Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

10114
#alter nieaktywny
14 maja 2015r. o 12:48
~ napisał(a):
Latanie ? o co to - to nie :) Już wolę latawce puszczać ;)


A to już kwestia wyobraźni ;) Czy, kiedy połykasz krajobraz ze szczytu nie wyobrażasz sobie niekiedy, że fajnie byłoby popłynąć na wietrze pomiędzy chmurami? Z ptakami, z lotniarzami... ostatnio w Karkonoszach bardzo często zdarza mi się widzieć takie obrazki :)


Rap o rzeczach niezastąpionych - Stefan Sokołowski :)

Halny wilgotną mgłę w gardła wciska,
marznącym deszczem bębni od rana
i nie chce wpuścić nas na Kotliská,
jakby skarb w skałach ukryty miał.
Pod kurtką plecy wodą zalane,
lecz nie zastąpi polar z membraną
własnego ciepła żarliwych ciał!
Wicher nad głową kwili jak dziecię,
horský služobník odgrywa tatę:
-- V také nečasie kdež sa denete?! --
Fakt . . . O pogodnym marzymy dniu.
Mokre śpiwory niegdyś puchate
na przemoczone kładziemy maty:
nic nie zastąpi twardego snu!

Sponad Ďumbiera wiatr śniegiem miota,
kozice na nas gapią się drwiąco
po granitowych skacząc wykrotach:
-- Leziesz, człowieku, najgorszą z dróg . . .
-- Nie, mnie jest dobrze, mnie jest gorąco
i nie zastąpi bezradne słońce
wysiłku moich skrzydlatych nóg!

Śnieg padający nad zboczem kręci.
Brodzimy rzeką w dół po kamykach
jacyś niezgrabni, mali, zziębnięci . . .
Wokół już rozsiadł się nocy czar:
światło czołówki z mrokiem się styka
i nie zastąpi boska muzyka
huku strumienia, co gna przez jar!

Po dniu podniebnym, po dniu zdeptanym,
namiot stawiamy w rozmiękłym błocie
(byle nie dotknąć wilgotnej ściany),
zmęczone ciało od chłodu drży.
W pełnej menażce szukamy pociech,
bo nie zastąpią słodkie łakocie
kaszy i soi na trudne dni!

Budzik ostatnią piszczy pobudkę.
Rozpacza szosa do Iľanova,
że odjeżdżamy. Szare od smutku
góry też płaczą: znów siąpi deszcz.
-- A kiedy w mieście zamieszkasz znowu,
to mój obojczyk pod swoją głową
jaką poduszką zastąpić chcesz?!



Dopisane 14.05.2015r. o godz. 12:48:

WYJAZD

Jeszcze w gębę mi wieje morska bryza słona,
jeszcze krzesło w siedzenie gniecie mnie paskudnie,
lecz myślami już jestem w całkiem innych stronach
odkąd kupiłem w kasie bilet na południe.
Gdańsk wydał mi się raptem ciasny i niemiły,
wspomnienia spać nie dają, tęsknota mną trzęsie.
Wiem, że góry się za mną tak samo stęskniły
-- gęgał mi o tym wczoraj klucz wędrownych gęsi.

Jeszcze dywan pod nogą, wokół cztery ściany,
jeszcze komputer, regał, telewizor, prasa --
lecz pod drzwiami już czuwa plecak spakowany
a w mózgu mi dygoce igiełka kompasu.

Gdzie paszport? Gdzie bilety? -- wszystko z rąk mi leci,
pocę się i nie umiem ukryć niepokoju!
Wiem, że leśne boginki wyjdą mi naprzeciw
-- dzwoniły na komórkę wprost do czaszki mojej.

Ostatni obiad w domu i prysznic ostatni.
Sucho w gardle -- ostatni raz napić się mleka!
-- Milcz, serce, czego walisz?! Niech nic się nie zatnie,
bo tam grań postrzępiona dawno na mnie czeka.

Plecak, skarb mój najświętszy, ciąży jak cholera,
oczy mi bez powodu zachodzą wilgocią,
pod wibramem fałszuje rozstrojony peron:
,,-- Pociąg pospieszny . . . wjeżdża . . . ''

To już jest mój pociąg.


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~ niezalogowany
14 maja 2015r. o 12:54
Nosiłem kiedyś teczkę,piękna była..,aksamitem obszyta.
Dbałem o nią, aby się nie zabrudziła.
Wszyscy mi jej zazdrościli,pożyczać chcieli.
Ktoregoś dnia ,zły dzień miałem.
Otworzyłem okno i ją wyjep.... ,Miłego Dnia , :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
13051
#Virgo nieaktywny
14 maja 2015r. o 17:18
"Kołysanka Platformiarska " - Noel

Znów stara zgraja przedziwnym trafem,
bez głów, bez planów, za to z rozmachem
do żłobu toczy swe tłuste cielska
Idzie Platforma Obywatelska !

