Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAMrowka zaprasza
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

10114
#alter nieaktywny
7 maja 2015r. o 23:07
~aa napisał(a):
:) Za fiołki :) Leśmianowa Bajka ;)
[...]
:) Polubiłam wiersze Rilke (na początku myślałam, że to kobieta)


Lubię bajki, ale tylko z happy endem...

A może polubiłaś Rilke właśnie dlatego, że lubisz kobiecą poezję? :)

Jeżeli o mnie chodzi lubię poezję męską, ale kobiecą także, tylko z innych powodów :) Męska jest mi bliska, a kobieca mnie intryguje i zaciekawia ;)

Ewa Pilipczuk

Wiosennie

Po dniach wtulonych w mglisty lament
zięby poranek rozdzwoniły;
żonkile w trawę zaplątane
stroją się w żółte krynoliny.

Seledyn wzbiera po horyzont,
koci się brzask w wierzbowych łęgach.
Z wdziękiem przydanym baletnicom
w łanach stokrotek wiosna klęka.

Wiatr się rozmarzył. Sennym szeptem
sasankom płatki pozadzierał.
Spójrz, jak po rosie promień drepcze;
pocałuj szybko zaraz – teraz.


Ewa Pilipczuk

Wieczorny spacer

Za płotem jaśmin i piwonie,
płomieniem zorzy dyszy niebo,
czerwiec w zapachu mięty tonie,
soczystą zieleń nadał drzewom.

Popatrz, świat wokół w kwietnej szacie,
noc w aromaty uroczysta,
podaj mi rękę, chodź na spacer,
ciepło ma w naszych dłoniach przystań.

Na niebie gwiezdny pył rozkwita,
maki pokryły się już rosą,
przytul mnie mocno i nie pytaj
dokąd idziemy, ani po co.

A póki księżyc nam nie zgaśnie
we włosy jego blask zaplączę,
zagrają świerszcze, zanim zasnę
w twoich ramionach, jak na łące...


Ewa Pilipczuk

Wieczorne wyznanie
(strofy safickie)

Zamknijmy w dłoniach wszystkie dzienne sprawy,
co niszczą radość grymasami zdarzeń,
w ciszy wieczoru znajdziemy swój azyl -
uczuć witraże.

Blask twoich oczu, gdy dobranoc mówisz
i szelest płatków śniegowych za oknem...
Pragnę w tej bieli się z tobą zagubić
już bezpowrotnie.

Noc sypie gwiazdy w srebrzystym flamenco,
błędne mgławice zanikają w mrokach,
a ty się w sen mój zakradasz tak miękko...
bardzo cię kocham.

dobrej nocy :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
8 maja 2015r. o 0:26
„Motylek”

Motylek lekki fruwa nad łąką
w dole są kwiaty w górze jest słonko.
Motylek lekki w trawie się błąka
myśli że kwiaty to małe słonka.
Fru fru, fiu fiu, wesoło, wesoło mu.
Fru fru, fiu fiu, wesoło, wesoło mu.
Motylek lekki fruwa nad łąką
w dole są kwiaty w górze jest słonko.
Motylek lekki fruwa nad światem
myśli że słońce jest dużym kwiatem.
Fru fru, fiu fiu, wesoło, wesoło mu.
Fru fru, fiu fiu, wesoło, wesoło mu.

Fru fru fi fi to wiersz jaki recytowalem w podsatwoce byle 1 nie dostac.
Co czlowiek potrafi zapamietac.... smiechowisko.

Choć wiersz fajny... bo z dziecinstwa....




Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
8 maja 2015r. o 0:34
Te nawiedzony IP: 88.199.104.*******, to temat o poezji, nie o alterze. Pisz na temat.

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
8 maja 2015r. o 22:17
:) Rainer Maria Rilke*
Podróżny

(Pisane w czasie podróży w imię niewyczerpanego zaufania
dla współdziałającego przyjaciela tak wielu lat, dróg i przeobrażeń)

Jak małymi ci dwaj w krajobrazie się zdają,
którzy wzajemnie się tym odziewają,
co utkali czułymi rękami;
a pociąg, który czasu nie ma na różnice,
rzuca wiatr Krzywoprzysięstw
na życia nieskończone przejawy.
Ach, to Mijanie, Mijanie niezliczonych pociągów
i te łąki jak odwoływane;
ulicami, schodami kroczy pożegnanie,
gdzie dopiero w świętym porządku
ludzie przestawali. Gdyby im jednak kto zadość
uczynił, większymi ich czyniąc, przynajmniej jak domy,
tych sobie nawzajem wpajających radość,
te bezbronne ofiary radości.

