Na twarzach kurz przebytych wielu dróg
Spod zabłoconych kopyt pryska piach
Przed nami gdzieś Moskal czai się
Za nami został ból i strach
Nikt nie wie dziś co niesie nowy dzień
Powywracane krzyże znaczą szlak
W kolorze krwi objawił diabeł się
Czerwona gwiazda jego znak
Prowadzą Bóg, Ojczyzna, Honor i gniew
Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew
Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój
Nie zginiesz, Polsko, kraju mój
Jest taki kraj, kwitnący niby sad
Co się zaczyna hen za linią wzgórz
Tam czeka nas wymarzony dom
Tam złotem szumią łany zbóż
Choć wielu nas, nie wszyscy dojdą tam
Niejeden spocznie w cieniu drzew
Brzozowy krzyż nagrodą będzie mu
A ukołysze ptaków śpiew
Prowadzą Bóg Ojczyzna Honor i Gniew
Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew
Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój
Nie zginiesz, Polsko, kraju mój
Prowadzą Bóg Ojczyzna Honor i Gniew
Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew
Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój
Nie zginiesz, Polsko, kraju mój
Prowadzą Bóg Ojczyzna Honor i Gniew
Dopóki szabla w dłoni, a w żyłach krew
Dopóki Sam Komendant wiedzie nas na bój
Nie zginiesz, Polsko, kraju mój.
:)
Dopisane 11.07.2016r. o godz. 21:23:
73 rocznica rzezi Wołyńskiej...
Wołyń 1943.
Czy pamiętasz, Panie Boże,
Nad Wołyniem łunę krwawą
I ten krzyk z płonącej chaty
Mordowanych przez sąsiadów?
Chyba byłeś w tamtej porze
Gdzieś po innej stronie świata,
Bo byś pewnie się zasmucił
i przystanął i zapłakał...
Czy słyszałeś modłę, Panie,
Oczy ojca czy pamiętasz,
Gdy hańbili córkę jego
Banderowcy jak zwierzęta...
On na drzwiach ukrzyżowany
Błagał "Zmiłuj się nad nami!"
Zlitowali się oprawcy,
Skłuli oczy bagnetami...
Czy widziałeś, Ojcze Święty,
Patrząc z góry przez firmament,
Dzieci śliczne jak aniołki,
Na sztachety powbijane...
Kto je teraz poprowadzi
Na spotkanie z Tobą Boże?
One przecież takie małe,
Zbłądzą same w tych przestworzach...
Czy spamiętasz, Panie Świata,
Męczenników, tych z Wołynia,
Umierali z myślą o Tej,
która nigdy nie zaginie.
Polska o nich zapomniała,
rozpłynęła się w oddali,
Czasem drżąca ręka starca
świeczkę jeszcze tu zapali.
Porastają chwastem zgliszcza,
groby toną w bujnej trawie,
Jutro już nie będzie komu
świeczki za Nich tu postawić.
Zygmunt Jan Rumel ("Baczyński Kresów") 1915-1943
[img=1468265816_335737k.jpg]
Urywek poematu
Wstęp
Tylu już bohaterów polskich opowieści
Poznałem osobiście - lub przez ich autorów,
Że trudno ich imiona w gruby sztambuch zmieścić,
Przepisując przez długość - długiego wieczoru.
Jedni pozy tragicznej teatralnym gestem,
Drudzy śmiechu gawiedzi ucieszną swawolą,
Inni jakimś płomiennym w licach manifestem -
Życie wznoszą na kartach - lub umierać wolą!
Cóż więc dziś stworzyć można nad to co już było?
Kogo jeszcze ubierać dla oczu za sceną -
By pióro nie zgrzytało po literach piłą -
A czytelnik nie leczył czytania - migreną!
Kogo pytać o radę? Gdyby żył Beniowski -
Ów rycerz romantyczny - orator fantazji,
Odwiedziłbym sąsiada, bo z mojej wioski -
Lecz dziś - tej byłej - śmiesznie żałować okazji.
