W ratuszu tętni tłum i kandelabry drżą.
I nosy w górę mkną znów awans dostał ktoś.
Szampany ciepłe choć obrasta wieczór w lód,
to z kobiet bladych dość biurowy bije chłód.
Je suis un soir d'été (Jestem letnim wieczorem)
Już biesiadników krąg szeroki obsiadł stół,
zjadają zupę swą a każdy ćpa co tchu.
Portfele cieńsze są i ciężki w gębie chuch.
Od potu karki lśnią uciska pasek brzuch.
Je suis un soir d'été (Jestem letnim wieczorem)
Znów na werandzie gość co wypił wiele zbyt.
Wszystkiego ma już dość klnie na swój podły byt.
Na szelkach trzyma się kolejna resztka dnia,
pulsuje w żyłach krew, tłum tętni i tłum gra.
Je suis un soir d'été (Jestem letnim wieczorem)
Swój na zbyt bujny biust obnoszą panie dwie,
choć w kuchni pędzą dnie ze szminką w kącie ust.
I jakiś żołnierz im by przydał się już dziś,
by mogły dalej iść przez lato tak jak w dym.
Je suis un soir d'été (Jestem letnim wieczorem)
Jarosław Wasik - Ja, nocy letniej sen.
A starcy jeszcze raz obsiedli skwery i
wielkości snują sny odkurzyć pragną czas.
Choć tępy ów był gość dziś skrzypi każdy gest,
gdy tłumy dziewcząt w krąg fetują wiosny kres.
Je suis un soir d'été (Jestem letnim wieczorem)
Gorzałki płynie moc przez miasto które wre,
gdy w nim odprawia msze gorąca letnia noc.
I w świat to miasto śle swój żal , niknący blask,
że nie jest portem nie, lecz jednym z wielu miast...
Je suis un soir d'été (Jestem letnim wieczorem)
:)
Dopisane 19.04.2016r. o godz. 22:51:
powyżej? Jarosław Wasik - Ja, nocy letniej sen :)
Dopisane 19.04.2016r. o godz. 22:54:
Jarosław Wasik - Sen o przyjaźni :)
Przyjaciel mój - do rana mówić mógł i nigdy do rany przyłóż.
Przyjaciel wie - ja martwię się, jak czekam na słowo „to już”.
Każdy ma takie łzy, na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból, jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak.
Budzę się myślę, że świat cały...
Każdy ma takie łzy, na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból, jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak.
Budzę się myślę, że świat cały...
Rozumiem Cię, zbyt wiele wiem.
Nie mów już nic, bo widzę w oczach.
Miałem Cię dość, nie mówisz wprost.
Spójrz! Żal wylewasz na trzech listu stronach.
Każdy ma takie łzy, na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból, jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak.
Budzę się myślę, że świat cały...
Każdy ma takie łzy, na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból, jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak.
Budzę się myślę, że świat cały...
Potem był film, urwany nim, bo akcja serca osiągnęła constans*
Już teraz wiem, że przyśni się.
Co prawda wtedy obudzę się.
Każdy ma takie łzy, na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból, jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak.
Budzę się myślę, że świat cały zwariował.
Każdy ma takie łzy, na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból, jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak.
Budzę się myślę, że świat cały...
Każdy ma takie łzy (Każdy ma takie łzy) na jakie zasłużył.
Każdy ma taki ból (Każdy ma taki ból) jaki podarował.
Krzyczę „nie!”
Krzyczę „tak!”
Obracam się na wznak
Budzę się myślę, że świat cały zwariował.
Przyjaciel mój - do rana mówić mógł i nigdy do rany przyłóż.
:) a tak serio to nie mam żadnych ;) mądre rady Mikołaja...
Rej Mikołaj
Dobra rada - roztropna zacność
A tak, mój miły bracie, miej to na baczności,
A używaj swych czasów w roztropnej zacności.
Widzisz, że i Bóg takie na swej pieczy miewa,
Kto jego wdzięcznych darów pomiernie używa.
A nie tak, jako bydlę, co łeb w ziemię tłoczy,
A bezpiecznie ku górze nie śmie podnieść oczy.
Przepatruj przyszłe rzeczy, a wiaruj się złego,
Gdyś rozumem opatrz on, byś nie stracił tego.
A strzeż się, radzęć pilnie, tych marnych rozkoszy,
Co się to w nich ta pani jako paw kokoszy.
Gdyż nam ty świeckie skarby nie na zbytki dano,
Jedno aby im i tu mądrze szafowano.
A kto, gdzie źle, nie dawa, ten dobrze szafuje,
A tam, gdzie jest poczciwie, iż też nie żałuje.
Bo nam na to nadane ty od Boga dary,
Bychmy ich używając na wszem strzegli miary.
Wszak widzisz jako z czasem marnie wszytko ginie,
Jedno co jest poczciwe, to na wieki słynie.
A to przypaść nie może, jedno z roztropności,
A rozumem sprawionej ślachetnej baczności.
Rej Mikołaj
Do tego, co czytał
Rozumiem temu jednak, że cię co ruszyło,
Bo co zeszło na statku, śmiechem się zakryło.
Odpuść, bracie! Swojać rzecz, coć by się nie zdało,
Gdyż się i to, i owo społu pomieszało.
Widzisz takie rozumy, co tak świat zbiegały,
ze nie wiem, czego by już wszędy nie zmacały.
więc też ci nieukowie, co pisma nie mają,
Gdy nie mogą mędrować, niechajże wżdy bają.