Czyż ja ich nie znam, tych Wzniosłych wewnętrznie,
którzy nagle przez serca niezbędne
w nieskończony przestwór porwani,
szybują –
lub tych, co właśnie usiłują
wspólnym wododziału torem
spłynąć w dolin miękki obszar?
Czyż nie byłem ich narratorem?
Czyż nie jestem nim? Tymi i tamtymi?
Nie jestem codziennie ich zrywem do Całości,
ich czystym zamysłem
i małym namysłem pośród tanecznej wesołości,
o której zapominają?
Niech ludzie przy nich powoli poznają,
czym grób jest, mogiła twarda
i skarga tego,
co pod stopą było, a teraz ponad sercem na zawsze.
Gorzej nie może już być. Lecz i groby zlęknione
mijają pociągi
a ponad życia grobami
stoją bezstronnie
u drżących okien.
Ku jakim klimatom
zmierzamy podróżą? Kto skinął, by się zaczęła?
Skąd wiemy, że Ciągła minęła, niestety,
i każemy się nagle dalej wieść
od rzeczy do rzeczy?
Kto rzuca nasze serce przed nas w dal, że gonimy
to serce wspaniałe, które tylko w dzieciństwie znosimy,
które n a s odtąd niosło potem.
(Ale kto był mu wystarczającym lotem?)

Lecz jak widzą krajobraz, owe szybsze wysokie
serca, co we wzlocie przewyższyły nas już,
krajobrazy z posępnych i wesołych
spojrzeń i snów.
Jakie one się zdają
wolnym sercom, które się rozdwajają
od naszego wahania...
jak widzą domy w ogrodach,
jak owe mogiły i jak te zbyt małe
postacie kochanków, opodal,
a jak owe księgi, przez podmuch tęsknoty
otwarte księgi Samotnych?

tłum. z niemieckiego Bernard Antochewicz

:) Naprawdę lubię jego wiersze

Leopold Staff
W drodze

Niepokój płodny, jak twórczy dreszcz ziemi,
Codziennie nowej szuka we mnie zmiany.
Idąc gościńcem o kiju pątniczym,
Tłukę dni przeszłe, jak gliniane dzbany.

Po drodze źródła omijam ochłody,
Płonąc wiecznego pragnienia zarzewiem.
Czuję jedynie, że stawać się muszę:
Bóg chce uczynić coś ze mną? Co? Nie wiem.

Wszystkim pozoru złudom towarzyszę,
Którymi wabi słoneczna godzina.
Zbyt szybko minie dzień. Sowa Minerwy
Lot swój dopiero o zmierzchu zaczyna.

z tomu "Barwa miodu", 1936

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
8 maja 2015r. o 23:36
~aa napisał(a): :) Rainer Maria Rilke*
Podróżny
[...]
:) Naprawdę lubię jego wiersze


Podczytywałem jego wiersze tylko okazjonalnie. Poezja Niemiecka, czy też Austriacka do mnie nie przemawiała... ale poczytam jego wiersze jeszcze raz, z pewną przychylnością :) Z poetyckimi sympatiami, jest podobnie jak z kulinarnymi ;)


Ewa Pilipczuk

Nigdy dosyć

Zanim na dobre las się zbudzi
z zastygłej ciszy nad świerkami,
rozkrzyczy się żurawim kluczem
niebo, a wierszem rozśpiewanym

wymodlą czajki brzask wiosenny -
spójrz, szarą burkę zrzuca ziemia.
Za ciepłem blady kiełek tęskni,
promień rozszeptał się w półcieniach.

Nim puszcza wzejdzie znów zielenią,
polany jaskrem maj rozzłoci,
wsłuchaj się w kosie gwizdy ze mną -
przecież miłości nigdy dosyć.




Dopisane 08.05.2015r. o godz. 23:36:

Rymkiewicz Jarosław Marek

Ojczyzna jest w potrzebie

Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy
Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła
Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu

Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu
Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje
I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza

Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie

I ta druga – ta którą wiozą na lawecie
Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana
Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu

Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie
To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei
Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
9 maja 2015r. o 15:05
:) Dziwna ta pogoda dzisiaj :) nie pozostaje nic innego jak ....

