Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

10114
#alter nieaktywny
12 kwietnia 2015r. o 22:32
Do Muzy mojej
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Okropna smutnej ziemi postawa,
Niebo chmurami zewsząd osnute;
Wylała z brzegów powódź plugawa
Zmąciwszy zdroje jadem zatrute;
Na zawrot z dołu i z góry
Truchleje tkliwość Natury.

Stargawszy łańcuch i rządów szale,
Urąga cnotom bez kary zbrodnia.
Rozum tyranów błądzi zuchwale,
W ręku Rozpaczy gore pochodnia.
Niestety! w klęskach dokona
Zapamiętałość szalona.

O moja Muzo, serca mistrzyni!
Żegnasz ze łzami piękne Puławy.
Do której teraz umkniesz jaskini
Z lutnią swobody i wieńcem sławy?
W jakiej zdrój znajdziesz ustroni?
Któraż cię lipa zasłoni?

Tu zgrzyta wpośród i łez, i jęków
Wsparta na ostrym zemsta żelezie;
Tam koło zbójczych oręża szczęków
Pycha nieść każe pożogi, rzezie;
Depcąc granice i prawa,
Kraje, narody rozkrawa.

Tam bluźnią Boga zhukani ludzie,
Z błędów w najdziksze wpadając błędy;
Tu lżące zakon w sprośnej obłudzie
I wiarołomcze gorszą zapędy.
Wyuzdała się złość sroga,
Jakby nie było już Boga.

Stójcie, o ślepi! grzmi jego ramię.
Puści niechybne na łotrów strzały,
Uzna, co bluźni, i ten, co kłamie,
Że on pan jeden mocy i chwały:
Ukaże światu w swym cudzie,
Że jego ziemia i ludzie.

A ty, o Muzo! za jego tchnieniem
Godne twych darów ujrzysz młodzieńce;
Cud jego wdzięcznym ogłaszać pieniem
I wonne będziesz rozdawać wieńce,
Uśmiechając się do braci
W swobodnej znowu postaci.

Dobranoc :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
13 kwietnia 2015r. o 0:00
:) na sen


Odjazd w marzenie
Wiersz ze zbioru Dzień duszy
Leopold Staff


Dzwoń, serce moje, na odjazd od brzegów!
Uczep się rudych włosów błyskawicy!
Czeka cię tysiąc śródgwiezdnych noclegów
I nieistnienie kresu ni granicy!

Tylem ja wyśnił oślepień, mamideł,
Takie szaleństwo przygód, piękno grozy,
Że cały zdałem się wichurom skrzydeł
I zdjąłem trafom zwalczonym powrozy!

Każdy mój dzień był do odjazdu gotów
W kraj, co się "Gdzie bądź, byle w bezkres" zowie -
Bom jest bajeczny ptak dalekich lotów
I wiecznie cuda nieuchwytne łowię!

Dzikie marzenie, orlica drapieżna,
W szpony mnie chwyta! Szczęśliw, żegnam lądy!
Toń obietnicą śmieje się bezbrzeżna,
Sto przygód knują już zdradzieckie prądy!

O, wciąż okrążać nieznane wybrzeża!
Nigdy do portu! Nigdy do przystani!
Jak cudnie morze gniewem swym uderza,
Jak dzielnie smaga łódź wściekłość otchłani!

Jak wał wód kipi rozplenionym grzbietem,
Jak huczą głębin zawrotne ogromy!
Ciszom pogarda moja jest odwetem,
A wielbię wirów zdrady i wyłomy!

Morze rozpęka rozziewem zachłannym,
Grzmi rozpęd wichrów w fal podniebne skoki!
Fieście bałwanów zamachem orkannym
Druzgocą w wodzie odbite obłoki!

Na morze, kędy burza szał swój toczy,
Pędź, serce moje, najszczęśliwsze z zbiegów,
W dal, bez powrotu, naprzód, poza oczy!
Tyle cię czeka śródgwiezdnych noclegów!