Bo komu inochody nie stawa, więc grędą,
A baby, gdy lnu niemasz, niech konopie przędą!
A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!
Wszak widamy u sławnych, chociaj nie Polacy,
Pisali też leda co, chudzi nieboracy.
A o Polakoch sobie ledwe tam bajali,
Iż też są jako ludzie, którzy je widali.
Jeślibyś też z niełaski na lewo szacował,
Masz papir, napisz lepiej - ja będę dziękował.
Boby to własna sztuka szyrmirza każdego
Miała być: okazać co na szkole nowego.
Gdyż to jest z przyrodzenia cudze sprawy ganić,
Jako by rzekł: umiałbych ja to lepiej sprawić.
Dzierżę, iż materyją możesz lepszą sprawić,
Ale ją ośmią wirszów trudno masz wyprawić.
Skosztujże, miły bracie! Wszak papir niedrogo!
A jeśliże nie umiesz, nie szacuj nikogo!
Bo wiesz, iżeć i za to napisana cena,
Kto gani, nie dowiedzie: talionis poena!
A ja tymczasem zaczynam doceniać teksty piosenek :)
Jarosław Wasik - Gonimy świt
Wieczór co skradł królestwo dnia.
Zapukał cicho do drzwi.
Przerzucił most leciutko pchnął - by szybciej dogonić świt,
by szybciej dogonić świt.
Księżyca brat odwrócił świat
Odwrotnie się teraz klnie
Zaginął ktoś kto wciąż miał dość - to dobrze bo świadków mniej,
to dobrze bo świadków mniej.
Kiedy bezsenne są noce.
Kiedy bezsilne są dni.
Krzyczymy - milczymy. Gonimy świt.
Krzyczymy - milczymy. Gonimy świt.
Zapięty płaszcz, na ziemie twarz.
Kieszenie pełne są rąk.
Z kobietą co się bywało - zbyt nocna czasem jest noc,
zbyt nocna czasem jest noc.
Kiedy bezsenne są noce.
Kiedy bezsilne są dni.
Krzyczymy - milczymy. Gonimy świt.
Krzyczymy - milczymy. Gonimy świt.
Dopisane 20.04.2016r. o godz. 23:12:
Jarosław Wasik - Po prostu pragnę :)
zakuło
zabolało
jak zwykle się połamało serce
od pragnień
że nie zgadniesz
w roztargnieniach przepadłem
nie odpowiadam za wiersze
napisane przeze mnie
najśmielsze
ja po prostu pragnę
po prostu
nie jak popadnie
kiedy dotykam cię potajemnie
nic nie zostaje ze mnie
język przygryzam w ćwierć słowa
by jak wtedy nie zwariować
w głowach
zaświtało
jak zwykle twych ust za mało
świt
od mignięć
że bolą oczy
a ty za często pytasz
czy odpowiadam za gesty
przyciszane pościeli
szelesty
ja po prostu pragnę
po prostu
nie jak popadnie
kiedy dotykam cię potajemnie
nic nie zostaje ze mnie
język przygryzam w ćwierć słowa
by jak wtedy nie zwariować
Moja pieszczotka, gdy w wesołej chwili
Pocznie szczebiotać i kwilić, i gruchać,
Tak mile grucha, szczebioce i kwili,
Że nie chcąc słówka żadnego postradać
Nie śmiem przerywać, nie śmiem, nie śmiem odpowiadać
I tylko chciałbym słuchać, słuchać, słuchać.
Lecz mowy żywość gdy oczki zapali
I pocznie mocniej jagody różować,
Perłowe ząbki błysną śród korali;
Ach! wtenczas śmielej w oczęta spoglądam,
Usta pomykam i słuchać nie żądam,
Tylko całować, całować, całować.
Dopisane 21.04.2016r. o godz. 19:56:
Dzień dobry
Dzień dobry! nie śmiem budzić, o wdzięczny widoku!
Jej duch na poły w rajskie wzleciał okolice,
Na poły został boskie ożywiając lice,
Jak słońce na pół w niebie, pół w srebrnym obłoku.
Dzień dobry! już westchnęła, błysnął promyk w oku,
Dzień dobry! już obraża światłość twe źrenice,
Naprzykrzają się ustom muchy swawolnice,
Dzień dobry! słońce w oknach, ja przy twoim boku.
Niosłem słodszy dzień dobry, lecz twe senne wdzięki
Odebrały mi śmiałość; niech się wprzódy dowiem:
Z łaskawym wstajesz sercem? z orzeźwionym zdrowiem?
Dzień dobry! nie pozwalasz ucałować ręki?
Każesz odejść, odchodzę: oto masz sukienki,
Ubierz się i wyjdź prędko - dzień dobry ci powiem.
Adam Mickiewicz
Dopisane 21.04.2016r. o godz. 20:00:
Koguty
Koguty piały raz po raz
W mrok wyciągając szyje
Jak gdyby wiersze cały czas
Recytowały czyjeś
W tym pianiu z chandry było coś
Tej męskiej i przepastnej
Kiedy jak złodziej lub jak gość
Drzwi się otwiera własne
Pianie leciało w dal i w mrok
Spadało gdzieś w nieznane -
Tak nie kochaną twarz i lok
Gładzi się, patrząc w ścianę
Kiedy pieszczota jest jak zgrzyt
Ale brak sił na zdradę...
Pewnie dlatego szary świt
Tak długo nie chciał nadejść
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.