Leo

ODJAZD W MARZENIE

Dzwoń, serce moje, na odjazd od brzegów!
Uczep się rudych włosów błyskawicy!
Czeka cię tysiąc śródgwiezdnych noclegów
I nieistnienie kresu ni granicy!

Tylem ja wyśnił oślepień, mamideł,
Takie szaleństwo przygód, piękno grozy,
Że cały zdałem się wichurom skrzydeł
I zdjąłem trafom zwalczonym powrozy!

Każdy mój dzień był do odjazdu gotów
W kraj, co się "Gdzie bądź, byle w bezkres" zowie -
Bom jest bajeczny ptak dalekich lotów
I wiecznie cuda nieuchwytne łowię!

Dzikie marzenie, orlica drapieżna,
W szpony mnie chwyta! Szczęśliw, żegnam lądy!
Toń obietnicą śmieje się bezbrzeżna,
Sto przygód knują już zdradzieckie prądy!

O, wciąż okrążać nieznane wybrzeża!
Nigdy do portu! Nigdy do przystani!
Jak cudnie morze gniewem swym uderza,
Jak dzielnie smaga łódź wściekłość otchłani!

Jak wał wód kipi rozplenionym grzbietem,
Jak huczą głębin zawrotne ogromy!
Ciszom pogarda moja jest odwetem,
A wielbię wirów zdrady i wyłomy!

Morze rozpęka rozziewem zachłannym,
Grzmi rozpęd wichrów w fal podniebne skoki!
Fieście bałwanów zamachem orkannym
Druzgocą w wodzie odbite obłoki!

Na morze, kędy burza szał swój toczy,
Pędź, serce moje, najszczęśliwsze z zbiegów,
W dal, bez powrotu, naprzód, poza oczy!
Tyle cię czeka śródgwiezdnych noclegów!

Pędź, me marzenie, nigdy niepoprawne,
Nieuleczalne, zepsute, wybredne!
Bo co najcudniej nam we śnie jest jawne,
Dzisiaj nam wykraść chce spełnienie biedne!

Wyśnionych, naszych własnych światów czystość
Wąż wcieleń chwycić chce w swoje pierścienie!
Chce nam je unieść aż gdzieś - w rzeczywistość!
Pędź, serce, bo me sny ściga spełnienie!

Spełnienie czyha na sny moje zgubnie,
By w dotykalny kształt wtłoczyć ich wieczność!
Białe snów szczęście kocha samolubnie
Dziewiczą, czystą swą bezużyteczność!

Tylko duch słaby, by wierzyć w sny swoje,
Musi je dłoni dotknięciem uderzyć...
Ja niemożności nieziszczalne roję,
Bowiem w to umiem wierzyć, w co chcę wierzyć!

Jam niegdyś w gwiazdy nie wierzył na niebie,
Bo przewyższały mą siłę zbyt niską...
Lecz gdy marzeniem wybiegłem nad siebie
I gwiazdy, odtąd już wierzę we wszystko!

Wie podejrzliwa wiecznie ma nadzieja,
Że życie chwyta sny, jak sidło ptaki...
O, niech mnie wieczna złuda wykoleja
Z torów stałości w niepewności szlaki!

Pośród rozbujań oceanów grzmiących
Jedną modlitwą witam każdy ranek:
Proszę o szczęście nieprzewidujących!
Tych czeka wiecznie tysiąc niespodzianek!

A rzeczywistość moje sny zdobywa!
Ja jej zuchwałą wciąż wydaję bitwę,
A potem pierzcham i oddal mnie skrywa,
Bo kocham ciągłą pogoń i gonitwę!

Zwodniczość zmienna, niewierna, niestała,
Co nowych przygód wciąż grozi rozruchem,
Jest najwierniejszym (bowiem nie jest z ciała),
Niezmiennym moim, niezawodnym druhem.

Uchodź, śnie, z życia pijanego nudą,
Uciekaj w dale bez kresu i końca!
Zamieniać siebie wiecznie z każdą złudą
To żyć dzień każdy w skrach nowego słońca!

