Był rok 1698, gdy całym Otokiem wstrząsnęła informacja o okrutnym morderstwie, dokonanym na drodze do Kraszowic. Niedaleko tego wiekowego traktu ktoś znalazł martwego kupca, który przed śmiercią został najpierw trafiony kulą ze strzelby myśliwskiej, a później wrzucony do mrowiska i zagryziony przez mrówki. Na mieszkańców padł blady strach, zwłaszcza że mordercy nie udało się ująć na gorącym uczynku, a i bez tego w ostatnim czasie we wsi nie było bezpiecznie. Szczególnie ponurą sławą cieszyła się miejscowa karczma, w której poza zwyczajnymi rolnikami spotykały się też podejrzane indywidua, z którymi pozostali mieszkańcy woleli nie mieć zbyt wiele wspólnego.
Lokal należał do sołtysa Georga Weissa, który nie miał większego wpływu na to, kto odwiedzał jego karczmę, ale powinien zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo. Jako sołtys reprezentował ich przed Hansem Friedrichem von Tschirnhausem, panem na Otoku i Rakowicach, który z pewnością nie był zachwycony tym, że w Otoku dochodzi do kolejnych niewyjaśnionych napaści. Jako feudalny zwierzchnik sołtysa miał prawo do części zysków z jego karczmy, które to zyski były właśnie zagrożone.
W sprawie zabójstwa kupca i powtarzających się napadów rabunkowych wszczęto śledztwo, którego finał okazał się dość zaskakujący. 2 października 1699 roku udało się pojmać sprawcę, którym okazał się sam sołtys. Nie do końca wierzący chyba w jego winę von Tschirnhaus miał mu powiedzieć, że jeśli okaże się niewinny, będzie mógł wrócić do wioski, ale tak się nie stało. Zabójcę zamknięto w areszcie w Bolesławcu, po czym Weiss stanął przed sądem. Jak się okazało, sołtys nie tylko zamordował kupca, ale jeszcze zabawił się wcześniej jego kosztem, twierdząc że daruje mu życie, jeśli wdrapie się na wysoką sosnę. Napadnięty kupiec, nie mając innego wyjścia, zaczął wspinać się na drzewo, po czym Weiss go zestrzelił i rannego wrzucił do mrowiska.
Już samo zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem było dostatecznym powodem, aby nałożyć na Weissa najwyższą możliwą wówczas karę, czyli wyrok śmierci - i tak też się stało. 22 października 1700 roku sołtysa-mordercę powieszono wraz z innym bandytą, a jakby tego było mało, jego mieszkanie w Otoku (wraz z karczmą) spalono. Przez długi czas miejsce po budynku pozostawało niezajęte, aż w 1724 roku wybudowano tam nową karczmę, działającą przez dwa kolejne stulecia w tym samym miejscu. Budynek po byłej karczmie przetrwał do naszych czasów i znajduje się pod numerem 30-30a.
Źródło: J. Bergemann, Chronik der Stadt Bunzlau. Erste Abtheilung, Bunzlau 1829.
~~Olga napisał(a): W Otoku nic się nie zmieniło od średniowiecza dalej trakt prowadzi do Kraszowic z kostki która przypomina fale Dunaju . Może zamiast Kupców co chwila jedzie ciężarówka po piasek albo z piaskiem ale oni do Karczmy nie zaglądają . Teraz Konie mają tachograf .
~~pytanie 2 napisał(a):Ktoś napisał: ~~Donald Tusk Prawdziwy Niemiec napisał(a): ACHTUNG!!! Program 500 imigrantów plus dla kazdej polskiej miejscowosci, 100% faceci. Umiescimy ich w domach polskich mezczyzn, z dostepem do ich majatku, zony i córeek. A Polscy faceci do obozów pracy. Tak wam dziekuje, ze glosowaliscie na mnie....my mój rzad dalej nie wiemy, jak mozna byc takim zj33...nym jak wy i na takich zdrajców glosowac. Buhehe
Chłopie, Ciebie nieźle pogięło !!! Dobrze że w naszym _Szacownym Grodzie" mamy dobry, przydatny dla Ciebie przybytek "Szpital Przemienienia" tam dojdziesz do siebie!!!!
Twoja matka obsłużyła by emigranta ?
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).