Był początek czerwca 1857 roku, gdy Zagajnikiem wstrząsnęła jedna z największych tragedii w jego kilkusetletniej historii. 10 czerwca 1857 roku w pobliskim lesie, będącym wschodnim skrajem rozległej Puszczy Zgorzeleckiej, grupa poszukiwawcza odnalazła ciało pracującego w Zagajniku leśnika o nazwisku Kreutziger. Poszukiwania zaordynowano dzień wcześniej, gdy stwierdzono zaginięcie Kreutzigera. Gdy go odnaleziono, denat miał ciężkie rany głowy, które zostały mu zadane siekierą, więc śledczy od razu mogli wykluczyć samobójstwo i zdali sobie sprawę, że doszło do morderstwa. Wskazywała na to jeszcze jedna poszlaka - przed odnalezieniem zwłok śledczy natrafili na splamioną krwią tabakierkę leśnika, porzuconą w pobliżu linii kolejowej z Węglińca do Bolesławca
W całej okolicy natychmiast wszczęto kolejne poszukiwania, tym razem po to, aby ustalić mordercę. W akcję bardzo zaangażował się ówczesny sołtys Zagajnika o nazwisku Fischer, będący jednocześnie radcą prawnym. Sprawnie prowadzona akcja doprowadziła do tego, że już po dwóch dniach poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem. Okazało się, że morderców było dwóch, a okazali się oni być miejscowymi złodziejami drewna, których Kreutziger przyłapał na gorącym uczynku.
Kreutziger był powszechnie znany jako niezwykle sumienny i pracowity stróż lasów, który jeszcze przed przybyciem do Zagajnika bardzo aktywnie ścigał kłusowników i złodziei drewna. Podczas jednej z interwencji przestępca zaczął do niego strzelać, więc Kreutziger, obawiając się o swoje bezpieczeństwo, poprosił o przeniesienie go do, uznawanego za spokojne miejsce, niewielkiego Haidewaldau, czyli dzisiejszego Zagajnika. Ponurym paradoksem jest to, że Kreutziger miał szczerą nadzieję, iż tam będzie bezpieczny. Jak się jednak okazało, w zagajnickich lasach nadal musiał pełnić rolę stróża prawa, przez co naraził się wielu złodziejom. Jeśli takowych chwytał, miał za zadanie odstawić ich do karczmy sądowej, która mieściła się w dzisiejszej świetlicy. Była ona jednocześnie sądem leśnym, w którym kłusownicy i złodzieje drewna otrzymywali zasłużone wyroki.
Niestety, interwencja z 9 czerwca 1857 roku dla Kreutzigera okazała się jego ostatnią. Nie wiadomo, jaką karę ponieśli jego zabójcy, jednak z całą pewnością ich proces miał znacznie wyższą rangę, niż większość dotychczasowych rozpraw, jakie stawały na wokandzie sądu leśnego w Haidewaldau. Za zabójstwo funkcjonariusza państwowego na służbie niemal pewną karą była w ówczesnych Prusach egzekucja.
Źródło: Görlitz, 12. Juni [w:] „Schlesische Zeitung”, nr 271 (1857)
~~Pomarańczowożółta Forsycja napisał(a): Dziwne a nad Polską historią nikt się nie pokłoni taki klimat. 1190r. i później . A po 1945r. też.
Ale germańskie historie są ok.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).