Do sądu złodziej śmiało ucieka
Bo wszak korupcja prawem człowieka !
Czar PRL-u wraca do formy
Wdzięczni jesteśmy ludziom z Platformy ?!

Zwrot w dyplomacji to rozdział drugi
Od dziś będziemy świadczyć usługi
Dla Władimira i dla Angeli.
Czas na kolanach iść do Brukseli !

Szef MSZ-u już ma kaganiec
Śląsk i Pomorze weźmie Giermaniec
Trzeba wywłaszczyć polskiego chłopa
Vivat Platforma, Vivat Europa !

Angela z Eriką ręce zaciera,
By na Wschód ruszyć tropem Hitlera,
A za nią ziomków procesja tłumna
Vivat Platforma, piąta kolumna.

Za tawariszcza Tuska zdarowie
Piją Gazpromu oligarchowie
Władimir Putin z radości śpiewa:
Nu tiepier budiet kak za Breżniewa

Odwrót z Iraku, z Afganistanu
Osama śmieje się spod turbanu,
Taki sojusznik jak Tusk się przyda
Vivat platforma i Al-Kaida !

Koniec z lustracją ! Koniec rozliczeń !
Dla konfidentów to koncert życzeń
Od dzisiaj wszyscy jesteśmy święci
Vivat platforma i konfidenci !

Niech żyje wolność! Ćpun na wagarach
Łbem durnym kręci w dymu oparach
Całkiem legalnie ćmiąc porcję zielska
Vivat Platforma Obywatelska !

Niech żyje miłość ! rusza parada
Sprośnych pedałów cała gromada
Gzi się bezwstydnie wśród publiczności
To dar Platformy ! tryumf wolności !

Elektoracie ! Wyborco durny !
Gdy będziesz wrzucać głos swój do urny,
A chcesz być sługą Niemca i Ruska,
Dalej popieraj Donalda Tuska !


Są ludzie, którzy swym charakterem niszczą to co zbudowali rozumem, więc niech nie ranią tych ,których nie mogą zabić
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
14 maja 2015r. o 23:43
Ishtar - Stefan Sokołowski :)

Ishtar Inanna po piekle kroczy,
już przeszła przez cztery wrota.
Śledzą ją cieni wyblakłe oczy,
bo kogo bezruch śmierci omroczy,
ten łaknie piękna, nie złota.
Przy każdych wrotach coś z jej ubrania
odźwierny zdjąć się nie wzdraga
i Ishtar wdzięków swych nie osłania.
Przy siódmych wrotach nic nie zostanie --
by przejść je, musi być naga.

Gdy odda swego kochanka w zastaw
w krainę żalu i ciszy,
co pod Niniwą bólem wyrasta,
to będzie mogła wrócić do miasta
i piękny wiersz nam napisze.

Wtedy przed Ishtar w niemym pokłonie
kapłani czoła pochylą.
Wtedy wiosenne słońce zapłonie
i wielki Tammuz powróci do niej.
Płodny znów będzie Babilon.



Dopisane 14.05.2015r. o godz. 18:47:

... to fajne ;)

O srebrnej mowie
Słowa kochane, słowa prawdziwe,
słowa na ustach, usta na rękach. . .
Lecz męska dusza słów ofensywy
się lęka.
Wezmę cię, miła, na kwietne łąki,
tylko mi, proszę, daj chwilę ciszy,
bo chcę, byś mogła tupot biedronki
usłyszeć.

Przez las zaklęty coś biegnie kłusem. . .
Nie mów, a tylko popatrz ciekawie --
pod tamtym bukiem Konik Garbusek
się zjawił.

Wiem, w duszy trwoga, nerwowy hejnał. . .
Niech cię w ramionach silnych ukoję
i słów szarańczę wargami zdejmę
z warg twoich.

Nie gaś pożaru zmysłów -- słowami,
gdy mówią usta, to milczą nieba.
Gdy krzyczą ciała, słów między nami
nie trzeba.

A nim po latach wejdziemy w ciemność,
to, marzę sobie, szepniesz mi, mała,
że ci się dobrze przez życie ze mną
milczało. . .



