skorn napisał(a): emem napisał(a): skorn napisał(a):
W hipermarketach jest taniej, tak działa rynek.
OK :)
Chciałbyś nas tu pewnie przekonać, że 2 miliony Polaków wyjechało za granicę, bo wójtowie, burmistrzowie i prezydentowie wsi i miast dowalili im wysokie podatki, ale taki numer nie przejdzie. Nie sądze, byś ty sam w to wierzył ; )
2 miliony Polaków wyjechało za granicę, bo MOGLI to zrobić. Bo pojawiła się nowa możliwość i oni z niej skorzystali. Jedni wyjechali na chwilę, inny na dłużej, jeszcze inni zadomowili się i wyjechali na stałe. Co w tym jest takiego dziwnego? To, że ludzie podróżują i pracują poza swoją ojczyzną to rzecz jak najbardziej normalna. Jaki jest twoim zdaniem "najlepiej zorganizowany" kraj na świecie? USA? Niemcy? Anglia? Obywatele wszystkich tych krajów mieszkają i pracują poza swoją ojczyzną. Miliony obywateli tych krajów tak robią.
Dlaczego? Bo zawsze jest miejsce, gdzie jest "lepiej" pod jakimś względem. Można więcej zarobić, jest lepszy klimat albo ładniejszy horyzont. W tym, moim zdaniem, nie ma totalnie nic dziwnego. W czasach komuny ludzie nie mieli wyboru - nie mogli wyjechać za granicę. Teraz możemy tylko cieszyć się, że mamy taką możliwość - możemy podróżować, zarabiać za granicą, zbierać umiejętności, poznawać inne kultury. A później zdecydować, czy wracać czy zostać.
Amnesty napisał(a): jak sie ma układy i znajomości -pewnie że nie jest !
Zwykły szarak ma prze...ne.... :D
"Zwykły szarak" musi się wykazać, w ten sposób, jeśli w tym co robi jest dobry, szybko zdobędzie odpowiednią renomę i da sobie szansę na "poprawę". Myślisz, że "znajomości" rosną na drzewach? Nawet wyjście na taką manifestację jak ta "wasza" ma szanse stać się początkiem "znajomości".
Chcesz przykładu? Proszę bardzo. Kilka lat temu poszedłem na spotkanie organizacyjne przez finałem WOŚP. Na miejscu poznałem m.in. Bogdana Nowaka, właściciela Piwnicy Paryskiej. Na finale zagrałem (jako DJ) z moim ówczesnym zespołem (Method Massiv). Wypadło fajnie, więc kilka tygodni po finale zagraliśmy jeszcze w Piwnicy Paryskiej. Po udanym afterparty dostałem propozycję regularnego grania imprez w Paryskiej, co robiłem przez jakieś dwa lata. W tym czasie wiele się nauczyłem. Dziś prowadzę firmę, regularnie gram na weselach i finansowo wychodzę na swoje. Dlaczego? Przez znajomości? Czy może przez przypadek? A może dlatego, że zwyczajnie chciałem dać z siebie więcej?
Wkurza mnie ciągłe atakowanie "znajomości". Ja moją "siatkę przyjaciół" uważam za mój największy skarb i moje największe osiągnięcie.
I powiem ci jeszcze jedno - jeszcze nigdy nie szukałem pracy. Zawsze ktoś mi coś proponował - bo znał mnie i dochodził do wniosku, że sobie z daną robotą poradzę. Czy jest w tym coś złego?