Niby wstęga w heroldów rękach uroczysta,
Powiewają szkarłatem królewskie sztandary –
I wspaniałym zaciągiem rycerstwo i pary
Zeszli się wokół tronu, ku czci Jezu Chrysta.
Nad rzeką rozpłakana płacze Elza czysta
I cudu oczekuje na łzy – pełna wiary:
Lecz trwodze jej ogromne urągają gwary
I jak grom ku niebiosom trąba gra złocista.
Naraz milczenie. Grozą wszystkie płoną oczy,
Bo jak sen, wychodzący z chmur i fal przeźroczy,
Na brzegu – party wichrem z nieznanego dala,
Kierowany łabędzia idealnym lotem –
Oto jawi się w hełmu promienieniu złotem
Lohengrin – rycerz święty grobu i Graala.
Parsifal
„Chwała ci, Parsifalu! Stróżu Grala święty
Królu, którego skroń dziś Monsalvat dziedziczy!”
I wolnym Alleluja brzmi chór tajemniczy,
Płynąc na ideału tron w lazury – wzięty.
Parsifal na marmurach krzyżem rozciągnięty –
W złotej zbroi – ubóstwia dziś – rycerz dziewiczy,
Znak odkupienia – Rubin, co się błyskawiczy
Skrami przez ściany urny – z kryształu wyciętej.
Z szczytu, gdzie milkną echa psalmów i organów,
Gołąbka – w aureoli królestw niewidzialnych,
Z rozwartym pada skrzydłem wprost na hełm królewski,
Cień… Lecz okno purpurą maluje kapłanów,
Schylonych w wielkiej grozie światów idealnych –
I… o, ten odgłos cytar i sen arf niebieski!
Walkirie
Hejahaha! Walkirie pędzą do Walhali –
Z wichrem ściera się orszak ich na nieba stropie,
Skrząc się, tętnią kopyta rumaków w galopie.
Hejahaha! Eumenid chór po nocy wali.
Ogień, co się na ostrzach lanc ich krwawo pali –
Syczy, jak wąż czerwony w piekielnym ukropie,
A pioruny cymbałów w kurzawy potopie,
Brzmią im w takt, niby jęki fantastycznej fali.
Hejahaha! Nad księżyc, nad wicher tumanów –
W żelaznym szczęku mieczów i obławnych wrzasków,
Dysze krwawa purpura ich miedzianych kasków!
I naraz echa milkną. W ponurym prologu –
Gniew straszliwego Boga, jeźdźca huraganów,
Zahuczał w łonie burzy dzikim grzmotem rogu!
:) na dzisiaj może tak logogryfy Antoniego Czaykowskiego bardzo ciekawe
fragment oczywiście ;)
Każda z tych miar ma pory,
Niby dama humory.
Jak dama się ubiera,
Loca blanszem pociera,
Lub różą je pokryje,
Znów pukle kłosem stroi,
Raz uśmiechami żyje,
To gniewem oko zbroi,
To łzy ustawnie toczy,
Aż świat jak mąż narzeka.
Gdy znów ma suche oczy,
Świat, jak mąż, łezki czeka.
Damy ! Wy z niemi przecie
W wiecznej wojnie żyjecie !
Jedną walczycie bronią ,
Przecież się nie kochacie, -
One was ciągle gonią,
Wy je wciąż okradacie.
Nic mi, świecie, piękności twej zmącić niezdolne!
Błogosławione, które wydało mnie, plemię.
Patrzę na gwiazdy górne i na kwiaty polne
I w oczach swych jednoczę i niebo, i ziemię.
Choć danyś mi jest jeno na krótki ciąg godzin,
Cień śmierci mojej duszy nie straszy weselnej.
Przez wieczność już nie było mnie przed dniem narodzin,
A mędrzec dawno uczył mnie, żem jest śmiertelny
*** (Piękno, ale tyle widać...)
ks. Jan Twardowski
Piękno, ale tyle widać
tak jakby wszystko oprócz Niego
widzisz brzozę żółtą w jesieni
białe kwiaty kminku
przeszłość zawsze czystą
bo to co przeszło wzrusza jak ogonek w śniegu
i można potem znaleźć nawet czego nie ma
ufne pszczoły co swą matkę wypuszczają same
nad ciepłym suchym ulem nie przegrzanym w słońcu
by powrócić pod wieczór jak złoto zmęczone
krzyż zachodu na niebie naga baba w wodzie
bo każdy ma dwie dusze a jedną na co dzień
i tyle innych cudów jak czaple szczęśliwe
a czaple są udane jeżeli są krzywe
Nie widzisz Go z żadną gwiazdą
ze świnką serdeczną
bo piękno - to po prostu Jego nieobecność
dzieło aż tak wielkie że anonimowe
Co ludzkie
ks. Jan Twardowski
Mądry jest chrabąszcz co zagląda w oczy
i nawet to nieważne co się wydarzyło
krzyż
bo zawsze tłumaczy
że ból wstydzi się w kącie
kiedy przyjdzie miłość
i to nagle przerwane
jak królik zdziwione
to co ludzkie więc niedokończone
Modlę się Panie żebym nie zasłaniał
był byle jaki ale przezroczysty
żebyś widział przeze mnie kaczkę z płaskim nosem
żółtego wiesiołka co kwitnie wieczorem
wciąż od początku świata cztery płatki maku
serce co w liście wzruszenie rysuje
(chociaż serce chuligan bo bije po ciemku)
pióro co pisze krzywo kiedy ręka płacze
psa co rozpoczął już wyć do sputnika
mrówkę która widzi rzeczy tylko wielkie
więc nawet jej przyjemnie ze jest taka mała
miłość jak odległość trudną do przebycia
zło z którym biegnie cierpienie niewinne
bliskich umarłych i nagle dalekich
jakby jechali bryczką w siwe konie
babcię co mówi do dziewczynki w parku
kiedy będziesz dorosła jeszcze mnie zrozumiesz
najkrótszą drogę co zawsze przy końcu
aby już Ciebie tylko było widać
Jan Twardowski
Czytałam niedawno jego biografię "Ksiądz Paradoks" M.Grzebałkowskiej i nie podobała mi się, ale może dlatego, że dla mnie był "za bliski" a dla autorki "za daleki".
Żeby się obudzić rano
Doprowadzić włosy do opamiętania
umyć się i ubrać
postawić czajnik z gwizdkiem
odgarnąć z okna samotny deszcz
trzeba się oprzeć na tym co wymyka się jak mokry kamyk
na sekundzie której już nie ma
na myśli której nie sposób dotknąć
na sile ciążenia co oddala tego kogo się kocha
kochamy od razu dwie osoby niemożliwe do kochania
bo tę co za blisko i tę za daleko
i chyba nawet dlatego umieramy
żeby nas było widać i nie widać
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.