Dopisane 14.05.2015r. o godz. 23:36:

Sen - Stefan Sokołowski :)

Za nami zostały domki Osmołody,
autobus dygotał i ledwo się toczył,
po nocnym chodzeniu kleiły się oczy
i nisko na piersi chyliły się brody.
Nie było zagłówków, więc głowę zmęczoną
na moim ramieniu oparła z ufnością.
Nie mogłem jej łoża miękkiego wymościć
i stworzyć skutecznej od świata osłony,

więc tylko objąłem wierząc, że w ten sposób
jej sny będą słodkie, przytulne i miłe.
Zziębnięte jej palce polarem nakryłem,
i igłę sosnową wyjąłem jej z włosów.

Autobus z mozołem lazł przez Ukrainę,
przystawał, odjeżdżał, ktoś okna zamykał,
rosyjskie czastuszki trzeszczały z głośnika
i w sennej mej głowie szumiało jak wino.

A dotyk jej ciała rozczulał i wzruszał,
-- do serca ją przecież tuliłem kojąco.
I chciałem, by wlókł się autobus bez końca,
lecz już wjeżdżaliśmy na dworzec w Kałuszu.

I kiedy plecaki spoczęły pod murem,
rzekła: ,,-- W górach . . . kiedyś . . . dziękuję . . . --''. I znikła.
Więc wszystkim zadaję pytania niezwykłe:
czy dziś już jest ,,kiedyś''? i które to góry?



Dopisane 14.05.2015r. o godz. 23:43:

Sen postrzępiony

Nocami mi nuciłaś piosenki szczerozłote,
żeby mój sen rozświetlić i przegnać smutku cień.
Lecz kiedyś z dłoni twoich wyfrunął barwny motyl.
I wtedy się zaczęło. I trwa tak po dziś dzień.
Zaśpiewał nastrojowo,
powzdychał kolorami
-- jakby to nie był owad --
spokojem snu mnie zmamił.
Grały na basach bąki,
jak to we śnie
a łąki
rozgrzane ciało
pachniało!
Chciało!
Mnie!
I wtedy grom uderzył!
Coś łkało. Czyżby drzewa?!
Zagon błędnych rycerzy
zaczął w oddali śpiewać,
wtem słyszę: psy skowyczą,
aż zagłuszają świerszcze...
Kto to wszystko wyśnił?!
A twoje wiersze
wiodą mnie na smyczy. . .
Wokół cwałują myśli --
twoje myśli!
I krzyczą!

Lecz gdy się wreszcie myśli uformowały w słowa,
wiedziałem, że już teraz nie dam się im stratować.
Leciały w dal szalone, niektórym rosły skrzydła
i światy malowały ołówkiem, farbą, kredką.
Włożyłem więc im w pyski wędzidła,
i zakrzyknąłem w ciemność
,,-- Z kim mam przyjemność?!!''
A echo odkrzyknęło: ,,-- Z poetką!!''
,,-- Etką!''
,,-- Tką...''

dobranoc Poetkom i Poetom ;) czytelnikom też :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
15 maja 2015r. o 0:17
:) a'propos wyobraźni - to mam takową... aż za bardzo bogatą i wystarczy mi jak w niej latam :)
miluśkich snów ;) lotnych również ;) wszystkim.

Elegie duinejskie
Rainer Maria Rilke
II

Każdy anioł przeraża. Lecz, biada mi, dla was
zaśpiewam, o was, nieomal zabójcze ptaki duszy,
wiedzący o was. Gdzież są dni Tobiasza,
gdy jeden z Promieniejących stanął u prostych wrót domu,
w na wpół podróżnym stroju i już nie budzący grozy:
(młodzieniec wobec młodzieńca, co się przyglądał ciekawie).
Gdyby teraz archanioł, straszliwy, wyszedłszy zza gwiazd
o krok tylko ku naszej zniżył się stronie, wniebo—
wzbite zabiłoby nas własne serce. Kto jesteście?

Wcześnie uszczęśliwieni, ulubieńcy stworzenia,
grzbiety gór, jutrzenkowe krawędzie
wszelkiego początku, pyłki kwitnącej boskości,
przeguby światła, galerie, schody, trony,
przestrzenie istności, tarcze z rozkoszy, fermenty
burzliwej ekstazy, i nagłe, odosobnione,
lustra, które swą piękność zniknioną
na nowo wchłaniają w swe własne oblicze.

