćwieki.
Nic, tylko to okno i te ściany
Żywe, broczące, współczujące.
Nie ma kwiatów - są tylko świeże rany:
Nie urażę, nie dotknę, nie potrącę...
Nie! nie napiszę sonetu.
Ale narwę w ogrodzie astrów białych,
promienistych lekkich komet o złotym oku,
i gałęzi białodrzewu o białym aksamicie skóry na
smutnych liściach,
i welonów gipsówki drżących jak srebrna mgła -
i włożę to w wysoki rznięty kryształ na wnętrzu
ciemnych drzwi,
by się zapatrzyć jak w strzęp gwiaździstej drogi
mlecznej przesianej lotem bladych anielskich piór...
A może w mosiężny wielki pocisk włożę
złote kule afrykanek,
brązowe tarcze słoneczników
i wysokie promieniste dzidy bladozłotych malw
i postawię je w słońcu na złotej makacie,
i będę się głośno śmiać...
Albo jeszcze - grona czerwonych jarzębin bardzo
ciężkie złączę z kłosami złotej pszenicy i bladego żyta,
a potem zaś orzechy leszczynowe wyłuskam i będę
siać przez palce długo, długo, długo...
Nie! nie napiszę sonetu.
Czasem, kiedy obwożę tramwajem
Moją pustkę powszedniego dnia,
Zobaczę nagle oczy, ludzkie oczy
Smutne i mądre - bez dna.
Zobaczę nagle ust zagięcie bolesne,
Załamanie spracowanych rąk,
Bezwład ciężki jak szaruga jesienna,
Uśmiech dobry jak wiosenny pąk.
I coś nagle się zrodzi, coś błyśnie,
Coś zapiekłą pustkę użyźni -
I głaz martwy z piersi się stoczy
W żywym westchnieniu - mój bliźni!
Nad czarną wodą latarnie,
Złote smugi.
Daj mi przeżyć, daj mi przeżyć. Panie,
Ten wieczór długi.
Taki długi wieczór, takie złote smugi,
W sercu coraz to ciszej...
W czarnych wodach,
Na złotych głębokich wschodach
Życie się moje kołysze -
Traktory - reproduktory,
Motory - akumulatory...
Paulino, Paulino, Paulino,
Nie męcz mnie - jestem chory.
Srebrne wierzby, srebrne chmury,
Srebrna woda, srebrne nury...
Paulino, Paulino, Paulino,
Już dosyć mam kultury
Chcę się pokłonić w łódce
Mięcie i niezabudce...
Paulino, Paulino, Paulino,
Czy młyn puszczają wkrótce?
Kiedy maszyna zaszczeka,
A zwierzęta zaczną filozofować,
Cóż pozostanie dla człowieka?
Paulino, mądrze to wyprowadź!
Otwórz ludziom wielkie widnokręgi
W twej wszystkoburczej przyszłości,
Bo jak nie, to będą z nich niedołęgi,
Podobne - do twoich gości.
Ach, te wrony na kępie!
Czy też ja je wytępię,
Czy nagle pożałuję
I precz stąd powędruję?
Biją w skrzydła i kraczą -
Czego one tak płaczą,
Czego mkną w wiatru stronę
Jak te liście spalone?
Stare dęby i woda -
Szkoda mi czy nie szkoda? -
Nie wiem - strach tylko zbiera,
Co na kępie umiera?
Dokąd uciec od zmory kraczących wron,
Od szarości wieczornych na niebie smug,
Od martwych luster stawu, od ciętych dróg,
Od komina fabryki złego jak szpon?
Chyba pod te kopice, blade jak miód,
Z twarzą w niebo zwróconą w milczeniu lec
I czekać białej pełni i serca strzec,
By nie pękło jak ciężki, jątrzący wrzód...
Eleganckie urocze cacko,
Zbędny mebel naszej poezji -
O sięgnij poń garścią świętokradzką,
O krzyknij: "Sczeźnij!"
I powiedz po prostu: "tak chcę", i powiedz: "żyję",
I powiedz: "walczę i trwam" -
Słowa wiecznie te same, a twoje tylko, nie czyje,
Bo w nich tobie życie a śmierć.
Opowiedz to, co jest, nie zabij słowem,
By przetrwało formy twardej chrzest -
Lecz czyś Ty jest? Wiem: jak struś w piasku kryję głowę;
Wiem, wiem, wiem: mnie nie ma, a Tyś jest.
Gubić duszę na zakurzonych drogach
Wydeptanych naprzód i wstecz;
Gubić i zapominać w zmęczeniach i trwogach -
To nasza, ludzka rzecz.
Oddawać nam zgubę naszą w każdym wiatru szeleście,
W każdej kropli, co w słońcu drży;
Zewsząd zsyłać jak rosę - tylko weźcie już, weźcie -
To, Panie, Ty - to Ty.
Nie pracuję, o Panie! a przeciem strudzona.
Nie dźwigam snopa kłosów ani wody dzbanka.
Anim ja Ruth kłosiarka, ni Samarytanka -
Jakoż Ty ku mnie, Panie, wyciągniesz ramiona?
A w ogrójcu, gdzie pusta czernieje mogiła,
Gdy o jutrzni Cię spotkam, świętego przechodnia
Jak odpuścisz mi winy, które spełniam co dnia,
Gdy nie mam winowajców, bym im odpuściła?


:) Ostrowska mi chodzi po głowie ostatnio ;)
Wiersze ma takie improwizowane i energia z nich bije.

Szczęście


Creative independence
Nie więźcie mnie, nie więźcie,
Nie powstrzymujcie mnie!
Ja muszę gonić szczęście,
Co szlakiem wiosny mknie.
Tak szybko, szybko pierzcha,
Tak wciąż ucieka z rąk!
Gdzie chwycę - tam już zmierzcha,
Już w nowy skwita pąk...
Nie przekwitł mi sasanek
Ukryty jeszcze w śnieg -
A już kaczeńców wianek
Na modrym stawie legł...
Wczoraj mi błysł rozkwitły
Biały wiśniowy sad -
A dziś puch bzu błękitny
Na moje oczy padł...
Nie więźcie mię! Nie więźcie!
Nie powstrzymujcie mnie!
Może dogonię - szczęście -
Co kwitnie - w białym bzie.
:)

:) Dobranoc ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.