Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

~aa niezalogowany
18 kwietnia 2015r. o 22:21
:)
SIELANKA DWUNASTA

KOŁACZE

Panny, Pań sześć par

Panny
Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi.
Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi.
Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą
I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą.

Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała,
Z któryjeś strony goście jadące widziała?
Sroczka krzekce na płocie; pannie się raduje
Serduszko, bo miłego przyjaciela czuje.
Jedzie z swoją drużyną panie urodziwy,
Panie z dalekiej strony; pod nim koń chodziwy,
Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota.
Panno, gotuj się witać! Już wjeżdża we wrota,

Już z koni pozsiadali; wszystko się podworze
Rośmiało jako niebo od wesołej zorze.
Witamy cię, panicze, dawno pożądany!
Czeka cię upominek tobie obiecany,
Obiecany od Boga i od domu tego.
Po obietnicę trzeba wsiadać na rączego,
A ty się gdzieś zabawiasz! Już nam nie zstawało
Oczu wyglądając cię. Winieneś niemało
Sam sobie, a pogonić trudno i godziny.

Co byś rzekł, gdyby to był otrzymał kto iny?
Barzoś się ubeśpieczył! Czyli tak urodzie
Dufasz swojej? Kto dufa nawiętszej pogodzie,
Deszcz go zlewa. Nie trzeba spać i w pewnej rzeczy.
I Bóg nie dźwignie, kto się sam nie ma na pieczy.
Często zazdrość o tobie złe powieści siała,
Ale cnota zazdrości wiary nie dawała.

Trudno stateczność ruszyć; niechaj zły wiatr wieje,
Jako chce, przedsię ona nie traci nadzieje.
Kędyś się nam zabawiał, mój panicze drogi?
Serce przez ciebie mdlało i te piękne progi
Pustkami się widziały. Czyliś na jelenie
Z myślistwem jeździł? Wami, wami, leśne cienie,
Świadczymy, jakeśmy wam częstokroć łajały,
Jako często zabawy wasze przeklinały.

Lubo sroga Dyjanna w surowej karności
Drużynę swoje chowa, ale przy gładkości
Trudna przestroga. Były insze obawania,
Bo i harap ma swoje przykre dojeżdżania,
I od płochego zwierza urośnie nowina.
Jeszcze po dziś dzień płacze swego Adonina
Wenus żałosna: „Ach, ach, młodzieńcze ubogi,
Jako cię dzikiej świnie ząb uranił srogi!”
I tyś, drugi młodzieńcze, w uściech naszych bywał,
Nazbyt-eś, ach, nędzniku, w lesiech przemieszkiwał,
Daleko cię nieszczęsne łowy unosiły,
Aż cię na koniec łaja właściwą skarmiły.

Pełna jest trwogi miłość i w każdy kąt ucha
Przykłada; raz ją bojaźń, raz cieszy otucha.
Czyli cię krotochwile jakie zabawiały?
Nam tu bez ciebie ani dzień widział się biały,
Ani słoneczko jasne. Komuż do wesela
Przyść może, gdzie miłego nie masz przyjaciela?
Czyli nie każdy serce ma jednakie? Czyli
Co z oczu, to i z myśli? A czasem omyl
Oko jasne. O tobie tego nie trzymamy,
I owszem, się pociechy wszelkiej spodziewamy.

Sokół wysoko buja, a bujawszy siła,
Jedno mu drzewko; jedna mu gałązka miła.
Młodość przestrono patrzy i daleko strzela
Z myślami, aż Bóg na wet każdego oddziela
Własną cząstką. Kto na niej przestawa spokojnie,
Wszystkiego ma dostatek, wszystkiego ma hojnie.
I ty myśli uspokój, mój panicze drogi,
Nie darmo cię tu przyniósł twój koń białonogi.
Pryskał we wrota wchodząc; znać, żeśmy-ć tu radzi,
Radziśmy wszyscy tobie i twojej czeladzi.

Już i matka, i panna witać cię wychodzi.
Poprzedź ich ręką, tobie poprzedzić się godzi.
I czołem nisko uderz, jest dla czego czołem
Uderzyć, a nie chciej sieść za gościnnym stołem,
Aż otrzymasz, co pragniesz; wszystko z czasem płynie,
Co ma być jutro, niechaj będzie w tej godzinie.
I ty, matko, nie zwłaczaj, czyń, coś umyśliła.
Żadna rzecz się nie kończy, gdzie rozmysłów siła.