Mknę w szczęście zgiełku sprzeczne w sobie swarnie,
Niepokojone wciąż zmian kołowrotem,
A kiedy widzę już port i latarnię,
Znów łódź odwracam na głębię z powrotem!

Wiecznie się mijam na doczesnych drogach,
By aż w wieczności odnaleźć swą duszę...
Skończoność znajdzie duch na ziemskich progach...
Dlatego wiecznie siebie szukać muszę!...

Więc mi odsuwaj, śnie, cel jak najdalej!
Nie daj się spotkać z kresem ni granicą!
O, jakim cudem jest życie na fali,
Jedną ogromną, ciągłą obietnicą!

Uchodź! Wyzywaj losy, kuś przygody!
Czeka cię tysiąc śródgwiezdnych noclegów!
Tysiąc dni wolnych na bezkresach wody!
Dzwoń, serce moje, na odjazd od brzegów!
:) ;)

:) Miłego dnia :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
9 maja 2015r. o 22:53
~aa napisał(a): :) Dziwna ta pogoda dzisiaj :)


Ale powietrze było świeże, i kwiecie pachniało wiosennie :)

Baczyński Krzysztof Kamil

* * * (Nie wstydź się tych przelotów...)


Nie wstydź się tych przelotów
pełnych płomieni białych,
tych dźwięków a niestałych.
takich jak w burzy złoto.

One na drzew dotyku,
co stropu sięgać zda się,
są w cichym majestacie
Bogu - muzyką.

I obleczone w pióra
czy w przezroczysty niebyt,
każde są drogą w chmurach
albo po niebie

nazywaniem snów wrzących,
napełnieniem pachnącym
i krwią w powszednim chlebie.

Nie wstydź się cnoty. Ona,
choć jej nadali ciało
zbrodni - toć jej za mało,
czeka nie napełniona

Jak dzban - to kształt jej nadaj,
niech będzie czynom - waga.

Nie wstydź się wiary w sobie;
ona nie snów głupotą,
ale jak we krwi złoto
i krzew na grobie

wzrasta na tym, co płyta,
co gniecie - nie rozbita.

Nie wstydź się miłowania,
tworzenia, dorastania;
w żelaznej żądzy twojej
ona jest płomień nieba,
co sztabę tak rozgrzewa,
że kłując niepokojem
przemieniasz w wieżę pragnień,
do której czyn się nagnie.

Otoś mały, a taki
sam sobie jesteś rodzic,
że z głosu nawet - ptakiem
i anioł nawet w głodzie.

Jeno lotom nie wzbraniaj,
ogniom jeno daj imię,
czas cię wtedy nie minie
możności przerastania,

naczynie miłowania,
tonie w Bogu stawania,
człowieku.


Dopisane 09.05.2015r. o godz. 22:28:

;)

Zapach wiosny

Już cieplejszy promyk słońca
już weselsze ptaków trele
już unosi się ten zapach
co swą świeżość w serca leje.

Taki zwykły pachnie ziemią
krople dżdżu do siebie tuli
nawet trawa szepcze cicho
zmienię barwę swej koszuli.

Znów dyskretnie z pączków małych
ujrzą światło listki młode
dając światu swym walorem
cienie z chłodem i urodę.

Serca istot kochać skore
tym zapachem odurzone
zapach wiosny taki miły
daje lekkość tę z motyli.



Dopisane 09.05.2015r. o godz. 22:44:

Mela Koteluk :)




Dopisane 09.05.2015r. o godz. 22:51:

Wróżby? Wiosenne? :)




Dopisane 09.05.2015r. o godz. 22:51:

dobranoc :)


Dopisane 09.05.2015r. o godz. 22:53:

... jeszcze to ;) też wiosenne klimaty!


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
9 maja 2015r. o 23:38
:) Ta panna to mi z latem kojarzy się bardziej ;)

:) wspominałeś coś o smakach ... więc proszę bardzo :)

Rainer Maria Rilke

Sonety do Orfeusza - Część pierwsza

XIII

Pełen gruszek, bananów i jabłek,
i agrestu... To w usta wszeptuje
śmierć i życie... I przeczucie nagłe...
Z twarzy dziecka, gdy smak ich poczuje,

wyczytajcie. To nadchodzi z dala.
Czy wam w ustach zbezimiennieje?
Tam gdzie słowa były, sok się leje,
z miąższu nagle nowość się wyzwala.

