Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

10114
#alter nieaktywny
20 kwietnia 2015r. o 19:02
~aa napisał(a): :) alter i po co mam się logować ?

:) Mówi ci coś zabawa w ciuciubabkę? chyba dobrze napisałam
bo czasami przekręcam określenia ;)


Nie o wszystkim można napisać publicznie. Ponieważ niektóre treści mogą zdradzić niepowołanym naszą tożsamość. I tak troszkę się ślizgamy po samej powierzchni materii jaką jest poezja. Czasami można by podnieść poziom dyskusji o stopień wyżej :)

Babkaciuciu? Znam zasady ;)




Dopisane 20.04.2015r. o godz. 19:02:

Jan Andrzej :)

Na płacz jednej panny

Płaczesz, Filido, i śliczne jagody
Potoki-ć słonej przebiegają wody,
Jak więc odwilżą rosa kwiat różany
l ogród zdobią niemętne fontany.
Dobrze tak na cię, że wżdy z raz uczujesz,
Jako niesłusznie z moich łez dworujesz
I jak to ciężko wylewać mej duszy
Płacz, co cię najmniej nie zmiękczy ni ruszy.
Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy,
Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy,
Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry,
Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury;
I już bym się bał potopu strasznego,
Już o korabiu myśliłbym Noego,
Ale mi miasto przysiężonej tęczy
Brew zacerklona za pogodę ręczy.
Do tych wód jako jeleń upragniony
Bieżał Kupido i kołczan złocony
Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju
I chwytał gębą krople w przykrym znoju.
Potem zaś jako ptak przed niepogodą
Kąpał się, płucząc skrzydełka tą wodą;
I gdy się myje, gdy się nurza pod nią,
Nieobyczajnie zgasił w niej pochodnią,
Stąd w twoim płaczu takie są zapały,
Żeby mógł spalić okrąg świata cały
Albo piorunem straszyć, albo domy
iarką wywracać bezbożnej Sodomy.
Kto widział, jako deszcze więc spadają,
Które z błyskaniem złączone bywają,
Kto doznał, jako, choć za szyję ciecze,
Samymi dżdżami kanikuła piecze,
Ten i z twoich łez porozumiał szkody.
O, jakie cuda! ogień idzie z wody!
Płaczesz iskrami; Wenus, co pochodzi
Z morskich pian, w tym się płaczu znowu rodzi.
Ale jeśliście są tak w ogień płodne,
Jakoż pędzicie, oczy, zdroje wodne?
Jeśliże wam zaś tak łacno o wody,
Przecz sercu memu nie dacie ochłody?
Widzę, co w tym jest: ogień z żadnej miary
Wody nie cierpi, muszą w tym być czary:
Już to ta Cyrce kuje mi okowy
I z łez przyprawia trunek jakiś nowy.
I to mnie dziwna, że tak twarda skała
Kroplę litości wypuściła z ciała,
Acz-ci zwyczajnie pod twardym kamieniem
Żywe się źródło dobywa strumieniem.
Podobno jakby nie dość na tym miała,
Że na lamenty moje skamieniała,
Na moje szkodę te drogie łzy psuje
I w nich stal swojej twardości hartuje;
Podobno, że ją me posługi bolą
I już mię cale dokończyć ma wolą.
Nowy krokodyl, zmyśla i żartuje:
Tu płacze, a tu i na śmierć morduje.
O wdzięczny płaczu, z którego coś idzie,
Co smacznego coś przydaje Filidzie!
Cóż, gdyby z pereł pokazała zęby
I przy uśmiechu pozwoliła gęby!
Równa się każda kropla, którą puści,
Perle i srebru, kiedy się rozpuści;
Ta Kleopatra ma perły przebrane
Zupełne w uściech, w oczu przetapiane.
Nie tak są piękne gwiazdy, które ciemnej
Nocy spadają ku niskości ziemnej,
Jako każda łza, która na jej twarzy
Kropiąc lilije, ognie moje żarzy.
Płacz tedy. Pili; kiedy-ć tak przystoi,
Już się tych smętków serce me nie boi;
Owszem, tym deszczem zawiędłej nadzieje
Latorośl w sercu moim odmłodnieje:
Tak wiemy, że już wiosna nam nadchodzi,
Gdy słońce w kąpiel do Wodnika wchodzi,
Tak i tuszymy, że wdzięczny świt blisko,
Gdy zorza kropi rosą ziemię ślisko.
Podobno widząc, jak dla ciebie ginę,
Tę mi z łez moich dajesz dziesięcinę:
Podobno mi cię ten płacz miększą sprawi,
Wszak częsta kropla i kamień dziurawi.