Jeno cień jego blady na Parnasu łąkach,
Bytując z Królem-Duchem - echem dzwonnej lutni,
Księżyca łuszcząc orzech w leszczyny koronkach,
Biesiadnikom potomnym mówi - bądźcie smutni!
O, gdybyż choć Twardowski - czarnoksiężnik diabli -
Wiecheć wąsa mi uciął o kryzę księżyca -
To może by poemat urósł cięciem szabli,
Sypiąc polskie trofea na białych stronicach.
A tak własnej żałoby wątła kruchą czarą
Trzeba serce rozdzierać - myślom kruszyć wieka -
I słowem niewybrednym - samotniczą gwarą
Czytać to co jest łzami spisane w powiekach.
Ojczyzno słów błękitnych - pamięci dolino -
Rumiana korą brzezin runego podgórza -
Łabędzie srebrne myśli co czasem płyną,
Łupkami zwitków wspomnień - opowieść wynurzą...
Spływa zapach czeremchy rosnącej za murem,
Lat młodych niespokojnych beztroskich, wesołych
I ganeczkiem drewnianym przypiętym pod górą -
Postacie oczom znane ku źrenicy woła...
Spływa luna świetlista świdrująca strychy -
Róż sennego zapachu szukając rozarium -
Kolumny białej sali rozjaśnia przepychem
I kościołem poklęka przed wyrzeźbioną Marią,
Którą pieśni zabrano by bzami okwitła
I rzeźbiła się życiem trwającym na nowo!
Spływa hejnał z nad wieży i dzień gra modlitwą -
Rozkruszając o góry słońca purpurowość!
A miasto rozłamane jak owoc jesienią,
Każe karty wypełniać pobłąkanym cieniom...
II
Witaj więc cieniu wspomnień - jaśniejącą dłonią,
Snujący flet miesiąca po świetlistej grani!
Witaj dolino kraśna brzóz co smutek gonią,
Zanim słońce utoczy brzask różanopiany!
Witaj - po chybotliwych wrażeń płynąc chwili
Na płótno co odbicia pastelem powleka,
By malarz który barwą natchnienia swe pyli -
Smugę kształtu odnalazł za cieniem co czeka!
Witaj dolino runa - co swe drumle
Czereśniowe wpijają w miód bartnym pasiekom -
Gałęzi czeremchowych wonią płynąc ku mnie...
Witaj - o gór ramiona opleciona rzeko,
Błękitno-płynna giętka miedzianko piaskowa -
Po tyle kroć wołana poetów imiony -
Smużąca oddal mleczną koliskiem kołowań,
Co mgłami posrebrzają tatarak strzyżony...
Witaj - oddechu drżenia przybliżona jawo,
Pierwszej wiosny uczucia o krasnych jagodach -
Oplatając serce przędzą złotordzawą
Smutku który cierpienie - ból i gorycz podał...
A dzisiaj niesie wspomnień wieczór przeźroczysty,
Przyprószony popiołem gwiazd w wędrownym koczu -
By sen co był bolesny - zmienić w uroczysty
I ustronia kryjome wydobyć z dna oczu...
III
Witaj i Ty - najskrytsza zapoznana jaśni,
Glinę ducha lepiąca nowym kształtu ciosem -
Sowiooka mistrzyni cnót, która mrok gasi,
Spinając lot młodości z wielkim globu losem!
O, ilekroć pochylasz swoja twarz nade mną
I obnażasz dno duszy źrenicą mądrości -
Widzę strumień płynący nad potopów ciemną -
Od źródeł białowodej krynicy wielkości!
I wiem, że nie przemija czasu wieczne piękno,
Zaklęte w formy duszy jakie stwarza człowiek -
Przecz sny które się burzy pierwszej nie ulękną,
Ale, skrzepną jak ptaki w piór skrzydlatej mowie!
O! Pani sowiooka - kreśląca śród godzin -
Niadociecznych pozorów mej jawy granice!