Gdyż ogarnięci uczuciem spalamy się ach, zawsze
ulatniamy się z naszym oddechem; od drwa płonącego do drwa
wydajemy woń coraz słabszą. A wtedy ktoś nam powiada:
tak, w krew moją wchodzisz, ten pokój, ta wiosna
napełnia się tobą... Daremnie, nas nie zatrzyma,
znikamy w nim, wokół niego. A ci, co są piękni,
o, któż ich zdoła powstrzymać? Nieustannie powstaje
pozór w ich twarzy i pierzcha. Jak z pierwszych traw rosa
ulatnia się z nas to wszystko, co nasze, jak żar
z gorącego pokarmu. O, Uśmiech, dokąd? O, spojrzenie w górę:
nowa, ciepła, odpływająca falo serca: —
biada mi, jednak tym wszystkim jesteśmy. Czy przypadamy
do smaku wszechświatom, w których nikniemy? Czy aniołowie
przechwytują to tylko, co z nich jest, naprawdę, czy może
jakby z niedopatrzenia ma w tym niekiedy swój udział
cząstka naszego bytu? Czyli jesteśmy tylko
tyle wmieszani w ich rysy, ile niepokój w twarze
brzemiennych kobiet? Nie widzą tego w chaosie
powrotu do siebie. (Jakże mieliby dostrzec.)

Kochający mogliby to wypowiedzieć cudownie,
w powietrzu nocnym, gdyby umieli, gdyż może wszystko
nas zataja. Patrz, drzewa są, domy
zamieszkiwane przez nas jeszcze trwają. My tylko
mijamy obok wszystkiego jak fala powietrza.
I sprzysięga się wszystko, by nas przemilczeć, może
na wpół jak hańbę, na wpół jak niewyrażalną nadzieję.

Kochankowie, wzajemnie zaspokojeni sobą,
zapytam was o nasz sekret. Spleceni w uścisku. Czy macie dowody?
Patrzcie, i to mi się zdarza, że moje dłonie
spoufalają się z sobą, albo że moja zużyta
twarz w nich znajduje schronienie. To mi dostarcza nieco
pewności. Lecz któż by odważył się przeto aż istnieć?
Ale wy, którzy z zachwycenia drugiej istoty
czerpiecie siłę, dopóki ta druga was nie pokona,
błagając: już dosyć — wy, co pod dłońmi
dojrzewacie jak dni winobrania,
którzy niekiedy giniecie, tylko dlatego, że jedno
bywa silniejsze: zapytam was w naszej sprawie.
Wiem, że wasz dotyk jest błogi, gdyż pieszczota trwa nadal,
gdyż miejsce, które osłaniacie, tkliwi,
nie znika: gdyż w tym, co się dzieje, czujecie
czyste istnienie. Tak obiecujecie sobie niemal wieczność
od uścisku. A jednak, gdy pierwszych spojrzeń
lęk was opuści, i wytrzymacie tęsknotę przy oknie
i pierwszą wspólną przechadzkę po ścieżkach ogrodu:
kochankowie, czy jeszcze jesteście sobą? gdy usta na usta,
kiedy przylgniecie wzajemne — napój na napój:
o, jak pijący odchodzi niezwykle od tego, co czyni.
Czyli was nie zdumiała na stelach attyckich
powściągliwość ludzkiego gestu? Czy miłość i pożegnanie
nie kładą się tak lekko na plecy, jakby stworzone
z innej materii niż nasza? Czy pamiętacie
nieważki dotyk dłoni, mimo że w torsach jest siła.
Ci powściągliwi wiedzieli: na tyle możemy się zdobyć,
ta rzecz jest nasza, tak czuły dotyk; silniejszy
jest ucisk bogów. Lecz to bogów sprawa.

Ach, gdybyśmy mogli znaleźć czystą, trwałą, choć wąską
dziedzinę ludzką, skrawek urodzajnej ziemi
między rzeką a skałą. Gdyż nasze serce wciąż jeszcze


:) Eros
Rainer Maria Rilke

Maski! Maski! Niech Eros oślepnie!
Kto wytrzyma jego wzrok promienny:
kiedy jak przesilenie letnie
przerywa prolog wiosenny.

Jak znienacka wśród zwykłej rozmowy
coś się zmienia, poważnieje... Coś krzyczy...
I on nagle rzuca lęk tajemniczy
jak świątyni wnętrze na ich głowy.

O, zgubieni, zgubieni niespodzianie,
Boskość chwyta w gwałtowne ramiona.
Los się rodzi, dawne życie kona.
A w głębi źródła łkanie.

Przełożył
Mieczysław Jastrun

:) Pieśń miłosna
Rainer Maria Rilke

O, jakże duszę swą powstrzymać mam,
by twojej nie potrącić? Jakże sam
nad ciebie wzniosę ją ku sprawom innym?
Niekiedy pragnąłbym ją w jakiś tam
zakątek zaszyć, zstąpić z nią w pustkowie
zaciszne, skryte, które nie odpowie,
rozkołysane, drganiom twym głębinnym.
Lecz wszystko, co ciebie i mnie dotyczy,
przebiega po obojgu nas jak smyczek,
co struny dwie w jednaki ton rówieśni.
Gdzież skrzypce są, na które nas napięto?
Gdzie mistrz, co dobył głosu z instrumentu?
O, słodka pieśni!