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
20 kwietnia 2015r. o 21:09
:) więc podnoś ten poziom :)

OPISANIE CZTERECH CZĘŚCI ROKU
(fragment)
Elżbieta Drużbacka

Bogdajżeś przepadł w piekło z ateistą,
Ty, który mówisz, że Bóg nie jest Panem,
Ni Stwórcą rzeczy! A któż oczywistą
Machinę świata oblał oceanem,
Kto słońce, miesiąc, planety w swym biegu
Komenderował, kto gwiazdy w szeregu?

Powiedz, kto słońcu wschód ranny naznaczył,
Kto czas wieczorny w zachodzie zamierzył,
Kto księżyc pełny w części przeinaczył,
Kto osiom mile gwiazdecznym wymierzył,
Kto mleczną drogę, kto czystą jutrzenkę,
Kto w świetną przybrał firmament sukienkę?

Kto w ślicznych cieniach malowaną wstęgę
Kształtnie rozwinął, rozpostarł w obłoku,
Kto w niej w potopie zawiązał przysięgę,
Kto ją przymierzem prezentuje oku,
Kto jej wodniste humory porusza?
Spytać się o to trzeba ateusza.

Kto mgły w subtelnej przez sita wilgoci
Przesiewać kazał, kto kropliste rosy
Podzielił w grana, jak słodkie łakoci?
Wszak te obiedwie jednej płyną fosy.
Kto im dał różność, choć się razem rodzą,
Rosy ożywią, mgły często zaszkodzą.

Kto na powietrzu podstemplował chmury,
W grubych bałwanach pełnych dżdżu i śniegu,
Kto z lodów twarde ukował marmury,
Kto bystrym rzekom kurs tamuje w biegu,
Kto z jednej matnie deszcz wraz z śniegiem sypie
Pytam się ciebie, mądry Arystypie.

Któryż monarcha windował armaty,
Z kulami, z prochy w obłoki wiszące,
Bomby, kartacze, ogniste granaty,
Z zimnymi grady pioruny gorące?
Któż ten cud świata wystawił kosztownie,
Mieć na powietrzu cekhauze, prochownie?

Choć mi wiek dawny Nemroda przypomni,
Który wystawił pyszne piramidy,
Niech milijony wysypane wspomni
Tylko dla gustu swej Semiramidy,
Cóż - gdy ogrody, kniejki i sadzawki
Wnet spadły, bo też były dla zabawki.

Bóg zaś od wieków, nie mając początku,
Dopieroż końca, z którym wszystko ginie,
Co postanowił w wszechmocnym porządku,
Nic nie upadlo w niebieskiej machinie.
Toż słońce, księżyc, gwiazdy w biegu rządnym
Dopiero koniec wezmą na dniu sądnym.

A tak cokolwiek nasz rofeum dyktuje,
Co oko widzi, co zmysły przywodzą,
To nas do większej wiary animuje,
Że wszytkie rzeczy od tego pochodzą,
Co świat, co niebo, ziemię, kreatury
Stworzył, ten pewnym dawcą jest natury.

Ciebie, uczony Arystotelesie,
Nie myślę w mojej naśladować pracy,
Żal mi, że Euryp już cię na dno niesie,
Wolę to umieć, co umieją tacy,
Niż z filozofem tonąć przy uporze,
A potem z głupim w jednej chodzić sforze.

Ani się myślę topić z tej przyczyny,
Zabrnąwszy na wart kręcącej się wody,
Dość wierzyć, że Bóg Stwórca jest jedyny,
Wszak niezliczone pokazał dowody!
Nie Słusznie-ż Boga uznać Stwórcą rzeki
Niż na jej zgubne rzucać się opieki?

Rzeczesz, bluźnierco, że natura sama
I ziemia matką wszelkich rzeczy zgoła,
Ze ta zrodziła Ewę i Adama.
Przeklętyś w zdaniu, bezwstydu, bez czoła!
Pokaż autora, skąd natura wyszła,
Za czyją wolą i rozkazem przyszła.