W łupince orzechowej myśl wioząca łodzi,
Ku drodze którą idą wieszczący pątnicy -
Spraw! By prawdy leżące w odłogu pamięci,
Nie były jako wiatrem szeleszczące kłosy,
Lecz jak łan który ziaren w złoto ziaren chrzęści -
W spichlerz bytu zasypując korzec mego losu!
~aa napisał(a):
* * * (Ojczyzno słów błękitnych...)
[...]
Rumel :)
...więc jeszcze to :)
O poetach.
Znam słowa o poetach, że są nieszczęśliwi -
Wpół nadludzcy, wpół ludzcy, a tylko ćwierć żywi.
Lunatyczni jak światło, księżycowi poeci,
Których duch ponad światem z kometami gdzieś leci.
Znam słowa o poetach i ich samych wyznania -
W których czasem się rąbek jakiejś prawdy odsłania,
Ale trzeba to wyznać - nawet, nawet poeci
Sami siebie nie znają. Krom zmierzchłych stuleci,
Gdy to Dawid, Izajasz rozmawiali z wiekami
I krzepili swój naród proroczymi psalmami,
Gdy to wieszcz ów oślepły z Hellady
Bogów z ludźmi prowadził na przygody i zwady.
U nas kilku znam ledwo, którzy wieść umieli -
Jary Jan Czarnolaski, Konrad, wątły Anhelli,
Promethidion przemądry i swat-drużba z Wesela.
Innych z kunsztem rymowym chociaż było wielu -
Kunsztowi przekazali imiona - nie wieści
Która ludy prowadzi - prawa dzieje treści,
I niby łuna wielka - niby gwiazda boża
Nowe lądy dobywa pokładami z morza -
Oceanu Ludzkości...
Poema.
Poema by nam trzeba stworzyć polskie nowe -
Jędrnej gwary społecznej pełne, mocne zdrowe.
Jare jako pszenica, jako chłopy żytnie,
W których Polska jak długa, szeroka - zakwitnie.
I wygada, wyśpiewa, wygębuje gwarnie
Niby prawda mielona na ogromnym żarnie,
Niby łany szumiąca ku życiu rozrzutnie -
Ochoczo, tęgo, prosto - a nie bałamutnie
Na modłę galanterii salonowych styli,
W których słowo się szminką i pudrami pyli.
"Płyta „…teraz i po wszystkie czasy” (Psalm 121) jest kompilacją 13 utworów z przesłaniem o charakterze religijnym. Płyta została wydana z okazji tegorocznych Światowych Dni Młodzieży. Album niesie słowa miłości, wiary i pokoju."
Spotkanie z sobą - Błaga Dimitrowa
Krok tylko wstecz przez lata,
żeby spotkać samą siebie
jak swoją młodszą siostrę.
Zadrżałam – tak jesteśmy podobne,
a jednak całkiem inne jesteśmy.
Ona jest o wiele młodsza ode mnie.
W jej włosach – wiatr w twarz wiejący.
W jej głowie – dziwaczne rzeczy.
Jak ją od błędów mam ustrzec
i jak jej oszczędzić pomyłek?
Wciąż zadyszana pnie się ku górze,
wstaje wcześnie o szarym świcie,
późnym wieczorem w łóżku czyta.
Posłuchaj siostry starszej i doświadczonej!
Nie trać najkrótszej wiosny!
Ale ona mojej rady nie słucha.
Jestem dla niej nieznana, obca.
Mojej smutnej drwiny nie dostrzega
i dla mnie dzień i noc się trudzi.
Ona wiąże mnie z czymś dalekim
i troskliwie hoduje słowa,
którymi się dzisiaj zajmuję.
Z jakim poświęceniem zdobywa moją wiedzę,
żebym teraz miała co zapominać.
Z ascetyzmem i trudem mnie stwarza,
żebym teraz miała co burzyć.
Wiem, że to jej zawdzięczam siebie,
a jednak nie mam siły, żeby dla niej
gest najmniejszy choćby uczynić.
Bodaj w ciemności jej towarzyszyć.