Panno, czas już rozpuścić warkocze rozwite,
Czas oblec szaty takiej sprawie przyzwoite!
Storzcie pannę do ślubu, sąsiady życzliwe,
Ślub święty jest i wasze prace świętobliwe.
Wszak też wam tę posługę przedtym oddawano,
Toż i za matek waszych w obyczaju miano.
Kapłanie, gotuj stułę. Zbladłeś nam, panicze.
Ba, i pannie łza za łzą płynie przez oblicze.
Przelękłoś się, panicze, bojaźń to od Boga;
Szczęście tam bywa, kędy bywa taka trwoga.
Nie płacz, panno, bo rzeką, że płaczesz z radości,
Pomyśli ktoś i gorzej, bo siła zazdrości.
Nie pierwsza ty od matki wychodzisz z opieki.
Aboś chciała na łonie jej mieszkać na wieki?
I ona przy matce swej nie wiecznie mieszkała,
I tyś się nie dlatego tak tu wychowała.
Jużeście w stadle świętym, wszyscy wam dajemy
Na szczęście i miłego życia winszujemy:
Bodajeście długi wiek z sobą pomięszkali,
Bodajeście wszelakich pociech doczekali!
Potrawy postawiono. Do stołu siadajcie,
W pośrodku mieśce pannie z panem młodym dajcie.
Im-ci z sobą być: tak więc dwa szczepy zielone
Stoją w nadobnym sadu pospołu sadzone.
Panna nie wzniesie oka, serduszko w niej taje,
A pan młody długiemu obiadowi łaje.
Niech kucharze potrawy dziwne wymyślają,
Niechaj win rozmaitych hojno nalewają,
Kołacze grunt wszystkiemu, a może rzec śmiele:
Bez kołaczy jakoby nie było wesele.
Laską w próg uderzono; już kołacze dają,
A przed kołaczmi panie nadobne śpiewają
I taniec prędki wiodą, i kleszczą rękami.
Zabawmy oczy tańcem, a uszy pieśniami.
Ta, co białym trzewiczkiem błysnęła na nodze,
Jakoby rzekła, że się ja też na coś godzę.

Pierwsza para

Panicze, co tu z panną siedzisz za tym stołem,
Tobie teraz wiedziemy taniec pięknym kołem,
Tobie kleszczemy. Czyli ty nie słyszysz tego?
Ale cię myśl unosi do czegoś inszego.
Tłusty kołacz niesiemy dla twojej zabawy,
Syty kołacz, są jeszcze sytniejsze potrawy.

Wtóra para

Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy,
Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy.
Dziś się sromasz, jutro się będziesz uśmiechała
I żal ci będzie, żeś tak długo próżnowała.
Pieści matka, a przedsię niesmaczne w pieszczocie,
A z miłym przyjacielem smaczne i w kłopocie.

Trzecia para

Nie dumaj nam, panicze, już kołacz na stole,
Teraz jest twoje żniwo, teraz twoje pole.
Dzieciom kołacz, dla ciebie będzie coś lepszego,
A ty pamiętaj zażyć fortelu swojego.
Morzem ma być młodzieniec, morza żeglarz prosi,
Morze nie słucha, ale gdzie chce, żagiel nosi.

Czwarta para

Panno, już cię to matka z domu precz wyprawia,
Chleb to z domu przed ciebie, nie kołacze stawia.
A chociajby kołacze każdy dzień stawiali,
Dłużej by cię przy sobie już nie zatrzymali.
Jako się mocno trzyma chmiel gęsty przy tyce,
Tak i panna się trzyma przy swoim panice.

Piąta para

Wilczaszku, ozinąłeś owieczkę niebogę,
Ona za tobą bieży, choć ma w sercu trwogę,
Ale to sobie za ten kołacz wymawiamy,
Że ją tu przy taneczku do dnia zatrzymamy.
Rad byś potym, aby się tańcem zabawiała,
Ty byś rad, ona będzie coś inszego chciała.

Szósta para

Panno, przegrana twoja, chłopięta dowodzą;
Kołacz im z stołu dano i za łeb on chodzą.
Lepsza zgoda niż zwada, zgoda wszystko mnoży,
Niezgoda wszystko kazi i domy uboży.
Panno, miej się do tańca, już wiodę oddają,
A muzycy niechaj co rześkiego zagrają.
[Panny]
Sroczko, z dobrąś nowiną do nas przyleciała,
Bodajeś i u sąsiad także zakrzeczała.


