Karnawał
Tak do umierania
Podobny
Jak odbicie do postaci
Odbicie w stali zwierciadlanej
Gdzie się realność kształtu traci
W dewocjonaliach z celofanu
Wirując pióropuszem pysznym
jak posuwiście
jak wspaniale
Karnawał jedzie karawanem
Stuk stuk galop
Pustą ulicą
Stangret zasypia pod warkoczem
Przepraszam czy to tu kostnica
W chichocie głowa drga na tacy
Czemu tak późno proszę proszę
Jarzy się kadłub restauracji
Lampiony barwnym lśnią obrotem
Ach… teraz prawie jest wesoło
Śmiech śmiech wibruje w szkła rozpryskach
Do dna napełnia ktoś kieliszki
Obchodząc stolik dookoła.
każdy kostium fajny ;) najlepsze to kąpielowe oczywiście :D
*** (Cóż bo mózg? rozum co? ...)
Cyprian Kamil Norwid
Cóż bo mózg? rozum co? słynny z polemik,
Wysuszający żywota istotę -
Planów rysownik i potęg alchemik:
Czy kiedy przezeń ukochał kto cnotę? -
Serce - istotnym jest prawdy ogniskiem:
Gdy rozum zbłądzi w najmniejszej usterce,
Serce i z błędów nieraz wraca z zyskiem...
Życia i wiedzy więc treścią cóż?... serce!
Przezeń nieszczęsny śród fortunnych gości
I utwierdzenie śród silnych ma słaby;
Ludzkość, raz gdyby w istotnej miłości
Ruszyła w Niebo, jak do domu szłaby!...
Przez dziwną serca magię i czarowność
Zaniemawiają zawistni oszczercę,
A mądrość cicha odzyskiwa mowność.
Wszystko, co wielkie, jest wielkie przez serce!
Przezeń ułomność obliczem wypięknia,
Jakby światło życie nad mogiłą -
Trwożliwość przezeń się unieprzelęknia,
Blizny bywają wdziękiem, wdzięki - siłą.
Potężnym przezeń, co tkliwe i rzewne,
A rozrzewnionym, co harde i chrobre -
Przezeń jest wszystkość i całość...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
...zapewne.
Serce jest dobra rzecz, dopóki... dobre!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Mosty tych przedmieść zielonych,
jakże ich wiele, jak dudnią od koni -
- siwe i kare konie z pogoni
za mną, za wiosną, za tonem.
Jakże ich wiele, wzbierają i coraz
sypią jak płatki, jak ptaki podków.
Jasna, niedzielna, zwierzęca to pora
na szyjach słodko zwinięta jak kot.
Wyrój z błękitu. Ileż obłoków!
Ptaki zielone trzeszczą spod pokryw.
W lotnych ulotnie badylach pokrzyw
sypią się płaskie łuski potoku.
Małe dziewczynki biegną. Od sukien
bieli, anieli, uskrzydla się obraz,
ziemia odpływa spod nieba jak łukiem.
Słońce dojrzałe jak jabłko obrać!
Dłonie na wodę: płaski i pluski,
w kroplach twarzyczki wyklutych piskląt.
W rybiej, przejrzystej łódeczce łuski
płyniesz przeze mnie stalową wisłą.
Maria Konopnicka
A jak śpiewać...
A jak śpiewać, to już śpiewać
Jak ptaszkowie leśni,
Ani wiedząc, ani dbając,
Czy kto słucha pieśni.
Nigdy ona nie stracona...
Pochwycą ją drzewa,
W wiosny szumie, jako umie,
Bór ci ją odśpiewa.
A gdy śpiewać, to już śpiewać
Od serca, od ucha!
Piosnka wraca, krew gorąca
Żywym zdrojem bucha.
Pieśń - nie woda, mocy doda,
Jak Piastowe miody...
Tyle życia, co serc bicia,
Co w pieśni pogody!
A gdy śpiewać, to już śpiewać
Jako duszy wola,
Na te łany, na ugory,
Na te puste pola...
Toć jak chleba im potrzeba
Plennej pieśni siewu...
I o wiośnie nic nie wzrośnie
Bez pługa i śpiewu!
A jak śpiewać, to już śpiewać
Po tej rannej rosie...
- Leć świtaniem, z zorzy graniem.
Pieśni żywy głosie!
Z białą rosą echa niosą
Szeroko, daleko...
Niech cię słyszą ranną ciszą
Za górą, za rzeką!
A gdy śpiewać, to już śpiewać,
Choć się rozstąp ziemio!
Chociaż burze pieśń zagłuszą,
Choć gromy oniemią,
Przejdzie burza za podgórza,
Ugasną pioruny;
Ścichnie klęska, a pieśń męska
Znów uderzy w struny.
A jak śpiewać, to już śpiewać
Pod wielkim błękitem
Kupą, chórem, z wichrów wtórem
I z czołem odkrytem...
Na ogromnym, żniwnym łanie
W żywe wniebogłosy,
Kiedy żeńce chwycą w ręce
I sierpy, i kosy.
A jak śpiewać, to już śpiewać
Od nieba do ziemi.
W prostej wierze, bratnie, szczerze,
A między swojemi!
Dań czy nie dań poklask pieśni,
A co mi to płaci?
Nie ja stroję gęśle moje,
Ale miłość braci!
Nie ma zbawienia jak tylko przez ziemię
jak szare ziarno młyn na mąkę miele
tak nas rozkłada na cząsteczki woda
rzeka hucząca w podziemnych ogrodach
do wnętrza kuli pcha nas grawitacja
piasek nam z czasem szkielety osacza
a ponad nami wiatr do ziemi chyli
tych którzy jeszcze umrzeć nie zdążyli
kręcą się skaczą wołają do nieba
a ono składa milczący poemat
i czeka aż się przetoczą przez glinę
ich ciała słabe choć takie ruchliwe
patrz: już przyciska je wiatr do podłogi
na rynku burmistrz upada na chodnik
i całe miasto kolana ugina
w szkołach cukierniach kościołach melinach
i nikt nie może reguły tej zmienić:
bydło nas depcze pył wzbija się z klepisk
tłamsi nas dusi urabia horyzont
a dzieci nad nim gwiazdy liczą
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.