I za wszystko zamiast wdzięczność okazać
karcę ją przez ramię: - Głupia,
na cóżeś ty zmarnowała wiosnę?
Błaga Dimitrowa
przełożył Jan Zych
Ars poetica
Każdy swój wiersz
twórz jako ostatni.
W twoim wieku, nasyconym strontem,
lecącym z ponaddźwiękową szybkością,
błyskawicznie przychodzi śmierć.
Każde swoje słowo posyłaj
jak ostatni list przed rozstrzelaniem,
wezwanie wydrapane na murze więzienia.
Nie masz prawa do kłamstwa,
nawet do drobnych zabawek.
Po prostu nie będziesz miał czasu
sam swojego błędu sprostować.
Lakonicznie i bezwzględnie
każdy swój wiersz
krwią wypisuj jako pożegnalny.
~aa napisał(a):
"Płyta „…teraz i po wszystkie czasy” (Psalm 121) jest kompilacją 13 utworów z przesłaniem o charakterze religijnym. Płyta została wydana z okazji tegorocznych Światowych Dni Młodzieży. Album niesie słowa miłości, wiary i pokoju."
Po prostu świetne! Dzięki :) Czekałem na coś takiego w związku właśnie z ŚDM :) I ten głos Łobaszewskiej!
Dopisane 13.07.2016r. o godz. 10:26:
Błaga? Faktycznie niezwykłe imię :)
Codzienność - Błaga Dimitrowa
Zabici jutro
Dziś oglądają w telewizji
Zabitych wczoraj
I każdy wmawia sobie:
Nie, coś takiego,
Ze mną stać się nie może.
To jeszcze to Błagi :)
Naiwność
Kłamstwo nigdy się nie zadowoli
jednym tylko kłamstwem.
Gdyby tak było –
warto by smarować je miodem!
Kłamstwo jest niestrudzone, gdy chcemy
pogrążyć
samą prawdę,
gdy chcemy na nią przerzucić
winę za wszystko.
A prawda jeszcze się sama oszukuje,
że ot tak po prostu
sama przez się
stanie przed naszymi oczami.
I zawsze niepoprawna,
traci jedyną szansę,
żeby wyjść na wierzch
w wielkim wyścigu kłamstwa.
I mimo wszystko, choćbyśmy Bóg wie jak
udawali głuchoniemych,
i tępych na umyśle, i ślepych,
poznajemy ją po sińcach.
Dopisane 13.07.2016r. o godz. 10:28:
pięknego dnia :)
Dopisane 13.07.2016r. o godz. 10:44:
ps. :)
Dopisane 13.07.2016r. o godz. 23:40:
:)
Dopisane 13.07.2016r. o godz. 23:54:
...w duecie? ;)
&index=21&list=PLA23B4332750E570E
Dopisane 14.07.2016r. o godz. 00:04:
Tym razem Martyna Jakubowicz na dobranoc :)
bra :)
Dopisane 14.07.2016r. o godz. 00:33:
konieczny ps.? ;)
&index=82&list=PLA23B4332750E570E
Dopisane 14.07.2016r. o godz. 22:37:
Pieśń.
Rok wesoły, ze wzgórza skąpanego w rosie,
Nad moją głową swój wóz gorejący wznosi.
Liść laurowy wieńczy moje czoło cieniem,
A wokół głowy błogie wznoszą się promienie.
Mym stopom skrzydła rosną, gdy spotkam na łące
Miłą moją, jak ranek z oparów stającą.
O, jak anielskim, świętym błogosławię stopom
I postaci w światłościach niebiańskiego stropu.
Promienna jest jak anioł w nieba wysokości,
W owych radości świętej dniach i niewinności.
Przerywa pasterz swą pieśń dziękczynienia,
Aby słyszeć muzykę anielskiego pienia.
Niebo samo przemawia, gdy jej głosu słucham,
Idąc za nią, nieczystego nie lękam się ducha.
I pole każde rajem, zacisznym ustroniem.
W każdej wiosce jej stopy mogłyby się schronić.