A tyś znać stworzon z piekielnych waporów,
Z siarki, z saletry, z dziegciu i ze smoły,
Gdzie się obrócisz, tam pełno fetorów,
Przez co przed tobą zamknięte kościoły.
Wszyscy przyznają głosem jednostajnem,
Żeś się powinien zwać czartowym łajnem.

Azaż Bóg w tobie samym nie cudowny?
Przewrotny zdrajco, gruby heretyku!
Dawszy ci rozum bydlętom nierówny,
Kształt ciała, wolność, nie wyjesz na łyku,
Dał wieczną duszę, dał imię człowieka -
Niewdzięczne dzieło od Stwórcy ucieka.

Powiedzcie, czasy, kto wami kieruje?
Skąd reggularność swoich biegów macie?
Kto prawodawca wasz, kto wam panuje?
Komu posłuszny hołd co rok dawacie?
Kto wiosnę, lato, jesień, zimę oddał
Pod wasze rządy i poddaństwo poddał?

Powiedzcie głośno, niech słyszy świat cały,
Że Bóg wasz Stwórca w rzeczy oczywistej,
Że niebo, ziemię, słowa Jego dały,
Zamknijcież gębę Hydrze siedmiołbistej,
Żeby przestała więcej o tym brydzić,
Czego się będzie w piekle wiecznie wstydzić.

Ja w równość z żadnym uczonym nie wchodzę,
Bojąc się porwać na słońce z motyką,
Po niskiej ziemi, nie po niebie chodzę,
Ni się pochwalić z tą mogę praktyką,
Żebym wiedziała, czego dowcip chciwy
Z astrologicznej dojrzy perspektywy.

Dosyć tu będzie na mój rozum podły,
Nie potrafiwszy gwiazd na niebie zliczyć,
Przynajmniej w lesie dęby, sosny, jodły
Rachować, w tej się artmetyce ćwiczyć,
A co na ziemi Bóg dał widzieć oku,
Chwalić go zacznę w czterech częściach roku.
[............................]

:) NA OBRAZ PŁACZĄCEGO KUPIDYNA I SMUTNEJ WENERY

Cóż się to z tobą, Kupidynie, dzieje,
Gdy płaczesz na to, że cię ogień grzeje?
Wszak Miłość, której synem cię nazwali,
Nie wodą chłodzi, ale ogniem pali.
Nie masz co chwalić tej w tobie odmiany,
Krytycznej za nią godzieneś nagany,
Chcąc łzami zalać takowe płomienie,
Co im przeciwne zimnych wód chłodzenie.
Nie wiem, kogo z was winić w tej intrydze,
Gdy twarz Wenery w smutnej minie widzę
Kupido płacze, ta oczy odwraca,
Próżna z amorów waszych taka praca.

;)
ps
.....Jakoś tak mi sie ubzdurało ,że skaczecie po internecie...
:) Nikt ci nie każe czytać tego co wrzucam :) dobranoc
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
20 kwietnia 2015r. o 21:21
~aa napisał(a): :) więc podnoś ten poziom :)



Tak to się nie uda. Formuła się wyczerpuje, i jest już raczej ograniczona :)


Dopisane 20.04.2015r. o godz. 21:21:

Piosenka wiosenna

Zagram dla ciebie na każdej gitarze świata
Na ulic fletach, na nitkach babiego lata
Wyśpiewam jak potrafię księżyce na rozstajach
I wrześnie, i stycznie, i maje
I zagubione dźwięki, i barwy na płótnach Vlaminca
I słońce wędrujące promienną ścieżynką
Graj nam, graj, pieśni skrzydlata
Wiosna taniec nasz niesie po łąkach
Zatańczymy się w sobie do lata
Zatańczymy się w siebie bez końca
A blask, co oświetla me ręce, gdy piszę
Nabrzmiał potrzebą rozerwania ciszy
Przez okno wyciekł, pełna go teraz chmara wronia
Dziobi się w dziobów końcach, a w ogonach ogoni
A pieśń moja to niknie, to wraca
I nie wiem, co bym zrobił, gdybym ją utracił
Graj nam, graj, pieśni skrzydlata
Wiosna taniec nasz niesie po łąkach
Zatańczymy się w sobie do lata
Zatańczymy się w siebie bez końca



dobranoc :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
21 kwietnia 2015r. o 20:47
:) Elżbieta Drużbacka,Franciszek Dionizy Kniaźnin i Trembecki Stanisław
- poeci o wielu obliczach: klasycyzm, rokoko,
sentymentalizm w ich twórczości.