Lecz powiedzcie, co się u was nazywa
jabłkiem. Słodycz, co wpierw się zagęszcza,
by się z wolna w smaku wznosząc z wnętrza

przejrzyściała, obudzona, żywa,
z ziemi, z słońca podwójne jej imię:
O doznanie, czucie , szczęście – olbrzymie!

XV

Czekajcie... smak... pierzcha i już się rozwiewa.
...Niewiele muzyki, szum, tupot o ziemię: -
Dziewczęta wy ciepłe, dziewczęta wy nieme,
owocu smak tańczycie, co długo dojrzewał!

Zatańczcie pomarańczę. Któż zdoła
zapomnieć, jak ona przed własną słodyczą
w swym wnętrzu się broni. Treść jej dziewiczą
posiadłyście. Owoc ku sobie was woła.

Zatańczcie pomarańczę. Cieplejszy
krajobraz wytchnijcie, promienność żarliwą
w powiewach ojczyzny! Odsłońcie ją z woni

jednej po drugiej. Zawrzyjcie ściślejszy
związek z łupiną, co czysta się broni,
ze sokiem, co słodko wypełnia szczęśliwą.

tłum. Mieczysław Jastrun
;)

:) wróżby to na Andrzejki ...

Kazimiera Iłłakowiczówna
Przepowiednia

W ciemności obok siebie będziecie leżeli,
i rozdzieli was woda płynąca, i ogień bieżący rozdzieli,
i rozdzielą was róże i lilie, i chrząszcze, i gąsienice,
i ścieżki przez pola uprawne, i splątane miejskie ulice,
i wielkie — aż po horyzont — szerokie kartofliska,
i usta, co usta całują, i ręka, co rękę ściska,
i przypomnienie żalu,
i koral, co w oceanie ciepłym wyrósł na koralu,
i kwiatowi podobna rybka w szklanym słoju,
i zapach fijołków z drugiego pokoju,
i obietnica kiedyś dana — kiedyś — matce...
... I ptak, co na swobodzie żył, a umarł w klatce.

z tomu "Płaczący ptak", 1927
;)

Zbigniew Herbert
Wróżenie

Wszystkie linie zagłębiają się w dolinie dłoni
w małej jamie gdzie bije źródełko losu
oto linia życia patrzcie przebiega jak strzała
widnokrąg pięciu palców rozjaśniony potokiem
który rwie naprzód obalając przeszkody
i nie ma nic piękniejszego nic potężniejszego
niż to dążenie naprzód

jakże bezradna jest przy niej linia wierności
jak okrzyk nocą jak rzeka pustyni
poczęta w piasku i ginąca w piasku
może głębiej pod skórą przedłuża się ona
rozgarnia tkankę mięśni i wchodzi w arterie
byśmy spotykać mogli nocą naszych zmarłych
we wnętrzu gdzie się toczy wspomnienie i krew
w sztolniach studniach komorach
pełnych ciemnych imion

tego wzgórza nie było - przecież dobrze pamiętam
tam było gniazdo czułości tak krągłe jak gdyby
ołowiu łza gorąca upadła na rękę

pamiętam przecież włosy pamiętam cień policzka
kruche palce i ciężar śpiącej głowy
kto zburzył gniazdo kto usypał
kopiec obojętności którego nie było

po co przyciskasz dłoń do oczu
wróżbę stawiamy Kogo pytasz
:)

:) szczerze to z wróżenia znam tylko wróżków chrzestnych z bajki ;)

Rainer Maria Rilke

Mag

Wywołał. Już drżała, już powstała.
Co? Inna postać, coś, co istoczy
nie w nim. Obraca nań istota cała
z nagła powstałe, istotniejsze oczy.

O, magu, wytrwaj, wytrwaj, wytrwaj w walce!
By w równowadze ramię wagi wzniosło
ciebie wraz z domem twym na jednej szalce,
na drugiej zaś - to wszystko, co narosło.

Niezłomne więzy wraca moc wyroków.
On wie, zaklęciem opór się przeważy.
Ale na cyferblacie jego twarzy
północ. On też się nie wyzwoli z oków.

przeł. Adam Pomorski
"Z wierszy rozproszonych i szkiców poetyckich", 1907-1926

:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.