Człowieka, który czyta poezję, jest trudniej złamać niż tego, który jej nie czyta
Iosif Brodski
Wiatr mnie pędzi po drogach,
wiatr, bóstwo odmiany
o dmuchających policzkach.
Kocham ten wiatr,
cieszę się
odmianom.
Chodzę po świecie
we dwoje albo sama
i miłe mi są jednakowo
tęsknota i śmierć tęsknoty,
która nazywa się spełnienie.
Czegoś jest we mnie za dużo.
Przelewam się przez brzegi
jak drożdże. Drożdże mają
swój własny rodzaj szczęścia.
Idę, ciągle idę,
czasami przyłącza się do mnie mężczyzna.
Idziemy razem,
on mówi, że to do śmierci,
potem gubi się o zmroku
jak rzecz nieważna.
Idę sama,
potem znów na zakręcie
zjawia się nowy towarzysz.
Idę, ciągle idę,
wiatr mnie pędzi po drogach.
Na moich drogach
zawsze wieje wiatr
— Anna Świrszczyńska
Dopisane 01.06.2016r. o godz. 20:46:
Pierre Reverdy*
Wiatr i duch
Zdumiewająca chimera. Głowa tkwiąca powyżej pietra, między dwoma przewodami, sztywna i nieruchoma.
Nieznajoma głowa mówi, a ja nie rozumiem ani słowa i nie słyszę żadnego dźwięku – blisko przy ziemi. Stoję na chodniku naprzeciw i patrzę; patrzę na słowa, które unosi wiatr; słowa, które odrzuci dalej. głowa mówi. A ja nie słyszę nic, wiatr wszystko rozprasza.
O wielki wietrze, kpiący i ponury, pragnąłem twojej śmierci. A ty porwałeś kapelusz
i mnie. Nie mam już nic, ale moja nienawiść wciąż trwa, dłużej niż ty, niestety.
tłum. Julia Hartwig
Emily Dickinson
Wiatr - jak znużony Gość - zastukał -
Więc śmiało - jak Gospodarz -
Rzuciłam „Proszę wejść″ - i tak
Znalazł się w moich Progach
Śpieszny, stóp pozbawiony Przybysz -
Prośba, by usiadł - choć grzeczna
Byłaby czymś jak podsuwanie
Sofy pod bezmiar Powietrza -
Rąk nie wiązała mu żadna
Kość w jego Mowie brzmiał śpiewnie
Brzęk chmar Kolibrów, co zawisły
Przy jakimś wyniosłym Krzewie -
Miał w sobie coś z Wezbranej Fali -
Palcami trącał w biegu
Wszystko - i wydobywał Szklaną
Muzykę ze wszystkiego -
Pobył przez chwilę - wciąż w przelocie -
A potem znów nieśmiało
Zastukał jakby czymś spłoszony
I zostawił mnie samą -
przeł. Stanisław Barańczak
Ted Hughes
Wiatr
Ten dom był nocą daleko na morzu,
Lasy padały z trzaskiem oraz wzgórza,
A wiatry pędziły po polach za oknem
Ujeżdżając ciemność, oślepiając wilgocią.
Aż nastał dzień; wtedy pod pomarańczowym niebem
Wzgórz się przesunęły, a wiatr wywijał
Ostrzem światła, lśniącym czernią i szmaragdem,
Zgiętym jak soczewka szalonego oka.
W południe przedarłem się wzdłuż ścian domu
Aż do schowka na węgiel. Odważyłem się spojrzeć –
W porywie wiatru drażniącym me oczy ujrzałem,
Jak namiot wzgórz bębnił i napinał swój maszt,
Wstrząsane pola i wykrzywiony widnokrąg
Mogły w każdej chwili zniknąć z łoskotem:
Wiatr odrzucił srokę na bok, a mewy czarny grzbiet
Zgiął powoli jak żelazny pręt. Dom zaś
Dzwonił, jakby był czarą zieloną i piękną,
Co rozpaść się ma za chwilę. Wtuleni w krzesła
Przed ogniem władamy tylko swym sercem,
Niezdolni zająć się myślą, książką
Lub sobą. Patrzymy na ogień płonący
I siedzimy tak czując ruch korzeni domu,
Widząc, jak okno chce wtargnąć do środka,
I słysząc płacz kamieni pośród horyzontów.
Będę mądry obiecuje
lecz w zeszycie przyniósł dwóje
nie chce plotek obiecuje
znowu wujka obgaduje
być rozsądnym obiecuje
łyka lody i choruje
ciocie kochać obiecuje
znów jej jęzor pokazuje
być porządnym obiecuje
lecz skarpetek nie ceruje
jeść najpiękniej obiecuje
krem z talerza wylizuje
być na piątkę obiecuje
lecz z piątego pietra pluje
być aniołem obiecuje
wszedł na stołek i wariuje,
będę grzeczny obiecuje
lecz mamusi swej pyskuje
będę wdzięczny obiecuje
lecz dziadkowi życie truje
kochać ludzi obiecuje
koleżance nie daruje
piękne drzewa deklamuje
lecz gałęzią wymachuje
reperować obiecuje
czego dotknie to popsuje
być dentystą obiecuje
zęby lalkom wyłamuje.
Listek i Gwiazdka.
Abecadlnik page0003a.jpg
Na jaworze, turkaweczek
Gniazdko spoczywało,
A z pod gniazdka, mały listek
Wyglądał nieśmiało...
Nieraz patrzał, jak turkawki
Latały wysoko,
Tak, że je zaledwie dojrzeć
Mogło ludzkie oko...
Nieraz marzył w noc majową,
Marzył liść ponury:
»Gdybym ja też jak turkawki,
»Mógł się wzbić pod chmury!
»Gdybym ja też kiedyś przecie
»Zamiast chronić gniazdko,
»Mógł polecieć, hen, daleko,
»Popieścić się z gwiazdką!«
wiersze staroświeckie co wzruszają teraz
z rymami jak należy z przecinkiem i kropką
z dworem co znikł nagle cicho i na zawsze
a wiadomo cisza większa niż milczenie
i pamięć już posłuszna gdy przeszłość przychodzi
z babcią co na werandzie cerowała dziurę
bez nożyczek zębami przegryzając nitkę
tuż przy koszu na grzyby by się nie sparzyły
z wujem co się gazetą niepotrzebnie zajął
więc pomagał mu diabeł ale kopnął anioł
ze smutkiem przemijania jagód jarzyn jeżyn
gdyby śmierci nie było nikt z nas Już by nie żył
przemijamy jak wszystko by w ten sposób przetrwać
uczucia bez łapówek i rąbanka grzechów
wielka miłość co zawsze wydaje się łatwa
i wie już tak od razu że nie wie co będzie
choć za młodu drży serce a na starość noga
wszystko co najcenniejsze spaliło się w piekle
wiersze staroświeckie niemodne naiwne
ten sam baran co wtedy
ale szczęście inne
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.