Lecz w tej wiosce najmilszej, w której czarnooka
Dziewczyna ma zasypia, gdy noc już głęboka,
Kiedykolwiek się znajdę, nieśmiertelny płomień
Rozpala moje serce i jest pieśnią o niej.
William Blake
przełożył Roman Klewin
:)
Dopisane 14.07.2016r. o godz. 22:48:
&index=76&list=PLA23B4332750E570E
:)
Dopisane 14.07.2016r. o godz. 22:54:
Noc
Krąg słońca na zachodzie zgasł,
ale wieczorna płonie gwiazda;
ucichły ptaki w swoich gniazdach
i na mnie - szukać łoża - czas.
Księżyc kwiatem płynie
po niebios wyżynie,
w rozkosznej bezmocy
uśmiecha się nocy...
Żegnaj mi, pole! Szczęsny las,
gdzie stada przebywają rade,
i stóp angielskich blaski blade
i gdzie baranki pasterz pasł.
Niewidzialne dary
sypią się bez miary
na okwiat i ciało
i serce, co spało...
Trzeba w gęstwinę zajrzeć w przód,
czy ptakom ciepło i czy leży
spokojnie w norach każde zwierzę,
ażeby nikt nie poniósł szkód.
Kto cierpi, kto wzdycha,
ten we śnie ucicha;
anioł przy nim siędzie,
czuwać nad nim będzie...
William Blake
przełożył Józef Czechowicz
:)
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 00:48:
&index=105&list=PLA23B4332750E570E
bra... :)
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 08:14:
Na dzień dobry ;)
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 08:30:
Zabiegani, uwikłani? :)
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 08:35:
Ten wiersz pasuje do początku dnia ;) Słońce nas dzisiaj nie lubi, nie chce się uśmiechnąć :)
Drobnomieszczańskie cnoty - Stanisław Barańczak :)
Ta bezbrzeżna, zalana, lirycznie-bokserska
pogarda w oczach artysty J., gdy się przysiadał w "Smakoszu".
zionąc nieogolonym, trzydniowym podmuchem:
jak to, ja pod krawatem, kiedy on pod muchą,
ja skrępowany, zapięty, gdy on ostatnią z koszul
rozrywa jak krwawiącą pierś! Filisterski brak serca
Drobnomieszczańskie cnoty. Ja wiem, ja się ich wstydzę,
od lat poniżej poziomu: co za blamaż, nie mieć w biografii
ani jednego rozwodu, dewiacji, większego nałogu,
kuracji psychiatrycznej, burzliwego romansu na boku,
pełnokrwistego podcięcia żył; jakieś szare gary
zamiast tęczowych skandali; chandry trwające z tydzień,
zamiast żeby z szacunkiem szeptano: "B. ma potworne
wielomiesięczne kryzysy"; żadnego dzwonienia po nocy
do przyjaciół z żądaniem wysłuchania nowego wiersza,
pożyczki na heroinę czy kaucję, znalezienia w ich życiu miejsca
na mnie, całego; nic - czasem list, lecz bez krzyku "Pomocy!",
najwyżej z aluzją typu: "Ostatnio jestem w złej formie".
Ja wiem, to nie materiał na mit, kult, legendę,
film z Robertem De Niro, tłuczeniem szkła i scenami.
W którym momencie zszedłem, nieuleczalny prymus,
na tę złą drogę? Skąd ten chorobliwy przymus,
aby udawać zdrowie, ustawiać przed zniszczeniami
barierki i makiety? Z pewności, że nie będę
i tak słyszany ze swoją zdławioną supliką do nikąd
w chórze profesjonalnie dźwięcznych koloratur
skowytu? Z nieśmiałości? Z nie do zniesienia jaskrawej
świadomości, że trzeba by, na dobrą sprawę,
w każdej sekundzie życia powtarzać to samo "ratuj"?
Z niechęci do zakłócania spokoju ratownikom
czy z krańcowej niewiary w ich ratownicze talenty?
Z pychy: że dam sobie radę z upchniętym do wnętrza złem?