Epitalame Dorantowi i Klimenie
Trembecki Stanisław

Precz stąd frasunki, precz troski, mozoły!
Dzień nam zajaśniał nad inne wesoły,
Godziny jego Dorant pilnie liczy,
Wieczór mu więcej obiecał słodyczy,
A kiedy dniące światło w morzu zgasło,
Niesie Jutrzenka dla kochanków hasło.
Klimena, smutna i od strachu zbladła,
Idzie ciągniona między prześcieradła.
Raz ją ciekawość nowej rzeczy łudzi,
Drugi raz trwoga ognie w żyłach studzi.
Spoczynek zniknął, snu daremnie szuka,
Uszko na warcie, a serduszko puka.
Najwięcej umysł zakłóca spokojny
Toczenie krwawej i nieznanej wojny:
Bez sekundanta, bez tarczy, bez broni,
Cóż ją od razu srogiego zasłoni?!
Gotuj się, dziewczę, na cacaną mękę:
Już miłość wiedzie Doranta za rękę,
Już drzwi skrzypnęły, kędy spoczywała;
Swawolny chłopiec leci gdyby strzała,
Jednym zamachem odchylając lotno
Kitajkę, atłas i dymę, i płótno.
Chciwym pożera okiem wszystkie cuda:
Z róży kolanka, z alabastru uda.
Przy ślicznych uściech swe usta położył,
Sześć razy konał i sześć razy ożył.
Klimena, grotem Kupidyna pchnięta,
Podnosi w niebo zemdlone oczęta.
Krzyk zapalonej miluchncj twarzyczki
Świadczy, że szczupłe do rozkoszy drzwiczki
Szczęśliwa paro, miej uciechy trwałe,
Niech ci się nocy zawsze zdają małe!
Nie przepisze was nikt szczerym kochaniem,
Ani gołąbki miłosnym szemraniem.
Ani się tak bluszcz koło drzewa wije,
Jak Dorant koło Klimeninej szyje,
Ani ostryga tak ściśle zamknięta,
Jak ściśle wasze splecione nożęta.
Dziękujcie niebu za takie przymioty:
Anieli równej nie znają pieszczoty.


:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
22 kwietnia 2015r. o 10:59
"Plateau - Projekt Grechuta" :)





cała płyta jest niezła :)


Dopisane 22.04.2015r. o godz. 10:59:


Wincenty Berwiński :) miłego

Na wysokości Tatrów

Ja król - na tronie mych ojczystych gór,
Ja król i ziemi, i wichrów, i chmur!

Spojrzę - pode mną w obłącz rozesłana
Ziemia pokorne ugina kolana,
Pasmem gór dłonie żebrzące podnosi,
Litości woła i o wolność prosi.
Daremnie, ziemio - płaczem nie podołasz,
Nigdy się łzami szczęścia nie dowołasz!
Ja kroi - brzęk kajdan, płacz całego świata
Do majestatu mego nie dolata!


Ja król - gdzie tylko sięgnę wszerz i wzdłuż,
Ja król nawałnic, piorunów i burz!

Spojrzę - pode mną zżyma się i dąsa,
Warczy, wre - grzywą niewolniczą wstrząsa
Potwór niebieski!... To lud buntowniczy,
To chmur nawała burzą zemsty ryczy!
Lecz próżno - próżno chce zatrząść mym tronem.
Na próżno do mnie wystrzela piorunem;
Ja król, mych ludów, moich chmur potęga
Do majestatu mego nie dosięga!


Ja król - na tronie mych ojczystych gór
Świetny - królewski otoczył mnie dwór!

Tu siwe skały, z powagą senatu,
U stóp mojego siadły majestatu;
Berła przyrody ujarzmione władzą,
Mówić nie śmieją - wiem, że mnie nie zdradzą!
Tam nieśmiertelnych wojsk olbrzymie masy
Do ziemi wrosłe - szarzeją się lasy,
Wiem, że domowej nie podniosą wojny;
Choć król - a przecież zasypiam spokojny!