Pędź, me marzenie, nigdy niepoprawne,
Nieuleczalne, zepsute, wybredne!
Bo co najcudniej nam we śnie jest jawne,
Dzisiaj nam wykraść chce spełnienie biedne!

Wyśnionych, naszych własnych światów czystość
Wąż wcieleń chwycić chce w swoje pierścienie!
Chce nam je unieść aż gdzieś - w rzeczywistość!
Pędź, serce, bo me sny ściga spełnienie!

Spełnienie czyha na sny moje zgubnie,
By w dotykalny kształt wtłoczyć ich wieczność!
Białe snów szczęście kocha samolubnie
Dziewiczą, czystą swą bezużyteczność!

Tylko duch słaby, by wierzyć w sny swoje,
Musi je dłoni dotknięciem uderzyć...
Ja niemożności nieziszczalne roję,
Bowiem w to umiem wierzyć, w co chcę wierzyć!

Jam niegdyś w gwiazdy nie wierzył na niebie,
Bo przewyższały mą siłę zbyt niską...
Lecz gdy marzeniem wybiegłem nad siebie
I gwiazdy, odtąd już wierzę we wszystko!

Wie podejrzliwa wiecznie ma nadzieja,
Że życie chwyta sny, jak sidło ptaki...
O, niech mnie wieczna złuda wykoleja
Z torów stałości w niepewności szlaki!

Pośród rozbujań oceanów grzmiących
Jedną modlitwą witam każdy ranek:
Proszę o szczęście nieprzewidujących!
Tych czeka wiecznie tysiąc niespodzianek!

A rzeczywistość moje sny zdobywa!
Ja jej zuchwałą wciąż wydaję bitwę,
A potem pierzcham i oddal mnie skrywa,
Bo kocham ciągłą pogoń i gonitwę!

Zwodniczość zmienna, niewierna, niestała,
Co nowych przygód wciąż grozi rozruchem,
Jest najwierniejszym (bowiem nie jest z ciała),
Niezmiennym moim, niezawodnym druhem.

Uchodź, śnie, z życia pijanego nudą,
Uciekaj w dale bez kresu i końca!
Zamieniać siebie wiecznie z każdą złudą
To żyć dzień każdy w skrach nowego słońca!

Mknę w szczęście zgiełku sprzeczne w sobie swarnie,
Niepokojone wciąż zmian kołowrotem,
A kiedy widzę już port i latarnię,
Znów łódź odwracam na głębię z powrotem!

Wiecznie się mijam na doczesnych drogach,
By aż w wieczności odnaleźć swą duszę...
Skończoność znajdzie duch na ziemskich progach...
Dlatego wiecznie siebie szukać muszę!...

Więc mi odsuwaj, śnie, cel jak najdalej!
Nie daj się spotkać z kresem ni granicą!
O, jakim cudem jest życie na fali,
Jedną ogromną, ciągłą obietnicą!

Uchodź! Wyzywaj losy, kuś przygody!
Czeka cię tysiąc śródgwiezdnych noclegów!
Tysiąc dni wolnych na bezkresach wody!
Dzwoń, serce moje, na odjazd od brzegów!
:)

:) dobranoc
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
13 kwietnia 2015r. o 23:14

Rozum i serce :)
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Inaczej Serce żąda,
Inaczej myśl sądzi.
Inaczej świat spogląda,
Inaczej los rządzi.

Rozum Sercu wzdaje się,
Wstrzymuje uwaga,
Znowu chąć go uniesie,
Bo Serce przemaga.

Nie zna nikt mojej rany,
Którą łzami goję,
Na swe nawet tyrany
Oświadczyć się boję.

Chciwe się oko skwapi
Na powabny kwiatek,
Niepewność znowu trapi,
Przeraża niestatek.

Tak nadobna i tkliwa
Słodkie roniąc wonie
Róża, niby szczęśliwa,
Śmieje się i płonie.

Rwie się motylek śmiały,
Zefir tylko wzdycha,
A wtem pączek dojrzały
Więdnie i usycha.

