Ponieważ już świątecznie, to nawet zwierzęta ludzkim potrafią przemówić głosem ;)
Lenartowicz
"Kochanko ducha, dziewico słońca,
Z mieczem i w zbroi hartownej!
Nikt się nie oprze, gdyś jest walcząca,
Nikt się nie oprze, dziewico słońca,
Twojej piękności czarownéj!
Gdy miecz ukażesz, gdy hełm przywdziejesz,
Białoramienna dziewico!
Gdy na wiatr sztandar śnieżny rozwiejesz,
Zapał szalony w serca rozsiejesz,
Rycerze bronie pochwycą,
Uchwycą tarcze, miecze ostrzone
Wstrząsną w żylastych prawicach,
Z krzykiem rozpaczy rzucą się w stronę,
Gdzie im ukażesz grody zniszczone -
Na których widok zapłomienione
Piekło wystąpi na licach.
A gdy bohater padnie w obronie,
Ty znijdziesz w szacie anioła
I wieniec chwały włożysz na skronie -
Zwycięstwo będziesz śpiewać przy zgonie
I śmierć mu przyjdzie wesoła.
Ty zimne duchy ogniem zapalasz,
W wary przemieniasz chłód lodów,
Ty jedna cudem ludy ocalasz,
Niezwyciężone tłumy obalasz -
Poezjo! Matko narodów!
Ty męczennikom, pod ręką kata
Rozpiętym w bólach śmiertelnych,
Stawiasz obrazy lepszego świata,
Gdzie myśl ostatnia z krzyża ulata
Do boskich krain weselnych.
Ty im, czarowna dziewico słońca,
Nim śmierci doświadczą chłodów,
Za życie męczarń - światłość bez końca
Ukażesz z dala w promieniach słońca,
Poezjo! Wiaro narodów!
Na czarodziejskie twoje skinienie
Stanie się niebo na ziemi,
Dzikiej niezgody zgasną płomienie -
Na twej czarownej palmy skinienie
Ludzie się staną świętymi.
Na kogo twoje wejrzenie padnie,
Ten ziemi świeci na wieki,
W imieniu twoim serca owładnie,
Ludziom ich przyszłe losy odgadnie,
A czas je spełni daleki.
Ty będziesz wiązać dłonie szermierzy
W czas ślubnych świata obchodów;
W ołtarzach stawisz duchy rycerzy.
Przez ciebie ludzkość w siebie uwierzy,
Poezjo - prawdo narodów!"
Możesz krytykować Adele, Alanis, ale Tomasa Dvoraka... ? Wbijasz nóż w moje serce ...
PS Posłuchaj tego poniżej, zamykając na 6 min 54 s swoje , jak mniemam, piękne oczęta. Zobaczysz, że przeniesie Cię swoimi dźwiękami tam, gdzie Philip Kindred Dick słowami : ).
:) jeżeli już klimatyzujemy to Norwid będzie tu odpowiedni ;)
Marzenie
Cyprian Kamil Norwid
Lecz tylko że pragniemy,
Ale nie rozumiemy,
Czego się trzymać, jako się sprawować,
Żeby nie przyszło na koniec bobrować.
J. Kochanowski
"Skowronek śpiewał - ja o świcie wstałem,
I czułem życie, i życie kochałem;
Lecz teraz zgadnąć nie mogę, dlaczego
Cięży mi niesmak, dziwnie pomięszany,
Jak woń fijołka świeżo rozkwitłego
I pogrzebowych kadzideł tumany.
Przykre wrażenia - niby że dziś z rana,
Przy świetnej uczcie, czarowna dziewica
Mówiła ze mną i kwiaty zroszone
Trzymała w ręku - i nagle, zmięszana,
Ucichła - śmiechem wykrzywiła lica,
I pokazała kości obnażone;
I znów mówiła: powoli, niedbale,
Jakby nic złego nie stało się wcale.
Dziwne uczucia - dawniej ja marzyłem,
Wszystko kochałem, we wszystko wierzyłem,
Szczęśliwy byłem!
A dziś?... smutny - i czemuż! Precz to narzekanie,
Lepiej oto zawołam marzenia, miłości.
Miłości moja! Marzenie! ja was proszę w gości,
Proszę, wołam - a tutaj taka cisza wszędy,
Jakby miłość z marzeniem umarła przed chwilką,
Jakby właśnie skończono pogrzebu obrzędy,
I dym pozostał tylko,
I dalekie śpiewanie...
Lecz mniejsza o to - nie chcę, nie chcę marzeń wcale,
Bo musi być cóś więcej dla człowieka w świecie
Nad te liche zabawki, których pragnie - dziecię...
O tak! musi być - jest cóś - bo cóż po zapale,
Cóż po łzach, które nieraz w nocy zasiewałem
Mimowolnie, tak jakby opadł kwiat źrenicy,
I oko się zrobiło nasieniem przestałém:
Cóż z tych łez wejdzie? - jeśli roślinka tęsknicy,
Marna, bezowocowa, jako te zabawki,
Za którymi uganiam prawie od powicia;
To ja wyrwę, pogniotę! pierworodne trawki,
Bo przecież nie dla fraszek - na pręgierzu życia
Rozpięty - czekam czegoś od całego świata,
Jak policzku od kata."