;) dobranoc
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
13021
eto
18 kwietnia 2015r. o 23:38
KOSYNIERZY

Ostrzałeczki poszły w ruch
u kowala iskry lecą
Chłopi kosy ostrza
od kresu do kresu

Od kresu do kresu
Chłopi kosy ostrza
Wojtka skatowali wczoraj
Jaśka powiesili wiosną

Jaśka powiesili wiosną
Wojtka skatowali wczoraj
Dość już było krwi przelanej
na panieńskich dworach

Na panieńskich dworach
dość już krwi przelanej
teraz chłopi będą wieszać
i palić nad ranem

Będą palić nad ranem
będą panów wieszać
Chłop, parobek czas na karę
Czas ziemię z krwią zmieszać

Czas ziemię z krwią zmieszać
Dla panów za karę
więc pracujcie ostrzałeczki
Będzie to ostatnim darem

Będzie to ostatnim darem
Kosynierów tłumy
A to pisze chłop kosynier
Powstaniec ponury :) :>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
19 kwietnia 2015r. o 17:38
~aa napisał(a): :)
SIELANKA DWUNASTA
[...]
Panno, przegrana twoja, chłopięta dowodzą;
Kołacz im z stołu dano i za łeb on chodzą.
Lepsza zgoda niż zwada, zgoda wszystko mnoży,
Niezgoda wszystko kazi i domy uboży.
Panno, miej się do tańca, już wiodę oddają,
A muzycy niechaj co rześkiego zagrają.
[Panny]
Sroczko, z dobrąś nowiną do nas przyleciała,
Bodajeś i u sąsiad także zakrzeczała.


Zakrzeczała? :)

Jeszcze Bruno Jasieński :)

Prolog do Wesela Stanisława Wyspiańskiego

Otwórzcie serc waszych drzwi !
Omiećcie z pyłów progi !
Oto z dalekiej drogi
W zbroczonym płaszczu w krwi
Tysięcznogardły i tysięcznoręki
Wracam czerwonym szlakiem mojej męki
Z wędrówek próżnych zdań przed wami spraw?.
Witajcie ! W twarz wam rzucam moje -Ave- !

Wracam, a wracam z dali.
Krew wasza w żyłach mi płonie.
Jeśliście mnie nie poznali -
Twarz wam odsłonię.
A wiecie co to wychylić kielich goryczy?
Milczeć gdy zranione serce krzyczy?
Spalać się w popiół na stosie ofiarnie?
Czy znacie to wy, wielcy i mali? Znacie?

Jam krzyk. Krzyk waszej ciężkiej niemocy
Zrodzony jednej potwornej nocy,
Kleszczami bólu wydarty.
Kiedy zaś głód mnie zadręczy uparty
I pogrążył w otchłaniach rozpaczy,
W chwili słabości - do nieba
Szedłem żebrać chleba.
A kiedym stanął przed archaniołem
I śpiewać jąłem
Pieśń o nieszczęściu naszym człowieczym
Archanioł pierś mi rozrąbał mieczem
Aż krew potokiem chlusta przez usta
I pierś otworzył.
A pierś była pusta !
Za moje męki próżnych wymówek,
Za moją pustkę co mi trzewia szarpie Przychodzę tu
Budzić ze snu
Was, polscy obywatele.
Na wesele! na wesele!
Na wesele czynu z pustką.
Tam na dworze szumi liść.
Los dał znak czerwoną chustką:
Czas nam iść !
Słyszycie ? - drzewa szumią
Słyszycie ? - grają grajki.
Wiodą was wszystkich na noc weselną,
Śmiertelną noc Kleopatry.

Czas nam iść. Dość było spania !
Oto z głębi gminu
Głos potężny się wyłania:
Czynu ! Czynu ! Czynu !
Gdzie, gdzie waszych marzeń czyny ?
Patrzcie ! Oto rozwarłem waszych dusz kurtyny.

Szumią grajki, grają grajki,
Jak pod równy świst nahajki
Tka się, tka się szara przędza:
Wielkość, małość, płaskość, nędza.
Może z tego będzie co ?
Dziś niech huka złoty róg
U rozstajnych dróg.
Niechaj dany rozkaz - słowo
Znowu zagrzmi nam na nowo.
Niech gdzieś dniało, nie rozdniało,
Byle piór u czapki stało,
Byle znikł ten wstyd co pali,
Byle ładnie grajcy grali.