Czy z innej pychy: kogoś, kto jest tak niedościgłym mistrzem
własnych braków i mroków, że nie wciąga w ich system zamknięty
nikogo, igrając z myślą: och, gdybym tak zdradził, co wiem;
gdybym chciał wam powiedzieć to wszystko, o czym milczę?
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 08:59:
miłego dnia :)
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 22:51:
Nocne czuwanie - Adam Ziemianin :)
Wybrałeś mnie Panie na nocne czuwanie
Bym gwiazd w lot łapał każde spojrzenie
I bym prowadził nocny dzienniczek ucznia
w zgodzie na zawsze z własnym sumieniem
Ja taki mały na progu Ziemi
A jeszcze tak dużo nocy wszędzie
Wypatruję wciąż znaków od Ciebie
I w dzienniczku ucznia coś kreślę
Daj mi pogodzić się ze światem
Pogodą co niesie chłód letniej nocy
I żebym zawsze trafnie strzelał
Słowem co celne - z mej uczniowskiej procy
I dalej wciąż tyle pytań po nocnym czuwaniu
Choć już świt przecina nieba pergamin
Lecz tylko jedno wiem mój Panie
Że byliśmy w tej rozmowie tacy całkiem sami
Dopisane 15.07.2016r. o godz. 23:05:
Sen bez snu - Adam Ziemianin :)
Północ nie daje snu tej nocy
Każe rozmawiać z gwiazdami
Komar upija się mą krwią
Piszczy do ucha głupie sprawy
I nie ma metafizyki w tę noc
Jest tylko tępy ból istnienia
Księżyc jak krążek starej płyty
Której od dawna nikt nie zmienia
Chodzę po domu jak po szklance
Piję kolejną szaloną herbatę
Komar piłuje cienki krzyk
Dalej nade mną trzyma wartę
Modlić się trudno w taką noc
Ty wiesz najlepiej - Boże
Więc tylko można wyjść na próg
Kiedy poranne wstają zorze
:) skąd taka myśl ? lubi... tylko czasem słońce czasem deszcz i równowaga odpowiednia zachowana ;)
&index=9&list=PLUdHqN3igdXhmhTpPSZuxN-yv1isi-bUY
***
Pomiędzy sercem a klonowym liściem
jest nitka, po niej myśl przebiega bosa,
a po jej przejściu albo przed jej przyjściem
tańczą na złotej nitce bąk, mucha lub osa...
Bąk gruby, mucha błękitna i osa w tygrysiej spódniczce:
trochę są straszne, ale można wziąć je - w rękawiczce.
Pomiędzy sercem a liściem okno musi być otwarte,
liść winien być świeży, serce nie rozdarte,
i osy się nie trzeba lękać, nie bać bąka,
nie bać się brzęku ani skrzydeł na policzkach...
A wtedy serce może z piersi wyjść i w złotych wąziutkich
trzewiczkach tańczyć po nitce jak po ścieżce, po powietrzu jak po łące.
Kazimiera Iłłakowiczówna
:) nie mogę znaleźć znaczenia tego imienia ...czyżby jedyne w swoim rodzaju?
Błaga Dimitrowa
Siła
Silniejsza jestem w ten sposób.
Bo nie mam nic do stracenia.
O nic swojego nie drżę ze strachu,
niczego nie kryję przed sobą milczeniem,
nie obawiam się, że mnie ograbią.
Bez leku wychodzę
między wiatry wiejące przez świat.
Smagajcie mnie, wiatry!
Cóż poza tym mi zrobić możecie?
Nic swojego z sobą nie niosę,
byście złamać mnie mogły.
Nie chcę nic swojego ocalić,
byście mnie rzucić mogły na kolana.
Wolna teraz jestem,
z rozwiązanymi skrzydłami i myślami,
żeby objąć wszystko.
O ile więcej mi, świecie, zabierzesz,
o tyle więcej ja posiądę ciebie.
Nigdy nie byłeś tam moim,
jak moim będziesz, świecie,
kiedy ja siebie nawet mieć nie będę.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.