Wtem nad gęste zarośle wzniósł młodzieniec czoło
Blade jak marmur, w którego głębokich framugach
Oczy niby łzawice przepełnione stały -
Młodzieniec błędnym wzrokiem spozierał wokoło,
A była noc pogodna - mgły legły na smugach,
I posrebrzane chmurki księżyc zwiastowały.
:) uwielbiam te tony.
Noc
Biada wtenczas poetom: nie będzie
przy czym wierszyka wysmażyć, nie
będzie czym poematu okrasić! wielu
żałować będzie księżyca!...
Aleksander Marliński
Chmurne niebios sklepienie, szaro cieniowane,
Rozjaśnia się, a księżyc, niby pająk złoty,
Wypełznął z pajęczyny, i spłoszył ciemnoty,
Które lecą w otchłanie okien nie zbadane!
On zaś, jak pogromiciel, ciągle z dumą kroczy,
I buńczuk złotowłosy poza sobą toczy,
I drgającymi nićmi bladawych promieni
Oprzędza drzew wierzchołki, plącze młode liście,
Albo się między trzciną w jeziorze płomieni
I na dnie świeci ogniście!
Ej! pająku złocony, wstąpże przecie do mnie,
Bo mówią ludzie, żeś jest pociechy zwiastunem,
Więc cię przywitam szczerze, chociaż cicho, skromnie,
Tak, jak można przywitać śród cierpień kolei,
Kiedy człek, skrępowany nieszczęścia całunem,
Nic nie ma prócz łez - wspomnień - i może nadziei.
Ej! pająku złocony, łzy me już wyssałeś,
Bo w nich nieraz swe nici promienne kąpałeś;
A chcesz wspomnień? to słuchaj... jakże?... czy słyszałeś?
Lecz nie - to nie dla ciebie ta milcząca mowa,
To dla mnie - i - dla Boga! - ludziom zaś i tobie
Dam inne, spowszedniałe, wypłowiałe słowa,
Chłodne, blade jak popiół, co się tuła w grobie.
Słuchaj - wiem, że przed chwilą widziałeś powoje,
Co wyrosły niedawno, a już czegoś pragną,
Już z lekka wyciągają słabe ręce swoje,
By uchwycić gałązkę, gdy ją wichry nagną.
Biedne powoje! próżno wyciągają ręce,
Bo choć się gałąź schyli - chwycić jej nie zdążą,
I rosnąć bez pomocy, tak się splączą, zwiążą,
Że pewno umrą w męce.
Księżycu! ty widziałeś nieszczęsne powoje,
Widziałeś pierwszą młodość - pierwsze mary moje.
Ej, pająku złocony, musiałeś tej nocy
O wzniosłe drzewo przędzę złoconą zawadzić,
Musiałeś widzieć drzewo, co w strasznej niemocy,
Szaloną zawieruchą targane bez końca,
Ledwo kilka gałęzi mogło uprowadzić!
Księżycu - te gałęzie wzdychają do słońca,
Pasują się z chmurami - pękają i giną -
Księżycu! tyś tam widział gałązkę jedyną.
Więc nic ci już nie powiem o ludziach - o sobie -
Bo i tak dość mówiłem: teraz dzięki tobie,
Szczere dzięki - boś smutny, i znać, że me żale
Nie zostały u ciebie jak ziarno na skale.
Lecz odwiedzaj mię czasem, pająku złocony,
Albowiem mówią, żeś jest pociechy zwiastunem,
Odwiedzaj mię, gdy w oknie siadam zamyślony,
A ja cię przyjmę szczerze, chociaż cicho, skromnie,
Tak, jako człek spowity nieszczęścia całunem,
Tak, jako człek ściśnięty powrozem tęsknicy,
Co nie może do druha wyciągnąć prawicy -
Hej! zwiastunie pociechy, pamiętaj tam o mnie.
A w życiu :*
Ale jak już siedzę przed monitorkiem, to nie tylko słucham.
GAPIĘ SIĘ również :P
Stąd krytyka pierwszego, drugi jest OK :)
"Od lat najmłodszych, lat dziecinnych
Żyć ani patrzeć tak jak inni
Nie mogłem; ze wspólnego zdroju
Nie płynie też namiętność moja.
Ani się zrodził w owej strudze
Mój smutek, ni radosny zbudził
Ton, który inne serca dotknie -
Co miłowałem, kochałem samotnie.
Tak więc - w dzieciństwie już, u świtu
Burzliwych dni, co przyszły potem -
Z dna dobra czy też zła dobyty
Czar dziwny jakiś mnie omotał:
Potokiem bystrym, wodotryskiem,
Szkarłatem gór i skał urwiskiem,
I słońcem, gdy się toczy wokół
W złocie jesiennej pory roku,
I błyskawicą, gdy po niebie
Mija mnie dążąc gdzieś przed siebie,
Piorunem, burzą lub obłokiem
(Gdy niebo czyste i wysokie),
Który się stawał najwyraźniej
Demonem mojej wyobraźni."
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.