Czas - mitręga, niemoc - siła.
Gdzieś godzina czynu biła.
Ty od pana do parobka
Tańcuj, tańcuj cała szopka !

miłego :)



Dopisane 19.04.2015r. o godz. 16:04:

Bruno Jasieński :)

Lili nudzi się

Na kuszetce przykrytej skórą jaguara
Słomianowłosa Lili
Z oczami fiołkowo - czarnymi jak Chinka
Zwinięta w kłębek czyta Maeterlincka
Cedząc przez białe zęby srebrny dym cygara
U jej nóg na szerokiej śniegopłatnej kozie
Olbrzymi ryżobiały Saint - Bernard
Napoleon
W wyczekującej pozie
Drzemie
Leniwie czyhająca cisza popołudnia
Książka z szelestem upada na ziemię
Lili ziewa jak kot
Przeciąga się długo, żmudnie
Siada
Miniaturowe stopy opierając o psa...
Jest interesująco blada
O ustach barwy karminowej szminki
Może trochę za szczupła w ramionach
Ma drobne dziecinne plecy
I długie linijne nogi dziewczynki
Lubieżnie - miękkiej modelacji Ropsa
Siedzi zapatrzona w okno
Za oknami deszcz pada
Drzewa mokną
Jesień
Ludzie chodzą w kaloszach po błocie
Lili jest zimno
Ściąga z oparcia czarny szal fokowy
I obtula się nim po szyję
Jest jak małe dzikie kocię
Miękkie. Drapieżne. Niczyje.
W salonie na zegarze wolno bije druga
W klatce nad drzwiami
Walcząc ze snem
Wielka zielona papuga
Krzyczy swoje wieczne
Je vous aime ! Le was aime !
Napoleon macha ogonem
Łasi si=EA
Podaje łapę
Lili głaszcze go miękko z odwróconą głową...
Nagle pies ze skowytem odskoczył dwa łokcie
I wtulił się w kąt za kanapę
Lili śmieje się nerwowo
Oglądając pod światło różowe paznokcie
Zaciąga się cygarem
Dymi
Chłoszcze szpicrutą swoje boskie uda
Dym sączy się
Wije się szeroka popielata smuga
Aż układa się w górze
Literami
NUDA
Cicho zegar cyka
Krzyczy papuga
Lili zdaje się, że jej pokój ziewa
U jej nóg
W fałdach spływających tkanin
Szeregiem kart otwartych ziewał Siewierianin
Pod ścianą z płytkiej wymoszczonej niszy
Pianino szczerzyło zęby swych klawiszy
W wazach ziewały kwiaty senne jak zatrute
Lili wstaje
Mnie w ręku szpicrutę
Tremo odbija się mętnie
Podchodzi do okna
Za okna firanką różową
Pochmurny dzień jesienny nudzi się deszczowo
Paszczami bram ziewały sennie kamienice
Milczy
Psa co się powlókł za nią potrąca nogą
Patrzy długo na ulicę
Ulica pusta
Jakby ludzie wymarli
Nikogo
Dzwoni
W drzwiach staje czarny glansowany Charli
Chwila - oczekiwanie -
Za oknami deszcz leje...
- "Podać mi auto. Pojadę w Aleje"




Dopisane 19.04.2015r. o godz. 17:38:

Bruno Jasieński :)

Wiosna

Jarosławowi Iwaszkiewiczowi

Okrągli gentlemani w zielonych szpaklakach
Na okarynach grają lisztowskie "Funerailles"
Na brudnym płocie wisi mój jasnożółty plakat
w kawiarni na werandzie kakao pije maj

Ulicą idą wolno dwa długie sznury pensji
Na płytach trotuaru jak brylant skrzy się dżet
spojrzenia powłóczyste przez przymrożone rzęsy
soczyste są jak likier i pachną Coeur de Jeanette.


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
19 kwietnia 2015r. o 19:18
:) No tak w końcu to sroczka :)

Leopold Staff

DZIEŃ PRACY [I]

Że zapracować sobie potrzeba pogodę
I ciszę jasną, ucz się - duszo - od wsi cichych,
Od starych, krzywych pługów i lepianek lichych,
Co kryją już dziesiąte pokolenia młode.

Bo ich starości mądrość dostojna jest złotem.
A że kto ziemi wiernym być umiał, ten boży:
Niech ci chłop namuloną dłoń na czole złoży
I pomaże cię świętym utrudzenia potem.

I ślubuj twardej pracy wieczne niewolnictwo,
Co nie jest jarzmem, jeno dumą i nadzieją
Na szczęsne, zasłużone spoczynku dziedzictwo.