Ja król - na tronie mych ojczystych gór
Świetny - królewski otoczył mnie dwór!

W dole murawa, przetykana w kwiaty,
Moje królewskie wysłała komnaty -
U stóp mych strumień czołga się i szepce
I wiatr mi niesie mych dolin kadzidła:
Ale ja znam was, znam dworów pochlebcę -
Daremnie zdradne rozstawiacie sidła -
Podłych języków wielkość ma nie słucha,
Choć król - pochlebstwom nie nadstawiam ucha!


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
13051
#Virgo nieaktywny
22 kwietnia 2015r. o 18:15
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
"Fotografia"

Gdy się miało szczęście , które się nie trafia:
czyjeś ciało i zimię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...

Są ludzie, którzy swym charakterem niszczą to co zbudowali rozumem, więc niech nie ranią tych ,których nie mogą zabić
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~poprawiono niezalogowany
22 kwietnia 2015r. o 18:32
Virgo napisał(a): Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
"Fotografia"

Gdy się miało szczęście , które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
22 kwietnia 2015r. o 21:25
:) ciąg dalszy Trembeckiego poezji ;)



:)

*** (...gdy w młodości czasu niezmierne szczodroty)
Trembecki Stanisław

...gdy w młodości czasu niezmierne szczodroty
Matka rzeczy na żywe sypała istoty,
Innym moc i oręźe rozdała w posagi,
Człowiek z trochą światełka stał w środku nich nagi.
Zdawało się, że postać najprzód zginie nasza:
Lew ją klem, słoń ogromem, wół rogiem przestrasza.
Słaby zwierz, ale który wziął roztropność w podział,
Zjadł wołu, wsiadł na słonia, lwią skórą się odział.


:) Do Adama Naruszewicza
Trembecki Stanisław

Szczygieł, między kanarki w ptaszarni zamkniony,
Słabym głosem przetwarza melodyjne tony;
Gdy się ozwiesz, słowiku, nucą drudzy ptacy,
Lecz w rozpaczy zostawiasz znęcone do pracy.
Tobie, poeto, sławny dowcipem i gustem,
Należało się rodzić pod rzymskim Augustem,
Lecz jego rówiennika fortuna łaskawa
Chcąc uczcić, przeniosła cię w czasy Stanisława.
Czyli wiejskie piosneczki zadmiesz na fujarze,
Czyli na lirze zagrasz, któż lepiej dokaże?
Horacego następco! Komuż to zaszczytem
Będzie, gdy cię z uprzejmym równam Teokrytem?
Wielu się pnie za tobą, kędy droga śliska,
Zdradzając, spadających daje w pośmiewiska.
Ten, który chciał sto sążni bujać nad sokołem,
Potknął się i w szkaradnym błocie ryje czołem.
Nie zrażony przykładem i ja stawię stopy
Na podwójnym pagórku wdzięcznej Kalijopy,
Jeśli mi rękę podasz, dzielny przewodniku,
Kierując moje kroki po twoim chodniku*.
Wybij się nad obłoki, potem tak wysoko,
Że cię ledwie me dojrzy przytępione oko.
Ja chcę wieniec przybarwić pachniącymi ziołki.
Po najbliższym nadziomku zbierając fijołki,
Ty sobie po najwyższym parnasowym głazie
Na bystrolotnym rześko galopuj Pegazie.
Ja, słaby, upragnionej wkrótce dojdę mety,
Gdy między piechotnymi zliczysz mię poety.
:)