Przełożył
Artur Sandauer

:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
15 maja 2015r. o 0:36
~aa napisał(a): :) a'propos wyobraźni - to mam takową... aż za bardzo bogatą i wystarczy mi jak w niej latam :)
miluśkich snów ;) lotnych również ;) wszystkim.

Elegie duinejskie
Rainer Maria Rilke
[...]


Rilke? Ciekawie, ciekawie...

Tak, można poruszać się w granicach wyobraźni... ale też, nie zwracając na nie uwagę, na te granice, dać się ponieść w określonej przestrzeni chwytając chwile w 3D... to też kwestia wyobraźni? ;)

Małe zmartwychwstanie - Stefan Sokołowski :)

Gdy byłem chory, i tak rosła trawa,
soki płynęły, w kwiat zmieniał się pąk.
A teraz z wiosną już mi pora wstawać.
Niech rower w domu nie rdzewieje dłużej,
niech zbiera błoto z niewyschniętych łąk,
na polnych drogach niechaj się zakurzy.
Muszę się znowu wiatrowi pokłonić,
sprawdzić, czy ziemia nasączona deszczem
w słońcu dysząca upić mnie swą wonią
potrafi jeszcze.
Gdy w mej samotni pośród czterech ścian
kłąb czarnych myśli w głowie mi się roił,
to starym drzewom rosły nowe słoje.
Ktoś tam się smucił, ktoś inny weselił,
jak zawsze dział się cykl odwiecznych zmian
na rozpędzonej życia karuzeli
i tylko jakoś mnie nie było przy tym.
Czy nadal las w swym słodkotęsknym szumie
ten żal, pod czaszką tętniący przed świtem,
rozpuścić umie?

W mą nogę wbiły się zęby Cerbera
kiedy stanąłem u Hadesu wrót.
Lecz oto bestia szczęki swe rozwiera
bo u sił kresu przemogłem ją w końcu.
Muszę więc gęsiom pod niebem lecącym
zanieść nowinę, że zdarzył się cud!
Krzyknę -- by lęki i wspomnienia znikły,
niech głos mój słabość nienawistną zetrze.
Tylko czy płucom od śpiewu odwykłym
starczy powietrza?

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~fsb niezalogowany
15 maja 2015r. o 12:21
#t=108
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
16 maja 2015r. o 10:41
:) Ciche szczęście, najlepsze na ziemi...

Bronisława Ostrowska


Ciche szczęście, najlepsze na ziemi,
Idzie w słońcu drogami polnemi
I litosnym się śmieje uśmiechem
Nad człowieczym cierpieniem i grzechem.
Ciche szczęście, najlepsze na ziemi!
Czyś ty nie szło drogami błędnemi?
Tu są pola pod klęską i gniewem,
Kul posiane śmiertelnym posiewem.
Ciche szczęście, najlepsze na ziemi!
O, pójdź w słońcu drogami krwawemi
I na oczy krwią ślepe, w udręce,
Kładnij kwietne, słoneczne twe ręce!

:) Ileż tęsknoty, światła i lotu się składa...

Ileż tęsknoty, światła i lotu się składa
Na drobny wzrost ku słońcu źdźbła łąkowej trawy!
Jakiż wysiłek ziemi skrzydlaty i łzawy
Jest w chmurze, która deszczem znów w jej pierś opada!
Jakaż potęga pragnień i cudu się chowa
W niedołężnej bezmocy człowieczego słowa.

:) Boża krówka po trawie się wspina...

Boża krówka po trawie się wspina;
Dąży w górę - radosna, niezgrabna;
Raz w raz pada i znowu zaczyna -
Lśni jej szatka jedwabna.
Ale wreszcie gdy stanie u szczytu
Ominąwszy wszystkie ździebeł sidła,
To się śmiało rzuca w głąb błękitu,
Jakby nagle poczuła swe skrzydła.
Boża krówko! O Baśni daleka...
Pomnę jeszcze, jak z drżeniem tęsknoty
Wzrokiem dziecka śledziłam twe loty
I aż ślepłam, patrząca pod zorze,
By wypatrzeć maleńkie to boże,
Co spragnione jest twojego mleka.

;) Miłego weekendu
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMA BZ Academy zaprasza