A kiedy w bezczynności znużenia zadrzemiesz,
Przyśni ci się i pracę przypomni ci lemiesz,
Boś jest z tych, którzy dzieło ukończyć umieją.


:) DZIEŃ PRACY II

Błogosławiona cisza wieczornej godziny,
Gdy już ustają trudem znużone ramiona,
Gdy pod ciężarem snopów skrzypią wozów dzwona,
A koła żłobią bruzdy głębokie wśród gliny;

Gdy jutra czeka zwleczon z szopy pług i brona
I ciemnymi skrzydłami wiać przestają młyny,
Gdy syte bydło pędzą do obór dziewczyny,
A krowy mają mlekiem brzemienne wymiona.

Wtedy nagrodę bierze każdy trud człowieczy,
Ziemia swą wdzięczność daje za znój ludzkiej pieczy.
- Kto pracował w winnicy, nie jest bez zapłaty.

Wtedy bezczynna dusza moja krzepi ręce
Na twardy trud i marzy dożynkowe wieńce
I jakiejś wielkiej pracy zbiór bujny, bogaty.

;) :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~N.A. niezalogowany
19 kwietnia 2015r. o 19:29
Jakoś tak mi się wydaje ,że tu Pan Jan zostanie doceniony ...

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
19 kwietnia 2015r. o 21:29
~aa napisał(a): :) No tak w końcu to sroczka :)

Leopold Staff

DZIEŃ PRACY [I]
[...]


Wiersze o pracy w niedziele? :)

Tak, tak sroczka. Bardziej chciałem zwrócić uwagę na ostatnią strofę o pannie. Zakrzeczała mi się spodobało :)


Bruno Jasieński :)

Marsylianka

nie będę więcej sławił żadnej z dam
ani jej imię w śpiewnych strofach pieścił
odkąd ujrzałem cię raz pierwszy tam
w tym dziwnym, nigdy nie widzianym mieście

pamiętam wieczór jak wytarty gwasz
i w bramach domów przykucnięty przeraz
gdym nagle w tłumie ujrzał twoją twarz
i zrozumiałem że to właśnie t e r a z

ulica drgała wijąc się jak wąż
migotał witryn kolorowy miszmasz
i wiatr dął słodszy niźli ust twych miąższ
na których pręgą wyciśnięty krzyż masz

i nagle tłumu obolały guz
rozorał obłęd jak płomiennym zębem
i ktoś olbrzymi rękę w górę wzniósł
i w blachę słońca długo bił jak w bęben

a potem nagi poplamiony bruk
i bladych ludzi pierzchające garstki
uniosłem w oczach tylko chust twych róg
i twój niebieski kołnierz marynarski

nie wiem czy znajdę gdzieś o tobie wiesc
czy mi się tylko cała wśnisz w legendę -
wiem, że cię zawsze muszę w sobie nieść
i w każdej twarzy już cię szukać będę

śni mi się gorzki morskiej wody smak
gdzie przepływ w portach liże barki barek
i mam pod czaszką wieczny trzepot flag
i serce w piersi skacze jak zegarek

wiem to się stanie w jeden duszny zmierzch
będę szedł tłumem i jak lampa migał
aż się przeleje mój krzyk przez wierzch
i miastem wstrząśnie jak olbrzymi dźwigar

z rozpędu trzaśnie w moją głowę mur
i nagle przejdzie mój ochrypły bas w alt
ujrzę przed sobą biały chłodnik chmur
a pod głowami nieba twardy asfalt

wtedy o wtedy - - czuję szat twych wiew -
i zapach rąk twych poznam każdą tkanką
klękniesz i z twarzy mi obetrzesz krew -
kochanko moja smukła marsylianko!



Dopisane 19.04.2015r. o godz. 21:29:

I ten Bruno Jasieński jest świetny! :)


Do futurystów

Już nas znudzili Platon i Plotyn,
i Czarlie Chaplin, i czary czapel -
rytmicznym szczękiem wszystkich gilotyn
piszę ten apel.

Dziwy po mieście skaczą już pierwsze,
zza kraty parków rzeźby wyłażą,
kobiety w łóżkach skandują wiersze
i chodzą z niebieską twarzą.
Po cztery głowy ma każdy z nas.
Przestrach nad miastem zawisnął niemy.
Poezja
z rur się wydziela
jak; gaz.