Do oczu swoich
Morsztyn Andrzej Jan

Żart to i fraszka przeciw Bogumile,
Coście widziały, oczy, do tej chwile,
Choć wam gładkości włoskie nie nowina,
I które nosi francuska kraina,
Co ich angielska wystawia korona,
Malta wojenna i hiszpańska strona,
Co Wenecyja pokrywa w zapusty,
Co ma Niderland do wdzięcznej rozpusty.
Wszytkoście, oczy wędrowne, widziały,
A wżdyście oków na się nie przybrały;
A teraz w Polszcze. w domu. szwankujecie
I przepłynąwszy, u brzegu toniecie.
Widzę, że trudna wtenczas bywa rada,
Gdy w domu złodziej, ogień u sąsiada,
A im się kto mniej spodziewa i strzeże,
Tym bliższy szwanku i kajdan, i wieże;
I wy chcecie-li ujść a znacznej szkody,
Strzeżcie się, radzę, domowej urody!
Nie w czas przestrzegam, boście wy łakome
I już w was widzę płomienie kryjome,
Już w słup idziecie i jawnie to czuję,
Że was na próżno gdzie indziej kieruję.
Czy-li-ście twardą zoczyły Gorgone,
Że się nie dacie odwieść w inszą stronę?
Czy-li już wiecie, że już chęć i myśli,
I serce służby odmieniać nie myśli?
Więc się nie dzielmy, boć hołdować musi
Chęć, myśl i serce - to i wy - Bogusi.
;)