Rozum i serce? lubię takie rozmowy ;)





Dopisane 13.04.2015r. o godz. 22:37:

Świetna jest muzyka z tego filmu :)


Dopisane 13.04.2015r. o godz. 23:14:


Do Ojczyzny
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Czci godna Matko zacnego narodu!
Uległaś gwałtom i pysze od Wschodu,
Z której ust wicher i zdrada
Na łonie twoim osiada.

Cisnęła w klęski najzieleńszą ziemię,
Wyrodem twoim, twoje hańbiąc plemię,
Pijana szczęściem i sroga
Spotwarza cnotę, lży Boga.

Ślepa! w zapędach przeciw samej sobie,
Grążąc narody w powszechnej żałobie,
By się straszniejszą okazać,
Imię chce twoje wymazać.

Nie bój się, Matko! imię to nie zginie,
Póki w nas ogień i twoja krew płynie.
Brnie oto zbrodni ślepota,
Ale Bóg z tobą i Cnota.

dobranoc :) kolorowych snów

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
13 kwietnia 2015r. o 23:54
:) Jan Paweł II

Gdy otworzysz oczy w głębi fali...

Kamienie po świeżym deszczu przejrzyste
- lśnią w stopach przechodniów nieznacznie uniesione.
Już blisko wieczór.
Iluż ludzi przenika w głąb drzwi otwieranych z łoskotem
- iluż topnieje od światła w głębi okien?
Już wieczór.
Ściana ludzka co czas jakiś otwiera się twarzą przechodnia
- potem okien przenoszą ją światła na inne miejsce opodal
- zwężona, rozszerzana co chwilę.
Jednaka.
Wzrok wyrywa się ledwo z jej mroku.
Łatwa.
A ja ci powiadam, że to tyłku twój wzrok dostrzega ludzi tak słabo,
kiedy płyną za falą neonu.
Właściwie odsłania ich to,
co najbardziej ukryte w nich i czego żaden nie wypala płomień.
A kiedy przymkniesz oczy,
przestrzeń znowu się staje pełniejsza wprost niepojętych treści
- oto ludzi rozsuwa się mrok,
kołysząc w sobie tę dobroć,
którą - milcząc - sycisz się z nich wszystkich,
którą - krzycząc - rozbijasz w proch.
Nie, nie - to nie jesteście wy tylko - a jeśli nawet wy,
tedy obecność wasza nie tylko trwa, lecz objawia -
Byle oczy otworzyć inaczej,
otworzyć inaczej niż zwykle
I nie zapomnieć widzenia, którym wówczas wzrok
się napawał.

:) Myślę, że każdy kto ma jedno i drugie, taki dialog wewnętrzny prowadzi.

Spoza nas
nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo

przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas

Ks. Jan Twardowski

:) serce ,rozum.... dusza jednak najważniejsza ;)

Lubię oczęta twe, kochanie
Fiodor Tiutczew

Lubię oczęta twe, kochanie,
Ich blasków zmienność tajemniczą,
Gdy je podnosisz niespodzianie
I niby modrą błyskawicą
Ogarniasz ziemię aż po kraniec.

Lecz i silniejsze są doznania:
Wdzięk oczu skromnie opuszczonych
W szalonej porze całowania
I spod cienistych rzęs osłony
Posępny płomień pożądania.

Przełożył
Tadeusz Chróścielewski

;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
14 kwietnia 2015r. o 22:45
~aa napisał(a): :) Jan Paweł II

Gdy otworzysz oczy w głębi fali...

[...]
:) Myślę, że każdy kto ma jedno i drugie, taki dialog wewnętrzny prowadzi.