Wszyscy zginiemy.
Dzień się nad nami zatrzymał złoty
i pola nasze pobił grad,
jakby wytoczyła przeciw nam kulomioty
Niebieska Republika Rad.
Krzyczały w gazetach telefony i Paty,
że w zimie nie starczy nam chleba -
Nikt z nas nie dożyje do zimy.
Przyszedł czas ostatniej krucjaty.
Tłumie,
coś mnie okrążył i chciał bić laskami,
czemuż stoimy.
Niech poeci idą do nieba.
Jestem z wami.
Nie będzie więcej żaden,
któremu do ust swój dzban dasz,
pieścić nam oczu jadem
gęstym jak bandaż.

Przyjacielu Anatolu,
połóż, połóż tu się
i gdy ci spadnie na czaszkę mój młotek
i szczury się na nią wgramolą,
nie krzycz z teatralnym gestem:
"I ty, Brutusie".
To ja jestem.
I wyciągnę ci z głowy,
jak magik,
domy,
okręty,
księżyce
i dragi,
kobietę z dzieckiem,
flagi wszystkich nacji,
bezcenne słowa po dolarze karat.
Dzisiaj sprzedaję hurtem
z licytacji
cały aparat.
Próżno się wdzięczy chmurek rokoko,
na plafon nieba rzucone bazie.
Nikogo więcej księżyc - gonokok
tęsknotą nocy nie zarazi.
Znów będzie wiosna raz tylko na rok
i jedno słońce w niebo się wkrości.
Jak tynk
obleci ze świata
barok
poetyczności.
Nie będzie kobiet brzuch
jak dynamo
milionem wolt im w głębinie wrząca
będą po prostu drżały,
gdy nam
o
ciała ich miękkie
pluśnie żądza.
Znów będzie ogród,
jak ogród
i róż chwiejące się metry.
Świat rozprostuje się nagle na powrót
w nowej, słonecznej geometrii.
Znikną,
jak wrzody,
które ktoś przegniótł,
sznury tych,
miejsca nie było przed kim -
z wiaderkiem w ręku
każdy przedmiot
pooklejali w etykietki.

O zamknij oczu swoich semafor.
Snów yokohamy kąpią się w kwiatach.
Idziemy
wydrzeć z lawy metafor
twarz
rysującą się
Świata.


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Czytacz niezalogowany
19 kwietnia 2015r. o 21:52
~N.A. napisał(a): Jakoś tak mi się wydaje ,że tu Pan Jan zostanie doceniony ...



Antek, dobry utwór i świetne słowa.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
19 kwietnia 2015r. o 22:11
:) Czasami praca jest przyjemnością :)
zresztą kobiety nigdy nie mają wolnego dnia ;)


...wtedy o wtedy - - czuję szat twych wiew -
i zapach rąk twych poznam każdą tkanką
klękniesz i z twarzy mi obetrzesz krew -
kochanko moja smukła marsylianko!

Marsylianko :) kojarzy mi się z marsem
a mars i z obcą planetą i ze słodyczami ;)


Adaś (tym razem) Ziemianin
Wciąż przed siebie...

Dom zamykam na słowo honoru
Klucz zostawiam - obok pod kamieniem
I nie spowiadając się nikomu
Za słońcem idę - prosto przed siebie

W domu kawki rozsiadły się po kątach
W rynnach wróble mają swe sejmiki
Wynająłem dom moim lotnym braciom
Znowu jestem takim całkiem nikim

I tak lekko idzie się przed siebie
Kapelusz od słońca zasłania pół twarzy
I tak łatwo wtedy kochać Ziemię
Bo masz wszystko o czym zamarzysz

Woda w potoku skacze po kamieniach
Jest zimna i taka radosna
Poziomka modli się z wypiekami na twarzy
I nic więcej - tylko tu zostać

:) Oswajanie wieczoru

Oswajam się z wieczorem
Coraz głębiej patrzę mu w oczy
I stół porasta sierścią mroku
A każdy krok jest w stronę nocy

Do szafy mrówki znoszą lato
Kogut z kilimu jest pijany
I chce się zerwać - by coś zacząć
Ale jednak trzyma się ściany

Tylko grzebień mu krwią nabiega
W ostatnim słońcu które zachodzi
I kukuryku gdzieś umiera
A kogut w stronę nocy brodzi

Martwa natura na pierwszym planie
Gruszki jabłka pomarańcze -
W półmroku nagle się ożywia
I w moją stronę skacze

Trzeba oswoić się z wieczorem
Coraz głębiej patrzeć mu w oczy
By sen spokojnie mógł tu wejść
I by mnie nagle nie zaskoczył
;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.