Posyłając wiersze...
Morsztyn Andrzej Jan

Wielkiemu panu, ale i wielkiemu
Wierszów uznawcy, dowcipów sędziemu,
Pójdź, rozkazaniem jego przymuszony,
Oddaj twe, wierszu, i moje pokłony.
Żebyś nie zbłądził, chociaż nie za morze
Idziesz, o jego tak się pytaj dworze:
Kiedy`w Warszawę wnidziesz od Krakowa
I pański miniesz pałac Ujazdowa,
Naprzód z zwyciężną potkasz się kaplicą
I carów jętych pamiętną tablicą;
Potem masz w prawo królewskie ogrody
I pałac, wiślne patrzący na wody,
Groty i loggie, stajnie i sieczkarnie,
I co królewski dwór uciech ogarnie.
Nic tu nie wstępuj, ma król swoje sprawy
I poważniejsze niż wiersze zabawy:
Jako uśmierzać Chmielnickiego bunty,
Szwedzkie w przyjaźni zatrzymywać Zunty,
Co z Moskwą czynić niestatecznej wiary,
Skąd wojsku płacić, gdzie gromić Tatary.
W lewo zaś miniesz słupek, co po trosze
Poszeptem o nim wspomina Mazosze;
Po tejże ręce i na tej połaci
Święta Teresa Bogu śluby płaci,
A za nią pałac podnosi swe dachy.
Niezwykłe Polszcze i złociste blachy,
Wielkiego kiedyś kanclerza: o, gdyby
Żył, tu byś mogła, lutni, bez pochyby
Jako do swego wstąpić i bez mała
W kupie byś laskę z pieczęcią zastała.
Ale teraz miń, bo pustki w tym dworze
I dziedzic, łaskaw na cię, w bucentorze
Albo w gondoli, równej w biegu strzale,
Weneckie ściga łanie po kanale.
Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki,
Który jak wstąpił między nieboszczyki,
Zwiędła Korony sława na pokosie
I koniec Polski na cienkim był włosie.
Podle masz ojców wyzutych z Karmelu,
Ostrego życia i potraw niewielu;
Miń, tłusty wieprzu, mięsa tu nie jedzą
I w grubej kapie o żarcie nie wiedzą.
Dalej masz piętrem opuszczone z góry
Aż na brzeg Wisły Kazanowskie mury.
Gdzie pani rącze do Rzymu zawody
Z powtórnym mężem puszcza o rozwody;
O ścianę zaraz i z jednejże gliny
Murem złączone tłuste bernardyny.
Depcące z twardej grabiny cekuły,
I mniszki tejże pominiesz reguły.
Potem się dworzec narożni odkrywa,
Gdzie mniejsza pieczęć litewska spoczywa.
Chcesz wstąpić, lutni? Byli-ć by tu radzi,
Bo się i sam pan z Muzami nie wadzi,
I sam wiersz pisze, i moje Kameny
Doszły u niego niezwyczajnej ceny.
Ale się ty spiesz w naznaczoną stronę
I w samo miasto przepraw się przez bronę;
Ale stój: widzisz te rosie marmury,
Ten słup, Chęcińskiej znaczną dziurę góry,
Ten napis i ten posąg, nie człowieczem
Wzrostem monarchy, stąd z krzyżem, stąd z mieczem?
Syn to Trzeciemu wielki Zygmuntowi
Wystawił, sprzeczny chlubnemu Rzymowi;
A sam swym dziełom, na które się wścieka
Zazdrość, pamiątki jeszcze dotąd czeka.
Przyszedszy w miasto, nie wstępujże w prawo:
Sejmy tu łamią, przerabiają prawo,
Rzadko tu dobry stróż, że prawdę rzekę,
Ukręcą-ć kołki i potłuką dekę,
I swar poselskiej zagłuszy cię izby,
Nie przeciśniesz się przez panięce ciżby;
Snadź i niemieckie piki, partezany
Między królewskie nie puszczą cię ściany.
Ani się w lewo na Piwną ulicę
Udawaj - twoja rzecz chwalić winnicę
(Prócz żebyś chciała o jednejże strawie
Nawiedzić kościół najstarszy w Warszawie,
Gdzie święty żołnierz, żeby nie zmarzł goły
Żebrak, płaszczem się podziela na poły),
Ale idź prosto, gdzie Ewangelisty
Kościół i drużby jego, który czysty
Chrzest na świat przyniósł: tu, jak u swej fary,
Król w święta słucha Najświętszej Ofiary.
A podle zaraz, jakoby przyszyci,
Ojcowie mają konwent jezuici;
Mijaj precz, takich nie przyjmą tu gości,
Choć polityki pełni i ludzkości,
Ale swawolą zawsze rózgą straszą
I wiersze w księgach bezpieczne walaszą.
Stamtąd w rynkowym już staniesz obwodzie,
O marszałkowskiej spytasz się gospodzie;
Ale nie pytaj, tylko patrz, gdzie krwawy
Grunt białej potok przedziera Śreniawy
I gdzie dym gęsty wielka kuchnia pędzi.
A szereg Węgrów usrebrzonych siedzi.
Tam wnidź, ale wnidź ostrożnie, jak z kartą
Supliczną, pierwszą i zostań za wartą:
Marszałek ci to, ma prawo na szyję,
I choć przy królu (nie ciśnij się!), bije.
A gdy cię puszczą bliżej retiraty,
Umiej ty w swój czas upaść, jako z czaty;
Ma on godziny, w które sprawy sądzi
Zgryzie i wielki dom królewski rządzi,
I jako pierwszy urzędnik Korony
Myśli, co w radę wnieść dla jej obrony,
Albo kiedy Rzecz puści Pospolita,
Tacyta w głowie i bez księgi czyta,
A gdy mu próżna pozwoli godzina.
Wiernego składa Pasterza z Guaryna.
To wszytko nie twój czas; ale patrz, kiedy
Złożywszy laskę i wielkie urzędy,
Pogodny czołem i w myśli wesoły,
Z dobrymi za stół siędzie przyjacioły,
Kiedy kielichem dadzą wina sporem
I beczka spodnim schyli się walorem.
To właśnie twój czas, wtenczas się surowych
Nie bój dekretów na się marszałkowych.
Choćby tam były i z konwentu braci
Zafasowane nabożnie postaci,
Uczynią-ć miejsce wesołe kielichy
Nie tylko między pany, między mnichy;
I gdzie brzęczy sprzęt łańcuckiego szklarza,
Czytać cię będą i wśród refektarza.
Wtenczas wnidź śmiele i opowiedz, że ty
Chętnie przynosisz rozkazano wety,
I proś, żeby cię uczcił swymi wzroki
Choć wtenczas, kiedy węgierskie posoki
Wolno przeplatać.niewinnymi żarty:
Albo gdy w polu będzie czekał z charty
I jak na pewną psi wysforowani
Ani się ozwą w gęstej kniei, ani
Kotek się próżno wykraść zechce strugą,
Straw mu bez gniewu godzinę i drugą.
Poślę mu potem karty nie tak płonę
l nie lutennym dźwiękiem nastrojone,
Ale wojennej trąby, która dzieła
Będzie po świecie jego roznosiła.
Jeśli się o mnie spyta: Pan w Rakowie,
Przy maju - powiedz - łata słabe zdrowie:
Lecz jak się ze krwie odprawi hecugą,
Stawi-ć się zaraz do dworu z usługą.
:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMA Villaro zaprasza
REKLAMAEfekt-Okna zaprasza