Spoza nas
nie bój się chodzenia po morzu
:) serce ,rozum.... dusza jednak najważniejsza ;)
[...]
Lubię oczęta twe, kochanie
Fiodor Tiutczew

Lubię oczęta twe, kochanie,
Ich blasków zmienność tajemniczą,
Gdy je podnosisz niespodzianie
I niby modrą błyskawicą
Ogarniasz ziemię aż po kraniec.
[...]
;)


aa, jeżeli chodzi o duchowość, filozofię odbierania poezji, ale też życia ogólnie mamy dość zbliżone priorytety :)


Do Ojczyzny
Vox clamantis in deserto
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Kędyż te słupy, te granice twarde,
Które nasz Chrobry oznaczał żelazem?
Tenże to naród cary wiązał harde,
Gromiąc i Orły, i Księżyce razem?
Myż to Polacy, owych mężów plemię,
Którzy krwią swoją kupili tę ziemię?

O wielkie dusze! jeśli cnót oblicze
Ze swojej ku nam obracacie chwały:
Zacni Tarnowscy, mężni Chodkiewicze!
Na cóż przykłady nam wasze zostały?
Takeśmy podli, że was bierze trwoga
Błagać za nami zwróconego Boga.

Cokolwiek świętej po was jeszcze sławy
Nam się zostało (o bezczelna zbrodni)
Gładzim do szczętu sromotnymi sprawy,
Wspomnienia nawet waszego niegodni.
Zdradzając braci i wolność, i chwałę,
Cóż poczną serca, hańbą odrętwiałe?

Ojczyzno! na cóż przerażone mieczem
Piersi otwierasz? my nie twoje dzieci.
Straciwszy czułość, tam kajdany wleczem,
Gdzie pędzi przemoc lub mamona świeci.
Oto na sam brzęk i krótki blask złota,
Troskliwym uchem czatuje niecnota.

Skądkolwiek chytra zabłyśnie intryga,
Leci tam nędza i co urwać pragnie.
Chełpi się zdrada, że ją gwałt podźwiga;
Klaszcze mu podłość i kark jarzmu nagnie.
Jakże się z twojej wydźwigniesz ruiny,
Matko! takimi otoczona syny?



Dopisane 14.04.2015r. o godz. 22:45:

Ten jest niezły. Był? :)

O skłonności
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Cóż to jest? co za ponęta
Weszła do myśli przez oko?
Dusza ją pieści zamknięta
I kryje w sercu głęboko.

Gałązka, z wodą płynąca,
Strzyma się czasem w swym biegu,
Ale pęd rzeki ją wstrąca
Od miłych kwiatów na brzegu.

W ciernistej pączek ostróży
Zosi rumieńcem jaśnieje,
Leci, lgnie Zefir do róży,
I na westchnieniu zmarnieje.

Godzina ciążąc godzinie
Nić jedna drugiej urywa,
Snuje się coraz i ginie
Pasmo nowego przędziwa.

Otóż to wieniec lubości
Co naszą pamięć przeplata,
A końcem każdej skłonności
Żałość, westchnienie, utrata.


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
14 kwietnia 2015r. o 23:06
alter napisał(a):

aa, jeżeli chodzi o duchowość, filozofię odbierania poezji, ale też życia ogólnie mamy dość zbliżone priorytety :)


Ten jest niezły. Był? :)

O skłonności
Franciszek Dionizy Kniaźnin

...
Gałązka, z wodą płynąca,
Strzyma się czasem w swym biegu,
Ale pęd rzeki ją wstrąca
Od miłych kwiatów na brzegu....




Niezły, nie był.

:) skoro zbliżone to niech będzie ten



Dwie gałązki - Kniaźnin

Gałązki - jedna z jesionu,
A druga z pięknego klonu -
Rzucone jakaś przygodą,
Płynęły wodą.

Dalekie od swej rodziny,
Przez obce błądząc krainy,
W silniejszym coraz wód zbiegu
Chybiały brzegu.

Na próżno stan ich sierocy
W złej toni szukał pomocy!
Z twardych skał a głuchej kniei
Nie masz nadziei!

Z posłusznym one milczeniem
Szły za mruczącym strumieniem:
Pędził je coraz wart chyży
Dalej a niżej.

Przemijały się czas długi,
Nie wiedząc jedna o drugiej,
Aż jakoś zbliżył nurt wąski
Obie Gałązki.

Szczęśliwy, komu dozwoli
Bóg towarzysza w zlej doli!
Płynących obok Gałązek
Ujął mię związek.

Alić coś wodę zamąci.
Jedna z nich drugą potrąci:
Poszły od siebie zwrócone
W przeciwną stronę.

Żal mię ogarnął niemały,
Gdy się z osobna puszczały
Na powódź rzeki szeroką
I toń głęboką.

Z smutkiem zdały się obracać
I niby z gniewem, odwracać:
To bliżej siebie, to dalej
Szły podług fali.

Wtem Zefir, sprawca pogody,
Jął głaskać błękitne wody
I tchem łagodnym ku sobie
Nakłaniać obie.

Gdy na to tkliwie patrzyłem;
"Złączcie się z sobą - mówiłem -
Póki dmą wieje życzliwa
I was przyzywa!"

Aż tu kamień wśród powodzi
Spółce Gałązek przeszkodzi:
Znów je od siebie z daleka
Uniesie rzeka.

Na koniec jedna przy lasku.
Druga zostanie na piasku:
Ta uschła, a tamtą mamie
Splątały tamie.

;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
14 kwietnia 2015r. o 23:17
...a ten? :)

Sarneczka
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Płocha Sarneczko, stroskana,
Trwożliwe nazbyt stworzenie!
Gdzież to lecisz, obłąkana,
Przez knieje, góry, strumienie?

Sama zostawszy, bez matki,
Rzucasz się tylko po lesie,
Drżącą na smutne przypadki
Leda szmer trąca i niesie.

Szukasz dla siebie uchrony,
O, niebezpieczno w tej kniei!
Strzelec niejeden ze strony
Czeka cię w srogiej nadziei.

Ej! do tej umknij ustroni,
Jeżeli pragniesz być cała.
Tu cię zła napaść nie zgoni,
Ani doścignie jej strzała.

Przytuliłaś się z popłochu,
Gdzie ci życzliwa chęć radzi.
Śmielsza ty nieco w tym lochu,
Ale ostrożność nie wadzi.

Oto i u mnie skwapliwa
Broń, co uranie cię życzy...
Nie bój się! litość prawdziwa
Srogiej nie żąda zdobyczy.



Dopisane 14.04.2015r. o godz. 23:17:

Dwie gałązki? To i dwie lipy :)

Dwie lipy
Franciszek Dionizy Kniaźnin

Oto dwie lipy zielone
Ze dwóch się brzegów witają:
Jedna ku drugiej skłonione,
Gałęźmi siebie tykają.

Do czegóż rozdział im sprawił
Okrutny odmęt tej rzeki?
Skłonność im tylko zostawił,
Lecz się nie złączą na wieki.

Tak mówił Koryl zbłąkany,
O wiernej myśląc Izmenie;
I z najskrytszej w sercu rany
Głębokie wydał westchnienie.

dobranoc :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
8375
#GosiaG nieaktywny
14 kwietnia 2015r. o 23:32
I "Gałązka Jaśminu" , mój ulubiony wyciskacz łez, ale dawałam już tutaj :)

Ale i ta "Sarneczka" , przypomniała mi coś ech..

Goethe Johann Wolfgang

Król Olch

Noc padła na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna do domu wiózł.

- Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
- To mgła, mój synku, albo sen.

"Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk".

- Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.

"Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las,
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd.
Moje córki nucąc pląsają na mchu,
A każda z mych córek piękniejsza od snu".

- Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
- O, synku mój, to księżyc tak lśni,
To księżyc tańczy wśród czarnych pni.

"Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las!
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!"
- Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,
Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. -

Więc ojciec syna w ramionach swych skrył
I konia ostrogą popędził co sił.
Nie wiedział, że syn skonał mu już
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz.


Przekład Wisławy Szymborskiej

Lilith ^^
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.